ice cream sundae

pisała też z leo, który wyciągnął od niej gdzie jest i obiecał że przyjdzie. wyjatkowo nie był zaćpany ani pijany. zszedł z haju to był wkurzony - no cześć miśku - usiadł na przeciwko - co tam? - zapytał z głupa.

był wkurzony? a to dlaczego? edie miała ostatnio za dużo na głowie, to postanowiła, że da sobie trochę odpocząć. dalej dawała koncerty, ale poświęcała rodzinie i samej sobie więcej czasu. uśmiechnęła się do niego radośnie - cześć słoneczko. chcesz trochę? - podsunęła mu pod nos lody - a nic tam, stęskniłam się - przygryzła wargę.

dlatego że nie był naćpany i dotarło do niego że chłopaków nie ma już xd w końcu nie rozpaczała nad sobą, choć pewnie rozpaczała ale jakoś w ukryciu - no jasne - on by nie chciał słodyczy? zaraz zabrał jej łyżeczkę i dziabnął sobie trochę tych lodów - stęskniłaś? za mną, awwwwww - pomiział ją po policzku i roześmiał się słodziutko.

zachichotała jak ją pogładził po policzku. leoś był jej najlepszą psiapsiółką ever, że też go nie chciała. dobra, mogła go mieć na wyciągnięcie dłoni, ale nie, musiała się pchać w jakiś związek totalnie bez sensu i teraz ma co ma. odłożyła telefon na stolik, który ciągle wibrował bo urządziła sobie z dziewczynami czat grupowy - tak, stęskniłam się za tobą. no to mów, co u ciebie kotku puchaty - wyszczerzyła do niego białe zęby.

teraz to juz go nie mogła mieć. nie był jej niewolnikiem! zresztą już mu się odwidziało bycie zakochanym w edie. wolał cycki niny he he - nina się do mnie wprowadziła - pochwalił się zaraz i uśmiechnął. trochę glupio palnął bo edie się rozpadł związek a on coś budował w sumie z niną, ech - a co u ciebie? - denerwował go ten wibrujący telefon więc wziął go i wyłączył - teraz rozmawiasz ze mną - wyjaśnił.

no tak, nie mogła go mieć. ej, ona i tak by go nie mogła mieć, bo nie chciałaby złamać serca ninie, o której wiedziała że po prostu go kocha. wszyscy wiedzieli, leoś nie wiedział ale już wie. całe szczęście, oni po prostu by kompletnie do siebie nie pasowali. zdziwiła się na oświadczenie leosia - naprawdę? nic o tym nie wspominała, to gratuluję - poklepała go po ramieniu - dobrze dobrze, rozmawiam z tobą. u mnie? nie wiem. staram się ogarnąć. ale nie wiem co będzie dalej - wzruszyła ramionami.

leo też już wiedział i się z tym powoli oswajał, wow! e tam nie pasowali, na pewno by pasowali to dwa słodziaki przecież ;x - nic nie wspomniała? - uniósł brew - może tylko udawała że cieszy się z przeprowadzki i teraz się tego wstydzi - podrapał się po czole - ogarnąć? - zmierzył ją wzrokiem - już dawno powinnaś przestać się tym przejmować, nie warto - wyjaśnił.

wow, tak bardzo leo! w sumie, tylko nina jest lepsza w ogarnianiu życia leosia, edie sama nie może się ogarnąć teraz. biedna edie, taka zagubiona w życiu. gorzej niż leo - ej, no weź przestań. nie wstydzi się, po prostu nie zdążyła mi powiedzieć. może chciała poczekać na odpowiedni moment, hm? - zauważyła mądrze. prawda była taka, że nina po prostu nie zdążyła, bo wczoraj za dużo z leosiem wypalili i poszła spać. zmierzyła go wzrokiem - to nie jest takie proste jak ci się wydaje. nie zapomnę o tym co się stało z dnia na dzień. myślisz jednak, że nie warto? - zapytała. oczekiwała szczerej odpowiedzi.

leo teraz pewnie bardziej ogarniał niż edie xd - tak myślisz? - wyprostował się nieznacznie uśmiechając - uf, to ulżyło mi - odetchnął z ulgą i znowu ukradł jej trochę lodów - tak - pokiwal głową - uważam że nie warto - wyjaśnił wzruszając ramionami - od poczatku ci mówilem że to nie ma sensu - dodał - i wyszło na moje, mimo że nie chciałem żeby tak wyszło - leo jaki mędrzec.

edie kompletnie nie ogarniała swojego życia, nie wiedziała co ma robić, była w jednej wielkiej rozsypce. nie dogadywała się sama ze sobą, z rodziną też jej kiepsko szło. jedynie to z przyjaciółkami się dobrze dogadywała, bo one ją kochały bezgranicznie i wspierały w każdym działaniu. na przykład taka essie. no ale mniejsza z tym, uśmiechnęła się nieznacznie - tak, tak właśnie myślę - pokiwała głową - wiem, że nie chciałeś żeby tak wyszło. miałeś rację, a ja nie chciałam ci uwierzyć. może, gdybym mogła cofnąć czas - zabrała się ponownie za lody - tylko, że z tej sytuacji nigdy nie było wyjścia. bo ty już miałeś dziewczynę, która cię kocha - pstryknęła go w nos - potem okazało się, że matt też ma. mary. bo mary też go kocha. aaa tam, to zbyt skomplikowane chyba - machnęła ręką.

kiepsko jej szlo z rodziną, bo ralfie pewnie dalej płakał przez nią w kącie! - jak kiedyś wymyślę wehikuł czasu to pozwolę ci go cofnąć - zaśmiał się krótko - ale jak na razie, cóż - zerknął na nią bezradnie i przepraszająco po czym wzruszył ramionami - ale wtedy to ja kochałem ciebie, a nie ninę - zauważył. wtedy mógł dla edie zrobić wszystko byle tylko go chciała, ale wolała caplana! - mary też wycierpiała przez matta - wyjaśnił, szczególnie że wylądowała w szpitalu xd

z leną jej za to szło wybitnie dobrze. ona dbała o swoją siostrę jak o własną córeczkę, lena się jej odwdzięczała prezentami, podarła jej te bilety na filipiny, dzięki niej przebywała częściej w domu. jedynie ralfie był jej problemem. nie dość, że miała złamane serce przez chłopaka, to na dodatek złamała serce swojemu bratu, smuteczki - wiem. mogłam wybrać przyjaźń a nie miłość. na co mi to w ogóle było, powiesz mi może? może ja faktycznie powinnam już zostać sama na zawsze. będę szaloną panią kociarą - zażartowała. złapała go za rękę - cieszę się jednak, że tobie też się ułożyło. bo ci się ułożyło, prawda? - zapytała - co do mary, tak, to prawda. przeżywa to tak samo jak ja - przyznała mu rację.

z jednym z bliźniaków miała dobry kontakt, z drugim gorszy. cóż, nie można mieć wszystkiego. z jednej strony dobrze, że uświadomiła ralfa jak jest, z drugiej strony szkoda że tak brutalnie ;c - nie znam na to pytanie odpowiedzi, przykro mi - wzruszył ramionami - głupia jesteś, nie pozwolę ci na otoczenie się samymi kotami - zastrzegł śmiejąc się - chyba mi się ułożyło, nie wiem - westchnął. on się na tym nie znał.

no cóż, faktycznie nie mogła mieć wszystkiego. przysunęła się bliżej, żeby wsunąć mu się pod ramię i się do niego przytulić. lody im się skończyły to nie mieli niczego słodkiego do jedzenia. a ralfiemu prędzej czy później przejdzie, zrozumie, że edie po prostu chciała dobrze. inaczej brat żyłby dalej w przekonaniu, że super jest być odludkiem - kocham cię, leo, nie zapomnij o tym, dobrze? nie dasz mi nawet kotków? ej, niesprawiedliwe - ułożyła usta w podkówkę - nina jest z tobą szczęśliwa. ty też jesteś z nią szczęśliwy. to najważniejsze - wymruczała.

przytulił ją oczywiście i zaraz zamówił kolejną porcję lodów, a co - nie dam ci kotów, no chyba że wcześniej poznasz jakiegoś normalnego chłopaka to tak, wtedy kupie ci koty - wyjaśnił kiwając głową. pewnie żarli te lody do późnej nocy. chce kogoś innego.

siedziała tu i jadła lody.

sebastian wracał nabombiony z imprezy z elsą. wpadł do lodziarni, bajerował ekspedientkę i żądał lodów z alkoholem ;x był przy tym i tak całkiem uroczy xd

jeeezu awek xd
zwrócił na siebie uwagę wszystkich gości, bo był okropnie uparty. biedna ekspedientka nie wiedziała co ma zrobić, bo lodów z alkoholem nie posiadali akurat. co najwyżej mieli jakąś podróbkę ;x evelyn skończyła swoje lody i podeszła do lady, żeby sprawdzić co się dzieje - tobie to już chyba wystarczy na dzisiaj - poklepała go po ramieniu.

co z nim? xd
ależ seba nie był chamski, nie krzyczał na nią ani nic, po prostu lekko ją bajerował, a przy okazji chciał żeby mu dolała ćwiartkę wódy do waniliowych lodów. czy to duże wymagania? xd odwrócił się kiedy evelyn go zaczepiła - cześć, chyba się znamy - średnio ją poznawał, ale mrugnął do niej zadziornie.

taki typowy najebany seba xd
- no cześć, owszem znamy się - potwierdziła, kiwając głową. odciągnęła go od tej ekspedientki i kazała mu usiąść na chwilkę, żeby się już przestał czepiać biednej dziewczyny. poprosiła o wodę dla niego albo kawę, cokolwiek. usiadła na przeciwko niego - nie poznajesz mnie, ale to nieważne. nie musisz mnie wcale poznawać. widzieliśmy się ze dwa razy - poklepała go po kolanie.

no, czyli pasuje do niego ;x
dał się jej zaciągnąć do stolika bo była ładna - okej, okej, po prostu przyznaj się że chcesz mnie poderwać - bredził pod nosem jak pojebany. po alkoholu miał jeszcze bardziej zawyżoną samoocenę niż normalnie - a powinienem znać twoje imię? - zapytał się i pstryknął paluchami. nie mógł sobie tego przypomnieć, ech.

postukała go palcami po czole - zwariowałeś? nie chcę cię podrywać, po prostu chciałam żebyś przestał nękać tą dziewczynę. nie mają tutaj alkoholowych lodów, a nie doleją ci pół litra wódki do waniliowych - westchnęła cicho i wywróciła oczami. dlaczego ona zachowuje się jak amanda, eh xd przyzwyczajenie robi swoje ;x - evelyn. na imię mam evelyn. uczyłeś mnie kiedyś jak się jeździ na desce - przypomniała mu.

amanda numer dwa he he.
- a powinni mieć takie lody, złożę reklamacje - stwierdził. już układał w głowie co napisze w tej petycji do szefa knajpy ;x - evelyn, właśnie! - pstryknął paluchami znów bo pewnie sobie przypomniał teraz jej imię - sebastian - przedstawił sie drugi raz jak debil xd

bo sebastian jest mi przeznaczony, hahaha amanda jest wszędzie!
- znam już twoje imię. myślisz, że dlaczego cię stamtąd odciągnęłam? - pacnęła się w czoło załamana. sebastian z nią kompletnie nie chciał współpracować - odstawię cię do domu może, co? koniec imprezy dla ciebie, wystarczy ci już woda do picia - podała mu butelkę wody, żeby się orzeźwił.

pewnie duch amandy wstąpił w evelyn.
- dlaczego mnie ograniczasz? - jęknął biorąc jednak tą butelkę bo zaschło mu w gardle i wypił praktycznie pół na raz - nie możesz mi rozkazywać, nie jesteś moją dziewczyną - pomachał jej paluchem przed nosem.