Pola makowe

chodził i zbierał maki, bo pewnie ophelii się podobały... albo jednak nie. przyszedł na schadzkę z luciem bo jest kryptogejem i go rucha w plenerze! hahahahah. to by ci było dopiero! jednak też nie. nie wiem, co tu robił. po prostu łaził z bagietką i udawał, że jest w lasku bulońskim, bo tęsknił za paryżem.

Nie wiem, czemu ci daję Luca! Mogłam dać Lestera, bo sobie o nim dzisiaj przypomniałam! Ale już za późno. Luc przyszedł nażreć się maków, bo głodował, jako że ten wyrodny Damon nie przyniósł mu żadnych smakołyków ze studniówki. Mógł go nie wypuszczać z pokoju! Ale nie było maków, bo jest zima, Luc się więc przeliczył i zbierał w garść śnieg, by potem ulepić z niego śniezkę i rzucić nią we Floriana, bo był frajerem xd. Chciał go ogłuszyć i ukraść mu bagietkę.

lestera to bym w sumie wzięła dla tylera, by mu wpieprzył za brata xd
- hej! - odwrócił się przez ramię czując, jak dostał ze śnieżki. zupełnie jakby byli w podstawówce. luc kiedyś dawał mu swoje magiczne tableteczki, po których florian czuł się jak w niebie. ale kiedy luc zaczął łapać za tyłki facetów na wfie i nie przeszedł po raz kolejny do klasy, florian przestał się do niego odzywać. a teraz ten go atakuje! ruszył w jego stronę by go zabić xd

To najwyżej potem. Ale będziesz musiała mi powiedzieć co i jak, bo nie czytałam tych waszych bójek i w ogóle.. Luc się trochę przestraszył, bo Florian wyglądał groźnie, więc cofnął się o kilka kroków, przy czym się nachylił, by podnieść z ziemi jakiś ośnieżony kamyk średniej wielkości, którym zamachał. - Nie zbliżaj się lepiej do mnie, mam kamień! - Ostrzegł go. To pewnie był kamień filozoficzny, to faktycznie Florek powinien się bać xd.

tyler zakochał się w merc, która jest żoną franka i chce go teraz zabić xd
- to po cholerę mnie zaczepiasz, świrze! - warknąl w jego stronę. przystanął, bo był ogółem ślepy i za kamień wziął całą rękę luca, to serio się wystraszył i był gotowy spieprzać, gdzie pieprz rośnie. ale nie wiedział, gdzie to jest dlatego utknął w jednym miejscu i się na niego gapił.

ok xd
- Nie wiem! Tak sobie! - Warknął super groźnie. A potem odrzucił kamień gdzieś na bok, bo się zmęczył. Był pewnie taki malutki, ale Luc nie miał żadnych mięśni, tzn w prawej rece, bo lewą malował, a kamień próbował trzymać prawą, więc mu średnio wychodziło. Smutna historia. - Dasz mi kawałek bułki? - Chodziło mu o bagietkę oczywiście.

tyler franka chce zabić, żeby nie było xp
- serio jesteś świrem - prychnął i ruszył w jakimś tam kierunku, to znaczy w stronę luca, ale nie bezpośrednio,, bo chciał ominąć go szerokim łukiem. chociaż nie był pewien, czy luc nie ma rąk inspektora gadżeta i zaraz nie będzie go macał po tyłku albo w jeszcze bardziej strategicznych miejscach! zmrużył oczy słysząc jego pytanie. nie wiedział, czy czasami bułka nie jest jakimś dziwnym słowem w alfabecie gejów, ale ten tak smutno gapił się na jego jedzonko!
- co? nie! kup sobie!

Luc pociągnął nosem, robiąc nieszczęśliwą minę! - Szczur ukradł mu portfel! - Poskarzył się mu i mowił calkowicie serio. Tylko szczur mu się przyśnił, ale faktycznie gdzies mu się portfel zagubił. I tak był pusty. Pewnie całą kasę kradł od Damona, bo swojej nie miał. A jak miał, to wydawał ją na leki albo farby. - No weź, nie bądź taki. Obciągnę ci, jak mnie poczęstujesz - to była propozycja nie do odrzucenia!

- super. idź go goń. może ci odda. - prychnął zniecierpliwiony. nie wiedział, po co tu jeszcze z nim rozmawia. obrzydził mu już całą bagietkę, pewnie z masłem ziołowym, dlatego podszedł jednak do niego bliżej i podał mu tą bułę.
- możesz obciągnąć theo. ja nie lubię takich zabaw. - zaśmiał się przypominając sobie randkę luca z theo! pewnie nie miał kasy, bo całą wydał na tą licytację.

Zachłannie odebrał od niego bagietkę i zaraz się w nią wgryzł. Pewnie jakoś seksi! - Dzięki - mruknął, żując, przez co wyszlo nieco niewyraźnie i zamiast "dzięki" mógł usłyszeć coś zupełnie innego. Na wspominkę o Theo zarechotał. - On chyba też nie lubi. Głupia niewydymka - przewrócił oczyma, ułamując sobie kolejny kawałek bagietki, która była super pyszna. Pewnie dlatego, że dawno nic nie jadł.

przestąpił z nogi na nogę i zaraz przypomniał sobie wczorajszą rozmowę z kennym i to, że ta dziunia się o niego biła.. i dopiero rano dowiedział się, kto był królową. oblizał momentalnie usta, pewnie na to jego jedzenie, bo wkładał cała bulkę do ust i wygladało, jakby robił jej loda.
- chcesz trochę zarobić, luc? - zapytał z tajemniczym uśmiechem.

Szkoda, że nie widział, jak Luc je banany! Wtedy robił to jeszcze seksowniej i bardziej kusząco. - Jak? Jasne - mruknął, oblizując usta. Był pewnie seksowniejszy od każdej Merlin Monroł i innych, bo kiedyś się puszczał za kasę, kiedy szukał natchnienia i jakichś nieprzyjemnych doświadczeń, które by potem malował. Niestety z tego wychodziły zazwyczaj same przyjemne rzeczy:<

ulubionym motywem luca pewnie były stojące kutasy, które notorycznie malował pod nieobecność damona, by nie wział go za jeszcze większego świra. pewnie kiedyś to odkryje i ucieknie od luca do fanny i brendon mu wpieprzy za noszenie jego gaci. po swoje bałby się wrócić!
- musisz zająć się jednym facetem. tak, żeby wyszło, że i ciebie lubi. nie wiem.. całuj go, czy dotykaj. ash north. kojarzysz? - zamrugał oczkami.

- Mhm. Chodziłem z nim kiedyś do klasy - jak ze wszystkimi. Dobrze być Lucem, wszystkich kojarzył, chociaz większość ludzi próbowała go sobie wymazać z pamięci, bo był świrem. - Ale jak coś mi za to zrobi to będziesz musiał mi się bardzo porządnie odwdzięczyć - mruknął, bo w sumie zazwyczaj nie załatwiał takich interesów, ale był odrobinkę podekscytowany, uznając, że najpierw musi wysłac Ashowi kartkę z życzeniami i wyznaniem miłosnym. Będzie w kształcie penisa, oczywiście!

no tak! luc chodził ze wszystkimi do klasy. pewnie z nauczycielami też. ech! dziwne, że dalej go tu trzymali. pewnie miał jakieś indywidualne nauczanie, a za takich debili dostawali więcej kasy. więc wiesz! uśmiechnął się do niego szerzej.
- świetnie. nic ci nie zrobi. to cienias. - poklepał go po ramieniu.

Stwierdził, że Florian go podrywa, gdy poklepał go po ramieniu, więc nawet się uśmiechnął. - Więc w czym płacisz? - Spytał. Miał nadzieję, że w naturze, ale były na to raczej małe szanse. Schował sobie resztę bułki do kieszeni, by mieć na potem. Nie podzieli się nią z Damonem, nie zasłużył!

- w funtach? chyba, że chcesz euro. obojętnie. - westchnął. nawet nie pomyślał, ze ten będzie chciał od niego coś innego. zaraz zmierzył swoje włosy i odsunął się od niego.
- to do dzieła luc. będę miał na ciebie oko. - wyjął jakieś wizytóweczki z kieszeni, bo kiedyś sobie takie zrobił. po prostu z imieniem i nazwiskiem, oczywiście z imieniem louis. no i numerem telefonu. podał mu wizytówkę i lekko uśmiechnął.
- informuj mnie na bieżąco. - mruknął i poszedł. to nic, że nie ustalili kwoty.

A Luc wrócił sobie do akademika, uznając, że musi czym prędzej dorwać tego Asha!

było tak ładnie i cieplutko, a słoneczko świeciło dosyć mocno, ocieplając ich brzydkie mordy. damon trzymał rączkę fanny i patrzył się na jej profil. ta opowiadała mu o tym, co robiliła w ciągu ostatniego tygodnia, bo nie mieli zbyt wiele czasu wtedy na spotykanie się.

Biedny musiał słuchać jak to dostała opieprz na historii za to, że robiła notatki czerwonym dlugopisem zamiast niebieskiego i jak to nie wyszły jej ciasteczka czekoladowe, bo się zamyśliła, czesząc kota. Poza tym oczywiście opowiadała mu, jak to się za nim stęskniła i jak dużo o nim myślała, by nie myślał, że o nim zapomniała.. - Ale ogólnie to strasznie się cieszę, że jest już ciepło. Będziemy mogli bez przerwy łazić na spacery i się przytulać! - Zauwazyła radośnie i aż przyklasnęła w dłonie, zaraz ją ubiorę!!!

zaśmiał się na jej entuzjazm. - wiem. nie będziemy musieli cały czas siedzieć w domu - nie, żeby mu to przeszkadzało. przecież to tam się bzykali... ale nie tylko seksem żyje człowiek.damon żył seksem i komputerem. haha. - szkoda tych ciastek. chociaż pewnie nie były takie okropne. ja bym je zjadł. - powiedział cmokając jej policzek. - nowe perfumy? - zmrużył oczy czując jakiś nowy zapach.

- Ja tam lubię siedzieć z tobą w domu. W sumie wszędzie mi z tobą dobrze - stwierdziła po chwili namysłu, obciągając swoją różową marynarkę. Nie było jej zimno, chociaż pewnie nie miała żadnych rajstopek do swoich krótkich spodenek, ale była wytrzymała. Smarowała się kilogramem maści rozgrzewającej przed wyjściem. - Jeszcze by ci nie zasmakowały i miałbyś mnie za kiepską kucharkę i byś ze mną zerwał! Dla ciebie się bardziej postaram z ciastkami - obiecała mu i uśmiechnęła się, gdy ją pocałował. Pokręciła głową. - Nie, stare.. Ale niedawno ponownie się do nich przekonałam. Podobają ci się? - Spytała, wsuwając dłoń do jednej z kieszeni jego dżinsów na tyłku.

- mi z tobą też - dodał bez zastanowienia, bo miał fanny za miłość swojego życia i tak dalej. była kochana, słodka, inteligentna. najpiękniejszą na świecie, nie tylko ze względu na śliczną figurę i fajne cycki. - jesteś głupiutka, nie zerwałbym z tobą przez ciastka - prychnął trochę obrażając się na nią, że może tak w ogóle o nim mówić. bo nie zerwałby z nią nawet, gdyby okazała się być wilkołakiem. no dobra... może wtedy zacząłby się nad tym zastanawiać. - tak, ale tamte są fajniejsze. - wzruszył ramionami i objął ją w tali.

Fanny we wszystkim widziała potencjalny powód dla Damona do zerwania z nią, bo miała niską samoocenę (albo zbyt dobre zdanie o nim), więc nie wiedziała, czy ten przypadkiem nie rzuci jej zaraz przez jakieś głupstwo, albo jak zobaczy na ulicy cycatą blondynkę z zajebistym tyłkiem. - Przecież wiem, tak tylko mówię - mruknęła i westchnęła cicho, przytulając się do niego bardziej, bo może i nie było jej zimno, ale zawsze lepiej gdy mogła jeszcze ukraść Damonowi trochę ciepła, przytulając się do jego ramienia. - Skoro tak mówisz, to wrócę do tamtych. - Chociaż pewnie i tak nie wiedziała, o których mówił, bo miała miliony perfum.

przystanął w miejscu i przyciągnął ją do siebie jakoś bardziej. - nie musisz... oj, te też są bardzo ładne. poza tym tobie wszystkie perfumy pasują. - zaśmiał się do jej czoła, które zresztą pocałował soczyście zostawiając na nim hektolitry śliny, która zaczęła swoją amylazą rozkładać jej martwy naskórek... - jutro znowu szkoła. a było tak fajnie. - westchnął smętnie, bo jednak był leniem śmierdzącym i nie chciało mu się wstawać na ósmą.