hacienda

jake i ashley w końcu przybyli na swoje upragnione wakacje w meksyku! przylecieli tutaj z samego rana, lot trwał mega długo ale od kiedy tutaj przybyli i się ogarnęli, świetnie się bawili w swoim towarzystwie. powiedzmy, że teraz siedzieli na przy ognisku i się całowali bo alkohol im już dawno zabrał logiczne myślenie xd

ashley byla pod wrazeniem chaty, ktora wynajal. pewnie od razu po przyjezdzie zaczeli pic. nie ma co marnowac czasu! - postarales sie - przyznala z rozbawieniem i spojrzala na kwiatki, ktore byly dookola nich.

- wszystko dla ciebie. obiecałem ci chatę w meksyku to mamy chatę w meksyku - zauważył. może robili to bardziej dla żartu, może dla rozrywki, któż to wie? - szkoda jednak, że zostajemy tutaj tak krótko - mruknął biorąc od niej butelkę rumu.

- wszystkie dziewczyny z st albans beda mi zazdroscic - zasmiala sie. - teraz kazda na ciebie poleci na takie niespodzianki - bo to byl niezly flex. jak sie pochwali, ze stac go na haciende w meksyku to nie bedzie sie mogl odgonic od dziewczyn. - szkoda, ale zamiast sie tym przejmowac lepiej jak najlepiej wykorzystac ten czas - zauwazyla trafnie.

- trzeba się jakoś pokazać z najlepszej strony, co nie ash! jezu nie, nie rób mi aż takiej reklamy bo każda będzie chciała tutaj przyjeżdżać - zaśmiał się - aż taki bogaty nie jestem - pocałował ją w nos - dlatego jutro idziemy popływać, zjemy śniadanie w jednej z restauracji a potem kolejna impreza, hm? - zaproponował. zamierzał robić z ash różne dziwne rzeczy!

- mozesz wybrac jakies miejsce blizej st albans i tam je zabierac - zasmiala sie. - jeszcze nie - puscila do niego oczko. odkad opuscili anglie miala bardzo dobry humor. - impreza mi sie najbardziej podoba - powiedziala z rozbawieniem i chwycila od niego butelke, z ktorej zaraz sie napila.

- czyli będzie jutro jedzenie, imprezowanie i zwiedzanie. super! - poustalali jeszcze jakieś super rzeczy i zapewne bawili się tutaj do białego rana. dobranoc xd