nate&patti

nate siedział z siostrami w mieszkaniu, popijali sobie wódkę albo inne alkohole i gadali o życiu. szczególnie poświęcał uwagę amelii, która próbowała mu wmówić, że bronienie lasów ma sens.

amelia pewnie już była nieźle pijana bo jednak nie miała tak mocnej głowy jak brat, albo jej puszysta siostrzyczka xd - jak nie ochronimy lasów to za dwadzieścia lat będziemy musieli kupować tlen w butelkach - machała groźnie ręką i dolała sobie jakiejś wódy i coli! pewnie połowe rozlała.

zaraz puszysta...........................
przewróciła oczami. - pij, nie pierdol, mel. - polała im kolejnego, uniosła kieliszek do góry. - za rodzinę! - i wychyliła całego kielonka czystej wódki. pewnie sama im to zaproponowała, bo nauczyła się tak pić w stanach. oni, francuzi to by tylko słabe drink i wina pili, a ona dopiero w usa zrozumiała co to prawdziwa najebka i imprezka.

on dawno nie siedział z siostrzyczkami, to uważnie się im przyglądał. pił ile wlezie, ale amelia się nie trzymała jak należy xd ledwie wypiła to już się schlała - cichoo patti, chcę wysłuchać jej zdania chociaż pierdoli jak potłuczona. no tak, tak butelki... rozumiem - zrobił śmieszną minę - nie rozlewaj ams, patti weź ją ogarnij - pospieszył siostrę.

była prawie najmłodsza to miała najsłabszą głowę. dobra, najsłabszą to miał dżud! ale ona zaraz po nim! pewnie częściej chodziła zjarana niż pijana, ale cóż! - serio? - przewróciła oczami - chcesz poznać moje zdanie? - bo nie wierzyla, zawsze się z niej śmiał! - mogę ci podrzucić parę książek jeśli chcesz - burkneła wycierając swoją bluzą to co rozlała na stoliku - po prostu uważam, że powinniśmy szanować matkę ziemię, bo kiedyś się na nas zemści - i dlatego ostatnio nate wyciągał ją z komisariatu bo przypięła się łańcuchem do drzewa na całą noc, bo mieli je ściąć xd

patka przywaliła z piąstki nathanielowi w ramię. - nie uciszaj mnie! - oburzyła się, bo nie będzie kazał się jej zamknąć buc jeden! myśli, że jak razem mieszkają to może nią pomiatać?! to ona jest tu gwiazdą! - sam ją ogarnij - prychnęła, bo to on powinien pilnować ich obu, skoro jest starszym bratem. roześmiała się zaraz wesoło. - o taaak, przynieś mu te książki. z przyejmnością poczyta o tych ekologicznych bzdurach - zamachnęła się ręką. - jak się na nas zemści niby? - zachichotała, bo chciała posłuchać, co teraz przyjdzie tej amelii do głupiego łba.

- jesteście obie beznadziejne - mruknął pod nosem pijąc kolejny kieliszek wódki. zaczął objadać się jakimiś chipsami, czy co oni tam mieli na stoliku. spojrzał się na obie siostry - jesteście siostrami a jesteście tak różne. nie wiem co my mamy z tą rodziną, powinniśmy być idealni a tu dupa. każde z nas jest inne, każde ma swoje plany na życie a ty amelia opanuj się lepiej z tym ratowaniem planety bo jesteś pijana i pierdolisz trzy po trzy. nie chcę książek, bo mam sporo roboty w sądzie - westchnął - a tak w ogóle, co u was? - rozłożył się na kanapie.

tupnęła nogą, a potem walnęła kolanek w stolik przypadkiem i porozlewała wszystko, totalna katastrofa! - sam pierdolisz! - warkneła - ciekawa jestem dla kogo ty - wskazała na patti - będziesz za trzydzieści lat śpiewać - opluła ją z tego wszystkiego xd - i kogo ty - wskazała na nejta - będziesz bronił w sądzie skoro ludzie wyginą w takim tempie - machała nerwowo rękoma i wcisnęła się z drinkiem w kanapę - w porządku - burkneła w odpowiedzi na jego pytanie.

- i dobrze! pomyśl, co by było, jakbyśmy byli wszyscy jak jude! - zrobiła przerażone oczy i wtedy też amelia wszystko porozlewała. - o rety, skarbie. coś ty narobiła! - klepnęła ją w udko rozbawiona tym oburzeniem. - ee, liczę, że za parę lat już umrę na szczycie i będę legendą jak hendrix, jopiln, morrison albo nawet cobain - zafalowała brewkami i ruszyła do kuchni po jakąś ścierę. - lepiej, nate powiedz jej co u ciebie i ile duperek tu sprowadziłeś w ciągu ostatniego tygodnia! - zawołała z kuchni.

wywrócił oczami kiedy jego siostra wszystko porozlewała - więcej z tobą nie piję amelia, jesteś jak małe dziecko we mgle kiedy pijesz - zaśmiał się z niej. przytulił do siebie poduszkę, bo nie wiedział co ma zrobić teraz z rękoma - ty? ty to prędzej wylądujesz gdzieś w jakiejś sekcie, gdzie będziecie ćpać i się ruchać, a ty amelia, to ciebie będę bronił do końca życia bo będziesz pakowała się ciągle w kłopoty - zaśmiał się znów. podrapał się po czole - żadnych dupeczek tutaj nie było, sorry siostrzyczko, ale coś ci się pomyliło. nie mam czasu na nic prócz na siedzenie w kancelarii. mam ciekawą sprawę, niejakiego quentina haltera - napił się wódki.

- to ja z tobą więcej nie piję - burknęła znad szklanki z drinkiem wypijając go do końca i odstawiając szklaneczkę na stolik. więcej nie chciała bo się porzyga na kanapę brata - nawet nie grasz takiej muzyki jak hendrix - zmrużyła oczy i skomentowała słowa siostry. pewnie grała kiczowaty pop jak prawdziwa lovato xddddddd - i dobrze, że będziesz mnie do końca życia bronił, od czego ma się starszych braci? - poklepała go po kolanie - przynajmniej się na coś przydasz. zmarszczyła czoło i podrapała się po nosie - czy przypadkiem nie obowiązuje cię tajemnica dotycząca toku prowadzonych spraw? - zauważyła mądrze, wow.

- ha ha ha - skwitowała te ich małe docinki i zaczęła wycierać cały stół. i halo, ona chyba bardziej jakiś punk czy rock. chociaż wtedy nie wiem, po co jej fortepian xd ale jej idolką jest patti smith, więc wara! - a tam tajemnica! gadaj, co narobił ten halter. - zachęciła go przysuwając się bliżej swojego braszki i wzięła ze stolika paczkę fajek. no i pewnie sobie jedną odpaliła, bo co się będzie. u siebie jest.

- nie wiecie co zrobił niejaki quentin halter? no to słuchajcie uważnie. ten facet morduje swoje dziewczyny i to zawodowo. nigdy nikt mu jeszcze tego nie udowodnił, ale ostatnim jego dziełem jest niejaka lysette quickley, którą próbował wysadzić w powietrze. ma na ten czas alibi, ale to wariatka więc gada od rzeczy. żaden dowód w sprawie - machał rękoma - zabił jeszcze dwie osoby, przez przypadek bo liska uszła z życiem, przychodził do niej do szpitala dzień w dzień i czekał aż umrze - powiedział podekscytowany - zamknę go do pierdla na zawsze - klaskał w dłonie niczym małe dziecko - a ty i tak nie umiesz śpiewać, a ty jesteś beznadziejna jako obrończyni lasów - wytknął siostrom.

przewróciła oczami - nie sądzisz, że jakby chciał zabić tą swoją dziewczynę - pstryknęła palcami - tą, jak jej tam - próbowała sobie przypomnieć imię - lysette właśnie - pstrykneła znów - boże co za beznadziejne imię - wytkneła jeszcze - no właśnie jakby chciał ją zabić to raczej nie odwiedzałby jej codziennie w szpitalu i czekał aż umrze tylko zabiłby ją tam? - bo dla niej takie postępowanie tego niejakiego quentina nie miało sensu kompletnego - a ty jesteś beznadziejnym bratem - wytknęła mu i pokazała język.

trzy osoby! mimi, arvid i jego dziwka!!!!!!!!!!!!1111111111111
- może łazi tam, żeby ją dobić ukradkiem? ja bym tak zrobiła. - wzruszyła ramionami i zaraz zrobiła obrażoną minę. - JA NIE UMIEM ŚPIEWAĆ?! - zaraz wskoczyła na równe nogi i wskoczyła na ten stolik, który się kleił od tej coli i wszystkiego, bo tylko to starła a nie wyczyściła porzadnie. - BIKOOOŁZZZ DEE NAAAJTTT BIIILĄĄĄGGG TUUU LOOOWEEERZZZZZ - darła ryja i kręciła tyłeczkiem, jakby grała w jakimś pornolu.

- zamknij twarz, jude od ciebie lepiej śpiewa - trzasnął ją poduszką, żeby w końcu się zamknęła, bo darła się na cały regulator. chciał ją ściągnąć z tego stolika, wylądowała mu prosto w ramionach - ale obie jesteście nienormalne... nie wiem jakim cudem jude i jeremy są normalni - zaśmiał się i zmierzwił włosy obu siostrom. i jednej i drugiej też sprzedał prztyczka w nos - nie śmiej się z czyjegoś imienia, to złe - pogroził palcem amelii - quentin będzie błagał nas o litość. on widział podobno jakieś duchy, ale nam się nie wywinie, nie zrobi z siebie totalnego wariata. dobrze, że lysette żyje i nam wszystko powiedziała - wypił wódkę z gwinta.

zatkała uszy kiedy patti wskoczyła na stolik i zaczęła drzeć swoją pulchną mordkę. pasowałaby do liama pućki xd - lalalaalalalaalalalalalalalalalalala! - śpiewała coś swojego udając że nie słyszy wycia siostry - ta cała lysette też musi być nieźle porąbana skoro chodziła z takim świrem - prychnęła - może też jest jakaś niedorobiona co? badał ją psycholog? - zafalowała brwiami - powinniście jej zafundować prawdziwy lot nad kukułczym gniazdem - zachichotała kręcąc palcem wokół swojej skroni tak jak się robi kiedy zobaczy się wariata czy świruske xd

- bo całą nienormalność wzięłam na siebie - uderzyła się w pierś i zaraz wylądowała obok tego nathaniela. no i przypominam, ze patti jest bliźniaczką jeremiego, co nie. i oni mają jeszcze jednego brata! dylana xd ale on jest ewki, to wiadomo xd - o boże! pamiętacie ciotkę lisette?! - przypomniało się jej, że taką mieli. jakąś siódmą wodę po kisielu, którą widzieli tylko raz w życiu. - pamiętacie, jaka była brzydka?! czarownica lis! - pewnie miała wielki nochal, była gruba i stara, nikt jej nie lubił, bo przynosiła im stare czekolady zamiast prawdziwych słodyczy. - ta też może taka być! nic dziwnego, ze chciał ją zabić - przytaknęła siostrze.

- ale lysette jest ładna - wywrócił oczami. tak, zapomniałam o dylanie, nie wiem dlaczego xd resztę pamiętałam. dużą mają rodzinę to trudno ich spamiętać. spojrzał się najpierw na amelię a potem na patti - całą? a ta, która siedzi obok ciebie to niby normalna jest? jedynymi normalnymi osobami w tej rodzinie jesteśmy my, panowie - powiedział uderzając się w pierś - liska też nie jest nienormalna. po prostu się w nim zakochała ale ja nadal nie rozumiem jakim cudem mogła pokochać takiego brzydala. nie to co my, my jesteśmy ładni - powiedział rozbawiony - oj dziewczyny dobra, tyle o quentinie - klasnął w dłonie - wezmę was na rozprawę, chcecie? - zapytał.

- że niby ja jestem nienormalna? - wskazała zbulwersowana palcem na siebie i naburmuszyła się jak tysiąc pięćset. rzuciła w brata poduszką - że niby jude jest całkiem normalny to chcesz powiedzieć? - roześmiała się - zobaczycie, mówię wam że zginie potykając się o piórko! - klasnęła w dłonie - zapamiętacie moje słowa - nie chcę iść na rozprawę o ile nie dotyczy ona ratowania parku ochrony przyrody lub lasów amazonki - stwierdziła, bo co ją obchodził jakiś kłentin i liska, nie chciała nawet zostać prawnikiem xd

- mówiłam o jerrym - przewróciła oczami, bo za resztę nie bierze odpowiedzialności. aż się opluła, jak amelia wspomniała o dżudzie. - o fakt, młody jest największym dziwakiem z nas wszystkich! - jego w sumie najmniej znała, bo był gówniarzem to nie wypadało się z nim zadawać, a jak podrósł, to ona była w stanach, więc znała go praktycznie ze skype'a i opowiadać o jego kolejnych kłopotach. biedaczek. - ja też nigdzie z tobą nie idę. od tego prawniczego bełkotu zawsze mnie boli głowa - podrapała się po policzku. nie odzywała się na temat wyglądu, bo sama jakaś seksi przecież nie jest. nie to co amelia, wiadomo.

odechciało mi się nim grać to nate zasnął bo go siostry strasznie zmęczyły.

pewnie wraz z patti wymalowały mu kutasy markerem na czole i policzkach, a potem też poszły spać ;x;x;x;x

i ogoliły mu klatę, zadek i łydkę!!!!!!!!!!!!11111111111