bar

patty stał przy barze z drinkiem w ręku. nie czuł się najlepiej na takich imprezach, ale pod wpływem siostry i mamy (ich jęczenia, że nie może być dzikusem stroniącym od ludzi) postanowił się tutaj pojawić. o dziwo jego stary garnitur cały czas na niego pasował, opierał się więc o jakiś wysoki stolik i obserwował bacznie mając nadzieję, że nie będzie musiał rozmawiać z nikim nieznajomym tylko spotka tutaj jakąś znajomą twarz!

i spotka, bo do baru postanowiła wejść pięknie odstrojona faye. mamusia i tatuś też tutaj byli, wiadomo, raczej nie inaczej. byli bardzo dumni z córeczki, że gabriel tu ją również zaprosił. widziała się już z olivią, z całą resztą śmietanki towarzyskiej również. miała na sobie śliczną, dopasowaną elegancką sukienkę, włosy ułożone misternie. każdy tutaj czegoś od niej chciał. jak skończyła się witać z jakimś panem, to podeszła do patricka - o cześć. jak elegancko wyglądasz, do twarzy ci w tym garniturze - uśmiechnęła się szeroko.

olivia pewnie przekazała jej milion rad jak powinna się zachowywać. pochwaliła jej sukienkę, ale skrytykowała dodatki i takie tam! kiedy już dała jej swoje błogosławieństwo mogła iść na salony xd
na tych salonach spotkała niezbyt królewskiego patricka najwyraźniej. jak ją zobaczył to zaraz chwycił ją za rękę i pociągnął w swoim kierunku. na szczęście nic nie wylała na siebie - cześć, dziekuje, miło cię widzieć - odparł na jednym wydechu i rozluźnił nieco krawat - liczyłem na to, że spotkam kogoś znajomego - uśmiechnął się.

jeszcze powiem Ci tak - ona jest jeszcze niższa od niego, ale dobrze, że miała tym razem szpilki bo by była krasnalkiem na imprezie. a ona słuchała się we wszystkim olivii, chciała idealnie wyglądać!
- ojej, naprawdę się cieszysz? to miło mi. tylko nie za bardzo luzuj ten krawat, bo tak tutaj nie wypada - poprawiła mu go odruchowo. - co tam słychać? jesteś tutaj z przymusu czy bardziej z przypadku? a może takie imprezy cię kręcą? - zapytała i dostała od barmana jakiegoś super fensi drinka, no w końcu była arystokratką! (szkoda, że fałszywą, ale ciiiiiiiicho!)

dobrze, że mówisz to od razu zwizualizuję!
westchnął słysząc jej informację o krawacie - nie znoszę takich miejsc - mruknął po nosem i uniósł podbródek kiedy faye poprawiała mu krawat - a wyglądam jakbym był tu z własnej woli? - spojrzał na nią. ładnie wyglądała, trzeba przyznać! - obiecałem komuś że tu przyjdę - wyjaśnił pijąc drinka. tym kimś była oczywiście mamusia! mam wrażenie że ma niezdrową relacje z nią, bo często w postach o niej piszę xd

mam niziutkie postaci xd ale to fajnie, mogą sobie wieszać się na twoich!
- ah taak i teraz cierpisz zapewne katusze, bo ktoś ci tutaj kazał przyjść. powiem ci coś w tajemnicy, ale obiecaj, że nikomu więcej nie powiesz, co? - zbliżyła się do niego, a dla odwagi napiła się drinka. - mnie też tutaj kazali przyjść. dokładniej rodzice no... - zachichotała niczym mała dziewczynka i rozejrzała się dookoła - o tam jest moja mama - wskazała na nią dyskretnie palcem - podobno założyła w albans zoo z przyjacielem z lat młodzieńczych, mniej więcej jakoś jak była w twoim wieku - przyznała się mu. - to co, skoro nie chcemy oboje tu być, to drineczki? i gdzieś się zaszyjemy? - zaproponowała.

ech xd moje postaci jako wieszaki skończyły!
- dokładnie tak - pokiwał głową i wyzerował drinka patrząc na tych wszystkich eleganckich ludzi. wydawało mu się, że to tylko jakaś bogata, snobistyczna elita. no może nie licząc bena w za dużym garniturze xd - twoi rodzice tu są? - spojrzał na matkę faye - współczuje - gdyby jego mama tu była to przedstawiałaby go wszystkim młodym damom, a on miał to tak bardzo gdzieś! - myślisz, że dadzą nam butelkę whisky i będziemy mogli zniknąć? - nie wiedział jakie zasady panują tutaj - poza tym masz słabą głowę, kilka drinków i padniesz, nie chcę cię mieć na sumieniu - zaznaczył.

kochu cie.
- nie będziesz mnie mieć na sumieniu, gwarantuje ci to! w razie czego zaszyjemy się gdzieś w miejscu z wygodnym łóżkiem i będziemy mogli się tam przespać, a poza tym już wiesz jak wygląda moja mama, to przynajmniej wiesz kogo powiadomić jak zezgonuję - zaśmiała się i napiła kolejnego łyka drinka. - nikt nie zauważy jak zniknę, kogo to obchodzi gdzie i z kim sobie idę, co nie? to chyba logiczne! - poprosiła od barmana butelkę najlepszej whiskey i dwie szklanki. - no, chyba, ze boisz się pić ze mną? - uniosła brew do góry.

moje duże postacie chyba xd
- nie znam się bardzo na tych tematach, ale wydaje mi się, że jeśli podszedłbym do twojej mamy i powiedział że jej córka leży nieprzytomna i pijana to chyba nie wypadłbym najlepiej w jej oczach - wydedukował - ja? boję? to ja ci pokazałem whisky - oburzył się z lekka i zabrał jej butelkę z alkoholem - nie boję się pić z nikim - no chyba, że z jakimś pijanym mistrzem czy coś, tam pewnie nie miałby szans.

xdddddd moje kochają twoje postacie!
wypięła pierś dumnie. - to dobrze, że się nie boisz. oj tam oj tam, moja mama po pierwsze by się chyba roześmiała, bo by ci nie uwierzyła, po drugie to ojciec byłby nieźle wkurzony a nie ona. moja matka za młodu miała tutaj taka ekipę, co się kręciła z nimi po mięście i ciągle albo jarali albo pili. ja jestem jakaś mało życiowa w stosunku do niej. rodzeństwo się ze mnie zawsze śmieje że wyrosłam na pierdołę i mnie chyba nie lubią - zrobiła smutną minkę. nie dziwota, że jej nie lubili skoro ciągle musieli ją ogarniać!

moje wysokie postacie xd
- wiesz jak jest z rodzicami - zaczął - sami szaleją za młodu, a potem dokładnie tego samego zabraniają swoim dzieciakom - pewnie z jego rodzicami też tak było. opowiadali o szalonych imprezach, a kiedy patrick skończył osiemnaście lat mieli problem żeby gdziekolwiek go puścić, nawet do pubu! - nie lubią? jak to? - on kochał swoje rodzeństwo i vice versa pewnie więc nie ogarniał "nie lubienia się" wśród rodzeństwa - w takim razie musimy się po prostu napić - i uciekli w jakiś kącik gdzie sobie pili i nie musieli rozmawiać z innymi sztywniakami w garniakach. next!

i ponownie powróciłam do baru! tym razem z jackiem. tak sobie pomyślałam, że jak ostatnio jack spieszył się na randkę to właśnie była randka z chloe! nawet umówili się że przyjdą tutaj wspólnie i tak też było. stali teraz i popijali szampana z wysokich kieliszków wymieniając sie spostrzeżeniami na temat gości - zobacz, tamten chłopak ewidentnie ma ochotę na dziewczynę swojego kumpla - wskazał na jakąś grupkę.

bar to bardzo dobre miejsce, tym bardziej jeśli polewali dużo i za darmo. w takim razie jack wtedy zdążył na czas, bo jakby się spóźnił to chloe zrobiłaby mu taką awanturę, że nie chciałby się z nią już więcej spotykać. a tak to na razie myślał, że jest milusia! popatrzyła w tamtym kierunku. podobała jej się taka zabawa.
- już ze sobą sypiają. widzisz jak dziewczyna kieruje swoje stopy w jego kierunku? i to muśnięcie dłonią. to tak ewidentne, że dziwię się, że jej chłopak jeszcze nie zauważył... chociaż on wygląda na znudzonego nią. daję im góra dwa tygodnie. - nakręciła się, chociaż patrząc na nich wcale nie można było nic takiego zauważyć.

na pewno dawali dużo i za darmo. szampan nie był pierwszym drinkiem jacka, już wcześniej walnął sobie ze dwie szklaneczki whisky toteż był podchmielony.
dobrze, że się nie spóźnił na tą randkę bo dzięki temu mógł się ładnie prezentować z chloe! a na pewno ładnie się prezentowali!
- tak sądzisz? - przyjrzał sie chłopaki - nie wygląda na znudzonego - wtedy chłopak obejrzał się za jakimś innym chłopakiem - na pewno nie wyglądał na znudzonego nim - wskazał na nich znowu. chociaż faktycznie niewiele można było zauważyć.

chloe ciągle męczyła barmana, żeby robił jej fancy drinki, mimo że była długa kolejka do baru i wszyscy dostawali trunki, które nie wymagały krojenia owoców i szejkowania pięć minut.
byli ładnymi ludźmi i na pewno się ładnie prezentowali. chloe się wystroiła jak sto pięćdziesiąt. chciała zaczarować jacka, chociaż jednocześnie liczyła na to, że na imprezie pojawi się więcej książąt i będzie mogła też wyłowić jakiegoś dla siebie, bo zazdrościła marcie, że jej się trafił gabriel! roześmiała się.
- czy powinniśmy do nich podejść i uświadomić im, że wszyscy są nie z tym kim trzeba? - zasugerowała. ona bardzo chętnie wtrąci się w życie obcych ludzi.

jaka rozpieszczona! jack w ogóle nie zwrócił na to uwagi!
czyli jack nie był wystarczający dla niej? dobrze, że tego nie wiedział. jemu się wydawało, że jest idealną partią dla każdego. no i to patologiczne, że chloe zazdrościła marcie niewolnictwa xd
- myślę, że nie powinniśmy im nic mówić i napawać się ich niewiedzą - zaczął diabolicznie zacierać ręce, a potem dostał kolejnego drinka - to chyba nie czyni z nas najlepszych ludzi - pochylił się żeby posmyrać ją nosem po policzku i odgarnąć jej ciemne włosy z ramion. generalnie chciał odsłonić jej twarz. może chwalił się innym, że przyszedł tutaj z taką ładną dziewczyną xd

e tam niewolnictwo, ważne, że z księciem xd poza tym chloe wierzyła, że jej by się trafił lepszy książę, który lepiej by ją traktował. hipotetycznie. póki co jack wystarczał heheh.
- to nudne. nigdy więcej ich nie spotkamy i nie wiemy jak to się potoczy. - już zaczęła marudzić, bo jack nie zapewniał jej takiej rozrywki na jaką liczyła. szybko mu jednak wybaczyła, bo było jej bardzo przyjemnie jak tak ją miział. popiła swojego drineczka. - jeśli jesteśmy złymi ludźmi... to co złego moglibyśmy jeszcze zrobić? - już go pożerała wzrokiem i bawiła się kołnierzykiem u jego koszuli, licząc, że znajdą jakieś ustronne miejsce i będzie się mogła chwalić koleżankom, że uprawiała seks w domu księcia... nie musiałaby dopowiadać, że nie z księciem.

musiał, bo na razie nie trafiła na odpowiedniego księcia!
- więc na prawdę nie chciałabyś żeby potoczyło się to własnym tempem tylko chciałabyś się wtrącić i zmienić bieg wydarzeń? - jack doskonale potrafił manipulować ludźmi i wiedział że nie wszystkie informacje trzeba wykorzystywać od razu. najwyraźniej chloe nie miała jeszcze takiego skilla!
- mam dużo pomysłów na to co moglibyśmy złego zrobić - dalej miział ją po policzku - ale na pewno nie dotyczą one wypijania większej ilości alkoholu w barze - jeśli coś jemu chodziło po głowie to mogło to być podobne do tego co chodziło chloe.

na poprzedniej generacji jego ryjek był księciem. czyli jack w poprzednim życiu był księciem xd zawsze coś. chloe zaprowadzi go do wróżki i się tego dowiedzą, to już nie będzie się za innymi rozglądać.
- oczywiście. to najlepsza zabawa. - wzruszyła ramionami beztrosko. lubiła rozwalać ludziom życie. jack nie znał jej jeszcze na tyle, żeby to wiedzieć! ale lubiła też swatać znajomych, więc była jednak adwokatką miłości. - to co tu jeszcze robimy? - zbliżyła swoją twarz do niego i spytała go prosto w usta, patrząc mu w oczy. chciała zobaczyć jakie są jego pomysły i czy jego pomysły pokryją się z tym o czym ona myślała. to taki test. jak ją zabierze na oglądanie rzeźb to nie będą mogli więcej się spotykać itp.

na prawdę? nie pamiętam xd może raven im coś wywróży? xd
- jesteś doprawdy zła - w jego ustach brzmiało to jednak jako komplement. bo niby miała diabielskie zapędy, ale jednocześnie wyczuwał że chyba jakieś ziarnko dobra tam gdzieś kiełkuje i jest xd przynajmniej tak mu się wydawało! - właściwie to nie powinniśmy już czekać bo bardzo chcę cię zabrać tam - wskazał wzrokiem że chodzi mu o górne piętra. chyba zdał test co? chwycił ją mocniej za rękę żeby upewnić ją w tym przekonaniu - dasz się tam zabrać? - żeby nie było że rzuca sie na nią przy innych to jedynie musnął ją ustami w szyję a potem poszli na górę i robili niedogodne rzeczy.