leon's lunch

louis siedział tutaj na podwieczorku z nosem w telefonie. pisał na czacie grupowym z zielonymi i w sumie to nic szczególnego nie robił.

przyszła coś przekąsić i czekając na swoje zamówienie też pisała na tym samym czacie grupowym. kiedy odebrała swoje frytki i szukała wolnego stolika zauwazyla louisa. nie znała się z nim aż tak dobrze, był dla niej bardziej starszym bratem przyjaciółki i znajomym znajomych, ale jednak znali się na tyle, że nie mogła jego obecności zignorować.
- z kim tak piszesz? - zaśmiała się, bo sama ciągle miała telefon na wierzchu i ich telefony w tym samym momencie zapikały.

uniósł wzrok znad telefonu i spojrzał na jej wyświetlacz - chyba z całą naszą paczka, bo też jesteś na tym czacie. cześć tiffany - uśmiechnął się do dziewczyny szeroko. no tak, był bratem jej przyjaciółki, więc obowiązywał ją kodeks nie tykania starszych braci. nie był takim flirciarzem jak niektórzy w jego paczce, ale zwracał uwagę na ładne dziewczyny. ją na razie traktował jak... młodszą siostrę? - co tam u ciebie, jak się trzymasz? - zapytał wygodniej opierając się o krzesło.

- naprawdę? niemożliwe. nikt do mnie nie pisze, trzymacie mnie poza kręgiem - zaczęła wymyślać, ale zaraz ich telefony znowu zapikały i zaśmiała się. szkoda, że traktował ją jak młodszą siostrę, bo tiffany oczywiście jak na przyjaciółkę młodszej siostry przystało trochę leciała na louisa. ale nigdy nic z tym nie zrobiła! nie były w podstawówce, żeby podrzucała mu przez siostrę liściki typu "na górze róże, na dole fiołki". - wszystko w porządku. nie uwierzysz co mi się wczoraj przytrafiło. utknęłam w drzwiach obrotowych. - zaczęła mu opowiadać. jeśli chciała go poderwać i mu zaimponować, to nie tędy droga xd

awww to urocze! jakby się odważyła zrobić jakiś krok w jego kierunku, to może by przestał ją widzieć jako siostrzyczkę, która z czasem z nim imprezuje. musi być odważna tak samo jak maud w stosunku do martiego! tak to się robi. ale tiffy wolała być ostrożna. - co? jak to utknęłaś w drzwiach obrotowych? - zmarszczył brwi. to była dziwna historia, nie wiedział do czego może to ich doprowadzić. - jakim cudem, tiffany? - uniósł jedną brew do góry. w sumie ich historia ma większe szanse dramek niż ona z jakiem ;x

jak ostatnio tiffany całowała się po pijaku z kimś z paczki to się źle skończyło xd nie mówię, że teraz będzie ostrożniejsza... znowu trochę wypije i nie wiadomo co jej strzeli do głowy. ja jestem otwarta na ich dramki xd
- dokładnie to samo powiedziałam kiedy się zatrzymały! - odpowiedziała jak gdyby nigdy nic. jej się wiecznie dziwne akcje przytrafiały, więc przestała się przejmować i miała do siebie dystans. - long story short, zepsuła się czujka, ktoś z ulicy mnie w końcu zauważył i czekałam aż przyjedzie technik i przyciśnie jeden przycisk, żeby mnie uwolnić. - wrzuciła sobie kilka frytek do buzi.

maud też po pijaku ostatnio zabrała się z martiego. dlatego też tiffany powinna się brać jak najbardziej za kolegów ze swojej paczki, może coś jej z tego wyjdzie. louis by nie oponował jakby się za niego ktokolwiek brał. - o matko kochana, ale zakręcona akcja, musisz bardziej uważać na to gdzie utykasz... mogłaś tam utknąć na całą noc - zaśmiał się. on nie miewał takich dziwnych akcji. może po prostu to dlatego, że nie łaził tam, gdzie jest niefajnie?

tiffany wcale nie popierała brania się za kolegów z paczki. nie chciała psuć ich przyjaźni, tak jak w przypadku swoim i jake'a. z louisem nie była tak blisko, więc jej małe zauroczenie jeszcze nikomu nie zaszkodziło. jeszcze xd
- na całą noc?! - przestraszyła się. - już nigdy nie wejdę do drzwi obrotowych. - stwierdziła. to, że sama utknęła jeszcze jej tak bardzo nie zestresowało, ale pomysł louisa już owszem. tiffy też nie łaziła tam gdzie jest niefajnie... skąd miała wiedzieć, że drzwi obrotowe są niefajne i niebezpieczne xd

jego siostra nie miała by nic do powiedzenia, jakby coś sie między nimi wydarzyło. nie jest ani dupkiem, ani kretynem, żeby ją źle traktować. co to to nie. przeczesał palcami włosy i się do niej szeroko uśmiechnął. - po prostu unikaj zepsutych drzwi obrotowych kochana. a nic się nie stanie. właśnie, masz plany jakieś na dzisiaj? czy nic? bo jak nie masz to możemy pójść do mnie na jakiś chillout? - zaproponował. skoro reszta miała co robić?

skiba znalazłaby jakiś powód, żeby jo się mogła przyczepić xd może problem nie leżałby w louisie, tylko w postrzelonej tiffy, która nie nadawała się na dziewczynę dla idealnego louisa.
- wcale nie wyglądały na zepsute! kręciły się jak do nich wchodziłam. - tłumaczyła mu wchodząc mu w słowo, ale zamknęła się jak nazwał ją "kochaną". nawet jeśli to był tylko odruch z jego strony i nic to nie znaczyło, to tiffy zrobiło się miło na serduszku. - możemy, a kto jeszcze będzie? - musiała szybko dojeść swoje frytki. pierwszy raz spędzała czas sam na sam z louisem, więc spodziewała się, że zaprasza ją na posiadówkę z pozostałymi znajomymi. możesz u niego zacząć.

przyszla na jakies dobre jedzenie, za ktore nie miala zamiaru placic. dlatego teraz robila awanture o to, ze znalazla w burgerze wlosa. ktorego oczywiscie sama tam podlozyla. nie swojego oczywiscie. pewnie pozbierala wlosy mary i trzymala je w kieszeni na takie okazje.

przyszła tutaj sobie zawiana, głodna była bo weekend należał do imprezowania. niewiele spała, niewiele jadła, za to wiele piła i wiele tańczyła. można powiedzieć, że robiła za królową balu. widziała, że coś się tutaj dzieje i przyglądała się całej akcji, wyciągając zza pazuchy piersiówkę.

gigi w koncu wywalczyla swoje darmowe zarcie, wiec byla bardzo zadowolona. zauwazyla, ze martha przyglada sie calej akcji, wiec przysiadla sie do niej. - podziele sie z toba jedzeniem jesli ty sie podzielisz tym - pokazala palcem na jej piersiowke.

ledwo na oczy patrzyła, ale starała się jak mogła żeby tu nie zasnąć. a akcja z gigi ją zaciekawiła, lubiła pokręconych ludzi i pokręcone akcje - szacun dla ciebie. okej, mogę się podzielić. w torebce mam dolewkę jakby coś - uśmiechnęła się do niej i podała jej piersiówkę. była tam jakaś dobra wódka czy inny bimber. - martha jestem - przedstawiła się na szybko

skoro marta lubila pokreconych ludzi to lepiej trafic nie mogla. gigi na pewno dostarczy jej duzo rozrywki. - swietnie - powiedziala zadowolona. udalo jej sie namowic menadzera zeby dal jej jeszcze wieksza porcje przez ta niedogodnosc. wiec teraz miala wystarczajaco by podzielic sie na pol i w dodatku dostac alkohol za darmo. miala dobry dzien! - gigi - odpowiedziala i przekroila burgera w pol.

będzie miała nową przyjaciółkę do pokręconych akcji! marta kocha adrenalinę. przynajmniej coś się będzie w jej życiu nowego działo, po gabrielu brakowało jej jeszcze niektórych rzeczy. zabrała się za pałaszowanie połowy burgera, była przecież głodna - ale jak ty to zrobiłaś, powiedz mi swoją tajemnicę, bo szczerze powiedziawszy to szacun dla ciebie i powinnaś dostać oscara - gdyby mogła, ukłoniłaby sie przed nią ale by się pewnie porzygała xd

swietnie! gigi bedzie ja musiala zapoznac z mary.. im wiecej osob do pomocy w zrobieniu z thomasa niewolnika tym lepiej. z nimi dwoma martha bedzie miala akrakcji pod dostatkiem.
- moze kiedys wyjawie ci moja tajemnice - usmiechnela sie do niej. nie znaly sie jeszcze za dobrze i nie mogla kazdej przypadkowej osobie zdradzac swoich sekretow! jeszcze martha by zaczela to wykorzystywac za czesto i gigi by nie mogla.

mary, gigi i martha, nowa trójca jeżeli chodzi o bicie niewinnych ludzi. mogła to robić bez mrugnięcia okiem. martha musiała się na kimś wyżyć za to co jej zrobił gabriel. spojrzała na nią z uśmiechem na ustach - zaintrygowałaś mnie, w takim razie koniecznie musimy się zaprzyjaźnić - zauważyła, popijając więcej z piersiówki.

biedny thomas. nawet jego ochroniarz jo nie da sobie z nimi trzema rady. po spotkaniu z sama mary i gigi od razu uciekla. a tak sie zarzekala, ze jest najlepsza opcja, ech. perfect timing skoro martha musiala sie na kims wyzyc. - zgadzam sie - wsadzila sobie do buzi kilka frytek. - musisz poznac moja przyjaciolke mary. na pewno od razu sie polubicie - chwycila od niej piersiowke i rowniez sie napila.

biedni ludzie, którzy się z nimi spotkają. martha miała pojebane życie wystarczająco, więc dlaczego by nie mogła skupić się na takich sprawach? alkohol, fajki i dragi to było jej życie, tak samo jak i marcusa. więc idealnie się wszyscy dobrali - mary, brzmi całkiem niewinnie. na pewno nie prowadza owieczek na wypasy? bo trochę tak to brzmi - zażartowała niewybrednie - ale chętnie ją poznam! i polubię. jakie macie plany na najbliższe dni? - zapytała.

lepiej byc nie moglo! dobrze, ze nie mialy nic w planach dla marcusa. chociaz temu pewnie podobalo by sie gdyby go we trzy zaatakowaly. wszystkie byly ladne, wiec nie moglby odmowic im jakiegos czworokata. no chyba, ze mialy by go zamiar torturowac. ale z nim to nigdy nie wiadomo. moze by mu sie nawet podobalo. - zapewniam cie, ze mary jest wszystkim oprocz bycia niewinnym - zasmiala sie. - jakas typiara zabiera sie za chlopaka mary, wiec w najblizszych planach mamy probe zniechecania jej do tego - zaczela ja wtajemniczac w ich intrygi.

jemu by się to pewnie podobało, bo marta znając życie czasem go wiązała a on wiązał ją. ot takie niewinne zabawy dla dorosłych ludzi. teraz jednak słuchała jej z zaciekawieniem - ooo, w tym to ja jestem dobra. chętnie wam pomogę, to już drugie takie zlecenie. pierwsze miałam od chloe. a właściwie, zapomniałam ci chyba wspomnieć, że robiłam za laskę do wynajęcia na godziny to wiesz, znam się na paru rzeczach - pokiwała głową i dokończyła swój posiłek - a co robisz dzisiaj? - zapytała spoglądajac na zegarek.

na pewno sie jaral takimi akcjami. jego rodzenstwo moglo sie z niego nabijac, ale on z marta bawil sie lepiej niz z kimkolwiek innym.
- mowisz laske do wynajecia?- oczy jej sie zaswiecily. martha wydawala sie jej coraz to ciekawsza. na pewno jakos to wykorzystaja! - dzisiaj mam wolny dzien - wytarla usta serwetka. - no chyba, ze masz cos ciekawego do zaproponowania - dodala. zawsze mogla zmienic plany.

przynajmniej nie musiał jej za to wszystko płacić, a ona robiła naprawdę co tylko chciał dla niego! była w stanie spełnić jego najskrytsze marzenia, może skrycie licząc na to, że zostanie z nią xd ale to były pewnie tylko jej głupie myśli.
- tak, dawałam dupy wszystkim co chcieli za kasę. mogłam robić co chciałam, fajna profesja, polecam. powiem ci w sekrecie, że nawet jeden książe mnie kupił! podpisalam z nim kontrakt ale szybko się mną znudził. dostawałam kuuupę kasy za bycie jego niewolnicą. mimo wszystko fajnie było - zaśmiała się. była pijana i plotła trzy po trzy - wódeczka i imprezka? - klasnęła w dłonie.