konsola dj'a

mickey nie ogarniał świata i siedział sobie przy konsoli dja, palił papierosa i pił drinki bo były za darmoszke.

pandora dowiedziała się, że są te drinki za darmoszkę, więc oczywiście postanowiła wpaść na imprezę, bo czemu nie. przedtem wzięła takie fajne tableteczki, że nawet zayn wydawałby się jej fajny, gdyby go tutaj spotkała. bo tak naprawdę to ona nie wiedziała kto to jest. i jak wygląda reszta chłopaków z 1d. i co to jest 1d. dobrze, że chociaż wiedziała, kto to jest mickey! jak go zauważyła, to od razu się dosiadła.
- hej brudasie! - przywitała go czule i pocałowała w nos.

a co oni w ogóle mają za relki? jakieś bzykanko? bo nie ogarniam. mickey pocałował ją w policzek na przywitanie również, słuchał muzyki i napił się ze szklaneczki - a ty co tutaj robisz, co? też pewnie nie wiesz kim jest zayn malik i nigdy nie słyszałaś o jego zespole jak mniemam - zaśmiał się - ale mają za to darmową kokę i drinki. chcesz krechę? - zapytał

przyjaciele z przywilejami ;xxx
- chodzi ci o tego dj'a? - zadarła głowę, żeby spojrzeć na kolesia za konsolą. nie wyglądał na kogoś, kogo powinna znać. nawet nie zauważyła, że to czyjeś urodziny, o! skąd miała wiedzieć? pewnie przypadkiem zauważyła kolejkę pod klubem i ktoś powiedział, że będzie otwarty bar, to już reszty nie słuchała. - darmową kokę?!?! czy to moje urodziny?! - oczy jej zabłyszczały. wszystkie jej marzenia się własnie spełniały. - ludzie! mam dzisiaj urodziny! - krzyknęła na cały klub i wszyscy się zlecieli, żeby składać jej życzenia i zachęcać, żeby poszła do vip roomu i balowała z zaynem, bo to zaszczyt mieć z nim urodziny...

- czekaj, zdjęcia ci jego pokaże - wyjął telefon i pokazał jej zdjęcia tego całego 1d, żeby wiedziała koło kogo się dzisiaj zakręcić. może któryś z nich się jej spodoba. położył rękę na jej kolanie, albo może i nawet trochę wyżej i powoli oblizał usta - darmowa koka to normalka. podobno jeden z nich kręci z bieberem, to mają wszystko za darmo - zaśmiał się, wciągnął jedną kreskę a drugą ona - nie drzyj się tak, nie chcesz się bawić z malikiem, uwierz mi. to banda debili - machnął na nich wszystkich ręką xd

- czemu masz jakiś gostków na tapecie? - postukała mu w ekran telefonu, bo nie ogarnęła, że pokazuje jej zdjęcia z internetu. wszystko było już trochę rozmazane, to nie jej wina... - to ja też muszę zakręcić z tym całym boberem. - stwierdziła cała oczarowana. co za otwarta impreza, że wciągają na widoku. xd chociaż pandora raczej się nigdy takimi rzeczami nie przejmowała i nawet na wykładach wciągała. - dajesz mi sprzeczne informacje. skoro mają darmową kokę, to chyba są fajni? - zamachała zabawnie brwiami i przerzuciła nogi na jego kolana.

- nie wiem czy są fajni, nie słucham przecież ich muzyki. jak dla mnie to zwykłe dzieciaki, które grają muzykę dla dzieciaków. ale to fakt, jeżeli rozdają za darmo kreski i alkohol muszą mieć gest dla swoich fanów - zaśmiał się. ileż tutaj było pięknych dziewczyn, ale on musiał się zająć pandzią, którą miał ochotę przelecieć tu i teraz. nachylił się, żeby móc pocałować ją w szyję - bieber robi najlepsze prochy na dzielni, polecam - wyszczerzył się tym swoim zajebistym uśmieszkiem - pandzia, jakie mamy plany na dziś? - zapytał - seksik? - zafalował brwiami.

- dzieciaki nie powinny wciągać i pić i rozdawać tego innym dzieciakom, dają zły przykład! - zażartowała i nawet dla podkreślenia sytuacji pogroziła palcem. kiedy zaczął całować ją po szyi, potarmosiła go po jego czuprynie i może nawet zaciągnęła się jej zapachem, bo przypomniało mi się, że lubiła wąchać włosy... - to istnieją jeszcze lepsze? - nie mogła wyjść z wrażenia, co ten mickey jej dzisiaj opowiadał. chociaż na pewno kupowała nie raz od jakiegoś dilera prochy biebera, w końcu znała wszystkich dilerów w mieście i ich towar. - jesteś taktowny jak słoń w składzie porcelany! - wymyśliła obruszona. pandzia to dama, trzeba się o nią postarać! a tak naprawdę, to chętnie też by się z nim przespała na środku parkietu.

- a no tak, zapomniałem, że o ciebie to trzeba się doprosić - wziął ją za rękę i zaczęli tańczyć. on tańczył tak w miarę dobrze, najważniejsze było że nikogo nie zabijał swoimi krokami ani na nikogo nie wpadał. poprosił o piosenkę, która się jej podobala i przy ktorej oboje odlatywali. każdy klaskał, bo zrobili ze swojego tańca niezły show. macali się, całowali, bo im się tak spodobało. wciągnęli jeszcze ze dwie dobre kreski, świat przestał się dla nich liczyć - dzieciaki same ćpają, dlatego to wszystko - wskazał na parkę ruchającą się w kącie.

pandora pewnie już myślała, że jest w jakiejś innej rzeczywistości, dlatego robiła taki show z mickey'em! kiedyś pewnie tak słuchali tej piosenki u niej w pokoju i tańczyli nago, a może uprawiali seks, właściwie nie umiała tego już odróżnić i też wydawało jej się, że teraz znowu są w tym pokoju, sami, więc szaleli, wciągali... w końcu usiedli gdzieś pod ścianą i usiadła na nim okrakiem, żeby móc mu rozpiąć rozporek i przeruchać się publicznie ;o

przeruchali się publicznie, a na dodatek on jej jeszcze zrobił dobrze plus wziął ją od tyłu. na tej imprezie było dosłownie wszystko dozwolone, nawet geje mogli całować się z dziewczynami swoich kumpli z zespołu a co ;x mickey po wszystkim grzecznie zapiął spodnie, pomógł jej się również ogarnąć. wziął pełną butelkę wódki z któregoś stolika - pijemy za nasze zdrowie i szczęście, żeby wariaci i szaleńcy nigdy nie opuścili tego świata - ale mu się na toasty zebrało xd

co to jest za pogrom na tej imprezie znowu.... xd
- wariaci i szaleńcy nigdy nie opuszczą tego świata, bo są jego najlepszą częścią! - zawtórowała mu i już ciągnęła wódkę z butelki. w ogóle muszę wymyślić, co ma zrobić, żeby znowu trafić do psychiatryka, żeby potowarzyszyć dixonowi... a ogólnie ten toast mickey'a, to jej się wydawało, że wyglądał tak:

od razu mi się skojarzylo<3

tak dokładnie zrobił, wygłosił tą piękną przemowę, bo w końcu mickey miał coś w sobie z totalnego wariata który by takie rzeczy mówił. napił się wódki, nawet dość sporo wódki. skrzywił się ale dawał radę - nigdy się nas nie pozbędziecie! nigdy przenigdy! - zakrzyknął do grupy ludzi, którzy się tutaj znajdowali, wszyscy byli tak naćpani że nie ogarniali samych siebie. wiedzieli tylko, że panda ma dzisiaj wymyślone urodziny - ej, pandzia, my to kiedyś zostaniemy drugim obamą - był o tym przekonany xd

jak się naćpał to na pewno, najważniejsze tylko, że nie wymachiwał jednocześnie pistoletem, bo to nie byłoby takie ładne zakończenie przemowy. pandzia oczywiście słuchała go jak oczarowana i miała ochotę go przelecieć tu i teraz, bo zapomniała, że przed chwilą to zrobiła.
- taak! my też wylądujemy na księżycu! - poparła go i bardzo się ucieszyła na ten pomysł. nie wiedziała już kto to jest obama, ale wiedziała, że skądś zna to nazwisko. zresztą wszystko już jej się pomieszało. myślała, że mickey tak naprawdę nazywa się mickey mouse, a nie monroe.

mickey mouse, też ładnie. rodzice uwielbiali myszkę miki dlatego też skrzywdzili go takim imieniem i każdy go w szkole wyzywał że jest postacią z kreskówki. u starszych dzieciaków nie miał życia, ale wyrósł na śmiesznego facecika przynajmniej. pocałował pandzię prosto w usta. tutaj działa się magia, między nimi i nie tylko, ale także dookoła ich - wylądujemy niczym ci dwaj piękni panowie jak oni tam mieli, ussain bolt i tiger woods? - zapytał poważnie. zaczął mało kumać xd

szkoda, że na tej generacji nie ma minnie, bo by się zakumplowali. xd lepiej być myszką miki niż puszką pandory! chyba tylko uczestnicy imprezy uważali, że tutaj dzieje się magia, bo z zewnątrz wyglądało to bardzo apokaliptycznie. o, wiem. pandora powinna przepowiedzieć, że za parę dni będzie koniec świata i będzie taka impreza! i wszyscy będą się szykować, że będzie koniec świata, bo jej wierzą. a potem nie będzie i trafi do psychiatryka. xdddd
- ale ty jesteś głupi!!! przecież to nie byli oni!!! - pokręciła głową i śmiała się bardzo z głupoty mickey'a. - to byli marcin prokop i szymon hołownia! - poprawiła go, bo nie chce mi się sprawdzać jak nazywają się prowadzący mam talent angielskiego. może pandzia znała polskich. i myślała, że to jacyś okołorosyjscy astronauci byli.xd

- a no popatrz, a to w takim razie jest ten cały bolt i woods? a już wiem, oni wynaleźli prąd, to takie oczywiste, coś mi się pojebało z tego wszystkiego. mam wrażenie, że tamta ściana się na mnie gapi - zachichrał, bo miał powoli odjazd. podrapał się po policzku, zaciągając się zapachem jej włosów. tak, tak powinno być, ale to byłby wtedy hardkor, wszyscy by się pieprzyli jak króliki i a ile by było z tego ciąż a ile nieszczęśliwych wypadków a ile zdrad, wohohoh. oblizał powoli wargi - a kto jest prezydentem anglii w takim razie? - miał rozkminę roku xd

- eeej, mickey? a jakby cię pokopał prąd, to włosy by ci się wyprostowały? - spytała słodkim głosem, bawiąc się jego sprężynkami na głowie, a w diabolicznym umyśle już planując, jak go porazić prądem, żeby wyglądał jak w kreskówkach. w sumie bunkier to był już trochę koniec świata dla niektórych... na przykład dla takiej claire! ale apokalipsa zawsze na propsie. panda pewnie specjalnie by ją przewidziała, żeby zobaczyć, co się zdarzy. powinna się z grace spotkać kiedyś!!! - czekaj, czekaj, to łatwe... - zaczęła rozkminiać, ale nie mogła do tego dojść. - mam to na końcu języka! - zapewniła go. coś dzwoniło, ale nie wiedziała gdzie.

mickey myślał intensywnie razem z nią - już wiem! mam! wiem jak się nazywa prezydent anglii a ty nie wiesz, hahah - zaczął się śmiać i przekomarzać, aż dostał w łeb - nie chcę prądem, prąd jest zły i z tego co wiem, to bym po prostu umarł. nie chcę umrzeć - zaczął jej szlochać w ramię, ale potem ogarnął się, że miał jej powiedzieć jak nazywa się prezydent anglii. wytarł łezki, napił się wódki - pierwszym i jedynym na świecie prezydentem anglii jest simon cowell. a wiceprezydentem jest kim kardashian, wiedziałem to - pokiwał mądrze głową.

- umieranie jest fajne, to moje hobby. - przypomniała mu dumna z siebie. - rzeczywiście! to znaczy pomyliłeś się i chodziło ci o kourtney kardashian. - olśniło ją po tym wszystkim. - chodź się ruchać. - wymyśliła po kolejnym łyku wódki. pojechali do niej, ale pewnie oboje padli, bo już nie byli w stanie widzieć na oczy. zacznij kimś innym ;x