owce

patrzył na owce, ale bał się podejść xd

ivy sie za to nie bala i miala sesje grounding xd znudzilo jej sie lezenie na trawie wiec skradala sie do owiec bo chciala sie poprzytulac, ale wszystkie wystraszyla.

widział, że coś się rusza pomiędzy owcami, ale myślał że to jednak pies pasterski. nagle jednak wyrosła mu ivy znikąd i się zląkł - nie boisz się? - zapytał zestresowany łapiąc się dłonią w okolicach serca. on się bał zwierząt hodowlanych zapewne xd

- czego sie nie boje? - rozejrzala sie bo nie wiedziala o co mu chodzi. nie widziala nic strasznego w owcach. gdyby zobaczyla wilka to pewnie poszlaby go glaskac xd - one sa slodkie! - popatrzyla z tesknota na owce.

nie widziała potencjalnych zagrożeń ech!
- jak to czego? - wskazał na owce które ułożyły się w stadzie i gapiły na nich głupio. gus nie czuł się komfortowo - słodkie? wyglądają jak mali mordercy - może miał traumę z dzieciństwa bo jakaś go ugryzła w tyłek!

zyla z glowa w chmurach!
- ich? - rozesmiala sie. tego jeszcze nie slyszala. - owce nie sa miesozerne - nie rozumiala dlaczego myslal, ze moga mu cos zrobic. albo moze ogladal ten film z dzieckiem owca i sie teraz bal xd

albo żyła na drzewie xd
gus nie oglądał horrorów bo się bał, ale może widział zajawkę w tv lub w kinie przed bajką i to wystarczyło żeby mieć koszmary.
- skąd masz taką pewność? to że w dzień jedzą trawę nie oznacza, że w nocy nie żywią się ludzką krwią - tak, mógł mieć traumę. ivy kiedyś na spotkanie niespodziankę powinna zabrać go do mini zoo żeby przezwycięzył lęki.

mozliwe xd
ups! wrazliwy chlopak.
- widzialam je w nocy, nie wypily mojej krwi - dalej sie smiala. - ale nie martw sie, ze mna ci sie nic nie stanie - wypiela klate. wszystkie laski mysla, ze to co gada gus to dziwny sposob na podryw xd bedzie myslala, ze mu pomaga jak go zabierze do zoo.

wrażliwy, ale nie artysta xd
po prostu leciały na jego czuprynę i dlatego myślały że to podryw - włóczysz się tedy po nocy? - zdziwił się - sama? - i zmartwił. lubił ją więc podskórnie nie chciał żeby coś się jej stało... przez owce lub eustachego. kochany!

to glebszy poziom wrazliwosci xd
no tak, nikt nie moze sie oprzec jego czuprynie! to prawie jak was aleca. - dlaczego nie? - nie rozumiala, ze eustachy mogl ja dopasc. - tu jest taka cisza w nocy - rozlozyla rece.

hahahaah, na pewno!
wąs aleca, czupryna gusa, cycki leah xd
- dlatego, że może być niebezpiecznie i nigdy nie wiadomo co wyskoczy zza krzaków? - aż sam się objął ze stresu, był trochę boidupą jednak - mogę też zaoferować słuchawki wygłuszające, będzie cicho - pewnie miał takie i zakładał w przedszkolu jak nie mógł już hałasu dzieci wytrzymać.

haha.
moze bose stopy ivy tez mialy jakas moc xd
- jeszcze nic nie wyskoczylo - zamachala reka w krzakach zeby sprawdzic czy faktycznie sie cos tam kryje. - to nie to samo co laczenie sie z natura - zerwala grzyba i wreczyla mu go.

musimy się przekonać!
chwycił tego grzyba zdezorientowany - ee - zająknął się - dziękuje.... -gapił się na grzyba, nie znał się, a to mógł byc muchomor! - dziękuje, to bardzo ładny prezent - nagle zaczął macać trawę i wyrwał źdźbło trawy, które podał ivy - to dla ciebie - jak się obdarowywali xd

gralam chyba kiedys ivy jak jadla kwiaty wiec na grzybach moze tez sie znala. po co wydawac kase na jedzenie skoro dookola jest tyle bogactwa xd
ucieszyla sie, ze grzyb mu sie spodobal. bedzie mu przynosic pod drzwi randomowe rosliny jak koty przynosza zdechle ptaki xd - dziekuje, teraz mozemy isc je nakarmic! - zawolala wesolo. chwycila go za reke i zaczela ciagnac w stone owiec.

oby kiedyś tylko złego grzyba nie zjadła!
wolał randomowe rośliny, aniżeli zdechłe zwierzęta. mogło być gorzej! - ooookkkeejjj - nie był przekonany i czuł jak telepią mu się nogi, ale jednak dotyk ivy dodał mu trochę otuchy. faktycznie odważył się pogłaskać dzięki niej owce i w minimalnym stopniu się przekonał. następnym razem pogłaska kozę xd jak wrócił do domu to jarał się tym że to było prawie jak randka xd chyba nie wiedział jak randki wyglądają xd

wyszli na spacer i oglądali teraz owce za płotem.
- jak będziemy już na emeryturze, to razem z leilą i jo założymy mini farmę. będziemy miały owce, kozy, kurczaki, alpaki - zaczęła mu trajkotać.

nie przepadal za owcami bo go troche obrzydzaly, ale dal sie wyciagnac. - nawet alpaki - byl pod wrazeniem, ze uda im sie ogarnac tyle zwierzakow xd - zawsze chcialem miec osiolka - klapouchy to byla jego ulubiona postac xd

- może nawet jednorożce - zażartowała, choć nie była taka krejzi, żeby myśleć, że to realne. nie to co dorotka xd - to będziemy mieć też osiołka, więc już zacznij myśleć nad imieniem - zatwierdziła pomysł i już zasugerowała, że blake też był w tej wizji wspolnej starości.

- wtedy musialybyscie pozwolic ludziom je ogladac - zasmial sie z tego pomyslu. mogli przyczepic rog koniowi I wyporzyczac je na urodzinowe party. dobry pomysl na biznes. usmiechnal sie szeroko, zrobilo mu sie cieplo na sercu kiedy go uwzgledniala w tak odleglych planach. - moze kopytek? - nie byl dobry w wymyslaniu imion xd

- ludzie, którzy mają jednorożce, nie dają innym ich oglądać. dlatego są tak rzadko spotykane - powiedziała to z pełną powagą. była znawczynią xd chociaż pomysł na biznes faktycznie brzmi jak coś, co zielone dziewczyny by zrobiły. roześmiała się na jego propozycję. - będzie kopytek - zgodziła się, choć wiedziała, ze to nie jest szczyt możliwości wymyślania.

- to ma sens - pokiwal glowa. - ale ja bede mogl go zobaczyc? - zatrzepotal rzesami, probujac udawac jak najbardziej uroczego zeby mu pozwolila. - jak nazwiesz swoje jednorozce? - byl ciekawy. moze sie zainsporuje I zmieni imie kopytkowi.

wyglądał dość niedorzecznie, ale przez to własnie uroczo, a to ją rozczuliło. 
- jeśli zasłużysz - zapowiedziała z rozbawieniem. najważniejsze, żeby dożył do tego czasu xd - rory i lorelai na cześć bohaterek gilmore girls - odpowiedziała bez zastanowienia. widać miała to już wszystko przemyślane. kopytek to jednak lepsza opcja.

- bede sie staral - obiecal. moze teraz bedzie mial motywacje do zycia zeby zobaczyc ta farme xd na szczescie przy niej czul sie lepiej I mysli samobojcze nie nawiedzaly go tak czesto. - to bardzo ladne imiona - pogladzil ja delikatnie po plecach. badal czy moze ja przytulic I jak na to zareaguje.

- to musi być coś naprawdę super, żeby zasłużyć na spotkanie z jednorożcem - zapowiedziała. randomowe pomysły tiffy działały lepiej niż jakikolwiek psychiatra. zerknęła na niego z uśmiechem, kiedy pogładził ją po plecach. to było przyjemne. - to prawda... muszę się jeszcze zastanowić, czy chcę je przeznaczyć na imiona dla jednorożców czy swoich dzieci - przyznała. ciekawe, co było bardziej prawdopodobne xd