plaża anse royale

rozkojarza mnie to zdjęcie.
co można było robić na tak egzotycznej i ciepłej wyspie? oczywiście opalać się, co hania uskuteczniała odkąd wysiadła z samolotu. nie groziło jej jednak poparzenie słoneczne bo wysmarowała się od góry do dołu olejkiem i teraz próbowała efektywnie opalić swoje blade ciałko leżąc plackiem na plaży.

specjalnie zobacze potem, żeby się godzine nie gapić na nie.
jeremy sobie wyszedł z kolegami na plażę popływać. miał za dużo energii i nie lubił wylegiwać się jak foka na kocyku, bo mu się nudziło. dlatego pływał sobie w ciepłej wodzie, ale wyszedł z niej, kiedy zauważył hanię. - cześć - podbiegł do niej i klapnął sobie na piasku.

a ja za każdym razem sie gapię i chce tam być, ech.
jeremy miał dużo energii za to hania lubiła tak bezproduktywnie leżeć. kiedy się przysiadł to zasłonił jej słoneczko i narobił dużo cienia - heeej - zaśmiała się i zaraz podniosła żeby usiąść. zdjęła okulary przeciwsłoneczne żeby móc się mu przyjrzeć - jesteś cały mokry i to dosłownie - bo przecież nie w przenośni i nie z podniecenia skoro się kąpał.

też bym chciała ;c
nawet nie przejął się tym, że uniemożliwiał jej trochę opalanie swoją osobą. nie myślał o takich rzeczach, bo się nie opalał celowo. wolał się popluskać albo pospacerować na przykład. tyle do zwiedzania tu było! - no jestem, bo dopiero co wyszedłem z wody - roześmiał się. jak inaczej mógłby być taki zmoczony.

dramaty!
pewnie specjalnie nie chciał żeby się opaliła bo go pociągały takie blade dziewczyny! to był jego fetysz. he he, ciekawe czy na to też jest nazwa! - nie bałeś się rekinów? - zażartowała bo chyba rekinów tak blisko brzegu to nie było. no chyba, że to szczęki spielberga, ale to nie szczęki ;x zaraz nałożyła mu swój kapelusik, który miała na głowie. pewnie taki jak na awku i zaśmiała się - do twarzy ci - przyznała kiwając głową.

chciałam na szybko w googlach zobaczyć i mi tylko wyskoczył wampiryzm xd czyli musiałyby go kręcić wampiry, co raczej nie było prawdą. podobały mu się wszystkie ładne dziewczyny. nie ważne czy opalone czy blade. - nie, jestem odważny - wypiął klatę. specjalnie po milion brzuszków dziennie, żeby mu się trochę mięśnie zarysowały, hehe. - myślisz, że powinienem sobie taki sprawić? - chwycił brzeg kapelusza i zaczął robić miny.

wiedziałam, że to wygooglujesz xd
- na prawdę? - zaśmiała się - czyli jeśli spotkałbyś rekina w wodzie to byłbyś w stanie pokonać go gołymi rękoma? - uniosła brew - już wiem z kim będę włóczyć się po tutejszych klubach żeby czuć się bezpiecznie - zachichotała i poprawiła mu kapelusz, bo sobie go przekrzywił - zdecydowanie tak - klasnęła w dłonie - ale może jakąś nieco bardziej męską wersje - zaproponowała.

jasne, wszystkowiedząca xd
- dlaczego gołymi rękoma? - mimowolnie spojrzał na swoje dłonie, a potem z powrotem na hankę. - daj mi chociaż jakąś włócznię. rekiny mają ostre zęby jako broń - przypomniał jej ze śmiechem. kiepsko by raczej na tym skończył jakby chciał się gołymi rękoma siłować z rekinem. - jasne, z przyjemnością zapewnię ci bezpieczeństwo - wyszczerzył się. jakby był pijany, to raczej ciężko mu byłoby się bić, ale przynajmniej by się starał ją obronić. - w takim razie muszę się wybrać na zakupy. pójdziesz ze mną? pomożesz mi - zdjął ten kapelusik i nałożył jej. zaraz potem przeczesał swoje mokre włosy.

TAK!
- włócznię? - zmrużyła oczy - a skąd mam ci wyczarować włócznię? - zapytała żartobliwie, bo nie wiem co ten jeremy myślał, że hanka z włóczniami paradowała? xd - musisz go pokonać jak prawdziwy mężczyzna - zacisnęła piąstki i zrobiła groźną minę - gołymi rękoma - roześmiała się - świetnie, w takim razie idziemy dziś razem do klubu - już go zaklepała sobie - z wielką przyjemnością - zaraz przeczesała łapką jego mokre włosy bo nie mogła się powstrzymać - kupimy ci taki kapelusz jak miał indiana jones - zaproponowała i oczywiście żartowała!

- tak, włócznię - pokiwał głową. - naostrz kamień i przywiąż go liną to jakiegoś badyla - zaczął gestykulować, mówiąc całkiem na serio. - albo może będą je sprzedawać w sklepiku z pamiątkami - roześmiał się. nie bardzo mu się widziała bitwa z rekinem bez żadnej broni. zresztą chyba powinnam zacząć od tego, że jakby zobaczył rekina to od razu by zwiał. no chyba, że musiałby kogoś uratować, to wtedy by kombinował. - chyba ci bardzo zależy na tym, żebym juz nie wrócił do st albans - powiedział rozbawiony, strzepując sobie piach z uda. - będę wyglądał jak prawdziwy twardziel - spodobał mu się ten pomysł.

próbowała ogarnąć jego instrukcję jak się robi tą włócznie ale nie była najlepsza w konstruowaniu rzeczy, dlatego jak to powiedział to zaraz zapomniała - raczej zdałabym się na sklep z pamiątkami a nie na mnie - zaśmiała się. jeremy takiego twardziela udaje, a tak na prawdę tchórz, przed rekinem nawet ucieka hehehe. jude by nie uciekł, jakby morgan musiał bronić! - dlaczego miałbyś nie wrócić? jeszcze nie napadł nas ani rekin, ani żaden bandzior - uśmiechnęła się. miała nadzieję, że faktycznie nikt ich jednak nie napadnie - może tak się zachwycą tym kapeluszem że zagrasz w nowym indianie jonesie - zafalowała brewkami. pasowałby tam na pewno bardziej niż labeouf.

- w takim razie po drodze po kapelusz poszukamy też włóczni - roześmiał się. musiałby być jakiś pojebany, że zobaczyć rekina w dziczy i od razu pomyśleć, że popływanie z nim to super pomysł xd ale on nie miał swojej morgan, więc kogo miał ratować. zresztą halo, czytaj ze zrozumieniem! napisałam przecież, że co innego jakby miał komuś pomóc xd - bo chcesz, żebym bił się gołymi rękami z rekinem - przypomniał jej. na razie też żadnych rekinów nie wiedział, to się nie martwił o to. - na to mam nadzieję. może powinienem reżyserom zacząć wysyłać swoje zdjęcia w kapeluszu - zamyślił się, spoglądając na morze.

- zakład, że nie znajdziemy włoczni - zafalowała brewkami - chyba, że sami ją wystrugamy - zaczęła się rozglądać za odpowiednim kijem, ale w sumie nie wiedziała jaki kij jest najlepszy na włócznię. wiesz, że ja z reguły nie czytam ze zrozumieniem, to nie wiem czego się spodziewasz jak jestem na kacu... - nie chcę, tylko sugeruję że takie coś może ci się tutaj przydarzyc - zamrugała uroczo oczyskami próbując go nakłonić do swojej wersji - w kapeluszu i z biczem! - zaznaczyła, bo halo ale bicz też był atrybutem indiego!

- o co chcesz się założyć? - uniósł brwi. jak będzie trzeba, to pójdzie poszukać jakiegoś szamana, który mu taką włócznię zrobi xd albo kupi coś podobnego i powie, że się liczy. ech, no tak... - czyli dajesz mi takie ostrzeżenie, tak? - zapytał rozbawiony. w sumie to chciałby nawet zobaczyć rekina. o ile nie byłby w wodzie, zaraz obok niego. - oczywiście! - ożywił się aż. zaraz jednak wstał i zaczął się otrzepywać z piasku, który się do niego poprzyklejał. - chodź, poszukamy rekinów - wyciągnął dłoń w jej stronę.

- o butelkę dobrej whisky? - wystawiła rączkę w jego stronę żeby uścisnął ją w i ten sposób przypieczętował zakład. niech nie chodzi po szamanach bo ten jeszcze jakąś klątwę na jego nałoży czy coś! - powiedzmy, że po koleżeńsku cię ostrzegam bo byłaby to wielka strata gdybyś jednak napotkał takiego rekina i z nim przegrał - poklepała go po ramieniu. zaraz wstała, ale wcale nie miała zamiaru iść obok tylko wskoczyła mu na barana. na szczęście była lekka bo była baletnicą więc wiecznie na diecie - a jak je znajdziemy to mnie obronisz? - zachichotała.

- zgoda, lepiej już myśl jaką kupisz - wyciągnął rękę w jej stronę, żeby uścisnąć jej dłoń. był pewny siebie, chociaż nawet nie wiedział gdzie ma zacząć szukać tej całej włóczni. może mieli tu specjalnie sklepy z bronią jak w usa. skoro do szamana zbyt niebezpiecznie jest iść, to będzie musiał znaleźć jakieś inne rozwiązanie. trochę go zaskoczyła tym, że tak go zaatakowała, ale nie wywalił się. zamiast tego zaczął biec w stronę morza. - jasne, w końcu jestem jak indiana jones - zaśmiał się i dalej pędził, aż wbiegł do wody po sam pas, mocząc też i ją.

- o to się akurat nie martw - popukała go po czole. pewnie znała się na alkoholach bo nie wiem jej ojciec był jakimś koneserem czy coś. nie pamiętam wgl z karty czy pisałam kim był jej ojciec czy też nie. nie wiem czy wgl żyje... tak mój typowy ogar ech. dobrze, że się jednak nie wywalił bo wyszedłby na ciotę xd - ejej - pisnęła kiedy jej stópki dotknęły wody, która jak dla niej była zimna bo przez kilka dobrych godzin grzała się na słońcu. próbowała jakoś tak się na niego wspiąć żeby zbytnio się nie zamoczyć, ale w efekcie tylko wpadła cała do wody - no widzisz! - roześmiała się odgarniając rude końcówki przyklejone do jej czoła.

- nie będę, skoro tak mówisz - chwycił ją za paluch jak go tak pukała i odciągnął go od swojego czoła. zdziwiłabym się jakbyś w ogóle coś ogarniała. także to nie nowość.
jakby się wywalił pod ciężarem drobnej hani, to ciekawe jak miałby walczyć z tym rekinem xd całe szczęście nie upadł, więc nie miała okazji się z niego nabijać. - musisz skorzystać też trochę z wody, a nie cały czas leżeć na piasku - roześmiał się. zrobił nawet przysiad, żeby zamoczyć ją mocniej, ale ona wtedy spadła. - tak najlepiej przyzwyczaić się do temperatury - poszedł w jej ślady i samsię zamoczył.

jak jeremy transformuje się w rosalie szybko ;x
no jakby wywalił się pod wpływem małej hani to nie miałby co walczyć z rekinem. hania by go prędzej pokonała. na szczęście jeremy nie był ciotą! - a może ty byś skorzystał trochę z leżenia na piasku, a nie ciągle pluskał się w wodzie co? - zaśmiała się bo jeremy był trochę jak pięciolatek na wakacjach który tylko chciał pluskać się w wodzie... dobrze, że do niej nie sikał ;x - jesteś straszny, teraz mi zimno! - marudziła kiedy się wynurzyła, dlatego zaraz znów się zanurzyła - no i gdzie te rekiny co? - zapytała rozglądając się, ale nigdzie nie było śladu błazenka, a co dopiero rekina!

nie zauważyłam, że sie z niego wylogowałam ;x dopiero się skapnęłam jak przeszłam na stronę główną i ogarnęłam, że jestem nie na tej przeglądarce.
tak, na szczęście wszystkie cechy cioty przejął na siebie jude, więc jeremy był całkiem ogarnięty. i potrafił utrzymać się na rownych nogach. - zanudziłbym się albo usnął i się cały spalił - pokręcił głową. takie leżenie nie było dla niego. skończyłoby się na tym, że wyglądałby jak jude albo jeszcze gorzej, bo tylko jedną stronę by sobie opalił. - zaraz się rozgrzejesz - obiecał jej, po czym zniknął pod wodą i chwycił ją w pasie. zaraz się wynurzył, podnosząc ją i trzymając nad gruntem. - może musimy wejść głębiej - powiedział wesoło i ruszył przed siebie.

żal karola, żal i niby ja nie ogarniam!
biedny jude, choć z drugiej strony szczęściarz jeremy. bo jakby miał się zmagać z takim pechem jakiego miał brat to trochę kicha. na szczęście nie musiał - przewracałabym cię na tym piasku co jakiś czas jak pieczeń na ruszcie żebyś jednak się nie spalił - zapewniła go bo lepiej by go pilnowała niż morgan dżuda xd zapiszczała kiedy ją podniósł bo pewnie myślała że to rekin bo teraz to się na serio bała, że ich zaatakuje. starała się jednak nie pokazywać tego po sobie ;x - głębiej? - zerknęła na niego niepewnie - to znaczy tam? - wskazała niekończącą się wodę, która ich otaczała.

bo nie ogarniasz. ja się tylko pomyliłam, bo oglądam jeszcze film.
jeszcze tego brakowało, żeby kolejny hurd był niedorobiony. - dzięki, że tak o mnie dbasz, ale co jakby ciebie obok nie było? i nie miałby mnie kto przewracać? - powiedział całkiem poważnie. trzeba było brać wszystkie opcje pod uwagę. - nie aż tak daleko, ale prawie tam - spojrzał na horyzont, aż w końcu się zatrzymał i puścił ją. - i co, widzisz jakieś rekiny? - rozejrzał się, po czym posmyrał ją dla zabawy dłonią po udzie.

jaki film? ;ooooooooo zdradź mi!
dobrze, że tylko jeden felerny się trafił! - dlatego musisz wychodzić się opalać tylko ze mną, to jedyna opcja - wyjaśniła. nie widziała innej opcji w tej sytuacji więc cóż wychodzi na to, że jeremy był na tej wycieczce na nią skazany bo inaczej nie przeżyje, albo raczej przeżyje ale z poważnymi słonecznymi oparzeniami ;x rozejrzała się uważnie wokół, ale nie widziała nic. ani ryb, ani rekinów. poza tym było ciemno więc ledwo co widziała cokolwiek - nie widzę nic, może tutaj po prostu nie żyją rekiny co? - westchnęła - oglądaliśmy za mało national geographic - stwierdziła jeszcze.

cast away xd ale już teraz you can dance ;o
całe szczęście! - w takim razie jesteśmy umówieni na jutro i na kolejne dni - wyszczerzył się do niej uroczo. nie przeszkadzało mu to, że był na nią skazany. nawet wręcz podobał mu się ten pomysł. nie chciał leżeć jak kłoda obok juda. - ja też nic nie widzę, ale może patrzymy w złym miejscu - rozejrzał się, a zaraz po tym się do niej przybliżył. - albo to one się na nas czają i czekają na ten odpowiedni moment - powiedział poważnie, przyglądając się jej. - tak, powinniśmy wieczory poświęcić na oglądaniu national geographic - pokiwał głową.