finn

dobra, zmieniłam im mieszkanie bo nie pasowało do dwóch facetów. i romeo sobie siedział przy biurku i rozwiązywał jakieś zadania smsując z kennim, ojcem julii na temat dragów.

łoo, zajebiste teraz mają!
julcia postanowiła odwiedzić romea, który od wczorajszej wpadki ani razu się do niej przez cały dzień nie odezwał, a przecież zazwyczaj zasypałby ją już milionem wiadomości! wiedziała, że zawaliła i było jej szczerze przykro, bo strasznie przejmowała się takimi rzeczami. nawet przyniosła mu prezent na przeprosiny! chciałam wyczytać z jego karty co lubi, ale nie znalazłam tam żadnej wskazówki oprócz tego, że nałogowo uprawia kaktusy... no to przyniosła mu nowego kaktusa do kolekcji! stała pod drzwiami i dzwoniła. przygładziła sukieneczkę, w której romek ją tak uwielbiał.

menskie takie xd
co zrobić! miał tak, że rano pisał do niej "dzień dobry" i tak do końca dnia, aż do "dobranoc". zapomniałąm o tych kaktusach, haha. pewnie miał całą kolekcję. kaktusy z tego względu, że jakby miał wyjechać na dłużej to finn nie zrobi im krzywdy. chwilę czekał, aż ktoś się znudzi, ale nikt się nie nudził i dzwonił dalej, dlatego podniósł się z tego krzesła i jej otworzył. zrobił skwaszoną minkę i próbował nie patrzeć na tą roślinkę, bo pewnie zawsze takiego kaktusiora chciał mieć.

nono, z tarczą kapitana ameryki.
była przyzwyczajona do wszystkich tych jego smsów i bez nich nie mogła funkcjonować. jak nie życzył jej dobrego dnia, to nie miała dobrego dnia i koniec. dzisiaj właśnie tak było, nie udało jej się rozwiązać jakiegoś równania, poplamiła bluzeczkę i cały dzień zadręczała się tym, że romeo już jej nie kocha.
- romeo, mój romeo! - odegrała szekspira na jego widok. szkoda, że nie wyszedł na balkon, żeby sprawdzić kto to przyszedł i by mieli odwróconą scenę balkonową. xd - przepraszaaaam! - powiedziała zbolałym głosem i zamrugała słodko, robiąc minę zbitego psiaka. w ręce trzymała tego super kaktusa i jak miałby jej nie wybaczyć!?

mogła rzucić mu kamieniem w okno, to by tak zrobił. ale chyba nie miał możliwości zerknięcia, go puka do drzwi patrząc przez balkon, HE HE HE. o matko. romeo ma chyba zbyt miękkie serduszko, bo jak robiła oczy mopsa i tak jeczała to serce mu waliło mocniej z miłości i chciał ją tylko do siebie tulić. ewentualnie ruchać, bo wstyd, że miał tyle lat i przez julię dalej jest prawiczkiem, który w niedzielę wali sobie konia mówiąc jej, że musi się uczyć i dlatego zw. albo wynosi śmieci czy nie wiem, co tam xd w każdym bądź razie kiedyś będzie musiała go na tym przyłapać xd
- no dobrze już, dobrze. - uśmiechnął się lekko i zabrał jej tego kaktusa. no i nadstawił dzióbaska, żeby go wycmoczkała.

ty już się tutaj głębszej logiki nie doszukuj, kiedyś zrobimy im scenę balkonową i już! spoko, będzie mogła go na tym przyłapać i jeszcze muszą znaleźć seks taśmę (w ogóle wczoraj mi się popieprzyło i myślałam, że romek będzie oglądać seksy siostry z teściem, na szczęście to nie siostra, a ciotka, od razu normalniej przecież xd), tyle rzeczy do zrobienia!
oczywiście go wybuziaczkowała, cała szczęśliwa, że jej wybaczył.
- tak się cieszę, że nie jesteś zły, nie uwierzysz, jaki miałam straaaszny dzień... - zaczęła marudzić, wchodząc do środka. przypomniało mi się, że miała być marudą. wiesz, skoro nie umie kłamać i jest upośledzona społecznie, to nie może udawać, że wszystko u niej w porządku, tylko zawsze wylewać swoje żale. wcale nie przeżywała najgorszego dnia ever, ale i tak już musiała się poskarżyć.

hahahahahhaha, wtedy finn (flynn xd) i romeo byliby braćmi i to nie byłoby takie fajne. ;x
wpuścił ją więc do środka i odstawił gdzieś tego kaktusa, którym zajmie się później.
- chcesz herbaty? - zapytał, a gdy odpowiedziała, ze chce to pokazał jej ręką na kuchnię i powiedział, żeby mu też zrobiła. usiadł za to na kanapie i się przyglądał jak wstawia wodę odrzucając telefon gdzieś na bok, bo nie chciał być takim chamkiem i przy niej romansować z jej ojcem o mecie.
- to opowiadaj.

no właśnie już mi się myli kto jest z kim w jakim stopniu spokrewniony!
oczywiście, że chciała herbaty, bo podczas kiedy jego nałogiem były kaktusy (kutasy), jej - herbata. co kto lubi! posłusznie poszła do kuchni i zaczęła gotować wodę. pewnie to ona rozrysowała lore'om w kuchni jakie pożywienie jest dobre na jakie narządy, bo romeczek musiał o siebie dbać! finn tym bardziej, skoro miał problemy ze zdrowiem, ale nim julia przejmowała się mniej, to oczywiste.
- to było straszne, poszłam dzisiaj do tablicy na astrofizyce i wszystko mi się pomieszało! - pożaliła się, kręcąc się po tej kuchni. nie powinna mu się przyznawać do takich błędów, bo stwierdzi, że jest za głupia i ją zostawi!

- o boże, czym ty się przejmujesz, julia. na pewno masz na roku więcej ludzi, którzy nie ogarniają. - wzruszył ramionami, bo u niego na przykład było mnóstwo takich asów, którzy chyba pomylili się z powołaniem i powinni iść raczej do cyrku niż na filozofię albo tą chemię, na których jest.
- zresztą lepiej się uczy na błędach. bez spiny, kicia. - złapał za jakiś cd action i przerzucał bezmyślnie kartki.

- och, wiesz jak się przejmuję takimi sprawami. - westchnęła, bo oprócz herbaty, jej nałogiem było jeszcze rozpamiętywanie swoich porażek sto razy, nawet tych najmniejszych! pewnie długo jeszcze będzie przepraszać romea za tą pomyłkę z urodzinkami. - a jak minął twój dzień? - spytała, kiedy już zalała wodą kubki i mogła na chwilę usiąść na kanapie i pogłaskać romcia po udzie, zanim herbata się nie zaparzy.

kazał jej postawić herbatkę na stoliczku i sam objął ją ramieniem i do siebie przyciągnął. już dawno przestał wierzyć w to, że kiedykolwiek uda mu się ją wyruchać, więc się nawet nie napalał.
- a nie powinnaś, bo za szybko się zestarzejesz i będziesz miała więcej zmarszczek od swojej babci - pewnie nancy uzależniła się od botoksu i co tydzień latała na zastrzyki, więc kompletnie nie umiała pokazywać żadnych emocji na swojej buzi, biedaczka.
- nudno. bo nie miałem do kogo pisać - zrobił smutną minkę.

na pewno mu powiedziała, że dopiero po ślubie, więc będzie musiał się zebrać na poświęcenie: albo będzie żył wieczność w celibacie albo się oświadczy! proste. chociaż przy tej drugiej opcji na pewno i tak znalazłaby jakąś wymówkę, złożyłaby białe śluby czystości do śmierci i odgrywała wielce pobożną.
- już teraz mam więcej zmarszczek od mojej babci. - zauważyła rozbrajająco szczerze i zadarła przy tym nosek. nancy <3 - mogłeś pisać do mnie. - stwierdziła słodkim głosikiem, miziając go palcem po ramionku.

no właśnie! a on już kilka razy próbował jakoś jej przemówić do rozsądku, a ta dalej swoje. w ogóle nie miał pojęcia, skąd jej się to wzięło. przecież jej ojciec był spoko! za każdym razem jak był u julii tam była inna kobieta. powinna brać przykłąd z ojca! a nie udawać cnotkę... ale przecież ją kochał i szanował te jej chore decyzje, które żadnemu facetowi by się nie spodobały. no trudno.
- trochę masz racji - bo nie dało się ukryć, że przesłodkie zmarszczki julii przy oczach albo w okolicach ust dodawały jej uroku, ale nie dało się ich dostrzec na twarzy nancy. smutełek ;c
- chciałem poudawać złego, żebyś tu przyszła i mnie błagała o przebaczenie! - powiedział chichrając się pod noskiem.

to pewnie właśnie ojciec zabronił swojej dziwacznej córeczce sypiać z kimkolwiek, kiedykolwiek! bo wiedział, że na świecie istnieje więcej takich jak on i że któryś może ją wykorzystać. a hollywoodom nie łamie się serca! i co jeszcze w dodatku byłoby najgorsze? to, że mogłaby zajść w ciążę i zrobić z niego dziadka. brr.
- tylko udawałeś?! a ja się naprawdę martwiłam, że jesteś na mnie zły. i... i kaktusa ci przyniosłam. - machnęła ręką w stronę podarku. - i tak bym ci przyniosła, bo jesteś najlepszym chłopakiem na świecie! - stwierdziła zaraz z uśmiechem. słodkości, słodkości, jeszcze więcej słodkości.

hahahhaha. pewnie śmiał się jak debil z vinca, że jest już dziadkiem. ale co poradzić. przynajmniej będzie się miał kto nim zajmować na stare lata. a niedługo wymieni lilkę na lepszy model to w ogóle. roześmiał się na jej gadki.
- w sumie to liczyłem, że jakieś suweniry przyniesiesz. ty też jesteś całkiem... o ile robisz mi fajne prezenty. - zażartował, bo czemu miałby być wiecznie poważny? to ona była tym smutaskiem w związku i romek dostał smsa, więc sięgnął po telefon. przyszło mu jednocześnie powiadomienie z twittera i nie mógł uwierzyć własnym oczom! zerkał to na telefon, to na julię i obrażony wstał, rzucił jej telefon na kolana i poszedł do kibla, bo srać mu się zachciało z tego wszystkiego.

jezu! co chwilę mi się coś zacina, zmieniam komputery i nie zauważam postów. myślę, że bardziej śmiał się z lilki, że jest babcią! nie wiem, czy on w ogóle wiedział, kim jest vincent...
- to będę robić je częściej! - zapewniła go, trochę przestraszona, bo przez te swoje społeczne upośledzenia i nierozumienie ironii, nie łapała połowy żartów. a romeo chyba czasem o tym zapominał. albo specjalnie ją podpuszczał, żeby się przejmowała i przynosiła mu prezenty! upiła łyka herbatki, kiedy sprawdzał smsa i aż cała się oblała gorącą herbatą i poparzyła, kiedy romeo tak rzucił jej ten telefon. poleciała zaraz do romka dowiedzieć się, co się stało, a ten pewnie powiedział jej, że ma biegunkę i że nie chce, żeby oglądała go w takim stanie, to poszła. smutek!

vincent zrobił lasagne na kolację i tak się rozpędził, ze z trzy brytfanki nagotował, wiec jedną mógł im tutaj przynieść, dlatego z tym żarłem stał pod drzwiami i dryndał dzwonkiem.

kiedy tak stał pod drzwiami, mógł usłyszeć głośne rozmowy romea i finna. "ale jak to seks taśma?" "z lily?!" "jesteś pewny, że to był hollywood?" "fuj fuj fuj" "nie możemy o tym nikomu powiedzieć" i tak dalej. aż w końcu romek otworzył vincentowi drzwi i z wrażenia uciekł do julki, a finn został za nim w drzwiach z rozdziawioną buzią.
- no hej, hej, szwagier. - roześmiał się na powitanie, bo cóż innego mu pozostało!

dobrze, że nie zjebał tej lasagni! rzucił mu ją w łapy finna i wlazł do środka jeszcze obracając się za romeo, ale tamten już spieprzył. - po kolei i od początku. COŚCIE WIDZIELI?! - warknął na niego i wlazł do salonu rozsiadając się na kanapie.

- cooooooooo? - zgrywał głupka. - ja nic nie widziałem! - dodał, podnosząc ręce do góry jakby się poddawał. mówił prawdę, nic nie widział i czuł się dzięki temu błogosławiony, bo wcale nie chciał tego widzieć. - słyszałeś, o czym rozmawialiśmy za drzwiami? - zarechotał nerwowo. - to romeo miał jakiś głupi sen. - wymyślił. - może chcesz się czegoś napić? - zaproponował na rozluźnienie atmosfery, zmianę tematu albo po prostu bycie dobrym gospodarzem. musi pamiętać, żeby potem zabić romka za to, że go z tym zostawił. to nawet nie był jego problem!

to powinni miec kathy i finn na avkach ;c
- nie wkurwiaj mnie finn, bo pokażę każdej twojej przyszłej dziewczynie filmik jak chodziłeś obsrany i lizałeś własne pampersy - huknął wkurzony, że ten kręci i nie chce mu powiedzieć prawdy. a ten filmik na bank był hitem w ich rodzinie. - mów o co chodzi. jakbym chciał do kurwy nędzy coś do picia to bym się napił! - ale on wulgarny ;c

<3 jeszcze się tak dobrze nie znają xd
- może uzna, że byłem słodkim dzieckiem? - zaśmiał się. na pewno był słodkim dzieckiem! no, oprócz tego, że chodził obsrany i lizał pampersy. vincent niech nie będzie taki hop do przodu, nie był jego bratem czy wujkiem, żeby mu tak grozić! - hej, nie denerwuj się tak od razu. romeo znalazł jakiś filmik sprzed dwudziestu lat. jeszcze starszy od tego filmiku z pampersami. nie ma się czym przejmować, to zamierzchłe czasy. - wzruszył ramionami. tak bardzo zamierzchłe czasy, że jego jeszcze na świecie nie było, a jego siostra już rozkładała nogi przed kamerą...

no wiem :C xd
vincent zmrużył oczy. - nie licz na to - wstał i już wiedział wszystko. - NIKOMU O TYM NIE MÓWCIE. zwłaszcza lily. - powiedział surowym głosem i sam znalazł wyjście. będzie musiał spotkać się z kennym i mu wpieprzyć za trzymanie takich rzeczy z jego żoną! kiedyś to ogarniemy xd a teraz myśl kogo mi dasz xp

musimy ich ze sobą zapoznać. xd
finn się nieźle przestraszył tego wszystkiego, a jak vinc poszedł, to pewnie romeo wrócił do domu, bo cały czas się ukrywał w krzakach, chamek. zaraz kimś zacznę, muszę pomyśleć. xd