benek

odwzajemniła jego uśmiech. patrzyła mu w oczy.
- było nam idealnie. - przyznała. z alfie'm nie było idealnie, ale i tak za nim szalała. z benkiem i z alfie'm było zupełnie inaczej. to właśnie ben zawsze ją lepiej traktował i idealnie do siebie pasowali. wszyscy wróżyli im wręcz, że będą już na zawsze razem, nawet jeśli byli tacy młodzi. jednak stracili to, bezpowrotnie... patrzyła mu w oczy... kołysali się... piosenka dotarła do finałowej, najbardziej emocjonalnej części... a bree pocałowała benka.

on za to od czasu bree nie miał nikogo, kto by spełniał jego wymagania uczuciowe. aż tu nagle pojawiła się alice, jego urocza i kochana dziewczyna, za którą uganiał się całymi dniami. chciał, żeby była jego i tylko jego. pod wpływem chwili odwzajemnił jej pocałunek, a nawet go przedłużył. co z tego, że muzyka przestała już grać a oni dalej się kołysali. oderwal się od niej na chwilę. - bree... - zawiesił głos bo nie miał pojęcia co powiedzieć.

- ciiiiii - uciszyła go, kładąc palec na jego ustach. po dłuższej chwili wspięła się na paluszkach, żeby pocałować go znowu, czule, delikatnie. tak jakby całowali się po raz pierwszy, a jednak znali swoje usta na pamięć. wcześniej poniósł ją moment, ta piosenka i te wspomnienia, ale teraz z zaskoczeniem odkryła, że całowanie go było lepsze niż pamiętała (bo już przez ten cały czas zdążyła zapomnieć!)

teraz było dużo dużo lepsze, bo nabrali wprawy. całowali się z innymi ludźmi, nauczyli się tego i owego od swoich partnerów. jak znów go pocałowała, nie mógł się oprzeć i oddał jej pocałunki. być może je nawet pogłębił. musiał się tak uroczo do niej schylać, skoro między nimi jest duża różnica wzrostu. zaczął myśleć, że nie powinni się całować, ale co mógł zrobić jak całowanie się z bree było tak cholernie przyjemne. błądził palcami po jej plecach.

teraz całowali się już dorośle. kiedyś całowali się bardziej niewinnie. teraz całowali się bardziej namiętnie, bardziej wiedząc czego chcą i chcąc to uzyskać. całowali się coraz intensywniej. ona nie miała wyrzutów sumienia. było jej cholernie przyjemnie i nie myślała nad konsekwencjami. przejęła kontrolę i rzuciła benka na kanapę, a sama usiadła na nim okrakiem i wróciła do obsypywania go pocałunkami.

przestał mieć w pewnym momencie wyrzuty sumienia, bo wiadomo, bree po prostu nie pozwoliła mu mieć ich więcej. oddał każdy jej pocałunek, nie myśląc o tym co jutro będzie i czy przypadkiem nie popełniają błędu. najważniejsza była bree. pozwolił jej działać. wsunął dłonie pod jej koszulkę, czego przecież nigdy w życiu nie wolno było mu wcześniej zrobić. a teraz mógł i wiedział, że tego oczekiwała.

ich usta może i znały się na pamięć, ale ich ciała tak naprawdę dopiero się poznawały. bree oczywiście wiele razy wyobrażała sobie jak wyglądałby jej seks z benem i jak ten wygląda nago, tym bardziej po tym jak już straciła cnotę i wiedziała co i jak. teraz mogła się przekonać i poznać chłopaka na nowo. ściągnęła z niego koszulkę i wodziła rękoma po jego plecach.

kanapa nie była jakoś super wygodna, więc oplótł jej nogi wokół swoich bioder i powoli zaniósł ją do swojej sypialni. wcześniej pozbył się jej bluzki czy co ona miała na sobie i zaczął obcałowywać jej dekolt. nie spodziewał się nigdy w życiu, że będzie dotykał ciała bree, bo przecież dla nich to było wieczne tabu. teraz ona była bez koszulki, na dodatek już teraz bez biustonosza i obcałowywał jej piersi powoli.

benek ukradł kluskę xd też sobie nigdy nie wyobrażała, że dojdzie do tego, że wyląduje w łóżku z benem. i że w ogóle coś jeszcze będzie między nimi! wcześniej była przekonana, że będzie z alfie'm na zawsze, ale przecież zanim ten pojawił się w jej życiu, myślała, że to właśnie z benkiem będzie na zawsze. teraz nie było czasu na zastanawianie się, czy dali się ponieść chwili czy to jednak przeznaczenie. była zbyt zajęta zachęcaniem go pocałunkami i oplataniem go rękoma i nogami.

benek to częściej kradnie blue niż kluskę xddd kluska jaka rozchwytywana.
nie przejmował się niczym. szkoda, że od tej pory wszystko między nimi się zmieni. nigdy nic nie będzie tak samo, oni się prześpią, pojawią się wielkie wyrzuty sumienia, alice się dowie i będzie wściekła... a bree? no cóż, nie wiem co planujesz jak na razie co do bree ale pamiętam coś o jej ciąży..xd uśmiechał się do siebie szeroko, bo nie wierzył w swoje szczęście. pozbył się swoich spodni i bokserek, jej dołu też się pozbył bez problemu. zanim w nią wszedł to zrobił jej dobrze.

na awku ma kluskę. xd bridget na pewno nie będzie wmawiać sobie wyimaginowanego związku jak to było z cody'm xd ale ogólnie nie wiem, musi płynąć z prądem i zobaczymy co się wydarzy. z tą ciążą to już przestarzałe plany, bo zbyt dawno rozstali się z alfonsem, żeby mogła teraz wyskakiwać z ciążą. nie grałyśmy, to szansa się zmarnowała. zresztą skiby teraz nie ma, to nawet nie zauważy, że benek się z kimś przespał. bridget oczywiście pojękiwała zachęcająco, tym bardziej, że było jej baardzo dobrze. drapała go paznokciami po plecach i zostaną mu ślady na pamiątkę tej nocy.

owszem, na awku ma kluskę ewentualnie alana jak to woła na nią joe xddd ale wracając do tematu. właśnie, skiby nie ma to nie ogarnie co się stało, poza tym nie będzie chciało się jej czytać aż tylu zbędnych postów. jak już skończył robić jej dobrze to zabrał się za to co powinien się zabrać wcześniej, czyli w końcu zabrał się za nią samą. bree powinna być zadowolona, a on to już w ogóle był w niebie że dała mu się przelecieć po tylu latach xd

oczywiście, że była zadowolona! może to i lepiej, że wstrzymali się przez tę parę lat. gdyby przeżyli ze sobą swój pierwszy raz, wszystko byłoby dziwne i niezręczne i nie wiedzieliby co robić. tym sposobem wyruszyli w świat i nabrali doświadczenia, a teraz mogli się nim podzielić i siebie nawzajem zaspokoić. podochodzili oboje, było im taaaaak dobrze. prawie jakby byli sobie przeznaczeni hehe.

prawie robi wielką różnicę. w tym przypadku to już w ogóle robi ogromną różnicę. nie byli sobie przeznaczeni, znaczy kiedyś owszem i byli, a teraz to już są starsi, każde poszło w swój świat, mieli inne cele i marzenia. ben i bree kiedyś faktycznie by się z tego cieszyli. a teraz to już lipa. opadł obok niej na poduszce. zrobiło się mega niezręcznie i mega dziwnie. na jego twarzy pojawił się wielki banan. nie mógł sie opanować i ją po prostu tulił do siebie.

jej nie było niezręcznie. nie teraz. może jutro się zrobi niezręcznie. może przy kolejnej okazji. teraz było jej dobrze. nie miała czasu na zastanawianie się co się wydarzyło i czy to było błędem. zasługiwali na to. w imieniu tych młodszych o parę lat bridget i benka. należało im się. zasnęła wtulona w jego ramiona. zaczynasz.