Mostek

no no! faaajnie na pewno będzie! to potem możemy sobie nimi zagrać xd albo w sumie zaraz bo nie wiem o czym dziewczyny mogłyby jeszcze rozmawiać!
no jasne. rose była strasznie poukładana w sumie, chociaz sama też czasem lubiła się zabawić, napić się piwa czy iść na jakąś imprezę. na szczęście wyglądała na więcej lat niż w rzeczywistości miała, więc w sumie raczej nie miała problemów z wejściem i zamówieniem drinka. bo ona chyba jednak piwo średnio lubiła z tego co kojarzę xd smutne życie regan skoro nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. - wiem, to jest okropne! to jest przecież porąbane... - wywróciła oczami. - on powinien się zajmować swoją chorą rodziną a nie moją. moja sobie świetnie radzi i wszyscy jesteśmy kurde z jednych rodziców a nie... - mruknęła mrużąc oczy ze zlości.

to możesz mi go nawet teraz dać! bo ja też w sumie nie wiem o czym dalej mogą gadać, ale pewnie tam jeszcze się pośmiały i rozeszły. zacznę nawet teraz ja!

albert szedł napruty jak szmata z butelką whisky w ręku! był przekonany, że na prośbę swojej siostry ten hotelowy alkohol rozcieńczali mu z wodą więc kupił własny. trochę się zataczał, jednak jeszcze nie przewrócił. biedaczek, taka depresja po odrzuceniu przez tą dziwkę barbrę!

o nie, biedny albert! cece była tutaj z harrym, który sobie biegał i hasał i w ogóle był super zadowolony z życia w tym momencie bo na pewno lubił biegać. i cece sobie szła za nim spokojnie póki harry nie poleciał w stronę alberta i na niego nie skoczył a ten się pewnie przewrócił. więc poleciała szybko w tamtą stronę. - o nie! przepraszam! - jęknęła i zaczęła uspokajać harrego po czy wyciagnęła rękę do alberta, żeby pomóc mu wstać. biedak wyglądał okropnie!

albert przewrócił się i zaklął cicho - kurwa - już miał wstać i opierdzielić właściciela tego psa, kiedy tuż nad sobą zobaczył cece. na jej widok nieco złagodniał. chwycił jej rękę i powoli wstał. otrzepał płaszcz, który miał na sobie. na szczęście ocalił butelkę jacka danielsa i odetchnął z ulgą - nic się nie stało cece - powiedział od razu i próbował, starał się wyglądać na jak najmniej pijanego.

- naprawdę nie chciałam, ale harry jest niewychowany i nie wie, że nie wolno skakać na ludzi.- mruknęła bo to był bardzo entuzjastycznie nastawiony do ludzi pies. będzie go musiała nauczyć bronić ją przed bandytami bo przecież po to własnie miała tak groźnie wyglądającego psa. a coś mi się wydaje, że nawet mój golden jest groźniejszy bo się rzuca do ręki na zawołanie! harry chyba tak nie potrafił. kiedy wstał zmierzyła go wzrokiem i przyglądała mu się zmartwiona. - marnie wyglądasz.... coś się stało? - zapytała zatroskana. nie chciała być wścibska, ale to było widać gołym okiem, że coś jest nie tak.

- na prawdę nic się nie stało - pewnie chciał pogłaskać psa, ten jednak na niego warknął bo był nawalony w cztery dupy, a psy nie lubią zbytnio zapachu alkoholu. westchnął więc i przyłożył dłoń do czoła. zaczynała go napierdzielać głowa, a to oznacza że musiał się napić, bo nie mógł i nie chciał dopuścić do kaca. - nie stało się nic, po prostu mam kilka spraw na głowie - nie kilka, a jedną. mianowicie baśkę.

cece pewnie po raz pierwszy w życiu słyszała jak harry warczy więc się trochę przestraszyła i chwyciła go za obrożę żeby nigdzie nie uciekł i przypadkiem nie ugryzł alberta. patrzyła na alberta ciągle zmartwionym wzrokiem. - skoro tak mówisz... - wymruczała, bo nie będzie od niego nic na siłę wyciągać. westchnęła i poprawiła włosy. spojrzała na butelkę którą trzymał w ręku. - to nie moja sprawa, ale chyba nie powinieneś już więcej pić dzisiaj, albert... - powiedziała cicho.

- skoro to nie twoja sprawa to po co się odzywasz - mruknął dość niemiłym tonem. jednak potem zrobiło mu się głupio. cece była taka słodka i kochana, na prawdę się o niego martwiła. a on zrobił się obrzydliwie cyniczny przez swoją byłą! westchnął więc i oparł się o balustradę mostku - przepraszam, to przez alkohol robię się niemiły - wytłumaczył od razu i zerknął na butelkę whisky, no przecież nie mógł jej wyrzucić - może chcesz? jak ją zabiorę do apartamentu to na pewno wypiję - wyjaśnił.
ej, zw!

cece na pewno zrobiło się przykro kiedy usłyszała te słowa, ale w sumie czego innego się spodziewała jak wtykała nos w nie swoje sprawy! rzadko kiedy to robiła, ale kurcze, albert zawsze był taki porządny i w ogóle a co się teraz nim stało. kiedy ją jednak przeprosił pokręciła głową. - nic się nie stało. - powiedziała wzruszając ramionami i poprawiła włosy. spojrzała na butelkę i pokręciła głową. - nawet nie miałabym co z tym zrobić. ale naprawdę nie powinieneś już tego pić... - westchnęła

albert był porządny dopóki nie miał depresji i nie pił jednocześnie. potem stawał się żałosnym chamem. - na prawdę przepraszam, chciałaś mi pomóc, a ja na ciebie naskoczyłem - przeprosił raz jeszcze i nawet wysilił się na jakiś zmęczony i niewyraźny uśmiech. - proszę cię, weź to. dla znajomych, dla najlepszego przyjaciela, dla babci, dla kogokolwiek - zerknął na nią i podał tą butelkę.

- naprawdę nic się nie stało. przecież każdy może mieć gorsze chwile i naskoczyć na kogoś kto interesuje się tym czy nie powinien. - powiedziała wzruszając ramionami. ona raczej nie potrafiła być niemiła więc wiadomo... ale nie obrażała się od razu kiedy ktoś był dla niej niemiły szczególnie, że albert zazwyczaj był dla niej kochany! westchnęła kiedy podawał jej butelkę. - okej. ale nie sądzę, żeby to rozwiązało sprawę albert. przecież wszędzie są sklepy całodobowe i w ogóle... - wymruczała i podrapała się po nosie wolą ręką. chociaż nie wiem czy miała jakąś wolną... no ale jak trzymała nawet smycz psa to jednak trochę wolna była. - jest ci smutno? - zapytała. no bo musiał być jakiś powód przez który tyle wypił!

cece wkurzona? to chyba niemożliwe! przynajmniej albert nie potrafiłby sobie jej wyobrazić zdenerwowanej. przymrużył oczy - po prostu weź, proszę - powiedział wręcz błagalnym głosem. pewnie gdyby wypił tą butelkę to znów zasnąłby na podłodze, hehe. na szczęście spotkał cece! - smutno? - spuścił głowę, a potem kopnął kamyczek, który wpadł do wody - nieee - zaśmiał się gorzko i pokręcił głową - jestem po prostu niesamowicie wkurwiony - bo baśka była z tym frajerem i codziennie kiedy otwierał gazetę widział jak szczęśliwą parą są!

no ja też sobie to z trudem wyobrażam ale wszystko jest przecież możliwe! może i cece potrafiła się wkurzyć. nie ma rzeczy niemożliwych jak to się mówi. no to skoro tak błagalnie do niej mówił to nie mogła przecież odmówić nawet jakby miała to wylać po przyjściu do domu. przyglądała mu się cały czas bardzo zmartwiona jego stanem i cicho westchnęła na jego słowa. - wiem, że pewnie każdy to mówi, ale alkohol wcale nie sprawi, że będziesz mniej zły na tą całą sytuację. - powiedziała i pogłaskała go nawet po ramieniu, żeby mu jakoś dodać otuchy bo nie wiedziała jak inaczej mogłaby mu pomóc.

no pewnie to wyleje, bo przecież nie wypije :d ale alberta to nie obchodziło, byleby oddać ta butelkę! kiedy go tak klepała po ramieniu to momentalnie ją przyciągnął do siebie i najzwyczajniej w świecie się do niej przytulił. - chodź do mnie - zaproponował i wcale nie było w tym żadnego podtekstu seksualnego! - potrzebna mi dziś taka dobra dusza jak ty - stwierdził i spojrzał na nią licząc, że się da namówić.

kiedy ją tak nagle przytulił trochę się zdziwiła, ale objęła go tak jak tylko mogła mając zajęte ręce i tą ręką co tam smycz trzymała go pogłaskała po plecach trochę. - dobrze. - pokiwała głową. - tylko odstawimy harrego do domu, co? - wymruczała i pewnie poszli i możesz zacząć już u niego, no chyba, że zaprosiła go jednak do siebie to w sumie jak wolisz.

no czeeeeść! oglądnęłam już cały 4 sezon i mnie wkurzył, że curtis tak umiera strasznie!! i nie mogę znaleźć 5 sezonu 1 odcinka z napisami a za cholerę nie zrozumiem o czym mówia, no ale jak będę musiała to tak właśnie obejrzę xd bo jednego nie obejrzę to nie będę wiedziała dlaczego alex jest na pracach spolecznych! eh, przykre.
no, a teraz w końcu mogę napisac co robił max! więc, krótko i zwięźle max sobie tutaj siedział i popijał z buteleczki bo jakaś panienka dała mu kosza i musiał zapić smutki.

śmierć curtisa to było traumatyczne przeżycie dla mnie, zupełnie się nie spodziewałam tego!!!!! na iitv na pewno jest z napisami albo ściągnij sobie i na napiprojekcie albo napisach24 na pewno będą napisy, bo to niemożliwe, żeby nie było....
minnie przyszła sobie do parku ze znajomymi, ale poszła gdzieś na bok siku i zaszła jakoś za daleko, bo potem nie wiedziała gdzie wrócić, znajomych nigdzie nie było słychać ani widać, wszystkie ścieżki zdawały się być nieznane! poszła więc w którąś stronę i tak trafiła tutaj. na szczęście spotkała jakąś żywą duszę, którą mogła spytać o drogę.
- nie widziałeś jakiś ludzi? - spytała głupio, podchodząc bliżej i już z daleka rozpoznając maxa.

no to było straszne!! ja to się popłakałam nawet. a nie ruszyła mnie śmierć nikogo innego... i przeraża mnie nowy opiekun trochę i finn ma taki zajebisty akcent! a pokazywałam dzisiaj mamie akcent kelly to się załamała i ani słowa nie zrozumiała xd no gdzieś ogarnę. a na iitv mnie nie puszcza bo każe mi się rejestrować no nie wiem, będę jeszcze próbowała bo musze znaleźć ten odcinek.
max akurat wyrzucał papierosa do tego siurniczka co tam płynie pod spodem kiedy zaatakowała go minnie. chociaż to chyba za dużo powiedziane. - no cześć, też miło cię widzieć, ja jestem człowiekiem. - powiedział i spojrzał na nią nawet się nie podnosząc bo to za dużo zachodu a zaraz i tak by sobie z powrotem usiadł to bez sensu. kompletnie bez sensu. nie proponował jej swojej cennej butelki bo wypiłaby mu wszystko.

na iitv musisz kliknąć, że nie chcesz płacić, a potem, żeby przejść do wersji standard i będziesz mogła za darmo oglądać. mam to obcykane. xd finn ma super akcent jak mówi "mi dad" albo "fok" <3 piąty to już ostatni sezon jest?
- chodzi mi o takich, co piją i... - przeniosła wzrok na butelkę trzymaną przez niego w ręce i się zaśmiała. - no tak. - podsumowała, bo zawsze, kiedy go widziała, to pił albo zaraz zaczynali pić wspólnie, więc zdziwiłaby się, gdyby sobie tu siedział i karmił kaczki czy coś. a nie! przecież on mówił, że przestaje pić, wtedy, raz. ale mu nie uwierzyła, więc to też jej nie zaskakiwało. - zgubiłam się. - wytłumaczyła w końcu.

no to mi dad podbiło moje serce <3 no piąty to ostatni! w sumie rzeczywiście 4 ciekawy sezon, ale to już nie to co z kelly i sethem i w ogóle. a pierwszy odcinek coś tam o tej walizce to mi się kompletnie nie podobał. za to trzeci rudy jaki fajny był xd
kiedy powiedziała, że chodzi o takich co piją uniósł brew znacząco ale nic nie powiedział, bo chyba sama się zorientowała o co chodzi! on karmi kaczki tylko kamieniami.... nie lubi ich nie zapominajmy o tym. - zgubiłaś się? o nie. będziesz musiała uważać na gwałcicieli. na pewno jest ich tutaj cała masa. - pokiwał głową z powagą.

z tą walizką była beznadzieja i chyba to był pierwszy odcinek z nowymi bohaterami? może dlatego miałam uraz do nich. xd ale potem ogólnie fajne mają pomysły, więc tylko starych postaci zabrakło, a tak to super. no i widzisz, już ci niewiele zostało do końca, dałaś radę! xd
trudno zapomnieć, że nie lubi kaczek. xd
- niech zgadnę, znowu chcesz wyjść na bohatera. - zadarła brodę do góry. już raz ją ratował przed gwałcicielami, o tym też nie zapominajmy. i o tym, że kiedy ostatnio ją widział, była w całkowitej rozsypce. teraz było jej już lepiej. widziała, że z lilką jest lepiej, więc i ona odżyła.

no pierwszy. jeszcze seth był akurat. seth w ogóle był całkiem seksowny! i ten pierwszy odcinek to tak przeklikałam i obejrzenie 40-sto minutowego odcinka zajęło mi jakieś 10 minut xd dałam rade! jeszcze 8 odcinków no ale teraz to już to muszę skończyć xd i smutno mi też było jak rudy tracił swoją wielką miłość. mhm.
- skąd. mówię tylko jak jest. - powiedział wzruszając obojętnie ramionami i się znów napił a potem wyciągnął z kieszeni kurtki skręta, którego odpalił. - wiesz, jak będziesz ich szukać to powinnaś sobie wziąć coś do obrony. jakaś cegła byłaby dobra. no kij baseballowy lepszy, ale nie można zbyt wiele tutaj wymagać, nie. - pokiwał głową.

seth był super! i w ogóle seth z kelly. kiedyś chciałam, żeby kelly była z nathanem, ale potem z sethem też była słodka. kiedyś strasznie nie lubiłam rudy'ego, bo wydawał mi się podróbką nathana, ale potem go zaakceptowałam. xd
- sama umiem się bronić. - stwierdziła z dużą pewnością siebie, łapiąc się za boczki. do tego obrazka zabrakło jej tylko peleryny supermana. supermana, który ratuje sam siebie. ale prawda była taka, że minnie umiała sobie sama radzić, więc max nie musiał się o nią bać! to nic, że raz widział ją w takim stanie, że nie umiała i musiał jej pomagać... skinęła głową na jego skręta. - dasz się zaciągnąć na drogę? - spytała bez ogródek.

no tak, bo on taki jest. stara się być jak nathan, ale nie ma to jak nathan, on był naj! ale w sumie potem go nawet polubiłam. xd
- naprawdę? to gratulacje! - powiedział. może był troszeczkę, tyci tyci ironiczny w tym momencie, ale sam nie wiedział dlaczego. proszę bardzo tutaj widać co kobiety robią z facetami! dostał kosza i jak się nieładnie zachowuje. spojrzał najpierw na nią, potem na skręta, znów na nią i na skręta i w końcu wyciągnął rękę w jej stronę, żeby jej go podać. no cóż zrobić! miał miękkie serduszko. i potrafił się dzielić.