pokój #2

Marie z Joshem przybyli do tego pokoju, chociaż ów zachęcająco nie wyglądał, jednak oboje byli zbyt zaaferowani wzajemnymi pocalunkami oraz macaniem się po cyckach i tyłkach, więc nie mieli czasu przejmować się średnią estetyką wnętrz. Marie wsunęła swoje małe dłonie pod koszulkę chłopaka, podciągając ją nieco do góry, by stwierdzić, że ma świetnie wyrzeźbiony brzuch.

Josh ani trochę nie przejął się tym jak wygląda pokój, chociaż trzeba było przyznać, że nie był zbyt zachęcający. Ale kto by o tym myślał w takim momencie. Podążali w kierunku łóżka, nadal macając się i całując, a gdy już do niego doszli, Joshua rzucił na nie marie. Oczywiście zrobił to dość delikatnie. Sam zaraz po tym zawisnął nad nią. Ponownie przycisnął swoje usta do jej i zaczął ściągać z niej jej bluzkę.

Chętnie pomogła mu w pozbyciu się swojej bluzki, starając się ułożyć na łózku tak, by było jej jak najwygodniej, ale za chwile przestała zwracać większą uwagę na wygodę czy też raczej niewygodę, bo Joshua pochłonął ją do reszty, a raczej jego cudowne usta, które całowała, próbując jednocześnie rozpiąć jego rozporek, chociaż ciężko jej to szło, bo nie była zbyt wielozadaniowa.

Zaraz po pozbyciu się jej bluzki, zabrał się za stanik. Zaczął całować jej cycki, a potem podążył dłońmi do jej zapięcia od spodni. Sam pomógł jej zdjąć swoje, a zaraz po tym i ona była w samych majtkach. Wsadził jej do nich rękę i zajął się nią. Całował jej szyję.

Josh pewnie ją przelecial, a Marie potem zwiała czym prędzej do domu, bo od razu zaczęły ją zżerać wyrzuty sumienia i inne pierdoły!