odwykownia

także elsa siedziała na odwyku, psychicznie ją to wykańczało z nikim nie gadała, bo pewnie z morgan je rozdzieliły, żeby nie wpadły na jakiś genialny pomysł i siedziała tak w którymś z tych pokojów to pewnie w końcu zadzwoniła z płaczem do jeremyego, że tu nie wytrzymuje skoro ten mówił jej, że zawsze może do niego dzwonić ;x

jeremy oczywiście słyszał wieści od juda i miał nawet zamiar wybrać się tu razem z bratem i odwiedzić else. ta go jednak wyprzedziła i zadzwoniła do niego roztrzęsiona, co przyśpieszyło odwiedziny. postanowił przyjść od razu po pracy i tak też zrobił. czekał sobie teraz na nią w jakieś sali do odwiedzin czy coś takiego.

pewnie go dokładnie przetrzepali jeszcze czy przypadkiem nie wnosi żadnych narkotyków ;x doprowadzili ją tutaj w końcu a kiedy tylko go zobaczyła od razu podleciała, żeby się przytulić. - nie chcę tu byyyyć - wychlipała mu w ramię. nawet nie miała się tutaj jak pomalować! dobrze, że myć się jej chociaż pozwolili ;x

całe szczęście nie miał zamiaru niczego tu przemycać, więc spokojnie go wpuścili. żal mu się trochę elsy zrobiło jak ją taką zobaczył. - ja wiem, ale to dla twojego dobra - przytulił ją do siebie i pogładził po włosach. uważał że to dobrze, ze przymknęli je obydwie ;x

może i on tak uważał, ale elsa była zdecydowanie temu przeciwna. - wykończą mnie psychicznie. - mruknęła już spokojniej bo przypomniało jej się, że przecież nie powinna płakać przy facetach. raczej tego nie robiła. ale za to ciągle się do niego przytulała bo brakowało jej kontaktów z normalnymi ludźmi tutaj. wszystkich uważała za psycholi, jakby ona była normalna ;x

morgan też na pewno bardzo ciężko to znosiła psychicznie, tak jak zresztą pewnie wszyscy, więc nie była jedyna. - poradzisz sobie - zapewnił ją. mogła płakać, jemu by to nie przeszkadzało i przynajmniej by z siebie wyrzuciła to co ją dręczyło. - z początku zawsze jest najciężej, ale zobaczysz, że będzie warto - pocałował ją w skroń.

nikt tego łatwo nie znosi. chociaż elsa już drugi raz była na odwyku to powinna mieć wprawę ; x ale nie! było znacznie gorzej. - skąd możesz to wiedzieć, co? - odsunęła się od niego i otarła policzki. - idealny facet jak ty nie ma takich problemów. nie możesz wiedzieć czy będzie lepiej. - mruknęła i usiadła na jednym z krzesełek po czym schowała twarz w dłoniach.

do trzech razy sztuka, to może teraz jej się uda i już trzeciego odwyku nie będzie potrzebować ;x westchnął jak się od niego odsunęła. faktycznie sam nie miał takich problemów, ale rodzice często opowiadali im swoją historię, a mercedes sama borykała się z takimi problemami, o których mówiła otwarcie. ku przestrodze. - moja mama kiedyś była uzależniona od narkotyków. poradziła sobie z tym jednak, więc i tobie się uda jeśli tylko będziesz chciała - starał się ją dalej pocieszyć.

jej rodzice nie opowiadali jej takich rzeczy to pewnie dlatego niczego się nie nauczyła.. - a co jeśli wcale nie chcę sobie z tym radzić, bo właśnie mi łatwiej. - mruknęła nie odsuwając rąk od twarzy. - po za tym nikt od tak i bez powodu sobie z tym nie radzi. - dodała i spojrzala na niego smutnymi szczeniaczkowymi oczami.

pewnie tak. musiała sama przetestować to na własnej skórze. - to że z czymś ci łatwiej nie znaczy, że będzie ci lepiej - powiedział. uważał, że łatwe rozwiązania często nie były dobre. - uciekanie w imprezy jest dobre tylko chwilowo. jest tyle innych rzeczy, dla których warto żyć - zapewniał ją.

zaśmiała się gorzko. - tak? a wymienisz mi te rzeczy? bo jakoś nic mi do głowy nie przychodzi. - powiedziała przyglądając mu się uważnie. jak dla niej imprezy były najlepszą odskocznią od wszystkiego. może dlatego, że nigdy nic innego nie umiała robić i zawsze to jej poprawiało humor. a w jej całym życiu jedynym facetem, który darzył ją miłością był jej ojciec, który zmarł. i stu procentowo był to też jedyny facet, którego kochała ona.

- jest chociażby tyle pięknych miejsc do zobaczenia, tyle przygód do przeżycia - zachęcał ją. kasę, którą wydawała na imprezy mogłaby przeznaczyć na jakąś wycieczkę i pewnie o wiele lepiej by się bawiła niż w brudnym klubie. pojechałby z nią nawet! - jeżeli potrzebujesz wsparcia, to na mnie zawsze możesz liczyć - powiedział poważnie, spoglądając jej w oczy i  chwycił ją za dłoń.

ona tam nie miała problemów z kasą na wycieczki. miała dzianego ojca, nie. - jaka jest frajda w zwiedzaniu świata, co? - bo ona nie była fanką podróży. przynajmniej nie na trzeźwo. westchnęła jednak bo może i jeremy miał rację i powinna się wziąć w garść. ale łatwo nie było. podeszła do niego i pewnie se już zdążył usiąść to wpakowała mu się na kolana, dała mu buziaka i się przytuliła do niego. - dziękuję. - szepnęła.

- poznajesz nowe miejsca, nowych ludzi, jedzenie, kulturę i zwyczaje. jest tyle możliwości.. możesz nawet jechać do najbliższego safarii i na przykład nakarmić lwa czy innego dzikiego kota - przypomniało mu się, że lubiła koty, to może takie coś by się jej podobało. a skoro miała kasę to tym bardziej powinna ją lepiej wykorzystać! - byłaś kiedyś tak blisko jakiegoś drapieżnika? - uśmiechną się lekko. - nie ma za co, wierzę w ciebie - przytulił ją.

chyba trafił w dziesiątkę bo to safari i dzikie koty nawet ją trochę zainteresowało. - a gdzie takie jest? - zapytała od razu przynajmniej będzie miała jakiś cel do którego będzie mogła dążyć xd nawet jeśli to tylko karmienie dzikich zwierząt. według jej standardów to świetnie korzystała z kasy... - nie.... - przyznała. miło jej było jak się tak do niego przytulała. wbrew pozorom bardzo to lubiła i nie tylko seks z facetami krążył po jej głowie.

jeremy jaki domyślny. nie mówiła nigdy o tym co ją interesuje poza imprezami, a jednak umiał ocenić co by ją zainteresowało. - w anglii jest kilka takich parków safarii gdzie zwierzęta sobie chodzą luzem, a ludzie mogą je obserwować w samochodach. to nie to samo co dzika afryka, ale zawsze i to dobre - zaśmiał się. - no widzisz. możemy nawet razem do jednego pojechać, co? - zaproponował jej i miział ją po plecach.

mądry chłopak z niego! i chyba rzeczywiście chciał jej pomóc a to też pewnie zauważała mimo beznadziejnego stanu w jakim się znajdowała. - w afryce są ogromne pająki i paskudne owady i choroby. nie chciałabym tam jechać. - powiedziała marszcząc brwi. jakiego ja skurwiela ostatnio w pracy widziałam... nie wiedziałam czy uciekać czy co robić, fuj. - brzmi jak dobry plan. - nawet się lekko uśmiechnęła, chyba po raz pierwszy odkąd tu trafiła.

jasne, że chciał jej pomóc! lubił ją i nie chciał, żeby się męczyła, więc to teraz była jego misja. - to nawet lepiej, że nie chcesz tam jechać, bo to dosyć długa podróż - powiedział rozbawiony.fuj, ja bym pewnie uciekła. - no widzisz. w takim razie obiecaj mi, że się postarasz, żeby jak najszybciej cię stąd wypuścili żebyśmy mogli jechać karmić te lwy - uśmiechnął się i odgarnął jej kosmyk włosów za ucho.

zobaczymy czy zakończy się powodzeniem xd ja też w pierwszym momencie cofnęłam się aż do drzwi xd ale potem stwierdziłam, że praca wzywa i cóż. zapaliłam se jeszcze tylko na uspokojenie xd - okej. - obiecała mu. po tuliła się jeszcze chwilę w milczeniu ale zabrali ją zaraz na jakieś grupowe rozmowy, które miała w dupie i nic nie mówiła no i potem zamknęła się w pokoju, a dobry humor gdzieś prysł.

no to pewnie dalej tu siedziały. teraz były jakieś grupowe zabawy a elsa stała przy ścianie i się patrzyła jak się ludzie wygłupiają. a tak w ogóle to ile je jeszcze trzymamy tu?

możemy je przetrzymać do końca tygodnia albo dłużej. jak chcesz, mi obojętnie w sumie. morgan wyczaiła, że jak udaje, że bierze udział w tych głupich grach to ją lepiej traktują niż jak marudziła, więc teraz coś tam robiła z innymi więźniami. w końcu jednak trochę się jej znudziło to poszła do elsy. - zaraz dostanę szału - poinformowała ją i usiadła obok.

no to do końca tygodnia. chyba starczy im. elsa w takim razie patrzyła na morgan bo wydawało się jej dziwne że tak się zaangażowała. - to po co się w to bawisz? - zapytała unosząc brew. o wiele lepiej stało się pod ścianą jak ona.

- tak po prostu szybciej leci czas - wzruszyła ramionami. nie była do tego wszystkiego aż tak negatywnie zastawiona. robiła wszystko, żeby jak najszybciej stąd wyjść. no i żeby rzeczywiście jej to pomogło bo nie chciała wracać do starych nawyków.

- czas będzie leciał szybciej jak w końcu stąd wyjdziemy morgan.... teraz to żadne głupie zabawy ci nie pomogą. - powiedziała wzruszając ramionami. - czas najfajniej mija na spaniu... - dodała.