kiosk
- st. albans
- st. albansgod save the queenwe love our queen109
- Post n°1
kiosk
First topic message reminder :
- harper carden
- las vegassexy mamaqueen of the drama33
- Post n°126
Re: kiosk
wyszła z domu pod pretekstem kupienia czegoś ważnego, więc teraz wybierała gumy do żucia.
- victor strange
- nottingham-dr strange40
- Post n°127
Re: kiosk
to ekstra miała zajęcie. pewnie nie chciała wiecej z dziećmi siedzieć xd victor wracał z pracy. rudy zazwyczaj biegał to victor zawsze z pracy wracał ;x i na pewno chciał kupić jakąś gazetkę w kiosku, ale nie z taką nagimi paniami. przystanał w kolejce i od razu poznał roztrzepaną harper - cześć - przywitał się. i wgl to na pewno on operował elkę. chwała victorowi!
- harper carden
- las vegassexy mamaqueen of the drama33
- Post n°128
Re: kiosk
pewnie tak było xd ale co się jej dziwić. jej siostra była chora, więc martwiła się o nią, o to jak to znosi jej cała rodzina i do tego miała na głowie dwójkę rozpieszczonych bachorków. zasłużyła na taką szybką wycieczkę do kiosku. nie ogarnęła, że ktoś za nią stoi i za szybko się odwróciła, więc na niego wpadła. - cześć, przepraszam - odgarnęła włosy z twarzy. victor bohater.
- victor strange
- nottingham-dr strange40
- Post n°129
Re: kiosk
kto by pomyślał, że harper taka współczująca! jakoś dla johna nie miała litości, ups? roześmiał się na jej roztargnienie, które nawet całkiem urocze było - przecież nie masz za co przepraszać - bo nie rozumiał dlaczego to zrobiła. potrzebował logicznego wyjaśnienia, zupełnie jak spock. ech, znowu mam ochotę na star treka. nerd x 1000000. powinni mu pomnik postawić!
- harper carden
- las vegassexy mamaqueen of the drama33
- Post n°130
Re: kiosk
była współczująca! rodzina była dla niej najważniejsza, a john pomimo wszystko do niej jeszcze nie należał xd nie będzie go uznawała za rodzinę dopóki nie wezmą ślubu pewnie. - zwykle ludzie oczekują przeprosin jak się na nich wpadnie - wzruszyła ramionami. meh
- victor strange
- nottingham-dr strange40
- Post n°131
Re: kiosk
i chyba prędko nie wezmą. skoro ten nie chciał mieszkać tylko z elką to na pewno też nie chciał z nią się hajtać. przynajmniej na razie! - przecież mnie nie rozdeptałaś więc nie musisz przepraszać - zakupił zaraz jakieś czasopismo dla lekarzy, gdzie pewnie też często publikował - śpieszysz się gdzieś? - zapytał wrzucając czasopismo do torby czy tam plecaka, nie wiem z czym on chodził. pewnie z neseserem.
- harper carden
- las vegassexy mamaqueen of the drama33
- Post n°132
Re: kiosk
john jest taki nadopiekuńczy, że pewnie zamieszka razem z elką dopiero jak piper zechce się wyprowadzić do louisa na przykład. dobrze w sumie, że się nie chciał hajtać, bo przypał by był jakby chciał dalej mieszkać z siostrą i żoną. - niby racja - wzruszyła ramionami. - nie, nie śpieszę się - opowiedziała od razy. skoro dzieci były bezpieczne to mogła z nim jeszcze trochę porozmawiać. też się jej od życia coś należało.
- victor strange
- nottingham-dr strange40
- Post n°133
Re: kiosk
to poszli na tą kawę i było fajnie! na pewno ją potem odprowadził bo był dżentelmenem! może nawet wymienili się numerami żeby na przyszlość umówić się jak ludzie xd
- quinn anterberry
- tampaastronomiacheer up, please!30
- Post n°134
Re: kiosk
kupował tu fajki, bo mu już brakło. nie żebym napisała w piekarni wcześniej, żal.
- tracy o'hara
- manchesterpołożnictwocieszę się życiem27
- Post n°135
Re: kiosk
jaki słodki na gifku ;xxx zauważyła quinna i chciała go uniknąć, bo raczej unikała ludzi i ukrywała się przed światem ostatnimi czasy, ale zobaczyła, że kupił fajki, więc przystanęła obok.
- dasz zapalić? - spytała bez przywitania.
- dasz zapalić? - spytała bez przywitania.
- quinn anterberry
- tampaastronomiacheer up, please!30
- Post n°136
Re: kiosk
wiem, też się jaram ;x
on tak miał jak się przespał ze skye. nikt o tym nie wiedział, no może prócz teddiego, ale on raczej nie chodził i nie paplał dookoła o tym. nawet zaprzyjaźnił się z dziewczyną, ot tak dla niepoznaki. spojrzał najpierw na nią a potem na tą paczkę fajek. podał jej ją - od kiedy ty w ogóle palisz, tracy? - zapytał mocno zdziwiony, ale zapalił jej tego papierosa.
on tak miał jak się przespał ze skye. nikt o tym nie wiedział, no może prócz teddiego, ale on raczej nie chodził i nie paplał dookoła o tym. nawet zaprzyjaźnił się z dziewczyną, ot tak dla niepoznaki. spojrzał najpierw na nią a potem na tą paczkę fajek. podał jej ją - od kiedy ty w ogóle palisz, tracy? - zapytał mocno zdziwiony, ale zapalił jej tego papierosa.
- tracy o'hara
- manchesterpołożnictwocieszę się życiem27
- Post n°137
Re: kiosk
- już od dawna, nie pamiętasz? teddy mi zakazywał, chociaż pali jak smok. - przypomniała mu. tak naprawdę popalała chwilowo w wakacje, ale szybko jej się znudziło i przeszło, tym bardziej po wykładach teddy'ego. nasłuchała się jednak, że fajki redukują stres, więc myślała, że jak zapali, to wszystkie jej problemy miną. tracy jako pokrzywdzona dziewica była tu na miejscu skye.
- quinn anterberry
- tampaastronomiacheer up, please!30
- Post n°138
Re: kiosk
- no tak. wyglądasz na zmęczoną. męczący tydzień jak mniemam, tak? - zaciągnął się swoim papierosem. przez chwilę przyglądał się tracy z zaciekawieniem. widać było, że się pod jakimś względem zmieniła. tylko nie wiedział co jest z nią nie tak. przeczesał palcami swoją czuprynę. - wszystko w porządku tracy? - zapytał.
- tracy o'hara
- manchesterpołożnictwocieszę się życiem27
- Post n°139
Re: kiosk
- mhm, tak, dokładnie. - przytaknęła trochę niepewnie, trochę nieobecna. najlepiej było wszystko zwalić na zmęczenie, egzaminy, pracę, cokolwiek, a quinn sam podał jej wymówkę na tacy. - jasne. jak zawsze. - mruknęła bez przekonania. zaciągnęła się papierosem i zakasłała. spojrzała na zegarek. - nie mogę gadać, muszę wracać do siebie. - już chciała się wycofywać i znowu ukryć przed światem.
- quinn anterberry
- tampaastronomiacheer up, please!30
- Post n°140
Re: kiosk
złapał ją za nadgarstek. - czekaj, tak łatwo mi nie uciekniesz. ostatnio praktycznie cię nie widuję. mam wrażenie, że uciekasz za każdym razem kiedy cię widzę albo tylko machasz na przywitanie i już. co jest, tracy? - był teraz zmartwiony tym co się dzieje. w końcu byli przyjaciółmi, a przynajmniej on ją uważał za swoją przyjaciółkę. zupełnie jak skye xd
- tracy o'hara
- manchesterpołożnictwocieszę się życiem27
- Post n°141
Re: kiosk
oczywiście, że byli przyjaciółmi. dla tracy quinn był wręcz najbliższym przyjacielem, którego zdobyła w st. albans. czasem wydawało jej się nawet, że jest jej bliższy niż teddy, do którego wciąż czuła pewien dystans i żal. na quinnie zawsze mogła polegać. ale to quinn wprowadził do jej życia paczkę i bliźniaków! chyba? nie pamiętam jak się tracy z cody'm poznali xd
- przepraszam, jestem trochę zajęta. i w ogóle... się porobiło. ale obiecuję, że niedługo się spotkamy i wszystko mi opowiesz. - mówiła chaotycznie. nie chciała, żeby quinn ją przyciskał i żeby musiała mu zdradzić swój okropny sekret. miała nadzieję, że to wszystko jest tylko ponurym żartem i niedługo się zbudzi z tego koszmaru.
- przepraszam, jestem trochę zajęta. i w ogóle... się porobiło. ale obiecuję, że niedługo się spotkamy i wszystko mi opowiesz. - mówiła chaotycznie. nie chciała, żeby quinn ją przyciskał i żeby musiała mu zdradzić swój okropny sekret. miała nadzieję, że to wszystko jest tylko ponurym żartem i niedługo się zbudzi z tego koszmaru.
- quinn anterberry
- tampaastronomiacheer up, please!30
- Post n°142
Re: kiosk
quinn ją po prostu zabrał na urodziny bliźniaków, możliwe, że to on faktycznie wprowadził ją do całej ekipy. tracy może powiedzieć, że to jego wina jest, bo gdyby ją wtedy nie ciągnął na imprezę, to by teraz tego wszystkiego nie było xd wyczuł, że jest cholernie spięta. puścił jej rękę. - tracy, ja wiem przecież kiedy kłamiesz. nie chcesz mi nic powiedzieć to nie, trudno. możesz już iść do domu. - pozwolił jej i odsunął się od niej.
- tracy o'hara
- manchesterpołożnictwocieszę się życiem27
- Post n°143
Re: kiosk
nieee, oni się chyba poznali jeszcze przed urodzinami, bo coś mi zaczyna świtać. mniejsza o to. quinn ma szczęście, że to nie jego wina xd było widać, że coś jest nie tak z tracy, bo zawsze szukała we wszystkim pozytywów i była radosnym słoneczkiem, a teraz chodziła jak nieżywa. nawet z pracy ją dzisiaj szybciej puścili, bo myśleli, że się pochorowała.
- nie chcę cię obarczać moimi problemami. - wymamrotała i uciekła z tą fajką, która wcale nie pomogła jej zredukować stresu. zaczynam.
- nie chcę cię obarczać moimi problemami. - wymamrotała i uciekła z tą fajką, która wcale nie pomogła jej zredukować stresu. zaczynam.
|
|