ja myślę, że on wtedy odstawiał takie rzeczy, jakie filozofom się nie śniły. czy komuś tam. a potem i tak na drugi dzień nic nie pamiętał i nie wierzył w ani jedno słowo osób, które były tego świadkami! chyba że kiedyś lenny nagrał, jak louis robił coś głupiego. pewnie go tym szantażował!
- ale ma wszystkie najpiękniejsze kobiety! łącznie z tą dziewczyną z telewizji. - której biedny louis pewnie miał plakat nad biurkiem i sobie walił do niego. a albert mu ją podebrał! (przecież to takie możliwe, że louis dałby radę poderwać baśkę.... chociaz z jej puszczalstwem, to kto wie!) a teraz podbierał clementine. nic dziwnego, że louis chciał byc nim. - nie chcę dziewczyny, która leci na mojego psa, a nie na mnie. - mruknął, bo nadal był jakiś nieprzekonany do tego podrywu. albo po prostu był głupi. i miał za mało wiary w siebie. a przecież sam był słodziakiem większym od tego psa! dotarli w końcu do jego mieszkania, gdzie louis ładnie go wpuścił. wszystko było tu nieskazitelnie czyste, jeszcze nieruszone, skoro był w st. albans od dwóch dni. - rozgość się. - skinął głową w stronę salonu. sam jeszcze nie czuł się tu jak w domu.
- ale ma wszystkie najpiękniejsze kobiety! łącznie z tą dziewczyną z telewizji. - której biedny louis pewnie miał plakat nad biurkiem i sobie walił do niego. a albert mu ją podebrał! (przecież to takie możliwe, że louis dałby radę poderwać baśkę.... chociaz z jej puszczalstwem, to kto wie!) a teraz podbierał clementine. nic dziwnego, że louis chciał byc nim. - nie chcę dziewczyny, która leci na mojego psa, a nie na mnie. - mruknął, bo nadal był jakiś nieprzekonany do tego podrywu. albo po prostu był głupi. i miał za mało wiary w siebie. a przecież sam był słodziakiem większym od tego psa! dotarli w końcu do jego mieszkania, gdzie louis ładnie go wpuścił. wszystko było tu nieskazitelnie czyste, jeszcze nieruszone, skoro był w st. albans od dwóch dni. - rozgość się. - skinął głową w stronę salonu. sam jeszcze nie czuł się tu jak w domu.