brooklyn

nudziło jej się w domu bo przeszła już wszystkie zabiegi upiększające jakie mogła. więc postanowiła odwiedzić dejwa. przebrała się niczym sandy w ostatnich scenach grease, aww. wystukała jakiś rytm w drzwi.

uważała go za dejwa, więc miała przed oczami jego obraz jako dziesięcioletniego superbohatera, a i tak przychodziła się z nim ruchać. kripi! brooklyn siedział i oglądał telewizję cały dzień bez żadnych planów socjalizowania się, więc niechętnie otworzył drzwi. zmierzył dziewczynę wzrokiem.
- idziesz na bal przebierańców? - uniósł pytająco brew.

pewnie oglądała go w telewizji w niedzielne poranki kiedy zajadła się cheeriosami z mlekiem ;x i obiecała sobie, że jak go pozna to rozkocha w sobie i zostanie jej mężem. taką oddaną fanką była! ale zamiast tego wolała się ruchać teraz niż męża szukać........
- przyszłam do ciebie byczku - zaśmiała się wpraszając jednocześnie do środka. nie czekała nawet na pozwolenie - co tam porabiałeś? - oparła się o ścianę w korytarzu, spoglądała na niego i wydęła jeszcze usteczka bo przecież wiecznie musiała wyglądać pociągająco.

na pewno miała jego plakaty w pokoju jako małolata i całowała ścianę przed każdym pójściem spać. swoją drogą, spojrzałam w relkach, że vesper też na niego leci. lola chyba nadal wolała brejw dejwa niż brooklyna, skoro okazał się takim smutasem! inaczej na pewno by go sobie odpuściła. on za to ruchał ją, bo... no, kogoś musiał, prawda? przez depresję i leki powinien mu przestać stawać, o, kolejna drama.
- to jakiś role playing? - zamknął za nią drzwi. - nic ciekawego. - wzruszył ramionami, bo co będzie jej opowiadać. i tak wiedział, po co tu przyszła.

znowu moja postać wyjdzie na szmate jak sie wkurzy że jakiemuś kolesiowi nie staje. lidka przez to stała się wieczną szmatą! było jej bez różnicy czy był brejw dejwem czy brooklynem byleby się ruchali. miała proste potrzeby, nie wymagał przywiązania i miłości... tylko seksu!
- możemy tak założyć jeśli ci się to podoba - powinna się przebrać za niegrzeczną uczennicę, albo zakonnicę. wtedy by dopiero poświntuszyli! - to dobrze, bo teraz będziesz na pewno robił ciekawsze rzeczy - chwyciła go za koszulkę i przyciągnęła do siebie żeby pocałować.

brooklyn był romantykiem, wolałby znaleźć miłość i pisać o niej piosenki, ale zamiast tego mógł tylko pisać smutne piosenki o złamanym sercu i zepsutym świecie. lola miała być następczynią lidki, więc się zgadza. poza tym nie mówię, że dzisiaj mu nie stanie...
- rzeczywiście wyglądasz oszałamiająco. - przyznał, macając ją po nalakierowanych włosach. pewnie jej się marzył roleplaying, w którym on przebrałby się za dejwa hehe. - taaak? - uśmiechnął się jednokącikowo i od razu zaczął oddawać jej pocałunki. nie rzucał się na nią od razu z łapami ani nie rzucał jej na ścianę. to ona była tą dominującą w ich duecie.

był skrytym romantykiem, bo loli nawet nigdy kwiatków nie dał. ale podejrzewam że lola tego nie chciała! od kiedy wyruchała go po jakimś koncercie zdecydowanie postawiła wtedy na seks, a nie na kwiatki! lola czy lidka obie na literkę 'l' więc zgadza się.... szmaty xd
- wiem - odparła zgodnie z prawdą. nie była skromna, widziała jak świetnie wygląda. po to miała lustra w domu! lola taka domina he he - tak, zapewniam cię - odpowiedziała pomiędzy pocałunkami i żeby to przypieczętować czynem to złapała go za krocze xd

lola nie zasługiwała na kwiatki skoro była szmatą! chociaż bardzo możliwe, że brooklyn pisał o niej piosenki tak czy inaczej. ale nie serenady miłosne, tylko raczej coś w stylu girls like you, oczywiście gdyby było balladą.
objął ją tak, żeby móc ją podnieść. mogła opleść nogi wokół jego ciała, podczas gdy on zaniósł ją do sypialni i tam rzucił na łóżko. był chuderlakiem, ale na szczęście ona była lekka jak piórko. nie zaprzestawał całowania.

przez te piosenki na zawsze będzie w jego pamięci, jako szmata z którą szalenie się ruchał xd kto wiem, może za dziesięć lat ta piosenka stanie się klasykiem undergroundowej muzyki!
oczywiście, że była lekka jak piórko, dbała o wygląd szczególnie! nie po to miała tyle hajsu żeby nie wydawać go na to żeby dobrze wyglądać halo. zachichotała kiedy rzucił ją jak taki dzikus bo pewnie nie spodziewała się takich zagrywek z jego strony. co nie oznacza że się jej to nie podobało! zaraz przyciągnęła go do siebie i oplotła nogami. w momencie pozbyła się jego koszulki bo chciała pomacać jego klatę!

była jego inspiracją, muzą ;x nawet jeśli była tylko szmatą, która się na niego rzucała nie wiadomo czemu.
obsypywał pocałunkami jej dekolt, bo dzięki jej stylizacji miał do tego bezproblemowy dostęp. gorzej z jej przyległymi do ciała ciuszkami, trochę się bał ściągać z niej przebranie, bo było tak obcisłe, że mocowałby się z tym milion lat i koniec z atmosferą... chociaż dla niego i tak do atmosfery potrzebne były nostalgiczne kawałki w tle.

pewnie to ona sprawiała że pisał te cudowne piosenki. ile seks z lolą mu dawał he he!
dobrze, że nie włączył jakiś smutnych kawałków the doors bo lola od razu straciłaby nastrój. zawsze jak to włączał to zaczynała z nim polemizować i ulegał jednak więc wyłączał muzę i macał jej cycki! pewnie gdy po raz kolejny poczuła jego ciepłe usta na swoim dekolcie to jęknęła - zdejmij to ze mnie deeeejw - ups?

wcale nie wyłączał, bo sama napisałaś mu w relkach, że ruchają się przy nostalgicznych piosenkach! kiedy usłyszał imię dejw od razu się odsunął i wyprostował. działało to na niego jak płachta na byka.
- co? - spytał oschle i patrzył na nią jak na największą idiotkę na świecie. przez to przestanie mu stawać, bo zawsze będzie mu się przypominało jak lola nazwała go dejwem!

ale przy nostalgicznych piosenkach które podobają się loli ;xxx pewnie fantazjowała że się z takim brejw dejwem rucha he he i teraz w chwili zapomnienia to powiedziała. była lekko zdziwiona i zdezorientowana kiedy się od niej odsunął. liczyła na coś innego w tym momencie - ale, że co? - zapytała udając głupią - no przestań, wymsknęło mi się - próbowała go przyciągnąć do siebie.

mówiłam, że wolała go jako brejw dejwa, a nie brooklyna. nie ma to jak sobie wyobrażać, że się rucha z bohaterem z dzieciństwa. to tak jakby on sobie wyobrażał, że rucha hanę montanę albo którąś z odlotowych agentek.
- nie nazywaj mnie tak. - atmosfera od razu siadła i brooklyn wcale nie zamierzał się przysuwać do niej z powrotem. wręcz przeciwnie, wstał z łóżka i rozglądał się za swoją koszulką, żeby się ubrać.

może sobie wyobrażał czworokąt z odlotowymi agentkami, kto wie..................... nasze postacie takie zboczone. dlaczego jeszcze mnie to dziwi.
- ojezu nie chciałam cię tak nazwać to przypadek - przewróciła oczyskami podniosła się za łóżka - no weź, było miło, dlaczego wszystko psujesz? - chwyciła jego koszulkę i mu podobała skoro już tak uporczywie jej szukał. jak jego nie wyrucha to bedzie musiała szukać okazji w klubie ;c

brooklyn był romantykiem, nie wyobrażał sobie czworokątów z odlotowymi agentkami!
- już wolałbym, żebyś nazwała mnie imieniem innego swojego kochasia. - mruknął niezadowolony. - to nie ja wszystko popsułem. - zaśmiał się gorzko, bo według niego to wszystko było winą loli. zresztą na pewno wiedziała, że jej ukochany brejw dejw nienawidzi tej tożsamości i się od niej odcina. sama podawała mu koszulkę, więc wiedziała, że z seksu nici. ubrał się i przedreptał do salonu, żeby bez słów odprowadzić lolę do drzwi.

chamsko ją potraktował! chwyciła swoje rzeczy i udała się w stronę drzwi - gdybyś przestał przejmować się przeszłością to twoje życie byłoby zdecydowanie łatwiejsze - chwyciła za klamkę - i nie nie byłoby takich sytuacji jak teraz - burknęła trzaskając drzwiami. poszła poszukać jakiegoś ruchacza w klubie.

- gdybyś lubiła mnie za to, kim jestem, a nie za to, na kogo telewizja mnie wykreowała, nie byłoby takich sytuacji jak teraz. - uciął i wrócił do oglądania beznadziejnych programów.

przyjechali do niego do mieszkania, bo wiadomo, tak się umówili. jakoś nie czuła się skrępowana w jego towarzystwie, to miał być jeden numerek i nic więcej. otworzył drzwi i wpadli prosto do mieszkania, a ona oparła się o ściane i mu sie przyglądała. - młodziutki jesteś - ściągnęła powoli płaszcz i buty.

na szczęście mieli blisko do mieszkania i nie musieli tego czasu poświęcać na poznawanie się bliżej.
- tylko ci się tak wydaje. - stwierdził i on w przeciwieństwie do niej szybko zrzucił z siebie kurtkę i buty. pewnie wyglądał jej na młodziutkiego, bo pamiętała go z czasów serialu, kiedy był smarkaczem xd od razu wpił się ustami w jej usta i przywarł ją mocniej do ściany, żeby przypadkiem mu nie opowiadała ile ma lat, czym zarabia na życie i jaki jest jej ulubiony kolor.

frankie, pierwsza prostytutka na forum xd wątpię, żeby w ogóle oglądała z nim programy. nie interesowało ją to, bo od małego obracała się w innych kręgach niż on. oddała jego namiętne pocałunki, dając się przygwoździć do ściany bez żadnego problemu. pierwsze co to od razu ściągnęła z niego koszulę czy koszulę, no cokolwiek i wodziła łapkami po jego w pół nagim ciele.

byłaby prostytutką gdyby się puszczała za kasę. co najwyżej była szmatą, ale i tak nie taką jak szmata lidka xd mogła i tak go kojarzyć, ja kojarzę tę całą violettę, bo jej twarz jest na każdym zeszycie, chociaż tego nie oglądam xd
szybko przeszli do rzeczy, ogólnie było bardzo podniecająco i ekscytująco. też ściągnął z niej koszulkę i macał jej cycki w staniku, jednocześnie obcałowując jej szyję.

szmata lidka jest ponad to. frankie jest niższa rangą, ale nadal szmatą. szmata szmatą pozostanie do końca życia. jezu, violetta xd dobra, może i go kojarzyła, bo skoro był na każdym zeszycie to musiała go gdzieś widzieć.
nie bawili się w ceregiele. to miał być zwykły szybki numerek, ewentualnie całonocny maraton jakby tylko chciał i miał tyle siły. ona zawsze miała mnóstwo siły, skoro sypiała ze swoimi studentami. jak już obcałowała jego całą klatę, rozpięła mu szybko spodnie i wsadziła łapę w bokserki, bo co się będzie.

ciężkie życie takiej szmaty. w sumie to nie zmienia faktu, że to było dziesięć lat temu, więc mogła nie ogarnąć, że to jest on xd w końcu jakie jest prawdopodobieństwo.
miało być szybko i ekscytująco. bez poznawania imion, bez wymiany większej ilości niż paru słów między sobą. wsadziła mu łapę w bokserki, ale nie znalazła tam żołnierza stojącego na baczność xd brooklynowi tak jak nie chciał stawać wcześniej, tak i nie stawał teraz, kiedy wyrwał nieznajomą dla odmiany.