tate modern

pewnie mieli jakiś darmo dzień dla plebsu i biedaków więc sam i silas się tu wybrali, albo raczej sam dał się namówić bo nie lubił raczej takich miejsc xd silas wygląda na takiego który się jara sztuką współczesną choć trochę xd
wychodzili teraz ze środka popijając kawkę na wynos, ale przystanęli bo sam poprawił silasowi kaptur bluzy słodko!

charlotte też przyszła dzisiaj do tate modern. może miała w grafiku specjalnie wpisywane wizyty w takich miejscach w dni, kiedy przychodził plebs, żeby wszyscy widzieli, jaka charlotte jest zainteresowana sztuką! i właściwie to naprawdę tak było, więc przewidywała siedzenie w jednej konkretnej sali przed jednym konkretnym obrazem cały dzień. zauważyła sama z silasem i nie spodobał jej się ten widok! dlatego zrobiła jedyną rzecz, która była zasadna w tej sytuacji, czyli podeszła do nich zamaszystym krokiem.
- już wychodzicie? - spojrzała na zegarek. - to znaczy, że nie poświęciliście rothko co najmniej godziny, tak jak należy - skrytykowała ich xd

modern art nie bylo ulubionym rodzajem sztuki silasa, ale chcial sie edukowac I zwiedzac takie rzeczy. cieszyl sie, ze mial teraz kogos do towarzystwa.
ostatnio czesto wpadal na Charlotte I nie wiedzial czy to dobrze xd - nie wiesz ile czasu tam spedzilismy - powiedzial spokojnie.

może myślał, że charlotte go prześladuje, albo śledzi xd
oboje nie byli fanami modern art, ale sam był w stanie się poświęcić dla silasa i jego ciekawości. może go zarazi tym. choć nie sądze, wolał jednak namioty, ogniska i kopanie latryn xd
- mamy jeszcze trochę planów, to był tylko jeden z przystanków - chcieli czerpać z pierwszych zwiastunów wiosny i pójść do parku żeby grzać buzie w słoneczku.

charlotte już zaakceptowała to, że nie może się pozbyć (dosłownie) silasa i na niego wpada xd
- nie pamiętasz? moi ludzie mieli cię pilnować - posłała silasowi niecny uśmieszek, żeby zasiać w nim ziarno wątpliwości. teraz będzie mógł się zastanawiać, czy faktycznie go śledzą. może tak naprawdę samuel wysłał jej zdjęcie napisu jak wchodzili, bo chciał się pochwalić charlotte, że jest taki ukulturalniony xd a ona przyszła do niego dołączyć i zastała niemiłą niespodziankę w postaci jego randki z silasem. - i co dalej planujecie? - zaczęła wypytywać przyjaciela. musiała sprawdzić, czy jest to warte jej czasu.

jeszcze troche I zacznie ja podejrzewac o to pobicie xd
sam moze go zabrac pod namioty, ale raczej by sobie tam nie poradzil xd zginalby w dizzy. - och - zdziwil sie I zaraz sie rozejrzal zeby zobaczyc czy ktos ich nie obserwuje. myslal, ze tylko zartowala! teraz bedzie mial paranoje. - najpierw przystanek na lody - wskazal odpowiednia strone. slonce wyszlo I mr whippy juz robil biznes.

dojdzie metodą dedukcji do tego xd
nie chciałby go zabierać gdzieś jeśli czułby się tam źle. najpierw przegadaliby wszystkie opcje, a potem doszli do kompromisu. nie tak jak z rafe który chciał tylko karaoke śpiewać xd
nie rozumiał ich aluzji więc tylko zaśmiał się i zarzucił mu rękę na ramie tak jakby go obejmował - nie martw się, zauważyłbym gdyby ktoś się na ciebie patrzył - oczywiście chodziło mu o to że jest spostrzegawczy, a wyszło tak jakby był zazdrosny ups.
- lody i spacer - odpowiedział księżniczce, to raczej nie były czynności które ją interesowały.

powinien to uznać za komplement xd tak bardzo nie mogła go wyrzucić ze swojej głowy, że aż chciała go zabić xd
ej, rafe też lubi namioty i górskie wędrówki i takie rzeczy, ma to w karcie xd proszę go nie obrażać. lubi też mini golfa xd
- może to samuel jest moim szpiegiem - wskazała na niego i mrugnęła do silasa. niech się zastanawia, czy sam spędza z nim czas tylko po to, żeby szpiegować dla księżniczki xd - a więc lody, hmmm? - zmierzyła ich oboje wzrokiem. przypominam, że charlotte lubiła lody. robić. chłopakom xd od razu miała złe skojarzenia, szczególnie jak się tak przymilali do siebie. - ja mam wolne popołudnie - wbiła wzrok w przyjaciela, oczekując, że ją zaprosi do dołączenia.

haha jasne, komplement bardzo xd
jak bronisz rafe xd sam byl bardziej kompatybilny z nim niz silasem.
zasmial sie kiedy Charlotte sugerowala, ze sam dla niej pracowal. nie chcial zeby pomysleli, ze sie przejal, ale jak wroci do domu to pewnie bedzie o tym myslal. nie pomagalo to, ze dopiero niedawno zaczeli spedzac wiecej czasu. - nie szlas tam? - pokazal na wystawe.

tylko tak śmieszkuje z rafe, był słodziakiem. ale jednak teraz w głowie sama trochę był jak antybohater skoro zachowywał się jak chujek.
karola mówi, ze sam był bardziej kompatybilny z rafe, ale wcześniej mówiła że są toxic, tak tylko przypominam xd
- no właśnie? - wskazał w to samo miejsce co silas - poza tym chcesz z nami siedzieć w parku? nawet nie mamy koca, będziemy siedzieć na trawie - uznał że była zbyt dystyngowana na to xd

też śmieszkuję xd rafe wystarczająco się wycierpiał w życiu, muszę go bronić xd
są jednocześnie kompatybilni i toksyczni, dlatego się bili i ruchali xd
- byłam tam już wiele razy - skrzyżowała ręce. samuel myślał, że jest zbyt dystyngowana na siedzenie na trawie, a jej się właśnie marzyło coś takiego. stwierdziła jednak, że dają jej jasno do zrozumienia, że jej tam nie chcą i nie zamierzała się poniżać i prosić o dołączenie. - ukryjcie się za drzewem z tymi lodami - poradziła im, bo uznała, że będą sobie robić nawzajem lody w parku xd poszła obejrzeć wystawę i gapić się na rothko, żeby nie myśleć o swojej zazdrości.

to nie zmienia faktu, ze sa toxic xd
troche bylo mu glupio, ze nie pozwolili Charlotte dolaczyc, ale z drugiej strony wolal posiedziec z samem tylko bo juz sie nastawil na dzien z nim. poszli po lody, ale nie takie o jakich ona myslala xd

sam nie skumał aluzji z lodami, ale zrobił im selfie za drzewem jak jedzą lody, a potem wysłał do charlotte. jako dowód hehe.

chciał wyjść na fancy i nowoczesnego więc oprowadzał erica po tym przybytku. wolałby siedzieć w księgarni lub w kinie, czyli w bardziej przyziemnym miejscu, ale miał jakąś potrzebę zabierania erica w takie miejsca. chciał żeby lepiej poznał miejsce, w którym mieszkał! teraz stali obok jakiejś rzeźby przypominającej po prostu kwadrat - i jest to symbol konsumpcjonizmu - czytał na głos tabliczkę.

wyczuł, że eric miał za sobą fancy życie i powinien chodzić do takich miejsc xd ciągle szukał nowych zajęć i tego, co go zainteresuje, ale patrząc na ten kwadrat i inne dzieła, wiedział, że sztuka nowoczesna to na pewno nie jest to xd patrzył i patrzył na kwadrat, ale nie mógł go zrozumieć i w końcu nie wytrzymał.
- wybacz, wiem, że ci się tu podoba, ale to nie jest sztuka. nikt się nie napracował, nie spędził wielu lat szlifując umiejętności, tylko po prostu postawił kwadrat i dorzucił do niego pierwsze lepsze wyświechtane hasło - zirytował się.

może tak było. albo chciał zaimponować teraz komuś innemu skoro valentino miał laskę. to było działanie podświadome!
jack też nie do końca rozumiał, był człowiekiem faktów i czynów jak przewodniczący i choć takie stanowisko powinno go otwierać na różne formy i rodzaje przekazu sztuki to jednak do tej nie mógł się przekonać. był konserwatywny po ojcu xd
eric się zirytował, a carswell słysząc to wszystko uśmiechnął się i odetchnął z ulgą - ufff, myślałem że tylko ja jestem zdania, że to wszystko jest takie nadęte - przyznał mu rację - chcesz stąd iść czy przejdziemy się po wystawie i będziemy ją krytykować? - też jakaś forma spędzania czasu w takim miejscu xd

ericowi to się podobało, bo miał towarzystwo i napływ nowych zajęć. jack był wielozadaniowy xd eric zawsze wyciągał coś z relacji i z relacji z jackiem wyciągał nowe opcje zainteresowań. niestety jeszcze nie trafili w nową wielką pasję.
- naprawdę tak uważasz? - rozpromienił się. - powstrzymywałem się od komentarzy od tej potarganej włóczki dwie sale temu, ale nie chciałem cię urazić - machnął ręką w tamtym kierunku. nie chciał krytykować wcześniej, bo myślał, że jack specjalnie go tu zabrał. - jak tak to przedstawiasz, to nagle pobyt tutaj wydaje się ciekawszy - stwierdził z rozbawieniem.

był wielozadaniowy jak peggy xd dla erica najlepszym rozwiązaniem byłoby dołączenie do samorządu, musi iść na studia xd
- tak - przyznał się kiwając głową - chciałem cię tu zabrać bo najwyraźniej to modne miejsce - wskazał na ogrom ludzi wokół - ja wysiadłem przy krześle bez jednej nogi - to pewnie było eksponat później po włóczce więc w podobnym momencie - w życiu też chodzi o przyjemności no nie? - zaśmiał się. jack mało o tym wiedział bo większość czasu chciał osiągać sukcesy i imponować innym! obrócił się i spojrzał na kolejny eksponat, którym był rozbity kufel i wokół szkło - wystarczy przejśc obok wetherspoon żeby coś takiego zobaczyć - ciekawe jak szybko ich wywala.

może i poszedłby na studia, ale nie znalazł jednego konkretnego kierunku, ktory by go zainteresował. nawet nie zapisał się na żaden kurs, tylko chodził na różne randomowe zajęcia i szukał czegoś, co po prostu kliknie. ale póki co nie klikło. dramat.
- no tak, a my jesteśmy modni i powinniśmy wstawić sobie selfie z kwadratem na instagrama - podłapał, chociaż pożałował tego, bo nie chciał, żeby jack obczajał jego sociale. jego konto oczywiście umarło, kiedy przestali się nim zajmować publicyści. - wytrzymałeś dłużej - pochwalił go albo skrytykował. - podobno - zgodził się niby rozbawiony, ale tak naprawdę nie wiedział, o co chodzi w życiu, bo zawsze chodziło tylko o muzykę i ciężką pracę, a teraz jego życie to była tylko pustka. na szczęście pustkę można było faktycznie zapełnić takimi małymi guilty pleasure i parsknął śmiechem na tekst jacka. po karcącym spojrzeniu ochroniarza przeszli do sali obok, gdzie ich oczom ukazały się dwa keny trzymające się za rękę. - też tak możemy zrobić - i złapał jacka za rękę.

czyli miał rozpiętość zainteresowań podobną do miry, ona też chodziła trochę na co popadnie byleby się dokształcić i podnieść swoją wartość!
- zatrzymałem się daleko w tyle jeśli chodzi o zdjęcia i sociale - przyznał się od razu odsłaniając trochę. jack też nie miał imponujących social mediów. pewnie wstawiał tam tylko fotki z oficjalnych wystąpień jako przewodniczący lub dobry syn swojego ojca xd valentino pewnie namawiał go do selfie i teraz źle się mu kojarzyły ups! - tylko odrobinkę - zauważył, że byli na podobnym poziomie jeśli chodzi o chłonięcie sztuki. jack też miał niewiele guilty pleasures bo uważał, że tylko ciężka praca popłaca. nie miał juz swojego promyczka valentino w zyciu xd chyba trzeba faktycznie iść spać i kończyć czy coś xd trochę się zestresował kiedy eric złapał go za rękę, ale obiecał sobie że powoli będzie się otwierać więc nie spanikował jak przy poprzednich razach wiadomo z kim - jesteśmy przystojniejsi i mniej sztuczni - pochwalił ich, a skrytykował kenów.

oboje stracili swoją wielką pasję i sens życia, to, do czego byli kształtowani przez wiele lat. ciężko było znaleźć zastępstwo.
- ja też. to chyba oznacza, że wcale nie jesteśmy modni. tym bardziej że nie rozumiemy sztuki współczesnej - stwierdził beztrosko, bo wcale mu to nie przeszkadzało. poza tym ulżyło mu, że jack nie był na bieżąco z internetami i nie będzie drążyć. - i mamy wszystko, co trzeba - zabrał rękę, żeby zamachać nią przy swoim kroczu. nie mógł wypowiadać się za jacka, ale jednak miał nadzieję, że nie był wykastrowany jak ken. chociaż jak się patrzy na jacka, to trochę wygląda jak ken xd

to prawda, byli tak samo zagubieni, ale eric chociaż nie wyżywał się na innych.
nie wygląda jak ken, bo teraz ken mi sie tylko z ryanem goslingiem kojarzy xd
- można byc modnym w różny sposób - on tak uważał i wcale nie sądził, że jest jakimś dziadersem! choć wiele wskazywało na to że mógł. na przykład jego stonowana szafa xd - wiadomo - zaśmiał się nerwowo na taki odważny komentarz erica - na dole mają całkiem niezłą kawiarnię - zaproponował - chyba będzie tam ciekawiej niż tu, plus mają stoliki na zewnątrz - kusił go dobrą pogodą. i pewnie skusił bo jednak kawka była lepsza i ciekawsza niż oglądanie kenów xd jack mógł go znowu tam zanudzać opowiadaniem o uczelni hehe.

dostał od niej znikąd zaproszenie na otwarcie wystawy, której była patronem. z ciekawości nawet się pojawił i widząc charlotte uniósł w geście powitania kieliszek szampana, którym się raczył!

zaczęła żałować, że pozwoliła sobie na spacer z silasem w publicznym miejscu, bo zaczęły się domniemywania, kim był ów młody dżentelmen. charlotte musiała więc stworzyć zasłonę dymną, a perry idealnie się do tego nadawał.
- jesteś wielbicielem sztuki czy szampana? - zażartowała na powitanie. - oczywiście odpowiedź brzmi, że jesteś fanem charlotte - dopowiedziała za niego, żeby nie popełnił faux pas.