taras

była w jakiejś fajnej długiej kiecce i siedziała pewnie przy stoliku ze swoimi rodzicami, którzy ją wkurzali, więc wyszła się przewietrzyć.

liam zauważył serenę, którą mimowolnie kojarzył przez swoich super kumpli z 1d i dzisiaj niall mu się żalił, że louis uważa, że on mu ją odbił czy coś tam, nie orientuję się za bardzo, ale liam też się nie orientował, bo jednym uchem słuchał narzekań nialla, zresztą wiadomo, że tam i tak wszyscy ruchali się nawzajem (oprócz liama. on tylko ruchał ich dziewczyny.) no to podszedł do sereny cały radosny i czarujący.
- to z którym członkiem zespołu się teraz spotykasz, co? - puścił jej oczko.

serena spojrzała na niego zaskoczona, bo zwykle ze sobą nie gadali. on był jakiś dziwny, taki mruk. zachowywał się, jakby miał z 80 lat, a przecież jest niewiele starszy od niej. zmarszczyła nos. - słucham? - mruknęła niezadowolona z tego pytania, bo faktycznie sama się w tym wszystkim pogubiła. - co to za pytanie? - prychnęła odwracając się do niego tyłem i gapiąc się w światełka gdzieś w oddali.

nie chciało mu się gadać z zespołem albo ich przykrywkowymi dziewczynami, kiedy nie miał do nich żadnego interesu! najwyraźniej serena nie spodobała mu się na tyle, żeby ją zagadywał i próbował zaliczać. zresztą odbicie jej od louisa to żadne wyzwanie! jemu i tak zależało tylko na fiutkach, a raczej jednym.
- muszę wiedzieć, co mam mówić dziennikarzom. - zaśmiał się. wcale nie traktował tego wszystkiego poważnie.

bo on tylko rucha ich byłe. więc jak już serena rozstanie się z louisem i niallem to wtedy bedzie chciał ją puknąć... tak samo jak z taylor. no tak. louis taki pedał, tylko ssać kutasy umie. dlatego jeszcze nie chciał wyruchać sereny, co jej szczerze mówiąc wcale nie przeszkadzało, bo chyba teraz brzydziłaby się nawet z nim całować. - o co ci chodzi, liam? jestem z louisem, mamy się dobrze, wszystko w porządku. z kim innym miałabym być? - prychnęła zerkając na niego przez ramię.

nikt nie powiedział, że tylko ich byłe. na pewno ruchał im dziewczyny za plecami, tylko nie chce mi się nim grać i działać. xd zaśmiał się na jej wypowiedź. od razu widać, że dziewczyna od churchillów, nauczona, jak zachowywać się w towarzystwie i co mówić ludziom.
- myślałem, że już skończyliście tę szopkę i podzieliliście się, ty poszłaś do nialla, on poszedł do harry'ego... - wzruszył ramionami, mówiąc to wszystko mimochodem, bo mu się nudziło i chętnie zrobi aferę. napił się z kieliszka.

musiałby wtedy ruchać harrego i louisa też, bo wiesz jak jest xd liam taki żądny aferek towarzystkich. serena słysząc imię nialla poczuła jak jej serce bije szybciej na samą myśl o tym słodkim blondynku, ale zaraz doszło do niej, co on właśnie jej powiedział. - c..coo - aż się zająknęła i zmrużyła oczy. liam nie miał powodu kłamać, tym bardziej, ze wydawało się jej, że jest ze wszystkimi zaprzyjaźniony, tylko tak się zgrywa, że ich nie lubi i był szorstki w obcowaniu. otworzyła szerzej wargi i z miejsca napisała do dwóch swoich kochanków!

liam nie zamierza ruchać harry'ego i louisa, dzięki xd już nialla najprędzej, hehehehe.
- no co się dziwisz? - rozłożył ręce, ale zaraz oparł się o barierkę i nie robił jakiś szalonych gestykulacji, bo on tam się nie przejmował tak bardzo tym, co się działo między chłopakami z zespołu. - to ty nie wiesz, że oni się pieprzą? to niby na czym polega wasz związek? - zaśmiał się pod nosem. myślał, że serena o wszystkim wie i to jest ustawione.

wiadomo, że nialla xd
jeszcze szerzej otworzyła oczy. - jesteście popieprzeni! wszyscy! - pchnęła go, a że trenowała i szła do wojska to na pewno go trochę zabolało! - dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej?! - miała pretensje teraz do niego. - jaka ja byłam głupia... - mamrotała do siebie.

- czemu miałbym ci mówić? to nie moja sprawa. - wzruszył ramionami jak gdyby nigdy nic i dopił swojego drinka. spojrzał na pustą szklankę. - idę po coś do picia, przynieść ci? - spytał, ale zaraz już go nie było i wcale jej nie przyniósł tego drinka. niby mógłby zaliczyć serenę, bo była teraz wrażliwa, ale bardziej mu się podobała kelnerka.

Byla wsciekla. Chyba najbardziej na nialla, ze jej nic nie powiedzial. Pozniej na louisa, bo chociaz wcale go nie kochala i tak naprawde sama chciala z nim zerwac, to jednak czula obrzydzenie, ze gdy od niej wychodzil szedl pukac harrego. Pojechala do domu czy gdzies tam. Miala dosc one direction!

suzka siedziała na balkonie i paliła papierosa za papierosem, bo się jej nudziło. miała drinka w ręce, ot co.

dixon był tu z nią. pewnie przepraszał ją cały wieczór, bo wczoraj ją wystawił. wszystko dlatego, że nie miał leków i był kimś innym. no ale przecież jej nie powie, że musiał leczyć się na głowę. - to przez lydię... wylądowała w szpitalu i musiałem jej ogarnąć te wszystkie rzeczy, dalej jesteś na mnie zła? rety... nie wiem, czemu nie napisałem nawet smsa... - marudził błagalnym tonem, ale suzanne była nieustępliwa, więc robił dalej maślane oczy, popijał wszystko szampanem i pewnie niedługo odleci przez te bąbelki, bo już jeździło mu w brzuchu i nie czuł się najlepiej. rzygi rzygi rzygi, yeeaaah.

słodko, suzie była nieustępliwa, a na imprezie strasznie się jej nudziło - dobra, przecież cię rozumiem, musiałes odwiedzic swoją siostrę, nie mam przecież nic przeciwko temu - wzruszyła ramionami. napiła się trochę więcej alkoholu. musiała kątem oka sprawdzać co on wyprawiał, nie wyglądał zbyt dobrze!

jej ton głosu i spojrzenie nie wydawało się być najmilsze, a dixonowi zaczynało brakować pomysłów czym by ją jeszcze przełamać. zaczął chodzić w jedną i drugą, aż w końcu stanął przy barierkach i zaczął spoglądać, co jest dalej. - nie brzmisz zbyt wiarygodnie - burknął w końcu i jakoś chyba za mocno sobie nadusił na brzuch tym betonowym ogrodzeniem, że po prostu zaczął haftować w dół...

ojezu, suzie próbowała go ratować, ale rzygał i rzygał, nie mógł przestać to musiała wezwać do niego pomoc, za dużo bąbelków xd

pewnie ktoś tam na dole przechodził i go też obrzygał, więc musieli z suzką uciekać. jakie to smutne xd