prysznic

sam już zdążył troche pomóc miejscowym i wykładowcom (na pewno nie arnoldowi xd). teraz wychodził spod prysznica, cały mokry he he!

rafe za to zdążył już wykonać całą treningową rutynę i też musiał się po tym opłukać. czekał w kolejce w majtkach i z ręcznikiem przerzuconym przez nagie ramię. zawiesił się kiedy zobaczył wychodzacego mokrego sama. znowu był mokry jak przy fontannie ostatnio xd

sam nieświadomie biegał cały mokry i podniecał rafe xd albo specjalnie tak robił i to były jego tortury!
prawie wpadł na niego i był na tyle blisko że musiał się amortyzować dłonią położoną na jego klacie - sorki - mruknął, ale zaraz jednak się uśmiechnął.

rafe manifestował, że chce oglądać mokrego samuela i księżyc w nowiu w raku mu pomagał to realizować czy jak to tam było xd
- spoko - mruknął, ale już spuścił wzrok i spojrzał na dłoń chłopaka na jego klacie. pierwszy dotyk od czasu rozstania! - jak ci się podoba? - zagadał go wcale nie o ten dotyk xd

układ planet mu sprzyjał tak? xd
nie zwrócił uwagi na początku gdzie była jego dłoń. dopiero po chwili tam powędrował jego wzrok i trochę się skonfundował i rozkojarzył - bardzo - zawiesił oczy na jego klacie. raczej nie mówił o wycieczce xd

dokładnie tak. maisie mu podpowiadała skoro też była z nimi w domku xd nadawała się na jego kolezankę xd
- tak bardzo, że mógłbyś tu wrócić? - spytał próbując patrzeć mu w oczy, ale rozpraszał się jego mokrą klatą. oboje podziwiali widoki xd zauwazył, że samuel zawiesił wzrok na jego klacie i postanowił wykorzystać okazję i znowu gadać metaforami.

no taka mącicielka jak rosie więc się nadawała faktycznie xd
- może - dalej był zagapiony na jego klatę i trochę się rozmarzył. nie był z nikim od czasu ich rozstania i miał swoje potrzeby xd - nie wiem tylko czy mogę się zaangażować w tą podróż tak samo jak wcześniej - też gadał metaforami xd

rafe lubi przyjaźnić się z mącicielkami, przekazywały mu wszystkie najlepsze ploteczki.
też nie był z nikim od czasu rozstania, pokutował za swoje grzechy. wyżywał się w ćwiczeniach.
nie był poetą, ale wyłapał, że samuel wszedł z nim na meta poziom rozmowy i że wcale nie mówią o prawdziwych podróżach.
- wiem, że boisz się, ze samolot się rozbije... - zaczął - ale pilot chciałby mieć cię na pokładzie - zawahał się trochę, bo pogubił się w swoich metaforach. może to dobrze, ze nie pisał wierszy xd

też był plotkarzem!
może sam go nauczył jak rozmawiać metaforami. czytał jego wiersze, to dlatego!
- pilot? - zaśmiał się trochę z jego niezbyt eleganckiej metafory, ale lepsze to niż nic - pilot ostatnio przysporzył mój lot o niepotrzebne turbulencje więc zanim wsiądę ponownie to muszę to dokładnie przemysleć - on rozumiał i dalej to ciągnął.

tak, fakty z karty.
naczytał się za dużo wierszy i teraz nie wiedział co gada xd samuel bardziej zręcznie posługiwał się metaforami, więc kolejnymi słowami trafił w punkt.
- jak długo będziesz myśleć? pilot dał ci już czas - widać był zniecierpliwiony czekaniem. dał samowi przestrzeń, której chciał, potem ten zachowywał się jak jego zwykły kumpel, potem zaczął spotykać z innym chłopakiem, a teraz patrzył tęsknie na jego klatę. rafe się pogubił! - czeka cały czas w pustym samolocie i nie wie czy zamierzasz wsiąść czy dajesz mu złudną nadzieję - otworzył się przed nim.

haha no tak, nie skojarzyłam.
zręczniej się poruszał w tym bo miał większe doświadczenie!
- pilot nie powinien pośpieszać, jesli chce żeby pasażer kupił bilet wielorazowego wstępu - skarcił go trochę. generalnie rafe był niecierpliwy, sam niepewny. plus było pomiędzy nimi dużo niedomówień i zbyt dużo fałszywych wyobrażeń! - pasażer jest pełen wątpliwości czy chce skorzystać z tej linii, nie powinien być popędzany - kontynuował dalej. tak było!

rafe poruszał się po metaforach jak słoń w składzie porcelany.
przestąpił z nogi na nogę, bo jego brak cierpliwości wychodził na wierzch już podczas tej konwersacji. po pierwsze chciałby w końcu wyjaśnić z samuelem na czym stoją. po drugie metafory zaczęły go męczyć.
- sam - złapał go za przedramię i spojrzał mu w głęboko w oczy - brakuje mi ciebie - powiedział po prostu bez żadnych metafor i skakania wokół tematu.

nic dziwnego xd
nigdy nie wykazywał się cierpliwością więc to zachowanie nie zdziwiło samuela!
spojrzał na jego dłoń na swoim przedramieniu - mi ciebie też - chwycił go za nadgarstek i zdjął rękę ze swojego ciała. to go prowokowało do dalszych zbereźnych akcji - ale wiesz jak jest teraz między nami... - nijak xd - nic sie nie zmieniło - to znaczy sam dalej się obawiał zaangażować ponownie.

przez chwilę poczuł iskierkę nadziei, ale samuel szybko ją zgasił i wszystko wróciło do aktualnej normy, czyli totalnego zdezorientowania rafe'a i braku konkretów, których oczekiwał.
- co mogę zrobić, żebyś mi zaufał ponownie? - westchnął. próbował jakoś przyspieszyć proces zastanawiania się u sama.

dla sama ta norma była na ten moment najbezpieczniejszą normą jaką znał. gdyby nagle znowu wszedł w związek z rafe to cały czas żyłby zestresowany i pełen wątpliwości. musiał do tego dojrzeć!
- nie bądź zły - widział ten zawód w jego oczach - musisz być cierpliwy - poprosił - i nie atakować moich kolegów - dodał przypominając sobie ostatnią sytuację - z nikim się nie spotykam - zapewnił.

rafe za to żył w takiej niepewności jak jeszcze nigdy i nie potrafił się odnaleźć w tej sytuacji. po pierwszym rozstaniu to on był tym obrażonym, a teraz mógł tylko i wyłącznie zdać się na łaskę sama.
- nie jestem zły - mruknął, ale jego ton głosu wskazywał, że jednak trochę był. chociaż wiadomo, że nie miał prawa do jakiejkolwiek złości na sama po tym co zrobił. potargał się po włosach słuchając kolejnych poleceń. cierpliwość i brak ataków to duże wymagania, nie wiadomo czy rafe podoła. ulżyło mu, że samuel się z nikim nie spotyka, ale nie zniwelowało całkowicie jego podejrzliwości. - jeszcze - wtrącił. jego zdaniem sam to taki dobry kąsek, że szybko znajdzie nowych adoratorów/adoratorki. podwójna konkurencja! samuel przynajmniej w przypadku hollywooda musiał się tylko o chłopaków martwić. - czekam na ciebie - zapewnił go podkreślając swoje słowa.

raz sam żył w niepewności i gniewie rafe, raz hollywood żył w niepewności i gniewie samuela. role się odwracały! choć sam przynajmniej go nie bił, a potem nie ruchali się. miła odmiana xd
- na pewno? - zapytał lekkim tonem, bo to co usłyszał zdecydowanie nie brzmiało jakby nie był zły. znał go trochę. nie uważał, że się za łasy kąsek. nie żeby narzekał na brak randek, ale nie był też tak rozchwytywany jak nico, czy dante, czy benek! - nie spotykam się z nikim - powtórzył na jego komentarz. - wiem, widzę to i jest to bardzo urocze - próbował docenić to co robił - tak samo jak ty jesteś uroczy, że się starasz - jeszcze rzucał mu komplementy. jak tu nie mieć mindfucka!

mogliby się ruchać bez bicia się i bez czyjejkolwiek niepewności i gniewie, to by była najmilsza odmiana.
- na pewno - uciął temat, bo to samuel powinien się upewniać czy rafe nie jest zły tylko odwrotnie. nawet rafe to wiedział, ale jego emocje też brały górę jeśli czuł, że to trzymanie w niepewności jest niczym znęcanie się nad nim. słodkie słówka sama dobijały go. - ale? - sam (w sensie rafe samodzielnie xd) sobie dopowiadał dalszą część zdania. - nieważne jak bardzo będę się starał i jak bardzo będę uroczy, ty i tak będziesz patrzeć na mnie przez pryzmat tego jednego błędu - podsumował za niego i złapał za dwa końce ręcznika przerzuconego przez kark.

najmilsza i najnudniejsza odmiana xd
to prawda, rafe powinien wypytywać samuela o samopoczucie, a zamiast tego było kompletnie odwrotnie. kto tu był dojrzalszy!? to akurat wiadomo xd pytanie retoryczne hehe.
- nie ma żadnego 'ale' - poprawił go zaraz. spłaszczał jego emocje! - to ty teraz to wspominasz i to ty teraz to przeżywasz na nowo - wytknął mu. bo sam nawet o tym nie napomknął. nie wprost przynajmniej - nie możesz mieć wszystkiego natychmiast i dlatego, że tego chcesz - mówił o sobie - czasami musisz dać temu dojrzeć i oswoić się z obecną sytuacją - naczytał się 'małego księcia' w samolocie i bredził xd - dobranoc rafe - poklepał go po ramieniu. wiedział, że ten pewnie leci na jakąś imprezkę. samuel natomiast chciał wstać rano i wziąć się do roboty więc uciekł spać!

bóg dramek tego nie chciał.
jasne, że rafe to wspominał i przeżywał na nowo skoro to właśnie był ten element, który wisiał nad nimi i nad tym, że samuel nie był w stanie się zaangażować. rafe do końca życia będzie się samobiczować za ten jeden błąd, nawet jeśli sam mu wybaczy i dawno zapomni. słowa chlopaka dawały mu jednak teraz nadzieję, że może faktycznie będzie w stanie mu to wybaczyć i po prostu "oswajał się" z nową sytuacją. poszedł pod prysznic, a potem na imprezkę, i tak rano będzie gotowy wstać przed wszystkimi i pójść na przebieżkę, a potem zabrać się do roboty przy budowie.

wychodził spod prysznica świecąc niezbyt imponującą klatą xd mógłby grupę wsparcia z marcusem założyć.

hahah.
beau szla pod prysznic. cos odwrocilo jej uwage wiec nie patrzyla przed siebie I wpadla na edena. - przepraszam - powiedziala od razu. - och, czesc - przywitala sie speszona. dopiero po chwili zorientowala sie, ze trzyma dlon na jego klacie. odskoczyla jak poparzona.

ciekawe co odwróciło jej uwagę xd może inne klaty xd
- nie ma za co - zaśmiał się widząc jej dłoń na swojej klacie. wcześniej się zczaił! - cześć - dalej miał uśmieszek na twarzy ale zaraz zrobiło sie dziwnie kiedy odskoczyła - nie przeszkadza mi to, możesz mnie macać - zażartował.

mozliwe xd nawet ona nie potrafila sie powstrzymac przed zerknieciem.
- nie macalam cie - zawstydzila sie I odwrocila wzrok. po prostu potrzebowala zamortyzowac zderzenie! nie byla przyzwyczajona do widoku jego golej klaty.