ballroom

kręcili się tutaj, ogarniając całe towarzystwo. oboje chcieli wypaść jak najlepiej, z resztą lea i max rozmawiali własnie na temat jakichś super ważnych interesów. a przy okazji o królowej.

lea oczywiście wyglądała olśniewająco. według niej to na pewno wyglądała w ogóle najlepiej, ale przygotowywała się do tego pewnie cały tydzień to nie ma się co dziwić. codziennie kosmetyczka, jakieś zabiegi upiększające i tak dalej... a dzisiaj przed balem pewnie spędziła u tych wszystkich upiększających babeczek pół dnia.... po za tym wydała miliony monet na super sukienkę i nie ma się co dziwić, że uważała się za najlepszą. w każdym bądź razie uśmiechała się uroczo do ludzi, rozglądała się po różnych miejscach i oczywiście wiedząc, że jest tu gdzieś alfie to przytulała się do maxa sądząc, że zrobi mu tym na złość. - to niesamowite. - powiedziała uśmiechając się. - bal u królowej... to jak spełnienie dziecięcego marzenia. - przyznała się.

alfie mu gdzieś przemknął, ale nie podszedł do niego, bo pewnie dałby mu w nos. chciał zrobić mu również na złość tym, że umawia się z jego byłą dziewczyną, a na dodatek, że zaprosiła go na bal. nie byli nigdy ze sobą jakoś super blisko, ale trudno. max za to kompletnie się nie przygotowywał. jedyne co zrobił to wydał sporą kasę na porządny garnitur, krawat w kolorze jej sukienki, porządnie się uczesał. wyglądali jak para wprost idealna. taka power couple, tylko inaczej xd - nawet nie wiesz jak ja się cieszę. mam nadzieję, że to będzie niezapomniana dla nas impreza - potwierdził jej słowa.

faceci to się nie musieli za bardzo do tego wszystkiego przygotowywać. w sumie to właśnie wystarczył porządny garnitur. a skoro spełnił to wymaganie to w sumie lepiej dla niego bo inaczej lea by go unikała albo kazała mu spadać xd coś jeszcze mądrego miałam dodać, ale zapomniałam, ups. - och na pewno! poznanie królowej... - uśmiechnęła się bo była prze zadowolona. i miała głęboką nadzieję, że ich kolejne spotkanie znów nie skończy się seksem, bo inaczej naprawdę będą musieli przestać się spotykać. nie, żeby jej to bardzo przeszkadzało. max był fajny, ale byli zajebistymi przyjaciółmi i przez to to wszystko się tylko komplikowało. nie lubiła komplikacji.

nikt nie lubił komplikacji. poza tym, to był bal u królowej, nie zamierzał tutaj nikogo całować, podrywać i obłapiać. nie był chamem, umiał się zachowywać na oficjalnych imprezach. jeszcze by go wywalili z roboty za skandal u królowej i nie byłoby fajnie. wolał trzymać ręce przy sobie, niż stracić najlepszą przyjaciółkę. wystarczyło mu powiedzieć, że to musi się skończyć albo po prostu nie dawać mu się całować xd - poznanie królowej, no tak, też się nie mogę doczekać - pokiwał głową. przywitali się z kolejnymi gośćmi, ważnymi dla ich kariery - myślisz, że to da nam jakieś fory? awans społeczny? - nie, żeby oboje byli z elity, nie no wcale xd

w sumie nie miałaby przeciwko jakby ją obejmował czy coś takiego, ale na pewno nie chciałaby, żeby ją jakoś zaborczo obłapiał czy coś. całe szczęście, że max jest poważnym facetem i wie, co wolno a co nie. teraz lea trochę żałowała, że nie ma tu bree bo ta na pewno zrobiłaby alfiemu jakieś głupstwo i narobiła mu wstydu przed wszystkimi... to by było warte oglądania jej mordki. tak, pewnie powinna mu pozwolić ale jakoś tak wyszło, że jeszcze nie zdążyła xd - awans społeczny? potrzebujesz jeszcze awansu? - zaśmiała się i przywitała z kolejnymi gośćmi ciepłym uśmiechem. - chyba masz już wszystko czego w życiu trzeba. - stwierdziła.

nie no, obejmował ją, nie był tylko nachalny i nie pchał się z łapami. miał klasę. kiedy mogli sobie pozwolić na imprezowanie to sobie pozwalali, ale nie teraz. teraz trzymali poziom, pili szampana czy coś innego i uśmiechali się potulnie do wszystkich, którzy do nich podchodzili. a podchodziło mnóstwo ludzi, bo znali i jego i ją. - masz rację. mam dobrą robotę, zarabiam kupę kasy, a na dodatek przyszedłem z piękną panią przewodniczącą szkoły. żyć nie umierać kochanie - nachylił się nad nią, ale pocałował ją tylko w policzek. nic wielkiego.

nie chciała robić afery, więc nie powiedziała nic na to "kochanie" na końcu zdania, chociaż naprawdę dużo ją to kosztowało. chwilę więc milczała zanim ponownie się uśmiechnęła do kolejnych ludzi, z którymi trzeba było zamienić parę zdań. - o ile bardzo lubię przebywać w takim towarzystwie, to strasznie mnie męczy to, ze trzeba być miłym, uśmiechać się i z każdym zmienić kilka zdań o duperelach. - westchnęła. ona mogłaby całą taką imprezę przesiedzieć bez wypowiedzenia chociażby jednego zdania. wystarczało jej to, że jest w kręgu tych najlepszych.

kochanie powiedział do niej z czystej sympatii. jak przyjaciel do przyjaciółki. nie miał przecież niczego złego na myśli. ale lea myślała inaczej xd max starał się uśmiechać do wszystkich, którzy tylko pytali się o to jak tam giełda i w co powinni zainwestować. lea za to musiała odpowiadać na pytania co dalej i co planuje, eh, takie to są spotkania oficjalne - niestety, nie mamy innego wyboru. jak trzeba się uśmiechać to trzeba, a nóż może ktoś będzie równie dla nas miły i coś z tego będziemy mieć oboje. spotkamy królową, to jest jakieś pocieszenie - wzruszył ramionami.

no bo jej się to nie kojarzy z tylko przyjacielskim słowem xd to dlatego. w każdym bądź razie tego nie skomentowała i pewnie zaraz o tym zapomni, więc nie jest najgorzej. pewnie już milion razy odpowiadała na to pytanie i chociaż bal się niedawno zaczął to już miała dość - ja wiem, wiem.... ale tutaj jest tyle ludzi i odpowiadaj każdemu na to samo pytanie. - westchnęła. - ale rzeczywiście, na takich imprezach zawsze można jakieś układy zawrzeć. przecież po to są takie imprezy. - zmarszczyła nosek i upiła łyk szampana.

najważniejsze, że zapomni. wziął od kelnera kolejną lampkę szampana dla siebie bo pierwsza mu się skończyła. on też musiał odpowiadać po raz kolejny w co mają ludzie inwestować. męczyło go to, ale uśmiech przyklejony na twarzy dobrze działał. no i mieli alkohol, to też działało. rozluźnił się i dawał dobre rady starszym paniom i panom zaproszonym na bal - powoli mam dość, ale daję radę. dobrze, że chociaż mają szampana, to przestanie mi to niedługo przeszkadzać. w kółko w co mają inwestować i w co mają inwestować... - wywrócił oczami - oby nam się to zwróciło - westchnął. jakaś starsza pani nie chciała się od nich odczepić.

lea piła powolutku bo bała się, że się przewróci na szpilkach jak będzie schodziła po schodach. max na pewno był super wysoki i musiała mieć wysokie szpilki, żeby jakoś wyglądać przy nim! chociaż do najniższych też nie należała. lea nie lubiła się sztucznie uśmiechać, ale co zrobić... - och, posiedzimy tu jeszcze chwilę, poznamy królową i pójdziemy. nie wiem czy będę w stanie dłużej się do wszystkich uśmiechać. - stwierdziła. pewnie połowy tej ludzi nie lubiła i każda taka impreza była dla niej katorgą właśnie przez to, że musiała się tak uśmiechać. - takie imprezy zawsze się zwracają. jeszcze tego nie zauważyłeś? - zaśmiała się. opowiadała teraz tej pani co studiuje i w ogóle, bo pewnie się wypytywała. na koniec pewnie jeszcze dodała, że są śliczną parą i poszła męczyć innych. nawet nie zdążyła wyprowadzić jej z błędu, że są tylko przyjaciółmi.

taak, on pewnie ma jakieś ok 180 więc musiała założyć wysokie szpilki, biedna, przecież ona w połowie balu padnie xd max będzie musiał ją nieść do samochodu, żeby ją potem odwieźć do domu. on też nie zdążył powiedzieć, że wcale nie są parą, ale machnął na to ręką. starsza pani i tak przecież zapomni o tym po kilku głębszych. mogła też być odwrotna sytuacja, mogła po prostu się do nich dalej dowalać i wypytywać o plany na przyszłość xd ewentualnie chciałaby się wprosić na ślub, eh. - mnie też już usta bolą od tej sztuczności - przyznał jej rację - królowa przyjdzie to my się zmyjemy. każde do siebie, oczywiście - zaznaczył od razu.

no cóż. ładny wygląd wymaga poświęceń, ona o tym wiedziała najlepiej. ale skoro max się nią zajmie i weźmie ją do domu to nie ma się czym przejmować. lea się bała, ze zaraz przyjdzie kolejna babunia, która będzie ich wypytywać o datę ślubu bo ta pierwsza rozpowie wszystkim, że rozmawiała z przeuroczą parą. tak, to była jej wielka obawa. - zastanawiam się czy ktoś się cieszy z tego, że musi się tak uśmiechać.- powiedziała zamyślona. chociaż może niektórzy byli tacy milusi, że rzeczywiście ich cieszyło rozmawianie z każdym o duperelach. - o ile będziesz spał na kanapie to mozesz przyjść do mnie. - zaśmiała się.- żartowałam. kanapę zajął duke. - zmarszczyła nosek bo ten pies rujnował jej życie. na pewno wybierali go razem z maxem, więc był obeznany w temacie xd

- już zajął kanapę? o matko. to będę musiał niestety spać na twojej podłodze, o ile duke pożycz mi poduszki. chyba, że księciunio lubi wygodę - zażartował - rozbiję jakiś namiot, będę miał dobrą miejscówkę - zaśmiał się. wokół nich kręciło się tak dużo ludzi, że przestał się do nich nawet uśmiechać tylko kiwał głową na przywitanie i podawał im rękę. kobiety całował w dłoń, znał etykietę. modlił się tylko o to, żeby nie wywalić się przed królową xd - może usiądziemy? - zaproponował.

- tak.... w dodatku skacze na wszystkich napotkanych ludzi niezależnie od tego czy ja ich lubię czy nie. - westchnęła kręcąc głową. - staram się go nauczyć, że nie może skakać po każdym napotkanym człowieku ale to nie ma dla niego żadnego znaczenia. - westchnęła. czeka ją dużo pracy. a już miała dość xd - pozwolę ci przespać się w moim łóżku, spokojnie. - poklepała go po klacie i zaśmiała się. lea za to się uśmiechała bo co innego miała zrobić... - oj tak... jeszcze chwila i do królowej będziesz mnie musiał zanieść na rękach. - zaśmiała się i poszli sobie usiąść. rozglądała się po ludziach dookoła. pewnie szukała alfiego ;x

alfie tak bardzo popularny. nie znalazła go, bo tamten utknął razem ze swoją siostrą i oglądali sobie obrazki xd ci siedzieli i się głupio uśmiechali, a tamci przynajmniej mieli spokój. max miał pecha, bo musiał usiąść obok tej staruszki, która ich zaczepiała. aż jęknął, jak ją zobaczył - wynajmij specjalistę od zachowania psów. nauczy cię i jego jak się powinien zachowywać - zaproponował. - uff, a już myślałem, że będę koczował w namiocie na podłodze - zaśmiał się. babeczka nie dała mu znowu spokoju, ;x

ale warto było sobie popatrzeć czy gdzieś go nie ma w okolicy. kiedy lea zobaczyła kto siedzi bok maxa aż jej się słabo zrobiło. miała ochotę walnąć głową w stół ale w sumie to nie wypadało. pewnie znów coś maxowi opowiadała.... teraz na przykład jak ona poznała swojego męża i że też razem chodzili na takie imprezy xd - nie... przecież on musi się nauczyć słuchać mnie. poczytam coś w internecie albo kupię jakieś książki. dojdę do tego sama. - zapewniła go bo nie chciała żeby ktokolwiek pomyślał, że nie radzi sobie z głupim szczeniakiem xd - nie, spokojnie... wpuszczę cię do sypialni. - zaśmiała się. - a jeśli nie to duke na pewno zrobi trochę miejsca na kanapie. - kiwała głową z uśmiechem.

musiał wysłuchiwać pierdół typu jej choroby, jakie ma problemy z własnym zięciem, a jaka to niewdzięczna jest jej córeczka, która wyszła za mąż za zwykłego pospolitego frajera, który nawet nie miał tytułu książęcego. aż mu się niedobrze robiło od tych jej narzekań na wszystko - ja i duke na pewno się podzielimy panią - puścił jej oczko - ale obiecuję, rączki będę trzymał przy sobie - zaznaczył od razu - łóżko jest dużo wygodniejsze od kanapy. wezmę duke'a i będziemy spać razem - zaśmiał się. jeszcze przytakiwał babci, eh.

czyli standardzik starszych pań xd ja z taką jedną pracuję. przyszła do nas kilka miesięcy temu to większość chłopaków zna już cały jej życiorys a ja jak ją widzę to uciekam xd - nie wiem czy ci pozwoli na jakieś dziele się... jest dość zaborczy. - zaśmiała się. w sumie nawet jej się to podobało jak wracała do domu i psiak ją witał radośnie i potem nie opuszczał jej na krok a ona przynajmniej mogła mu mówić o wszystkich swoich problemach i nie przejmować się że komuś wygada.... - oczywiście. szczególnie moje łóżko. - zaśmiała się bo pewnie zapłaciła majątek za materac, ale miała za to najlepszy. - chcesz spać w trójkę w łóżku? wiesz jak ten pies się rozpycha? - westchnęła.

ja kiedyś taką jedną podwoziłam kawałek, bo miałam po drodze i usłyszałam wszystkie jej choroby świata, borze tucholski, z takimi się nie da żyć. współczuję ;x - nie wiem, ale niedługo się pewnie dowiem! - zauważył rozbawiony. dobra, do końca wieczoru pani nie dawała im spokoju, next, zacznij kimś!