kay

siedział w swoim ponurym pokoju i czytał dzieła szekspira słuchając odgłosów natury, pewnie jakiegoś lasu deszczowego i kompletnie nie spodziewał się gości, bo przecież już noc była, on wykąpany w piżamce, w łóżeczku i ogółem tak się czilował trochę.

jaka rudera xd
dobra sophie od wczoraj nie odzywała się zbytnio z siostrą. nawet miała wyrzuty sumienia, że ogólnie mówiąc nazwała ją głupią. ruby się jednak odpłaciła, bo kiedy soph spała to nie omieszkała przyprowadzić faceta i wyczyniać z nim dzikie akcje na łóżku. przerażona sophie tego oczywiście nie ogarnęła więc szybko się zebrała i uciekła stamtąd kierując się w stronę domu victora, uprzednio jednak zakupiła duże pudełko kruchych ciasteczek. teraz pukała do drzwi, trzęsąc się z zimna, bo nie zdążyła ubrać szaliczka ;c

mi dzisiaj rano było tak zimno!!!!!!!!!!111 masakra. 8 stopni było ; o
ale biedaczka z niej, że musi zwiewać z akademika do napalonego kolegi, bo siostra rucha jakichś przypadkowych facetów. na bank otworzyła jej mama victora i zaprowadziła ją od razu do pokoju syna, albo nawet nie i kazała jej samej iść, bo przecież znała drogę! chociaż może przynajmniej krzyknęła do niego, że sophie do niego idzie i ma przestać walić konia, czy coś. bo coś czuję, że jego matka to ekscentryczka jak ta matka kenniego. w każdym bądź razie chłopczyk zerwał sie z łóżka, naciągnął rozciągnięte spodnie dresowe i jakąś brudną koszulkę z upływającego dnia, która była cała od sosu, który był na obiad i wyskoczył w mgnieniu oka przed swoje drzwi. - jej, hej - uśmiechnął się nieśmiało poprawiając swoje pingle na nosie, bo przecież jakieś musiał nosić. wyglądał jak jakiś romantyczny poeta, nioch nioch.

właśnie zauważyłam jaki masz gifek u victora, x meni tak bardzo! nie wiem jak było rano, bo spałam do późna, a zajęcia miałam też na późno............ i nie wiedziałam, że victor z matką mieszka, ale ciapa!
sophie nie miała pojęcia, że victor jest na nią napalony, smutek. ona sama pewnie uważała go za bardzo atrakcyjnego, mądrego i w ogóle super, ale w życiu mu tego nie powiedziała i nie powie, taki jej smutny los! umrze w samotności, amen - cześć, masz brudną koszulkę - odparła na powitanie i klapnęła tyłkiem na jego łóżku, a paczkę ciastek rzuciła na szafkę nocną - przepraszam, że ci przeszkodziłam pewnie robiłeś coś ważnego - przetarła zmęczone oczy, na których nie było ani grama tuszu. make up stop! sophie ceniła naturalność.

frajerka ;x
- co? - bo nie ogarnął w sumie. ona raz dwa go ominęła i wlazła bez pytania do pokoju. rety, on w ogóle wolno przy niej myślał i serce łomotało mu, jak opętane. całe szczęście czuł to już od tak dawna, gdy w pobliżu była ta ślicznotka, że w sumie zdążył się przyzwyczaić i chyba zachowywał się w miarę naturalnie. - a, brudna. no tak. w sumie to już prawie spałem... - powiedział na swoje usprawiedliwienie i przyciszył te odgłosy natury, żeby spokojnie pogadać z dziewczyną. nie zwrócił uwagi na te ciastka, bo był za bardzo zaabsorbowany sophie. usiadł jednak obok niej i patrzył na jej błyszczące włosy z profilu.

wcale nie.
ojezu to ma się jeszcze o pozwolenie pytać? pewnie bywała tu dość często! w przerwach pomiędzy nauką, zajęciami, jedzeniem i spaniem. hm, czyli może jednak nie tak często ;x dobra, nie ważne. sophie to pewnie też się w nim bujała i motyle jej tańczyły w brzuchu kiedy przebywała z nim, ale skutecznie je ignorowała. przecież nie przyzna się do tego, prędzej spali się ze wstydu! - już spałeś? - pisnęła zażenowana, bo jak mogła mu tak przeszkodzić - jejku, bardzo cię przepraszam - nerwowo założyła pasmo jasnych włosów za ucho - nawet nie pomyślałam o tym, że mogłeś już spać - poczuła się w tym momencie jak samolub, znów się obwiniała - to wiesz co? może jednak już pójdę - zaczęła memłać w rękach kurtkę, którą przed chwilą z siebie zdjęła.

- nooo, bo mam jutro na 7 wykład - a przecież on na wszystkie wykłady chodził i wszystko notował na swoim starym laptopie jakiegoś della czy innego szajsu. ale mu działał, swoje artykuły na tym pisał i wszystko się zgadzało. w ogóle był okrutnie ambitny i miał co roku stypendium naukowe, a nawet zbierał jakieś nagrody, no i kasę, bo pisał dla gazet jak się coś trafiło. czyli pisał w imieniu zawalonych pracą profesjonalnych dziennikarzy, ale przecież to i tak na jego korzyść, bo dostawał kaskę za to, no i mógł pisać. doświadczenie i te sprawy. nawet jak sobie tego nie wpisze do cv. smutek. - nie, no, daj spokój - szybko machnął ręką. - już mi się nie chce spać - jasne, że mu się nie chciało. - nie będziesz szła o tej godzinie do domu! zostań... - bo przecież i tak przyszła tu na noc, to oczywiste. a on lubił to, bo mógł wtedy spać w swoim śpiworze na podłodze i całą noc gapić się w śpiącą sophie. pewnie sprawdzał co chwilę, czy oddycha, bo to jego trauma. że sophie umrze w śnie, w jego łóżku.

dell to nie szajs, fak ju!
- na 7? to okropnie wcześnie - nie rozumiała dlaczego aż tak tyrają studentów wydziału humanistycznego czy na jakim tam był victor. przynajmniej ona na swoim wydziale nie musiała wstawać o tak niebotycznie idiotycznej porze! fajnie, że pisał. ja teraz zapisałam się zaocznie na dziennikarstwo i też chce pisać więcej, bo też chce być taka ambitna jak vikuś hehehe - na prawdę ci się nie chce? - zmrużyła oczy i spojrzała na niego podejrzliwie - wydajesz się być zmęczony - podsumowała - ale mogę zostać - pokiwała głową i zdjęła z siebie sweterek pod którym krył się tiszert na ramiączkach - ruby znowu chce mi zrobić na złość i przyprowadza obcych chłopaków do naszego pokoju - szybko wyjaśniła powód dla którego znalazła się właśnie tutaj. żeby nie było, że jest napalona, chciała się na niego rzucić czy coś!

coś tam pogadali, ale mnie węzeł zaczął naparzać i idę spać, to vikuś się położył na podłodze i jak zwykle obserwował sophie, a rano jej nawet nie obudził, bo zbyt słodko wyglądała i sam wymknął się z domu rano. pewnie jego matka ją obudziła i poszły razem na zakupy, czy coś xd pewnie myślała, że sophie się zlitowała nad victorem i go rozprawiczyła już. papa.

vikuś słuchał smutnej muzyki w swoim pokoju i pisał wiersze ;c

bridget słuchała miley cyrus na cały regulator w swoim pokoju i śpiewała w dodatku, a to z pewnością zagłuszało smutną muzykę brata. skąd miała wiedzieć, że on tam cierpi! nigdy jej nic nie mówił. na przykład o tych wykładowcach z dziennikarstwa.

on to na słuchawkach, to spoko, nic nie słyszał. nawet miał to w głębokim poważaniu, ale nawet taki smutny człowiek jak on musi coś pić, więc ruszył ze swoim telefonem, w którym słuchał tej smutnej playlisty na spotify do kuchni, gdzie parzył sobie kawunię. rodziców nie byli, bo pojechali do kościoła.

ona w tym samym momencie postanowiła pójść po jakieś ciastka, bo skończyły się już wszystkie, które zakupiła wcześniej. musiała zajeść swoje problemy, bo była smutna, że nie poderwała enrique, victor ją spotkał i impreza została rozgoniona. same dramaty! to było dla niej za wiele. mimo wszystko nie słuchała tanecznej playlisty, a zamiast tego wpadła do kuchni tanecznym krokiem i teraz twerkowała na środku, nie przejmując się, że obok kręci się jej brat. śpiewała do jakiegoś widelca i pewnie zaraz wydłubie bratu oko i tyle z tego będzie.

pewnie victor położył sobie kubek na blacie i chciał już zalać tą kawę, bo woda się zagotowała, gdy ta roztańczona bee szturchnęła go i polał sobie ten wrzątek obok kubka, co zaraz rozlało się na jego stópki!
- aaaauuu! - zawył wyrywając sobie z uszu słuchawki i wsadził girkę do zlewu, zaraz puścił zimną wodę. - co ty wyprawiasz, kretynko!!!!!!!!!!!!!!1111111 - warknął na nią. zwykle był raczej spokojny, bez niepotrzebnych epitetów, ale teraz był w trudnej sytuacji życiowej. nie wiedział, na czym stoi, sophie dała mu kosza i generalnie do dupy. jeszcze ta noga tak bolała!

- tańczę, wiktorku, nie widzisz? - rozłożyła ręce. - nie musisz się od razu tak denerwować, zresztą nigdy ci nie przeszkadzało jak tańczyłam. o, właśnie, popatrz, czego nowego się przed chwilą nauczyłam. - i podetknęła mu tyłek pod nos, żeby nim kręcić na wszystkie strony. oglądała przed chwilą na youtube jakieś tutoriale jak twerkować, zajadając się przy tym ciastkami, a teraz się jarała, że się nauczyła. - hasztag produktywna niedziela! - dodała z rozbawieniem i ruszyła do szafki, dalej tańcząc głupkowato.

- oparzyłaś mnie! - krzyknął jej do ucha ale wyglądała tak wesoło, że trochę mu się ten nastrój udzielił. przełknął ślinę i westchnął. noga już bolała coraz mniej, więc mógł ją stamtąd wyjąć. wyglądał na ewidentnie skołowanego i nawet chciał zapytać siostrę o radę, ale co ona mogła wiedzieć na tematy damsko męskie. haha, jeszcze by się zdziwił, ile więcej od niego wie!
- zresztą nieważne. ścisz muzykę, albo słuchaj czegoś lepszego. - bo hana montana to jednak przypał. już jest niemodne xd nie to co łan dajrekszyn.

- przecież i tak masz swoje słuchawki. - zauważyła, wzruszając beztrosko ramionami. - choooooooodź, zrobimy sobie selfie na instagrama! - zawołała wesoło, wyciągając w jego stronę rączki. - halo, halo, uśmiechnij się, nie ma dąsania się na moim instagramie! w ogóle się nie znasz na robieniu selfie, victor. - zmarszczyła nosek, niezadowolona, że brat z nią nie współpracuje, ale i tak pstrykała milion zdjęć, do których sama się szczerzyła, nawet jeśli on miał wyglądać jak grumpy cat. zaraz już zaczęła klikać coś na telefonie i wstawiać to zdjęcie, raczej nieudane. - hasztag starszy brat, hasztag english girl, hasztag english boy... - wymieniała, jednocześnie wpisując.

hahahhahaha, szkoda, że mam ujemną reputację xd tak bym plusikowała xd
victor nie ogarniał co się dzieje, bo był zmęczony, jednak go piekła noga, nie miał dalej swojej kawy, dalej chciał jakiegoś znaku od sophie, a do tego wszystkiego bee strzelała im foty. dobrze, że przednią kamerką, a nie z fleszem, bo w ogóle by wykitował. nie spał całą noc i czuł się słabo, dlatego raz dwa zakręciło mu się w głowie i upadł na podłogę, bo zemdlał. jak wczoraj sophie ;c

- o boże! - pisnęła, kiedy runął na ziemię i złapała się za poliki. - brat mi nie żyje! - zawołała, jakby to miało sprawić, że zaraz się zlecą służby specjalne i go uratują. nie wiedziała co robić, kiedy takie rzeczy się zdarzają, więc zadzwoniła po karetkę i po rodziców, cała spanikowana. chociaż jak przyjechała karetka, to pewnie pstrykała fotki, bo nigdy jeszcze nie miała takiej przygody.

pewnie dodawała do nich hasztag zgon czy cos ;c niepotrzebnie narobiła szumu, bo on ocknął się zanim karetka przyjechała, przez co było mu cholernie głupio i zamknął się w pokoju. nie chciał z nikim gadać!

na pewno wstawiła zdjęcie karetki z hasztagiem "takie rzeczy w moim domu" i "spokojna niedziela" i "english boy", a potem wróciła do jedzenia i tańczenia w pokoju.

vikuś smsował sobie o jakichś głupotach z charlotte, czy jak ta twoja ma xd i montował jakąś sondę uliczną do szkoły. pewnie siedział w jakichś dresach, poplamionej koszulce i frotowych skarpetach. jaki seksol.

charlotte wpadła do niego z wielką pizzą, bo niezdrowe jedzenie jest bardzo dobre. plus przyniosła jakiś napój. zadzwoniła kilka razy do drzwi, czekała aż jej otworzy xd

nie spodziewał się nikogo, w sumie, więc to na początku olał, bo nie chciał się rozstawać z telefonem, który musiał być pod prądem, bo miał z 3% baterii. no ale dzwonek nie dawał mu spokoju i niechętnie wstał wysyłając jej jakieś zw. otworzył z nieprzyjemnym wyrazem twarzy, który momentalnie zmienił się w wielki szok.
- mogłaś powiedzieć, że to ty! myślałem, że to ktoś do bee albo listonosz! - szybko ją wpuścił i cmoknął w środek ust zabierając jej tą pizzę. nie miał pojęcia, jaki jest głodny, dopóki nie poczuł zapachu tego cudeńka.