sypialnia

prezent położyli tam gdzie im kazali. nie wiem, co grace mogłaby mu kupić. pewnie tonę marihuany, albo dmuchaną lalę. czy coś, o czym marzył a o czym wiedziała tylko ona! w każdym bądź razie grace napaliła się strasznie na jonathana (znowu!), bo w ciaży serio cały czas chciało się jej ruchać. dlatego też nie opierając się o żaden z elementów pokoju całowała namiętnie jonathana, który być może nawet był po dwóch głębszych, bo musiał się jakoś odstresować. może zaśpiewa mięsnego jeża? w każdym bądź razie zjadała jego resztki z obiadu.

nie będzie śpiewów. posłusznie odwzajemniał jej pocałunki i miział ją po pleckach. co prawda onnie miał aż takiej chcicy jak ona, ale zrobi dla niej wszystko. nawet zniesie seks milion razy dziennie.

kenny chodził po całej kamienicy, pijąc ze wszystkimi i był już porządnie wstawiony, kiedy wlazł do tego pokoju i zaśmiał się, widząc całującą się parę. w tym całym brudzie, żeby się seksić, no kto to widział!
- dzisiaj wszystkie panny są dla kennnniego! - zawołał pijackim głosem. nawet nie rozpoznał jeszcze, że to jego brat i ta suka grace. ech.

ona była sto procent trzeźwa. nawet nie paliła odkąd dowiedziala się o ciąży, dlatego od czau do czasu ją nosiło. pewnie kupiła sobie elektryczne papierosy na parę wodną. ale te papierosy-gumy do żucia, by czymś zająć rączki. - mmm - zamruczała odsuwając się od jonathana, by spojrzeć, kto im przeszkadza, ale nawet nie wyjęła ręki z majtek chłopaka, bo było jej tam cieplutko i bardzo fajnie. jonathan był fajną odmianą, bo miał łoniaki, a nie golił sobie ich, jak kenny, by go sobie wydłużyć. kutasa znaczy się.

uniósł brew słysząc głos brata. tego to rozpozna nawet jakby był głuchy i ślepy... - nie wszystkie. - mruknął i musnął szyję grace mając nadzieję, że kenny się ulotni bo nie miał ochoty na niego patrzeć, gdyby nie gracenawet by nie pomyślał by tu przyjść.

kiedy jonathan się odezwał, kenny od razu rozpoznał tę dwójkę. zmarszczył czoło, widząc, że grace nadal trzyma ręce w majtkach brata. ohyda!
- nikt was tu nie zapraszał! chyba że straciliście już tamto mieszkanie i teraz mieszkacie tutaj, hehehehehe. - zarechotał głupio, podnosząc do góry jakąś butelkę i wlewając sobie połowę jej zawartości do gardła, żeby się znieczulić i zapomnieć o tym widoku i bawić się doskonale dalej!

kiedy zobaczyła, że to kenny od razu wyjęła stamtąd tą rączkę i objęła jonathana w pasie, ale wcześniej jeszcze obciągnęła swoją dopasowaną sukieneczkę na uda. brzuszek już był zaokrąglony, więc nie mógł go nie zauważyć. pewnie będzie się nabijał, że utyła! - ciebie rownież miło widać. - zaśmiała sie na to jego pijactwo. stwierdziła, ze faktycznie dobrze się bawi. - wszystkiego najlepszego, kenny! - ruszyła w jego stronę i wycałowała od razu jego dwa policzki, mając nadzieję, że nie dostanie tym razem od ophelii xd

jonathan obraził się śmiertelnie za to na grace bo nie pozwalał jej całować kennego. ale nie odezwał się słowem tylko patrzył czy ten nie robi nic bardziej nieodpowiedniego. "ciebie również miło widać" pozdro.. kocham twój polski. oblizał wargi i poprawił jakąś koszulę czy coś. z kennym nie rozmawiał bo go nie lubił.

hahaha. zabijacie mnie obie dziś. w ogóle vincent by mógł przyjść do minnie i lilki i zamknęliby lily w szafie.
- dzięki, grace! jak widać wszystko jest u mnie jak najlepsze! życie mi służy, czego nie mogę powiedzieć o tobie, ale się zapuściłaś. - skrzywił się od razu, bo był wredny i pijany i myślał, że teraz, kiedy grace postanowiła się ustatkować obok jonathana, to stwierdziła, że nie musi się już starać ładnie wyglądać, bo on i tak będzie się cieszył, że jakakolwiek go zechciała. pewnie kenny uważał, że jonathan poleciałby nawet na betty, gdyby ona chciała z nim być.

- to cudownie! - uśmiechnęła się szerzej. naprawdę cieszyła się z jego szczęścia. bo to znaczylo, że rzeczywiście służy mu bycie z kimś innym niż z nią. ona była w miarę szczęśliwa przy jonathanie, ale nie była to jakaś pełnia szczęścia. z drugiej jednak strony było jej z nim momentami lepiej niż z kennim. odwróciła się teraz do swojego chłopaka i przywołała go do siebie ręką. - nie złożysz bratu życzeń, skarbie? - uśmiechnęła się i zaraz zaśmiała na słowa kenniego. - ty za to wyglądasz jak zwykle idealnie. pewnie wszystkie na ciebie dzisiaj lecą... - poklepała go po torsie. wszystkie oprócz niej. a przynajmniej i tak nie mogłaby z nim nic zrobić.

- wszystkiego najlepszego. - mruknął wyglądając przez rozwalające się okno bo nie uważał, żeby kenny był ciekawym widokiem do oglądania. za to za oknem pewnie ktoś się bił czy wyzywał i to pochłonęło jonathana bo przypominał sobie teraz jakieś akty prawne dotyczące rozbojów i tak dalej.

kenniemu raczej dobrze służył stan wolny, ale o tym akurat grace nie wiedziała. chociaż on też nie był wcale taki uradowany, kiedy widział tę dwójkę razem. na rzyganie go brało! zresztą grace coś o tym wie, skoro już raz na nią zwymiotował. chociaż z drugiej strony uważał, że jest szczęśliwszy właśnie teraz, sam, niż kiedy był z grace.
- sama to powiedziałaś. - zafalował zabawnie brwiami, bo skoro "wszystkie", to wszystkie, łącznie z grace! - dzięęęki, braciszku! - odpowiedział jonathanowi z wyraźnie sztucznym uśmiechem, bo wcale nie chciał go tutaj, a tym bardziej nie chciał z nim rozmawiać.

- przecież wiesz, że jestem twoją największą fanką, kenneth. - zaśmiała się i ukradkiem mrugnęła do jonathana porozumiewawczo. kenny był pijany, a ona wiedziała, że takim lepiej mówić same miłe rzeczy bo stawali się jeszcze bardziej agresywni. zwłaszcza kenny! - o matko. - westchnęła i złapała kenniego za rękę, by pociągnąć go do jonathana. - skarbie, pamiętasz o czym mówiliśmy? - pewnie o jakiś więziach rodzinnych. klasnęła w łapki. - raz, dwa, trzy, przytulcie się i dajcie sobie buziaczka, czy coś. - zarzuciła rękę kenniego na ramię jonathana i wyczekiwała ich pojednania się. liczyła, że wszyscy będą jedną, wielką i szczęśliwą rodziną. dlatego też pogłaskała się po brzuszku.

ironia kennego tylko bardziej go poirytowała. szczególnie, że grace mówiła mu takie milusie rzeczy, że jonathanowi było przykro, że to nie pod jego adresem, skąd miał wiedzieć że grace kocha jego brata nad życie... uniósł brew kiedy jego dziewczyna zbliżała sie z jego bratem do niego. - kenny najwyraźniej nie ma wcale ochoty na zaciskanie więzi rodzinnych grace. - mruknął kiedy tak ich zmuszała to tulenia się. pewnie by to zrobił gdyby kenny był odrobinkę milszy.

- mam wiele fanek, grace. - podkreślił, całkiem poważnie, ale jednocześnie patrząc na nią pijackim wzrokiem, więc trudno by było brać takiego kenniego na poważnie. chociaż kenniego ogólnie nie można brać na poważnie. - na pewno nie mam ochoty na dawanie ci buziaczków, johnny. - zaśmiał się. - ale możesz wypić moje zdrowie! - oznajmił radośnie, wyciągając w jego stronę rękę z butelką.

- wiem, wiem. całą chmarę. - zaśmiała się zerkając na niego i kiedy wyciągał do jonathana butelkę popatrzyła na swojego chłopca ponaglając go do picia, bo nie chciała by kenny się obraził na niego. uśmiechała się przy tym szeroko, bo może rzeczywiście będą przyjaciółmi? szkoda, ze to niemożliwe. - jesteście oboje świetni. - objęła zarówno jednego jak i drugiego swoimi rączkami i przy okazji raz o jednego raz o drugiego tors oparła się policzkiem, przy czym zostawiła go już na dobre na cycku jonathana i to jego tylko obejmowała.

jonathan spojrzał na niego niepewnie ale posłusznie napił sie z butelki mając nadzieję, że kenny tam nie napluł/narzygał/nasikał. po nim możnaby się spodziewać wszystkiego.... skrzywił się bo raczej nie ciągnął z butelek i oddał mu ją. - twoje zdrowie, kenny. - powiedział naturalnie, przyjaźnie, bo skoro grace na tym zależało to starał się starać!

od razu wyrwał mu z rąk tę butelkę i podniósł ją do góry.
- moje zdrowie! - zawołał ze śmiechem i napił się też trochę. a nawet trochę dużo. - idę do swoich fanek! a wy wyłaźcie z tej sypialni. łóżko jest dla jubilata. czyli dla mnie! zaraz będzie mi potrzebne! - oznajmił całkiem wesoło. w ogóle zapomniał o udawaniu, że jest z ophelką. pewnie przez całą imprezę obejmował jakieś bliźniaczki i obnosił się z tym. i w ogóle polazł gdzieś tam na imprezę, bo ja naprawdę nie wytrzymam dziś. ;xxxxx jak sobie pomyślę, że teraz będę miała tylko siedzieć i się uczyć do matury, a nie grać, to mi się smutno robi. xd pewnie jutro mi się zachce siedzieć do rana! xdd

- na razie, kenny! wszystkiego najlepszego. - rzuciła jeszcze za nim. w zasadzie to nawet nie wyłapała tego, że mówi o fankach. poza tym i tak nie sądziła, że będzie wiernym partnerem. może nawet podejrzewała, że i ją zdradzał. mierzy wszystkich swoją miarą, to wiadome. kiedy wyszedł odwróciła się do niego buzią i uśmiechnęła szerzej. - byłeś dzielny, jonathan. dziękuję. - pocałowała jego usteczka. miała wysokie buty i zaczynały ją boleć nogi. - kochajmy się tu! ale szybko. i tak żebym niczego nie dotykała. - rozejrzała się po pokoju i złapała za jego pasek od spodni, by go rozpinać.

- dla ciebie. - powiedział, żeby nie miała wątpliwości. bo inaczej nie poczyniłby miłego kroku w jego stronę. nie chce mi sie nim to się seksili a potem poszli gdzieś udostępniając mu "sypialnię z łóżkiem"...