izba przyjęć

jadł sobie spokojnie późny obiad kiedy dostał wezwanie i informacje, że jego dzieci są na izbie przyjęć. przybiegł tu zdyszany i co zastał?

byl po imprezie I nie zdazyl odespac kiedy zgodzil sie popilnowac dzieciakow. nie widzial w tym problemu bo nie byl pod wplywem niczego I uznal, ze zmeczenie mu w niczym nie przeszkodzi jesli zabierze je do siebie. niestety mylil sie i odplynal, a kiedy spal dzieciaki wyszly do ogrodka, w ktorym biegaly jego rottweilery. zapomnial je zamknac I zaatakowaly dzieci. na szczescie jego sluzba zdazyla zareagowac.
krecil sie przed sala, w ktorej zajmowali sie nimi I probowal wymyslic jak sie z tego wytlumaczy.

sally świętowała na drinkach z koleżankami, że zdały egzamin u jakiegoś najbardziej przerażającego profesora, kiedy jej zabawa została przerwana telefonem ze szpitala. przyleciała tu szybko. w mocnym makijażu i błyszczącej sukience nie pasowała do klimatu.
- co się stało?! - od razu doskoczyła do archie'go i była bardzo przejęta. to ona zostawiła dzieci pod jego opieką! myślała, że może mu ufać!

trzeba było zostawić dzieci przy vicky albo rosie xd
ian wpadł tu przerażony bo pielęgniarki nadały 'kod czerwony' więc szykował się na najgorsze. przybiegł tu pewnie chwile po sally i od razu zmierzył ją wzrokiem dając do zrozumienia, że nie prezentowała się odpowiednio i jak matka - co się stało!? - warknął na archiego i już chwycił karty które leżały przed łóżkami dzieciaków, które pewnie były nieźle poturbowane przez psy, albo nawet podrapane lub pogryzione. oczywiście lekarze zajmowali się nimi i ian chciał podejść, ale wiadomo... nie pozwolili mu zajmować się rodziną więc tylko przeglądał pośpiesznie wpisy w kartach.

albo opiekunka, ktora sie zawsze nimi zajmowala xd
nie czul sie dobrze z tym, ze zawalil. nie tylko dlatego, ze dostanie mu sie od sally I iana. bedzie mial wyrzuty sumienia przez dlugi czas! no I do tego mozliwe, ze jego ukochane psy pojda do uspienia. - byl maly wypadek.. - probowal na szybko wymyslec jak to opowiedziec. - nie zauwazylem, ze wyszli do psow. zwykle nie sa agresewne, ale zle zareagowy no i.. - spojrzal w kierunku sali.

znowu nikomu nie pasowało, a sally wiedziała, że na archie'go można liczyć... a przynajmniej do tej pory tak było.
nie zareagowała na męża, bo teraz była zbyt przejęta stanem ich potomstwa, żeby interpretować jego niezadowolone spojrzenia. tak naprawdę w tym momencie stanowili jeden front, jeśli kiedykolwiek mieli się dogadać i wspierać, to właśnie teraz.
- twoje psy je zaatakowały? twoje?! - powtórzyła z niedowierzaniem. - jak mogłeś nie zauważyć! miałeś ich pilnować! - zdenerwowała się i zaczęła się unosić i szturchać archie'go. była po kilku drinkach i włączył jej się agresor.

powinni z ianem trzymać jeden front i tak było oficjalnie, ale to nie zmienia faktu, że jej strój włączył w nim niepokój i zastanawiał sie dla kogo taka wystrojona chodzi. on ją widywał najczęściej w dresie, niesprawiedliwe!
- millie ma wstrząśnienie mózgu bo jeden z psów ją wywrócił i musi iśc na tomografię, a corey ma zszywaną nogę, to nazywasz małym wypadkiem!? - odłożył z impetem karty. był wkurwiony, ale nie pod wpływem więc nie rzucał się na archiego, za to przytrzymał żonkę żeby tak nie wierzgała bo ochrona ją zaraz wywali xd

zabilral ja na lowienie ryb, a potem sie dziwil, ze ja widzial tylko w dresie xd
odsunal sie od sally bo nie chcial oberwac. - pilnowalem ich, ale to sie stalo tak szybko! - probowal sie bronic. nie wspominal o tym jak ich pilnowal. wiedzial ze zjebal na calej linii I jesli nie musi nikomu mowic, ze spal kiedy wydarzyl sie wypadek to zachowa to dla siebie. - ale wyjda z tego? - jeszcze bardziej sie zmartwil, ze beda z tego dlugotrwale konsekwencje.

nie komplementował jej, jak się stroiła, więc nie czuła potrzeby, żeby to robić dla niego. przestał zapraszać ją na date night.
gdy ian ją przytrzymał, to jednak coś ją tknęło i wtuliła się w męża, ale w taki sposób, żeby cały czas obserwować archie'go złowrogim spojrzeniem.
- trzeba było o tym pomyśleć, zanim dopuściłeś niebezpieczne psy w pobliże dzieci! - denerwowała się, że w ogóle dopuścił do tej sytuacji i nie pilnował psów. - ufałam ci! - wyrzuciła mu z żalem. czuła się winna temu, że oddała dzieci pod opiekę archie'go i to się stało.

zaprosił ją na date night do lasu xd
w takich momentach jak sally się wtulała to tak jakby pasowała w jego ramiona i jakby wszystko było między nimi ok. przytulił ją i spoglądał zmartwiony to na łóżka za zasłonką, to na archiego - sprawdzę co z nimi - oznajmił i wszedł za zasłonę zostawiając ich samych ze sobą. oczywiście nie pozwoli mu nic zrobić, ale mógł mniej więcej ocenić ich stan obrażeń. po tej napiętej chwili wrócił - millie musi zostać na noc na obserwacji, a corey kilka dni w szpitalu, muszą mu zrobić badania i sprawdzić czy nie ma zakażenia - bardziej przekazywał to sally aniżeli archiemu, ale potem spojrzał na niego gniewnie i dostrzegł jego czerwone, zmęczone oczy - byłeś na haju jak się nimi zajmowałeś!? - warknął, uznał że to własnie to xd

wzial na klate opieprz od sally, wiedzial, ze mu sie nalezalo. bylo mu wstyd I czul sie okropnie z tym co zrobil. zalowal, ale to nie odwroci czasu. - nie bylem, przysiegam! - powiedzial zdesperowany. poczul sie przytloczony sytuacja. - przepraszam - nie mial odwagi na nich spojrzec jak to mowil. zwial I poszedl sie zastanawiac co teraz.

do lasu nie mogła się stroić w sukienkę xd
nie skupiała się już na archie'm, tylko poszła do dzieci. została na noc w szpitalu, żeby być blisko nich. przynajmniej w tym nieszczęściu mogli się wspierać z mężem, więc coś dobrego z tego wynikło, brawo archie xd

dostał do niańczenia studentów medycyny i miał im pokazać co i jak. tak się skończyło posiadanie okienka pomiędzy operacjami xd - a tu macie rząd wózków medycznych - poklepał stojące na nich defibrylatory. pewnie wokół był harmider bo wiadomo że to szpital niczym z chirurgów xd

beau przygladala sie wszystkiemu z podekscytowaniem I sluchala uwaznie wszystkiego co mowil iam. pomimo tego, ze pewnie nie byly to takie wazne informacje jesli ich tylko oprowadzal. w szpitalnym chaosie czula sie pewniej. miala duzo pytan I podniosla reke po raz kolejny.

pewnie pokazywał im totalnie podstawowe rzeczy, nawet to ja rozkładać łóżko na izbie przyjęć do pozycji leżącej kiedy trzeba!
beau się wyróżniała i była dociekliwa, normalnie by to docenił, ale zamiast na operacji musiał medyczne dzidziusie oprowadzać, plus potem czekała go jeszcze potyczka słowna z sally czy coś - tak? - wskazał na nią i czekał na kolejne pytanie. na każde był w stanie odpowiedzieć oczywiście!

zapomnial juz kiedy on byl na ich miejscu. nie potrafil zostawic problemow z sally w domu, szkoda!
- czy bedziemy mogli popatrzec jak doktor pracuje? - nie interesowaly ja defibliratory, wiekszosc rzeczy zdazyla obejrzec na stazu z medykami. wiedziala, ze troche zajmie zanim wejda na sale, ale miala nadzieje, ze beda mogli chociaz sie przygladac z gory.

nie potrafił, bo jak ktoś takiego słodziaka mógł o cokolwiek oskarżać xd
- masz na myśli operację? - pewnie galerie były oblegane. zauważył że coś się dzieje z tyłu i kolejnych kilku krwawiących pacjentów wchodzi. st. albans to miasto horroru xd - może zaczniemy małymi kroczkami? - zaśmiał się i zaraz machnął ręką żeby ruszyli za nim do zajętego łożka - dzień dobry panie patterson - przywitał się z pacjentem, który rzygał krwią - więc postanowił pan połknąć pięć żyletek bo żona zagroziła panu rozwodem? - dobrze, ze on nie miał takich myśli kiedy sally tym grozila xd

ta.. xd
pokiwala glowa. to bylo ryzykowne pytanie, ale ucieszyla sie, ze nie wysmial jej. uznala, ze byly na to szanse soon. odwrocila sie zeby zobaczyc co sie dzialo za nimi. to bylo bardziej ekscytujace niz ratowanie laski spod prysznica xd szybko ruszyla za ianem zeby dotrzymac mu kroku I nie zostac w tyle. - piec? - zszkokowalo ja, ze ludzie robili takie rzeczy. nie zdazyla pomoc pacjentowi trzymac miske I obrzygal ja krwia. dobry poczatek.

ech!
beau taka obrzygana wyglądała jak carrie na balu xd dobrze, że wcześniej dali im całe wdzianko żeby mogli się poczuć jak prawdziwy lekarze na izbie przyjęć, teraz sie przydało - trzymaj to! - burknął do drugiej osoby obok beau, skoro ta mogła być zaskoczona obrotem sytuacji. podszedł do gościa i otworzył mu buzię, zaświecił tam małą latarką - jedna z żyletek utknęła w krtani, ma problem z oddychaniem - mówił do siebie, ale trochę do nich. rozłożył łóżko gościa do pozycji leżącej i zabrał mu poduszkę spod głowy - podsuńcie mi bliżej wózek awaryjny! - dalej warczał na nich, ale nie było czasu xd

tak xd wzielo ja to by surprise wiec kilka sekund stala I patrzyla sie na swoje zakrwawione ciuchy, ale zaraz sobie przypomniala po co tu byla. nadal w lekkim szoku przygladala sie ianowi. to nie przeszkodzilo jej zeby szybko zareagowac I posunac wozek w jego strone. - juz - sama sie przesunela zeby miec lepszy widok. to ze byla obrzygana jej pomoglo bo inni studenci nie chceli jej dotykac xd

już pewnie ktoś obok niej zemdlał - zabierzcie go stąd - niech go wyciągają teraz za nogi skoro był słaby! nie tolerował słabych przyszłych lekarzy xd otworzył kodem jedną z szuflad i podał gościowi szybko zastrzyk domięśniowo - to trochę za boli, ale dzięki temu będziesz pan oddychać, panie patterson - kolejną rzeczą jaką zrobił to wyciągnięcie zestawu do tracheotomii, którą wykonał na tyle płynnie że patrzyło sie na to jakby jego dłonie tańczyły nad pacjentem. zaraz wsadził mu rurkę, z której siknęła krew, ale pacjent mógł wziąć głębszy wdech - zabierzcie go na sale przedoperacyjną, zróbcie pełne badanie krwi, usg i tomografię przewodu pokarmowego i zdjęcie dróg oddechowych, dwie kroplówki dożylnie z morfiną i za czterdzieści minut widzimy się na bloku operacyjnych, niech jeszcze żona podpisze wszystkie jego zgody - rozkazał stanowczo pielęgniarce która gdzieś go tam wspomagała. wrócił wzrokiem do zakrwawionej beau zdejmując rękawiczki, w których pracowal - mamy tu prysznice - oznajmił. sądził, że nie będzie chciała tak chodzić - jeśli potrzebujesz czegoś na uspokojenie to pielęgniarki dadzą ci tabletki - mogło ją to zszokować więc dbał o jej dobrostan psychiczny xd

nie zwrocila nawet uwagi kto zemdlal bo byla zbyt zafascynowana tym co sie dzialo. obserwowala kazdy najmniejszy ruch iana I zapamietywala jakie podejmowal decyzje. bedzie to potem odtwarzac przed snem. - nie potrzebuje nic na uspokojenie - zapewnila go. najgorszy szok juz jej minal, byla gotowa na dalsze przygody xd poszla pod prysznic zeby nie straszyc pacjentow I szybko wrocila do grupy zeby za duzo jej nie ominelo.

ian poszedł operować i pewnie beau mogła patrzeć i się zachwycać xd