van hoven

malin dzisiaj siedziała w swojej willi sam na sam z kieliszkiem dobrego martini. cała jej świta miała wolne, oprócz gosposi i kucharki. czilowała na tarasie i pisała smski z nowym kolegą, którego załatwili jej tym razem rodzice.

rodzice nie doceniali jej związku z bjornem, ech. wpadł do niej, bo wrócił z malediwów i musieli znowu pokazać się publicznie. olała dzisiaj ich kolację, więc przyjechał jej pogrozić kontraktem, który podpisali xdd

chyba to ona zaraz jemu zacznie grozić. malin została poinformowana, że przyszedł ten cały księciuniu, to kazała go sobie przyprowadzić na taras. kazała też przynieść list od rodziców, to zaraz zobaczymy kto komu będzie groził i czym xd

nie wiem co ty nawymyślałaś. bjornowi nie zależało na reputacji, więc mogli mu grozić wszystkim co tylko chcieli, a jeszcze bardziej by się ucieszył, że może dopiec szanownej koronie szwedzkiej. wszedł na taras.
- kupiłem ci kalendarz. - podał jej prezent xd

napiła się na początek martini - na cholerę mi jakiś kalendarz. clarissa, clarissa! zabierz od niego kalendarz i połóż do kolekcji rzeczy niepotrzebnych. - machnęła ręką. służąca potulnie zabrała od niego ten cały prezent, nawet go nie obejrzała - jaśnie pan się w końcu zjawił. szkoda, tylko, że umowa już nie obowiązuje - klapnęła na leżaczku. - miałeś pecha. zniknąłeś akurat wtedy kiedy moi rodzice pojawili się w kraju z oficjalną wizytą. oficjalnie obraziłeś tron belgijski mój drogi. - rozłożyła się wygodnie. mógł sobie popodziwiać ją w pełnej krasie bo miała na sobie bikini.

- po to, żebyś nie zapominała o naszych spotkaniach. nawet wpisałem ci kolację na jutro. - zdążył otworzyć kalendarz i pokazać jej notatkę na odpowiedniej stronie zanim clarissa mu go zabrała. w ogóle nie doceniała jego prezentu i wyszukanego poczucia humoru. - trzeba było zapowiedzieć oficjalną wizytę, a nie zjawiać się na obiadek u córuni i się obrażać. - odparł od razu.

- a ty mogłeś nie znikać z jakąś dziunią na wakacje, bo ci się nagle wszystko odwidziało. teraz to ty psujesz moją nienaruszoną dotychczas reputację. - wytknęła mu to palcem. poprawiła sobie poduszkę pod głową - chcesz naprawdę się z tym męczyć a nie ruchać dupy na prawo i lewo? - uniosła brew do góry. dostała smsika od swojego nowego księcia i mu od razu odpisała. zapewne z kraju, którego szwedzi nienawidzą xd - więęc? coś jeszcze? - zapytała.

- zniknąłem w miejsce, na którym nikt nie mógł mnie znaleźć. nikt o tym nie wie, krzywda się nie stała. nie powiedziałem przecież, że zmienię swój tryb życia i porzucę wszystkie panienki dla ciebie. nie jesteśmy tak naprawdę razem, więc nie bądź taka zaborcza. - roześmiał się. tym bardziej, kiedy spojrzała na niego wyczekująco. - chyba nie oczekujesz, że będę cię przepraszał. - wywrócił oczami. nawet jej nie znał, nie czuł się w obowiązku przepraszać, że zabrał na swoją wyspę najlepszą przyjaciółkę zamiast jakiejś przypadkowej "swojej dziewczyny".

- wystarczy że wie o tym cała belgia, sorry kochanie - rozłożyła bezradnie ręce. - stała się krzywda, bo moi rodzice są oficjalnie zniesmaczeni tą całą sytuacją i oczekują odpowiednich wyjaśnień z twojej strony i ze strony waszego tronu. nie interesuje mnie co z tym zrobisz, o ile w ogóle coś zrobisz. - clarissa dolała jej martini - owszem. oczekuję przeprosin. albo spadaj ruchać kogokolwiek innego. wysil się. mimo wszystko się wysil - mruknęła niezadowolona. wstała, żeby wskoczyć do basenu.

- to już nie mój problem, co myśli sobie o mnie belgia. najwyraźniej mam lepszych specjalistów od pr-u, skoro próbowali naprawić mój bałagan tym całym układem, a twoi od razu wszystko rozgadali zamiast wymyślić wymówkę. - śmiał się dalej, bo bawiło go to całe zachowywanie pozorów, w którym żył od dziecka. - trzeba było im powiedzieć, że nie jestem tak naprawdę twoim chłopakiem, a nie robisz problem. chyba że chcesz, żebym był twoim chłopakiem i dlatego tak mnie podchodzisz. - wywrócił oczami. a mówił jej, żeby się w nim nie zakochiwała. najwyraźniej nie mogła mu się oprzeć!

haha, chciałby. prędzej mogła zakochać się w harrym, a nie w nim. nawet harry był dla niej milszy, chociaż się śmiał z ich związku. on przynajmniej potrafił z nią rozmawiać i postawić jej drinka, wszystko było na poziomie a bjorn zachowywał się jakby nie był dżentelmenem. wywróciła oczami - jak ci się nie podoba to weź sobie inną księżniczkę. głupszą. albo taką bez tytułu. ja widocznie jestem dla ciebie za mądra - wzruszyła ramionami. - poza tym, nigdy nie spotkałam gorszego palanta od ciebie. nawet książe harry jest milszy! - prychnęła. okutała się i weszła do środka.

bjorn zawsze był dla niej miły, nawet kiedy ona nie była. to ona teraz na niego naskakiwała, a on nie lubił żadnych ograniczeń i zobowiązań i myślał, że w tym jednym się rozumieją. tymczasem zrobiła mu problem praktycznie na samym początku ich "związku". jak chciała poznać gorszego palanta, to powinna spotkać rudy'ego. odkryłaby wtedy, że bjorn jest najlepszym, co mogło ją spotkać.
- nie byłaś zbyt mądra, kiedy nie dałaś mi znać, że twoi rodzice są w mieście i jestem potrzebny. raz dwa byłbym z powrotem. specjalnie chciałaś, żeby coś poszło nie tak i żebyś mogła na mnie nakrzyczeć o nic i uwolnić się z tej całej szopki. jeśli tak, to czapki z głów, rzeczywiście jesteś mądra. brawo! udało ci się. - szedł za nią do środka.

dobrze, że rudy nie był nią zainteresowany. ani też nie był księciem. a ona szukała swojego księcia na poziomie. a musiała przebywać z bjornem. robiła mu problemy od samego początku, bo może faktycznie troszeczkę była o niego zazdrosna. ale tylko troszeczkę. usiadła sobie na blacie w kuchni i dalej popijała martini - chcesz może drinka? - zaproponowała, a clarissa go od razu przyniosła. nie dostał martini tylko coś mocniejszego, bo uważała, że panowie nie lubią damskich drinków - myślisz, że nie próbowałam się dostać do twojego telefonu? - popukała się w czoło - nie lubię przyznawać ci racji, ale masz rację - powiedziała niezadowolona - chodź, napijemy się - poklepała miejsce obok siebie.

bjorn był jak wolny ptak, nie chciał dać się związywać, nawet udawanie. wiedział, że seks taśma z modelką była już przegięciem i trochę bał się, że go wydziedziczą z rodziny. akurat nie bycie księciem nie byłoby takie złe, gorsza byłaby utrata życia na poziomie i prywatnego odrzutowca na własną wyspę. wzruszył ramionami, bo bał się, że malin poda mu otruty napój. w końcu tak niegdyś zabijało się wrogów i potentatów do tronu!
- następnym razem zgłoś się do mojego ochroniarza, on zawsze mnie wyśledzi. - odparł i pokręcił szklaneczką, którą dostał. wciąż nie był pewny, czy przeżyje upicie łyka. - już ci się poprawił humorek? - uniósł pytająco brew.

malin się bała, że ją za samo pojawienie się przy jego boku wydziedziczą, skoro jej rodzice teraz go niezbyt lubili. jak widać dziewczyna lubiła też alkohol i szybko się upijała, a wypiła już dzisiaj sporo drinków do kolacji. poprawiła swoje piękne bujne rudawe włosy, ostatnio się nad nimi zachwycałam na instagramie ;x - mhm, zapamiętam. a właściwie to powinnam to zapisywać - pstryknęła palcami - pij pij, nie zatrute. nie jesteśmy w średniowieczu czy coś żebym zabijała swoich wrogów - puściła mu oczko - miałeś tutaj przyjść a nie - poklepała miejsce obok siebie. w ogóle chyba teraz mógł podziwiać jej tatuaże w całości ;x

powinni pojechać teraz na wizytę do belgii. bjorn szybko oczaruje rodziców malin swoim urokiem osobistym, przedstawi porządną wymówkę przygotowaną przez specjalistów od pr-u dla wyjaśnienia jego zeszłotygodniowej nieobecności w st. albans. zresztą i tak już go znali wcześniej z oficjalnych uroczystości.
- a kalendarza nie chciałaś. - przypomniał jej z rozbawieniem, bo teraz by się ten kalendarz przydał. bjorn to jednak ma dobre pomysły! - nie jestem twoim wrogiem. - zauważył i usiadł obok niej. upił trochę ze szklaneczki. - nie chcę tej całej szopki tak samo mocno jak ty. ale utknęliśmy w tym razem, więc zamiast wyżywać się na sobie nawzajem, spróbujmy po prostu połączyć siły, dać im najlepsze przedstawienie jakie kiedykolwiek widzieli i potem rozejść się w dwie różne strony, hm? co o tym myślisz? - spojrzał na nią poważnie.

to jest dobry pomysł. przynajmniej będą mieli propsy u jej rodziców, za to że ich przeprosił i że w ogóle się pojawił. ona za to kompletnie się gubiła w konwenansach, bo uważała, że księżniczki i książęta to normalni ludzie, który po prostu mają tytuł ale muszą tak samo pracować na swoje dobre imię jak inni. przygryzła wargę - przyda mi się. będę od dzisiaj zapisywać wszystkie twoje mądrości co do naszych spotkań - zachichotała mu prosto w ramię. to dla niego był znak, że malin była pijana i cała złość na świat jej przechodziła w trymiga - może spróbujemy się najpierw zaprzyjaźnić, co ty na to? może być? - zaproponowała opierając teraz podbródek o jego ramię - ładnie pachniesz - pochwaliła go. pijana malin była zabawna. można było ją też świetnie wykorzystać, no cóż.

bjorna w ogóle nie interesowały tytuły. chciał być normalnym chłopakiem, przybijał piąteczki poddanym i nagrywał seks taśmy z modelkami. nigdy w życiu nie chciał siadać na tronie, a poważne spotkania go nużyły. niestety rodzice i pr-owcy nie pozwalali mu na bycie normalnym chłopakiem.
- wtedy na pewno nie zaliczymy żadnej wpadki. - zapewnił ją. uśmiechnął się nawet, bo widział, że humor malin zmienił się całkowicie, a on nawet nie musiał się wysilać i ją przepraszać. nawet polubił ją bardziej, bo stwierdził, że jest prosta w obsłudze. - brzmi kusząco. wtedy na pewno będziemy się dobrze bawić razem. - zaśmiał się. - dzięki. ty masz fajne tatuaże. - pogładził ją po ramieniu. - o moim rodzice nadal nie wiedzą. - zaśmiał się. pewnie miał na tyłku czy gdzieś xddd bjorn chętnie wykorzystałby taką pijaną malin, ale problem był w tym, że nie chciał robić więcej problemów. jeszcze naprawdę by się zakochała!

ją rodzice kompletnie nie nauczyli bycia księżniczką to dlatego myślała, że jest na równi ze wszystkimi. wcisnęli ją w kiecki i konwenanse, których nie rozumiała a teraz musieli się we dwoje męczyć w sztucznym związku. spojrzała na swoją dłoń. miała ręce pełne w tatuażach, że też jej w ogóle na to pozwolili xd widocznie malin miała w życiu jakiś okres buntu, że porobiła sobie ich aż tyle. uśmiechnęła się do niego szeroko. teraz była szczęśliwa. jej to wystarczyło dać drinka i mogła być jego - dzięki. masz tatuaż? a gdzie? też chcę zobaczyć - zaczęła mu wiercić dziurę w brzuchu - muszę to wiedzieć jako twoja dziewczyna - zażartowała - chcesz coś więcej o mnie wiedzieć czy nie za bardzo skoro i tak mamy się zaprzyjaźnić - zaczęła bawić się kawałkiem jego koszuli odruchowo. malin potrzebowała miłości jak każdy ;x

bjorna starali się nauczyć i owszem, potrafił wszystkie tańce towarzyskie i zasady savoir-vivre'u, natomiast żyć zawsze chciał po swojemu. kończyło się na tym, że wypuszczony do wielkiego świata nigdy nie myślał o konsekwencjach i tylko przynosił wstyd rodzinie królewskiej.
- nie możesz tego wiedzieć, bo według opinii publicznej nie mam żadnych tatuaży. - oznajmił z rozbawieniem. tak łatwo jej go nie pokaże! na pewno zrobił sobie jakiś głupawy tatuaż po pijaku, to było w jego stylu. - możesz mi opowiedzieć coś o swoich tatuażach albo ogólnie o sobie. - zachęcił ją. objął ją, bo miał tak w zwyczaju i było mu tak wygodniej siedzieć. ;x

książę nieidealny i księżniczka prawie idealna, popatrz jak się dobrali. przytuliła się do niego, bo tak było faktycznie wygodniej - doobra, ale i tak mi go pokażesz. ja ci swoje wszystkie pokazałam - zauważyła wystawiając język. czuła się znacznie lepiej w jego towarzystwie jak się dogadywali. nie lubiła się z nikim kłócić - otóż moje tatuaże to jeden wielki chaos. miałam jeden z okresów buntu jako dzieciak, rodzice pozwalali nam na bardzo dużo. każdy z nich znaczy dla mnie coś ważnego - zmrużyła oczy. a ja nie wiem w sumie ile lindsay ma tatuażu, wiem że ma dużo ;x - coś o mnie.. to tak, pochodzę z antwerpii, wychowywałam się z trójką rodzeństwa, ale nie jestem najstarsza tylko najmłodsza. studiuję projektowanie mody ale prywatnie, nikt o tym w sumie nie wie... hmmm lubię chodzić do zoo ze swoimi kuzynami, mam kolekcję kapsli od coca coli, czasami lubię wymykać się na przejażdżki swoim mustangiem, co tam jeszcze... - powoli mu opowiadała o sobie.

prince of nothing charming <3
- swoje każdemu pokazujesz. - zauważył, dalej miziając ją po jednym z nich. trochę jej zazdrościł w duchu, że rodzice malin nie byli aż tak konserwatywni i nie kazali jej od razu usuwać tych tatuaży. jego najwyraźniej woleli, kiedy zachowywał swoje szaleństwa za zamkniętymi drzwiami. bjorn też lepiej się czuł, kiedy nie był pod ostrzałem jej oskarżeń. przynajmniej teraz był w stanie zapałać do niej sympatią. - masz szczęście z takimi rodzicami. - odparł. słuchał co opowiadała mu o sobie. popijał drinka i uśmiechał się lekko. zaczęła od powszechnie znanych faktów, skończyła na szczegółach. teraz już na pewno byli przyjaciółmi. - też mogłem wziąć dla siebie notes, żeby wszystko zapisywać. - zaśmiał się pod nosem.

aww yes.
- to prawda. chociaż w większości sytuacji chodzę pozakrywana, teraz jestem prawie że naga. w bikini ale jednak troszeczkę mi ubrań brakuje - skończyła swojego drinka. nie dostała już nowego, bo widocznie clarissa zrozumiała, że panienka malin już ma dość picia alkoholu na dzisiaj. kleiła się do bjorna, to faktycznie była pijana. poza tym, on jest przystojny, malin mówi, że nie w jej typie ale błagam xd - moi rodzice są bardzo kochani. pozwalali nam na wiele. nie żałuję tego, że mam tyle tatuaży, przynajmniej sama wiem, że są dla mnie gdzieś tam znaczące - objęła go łapkami w pasie - opowiedz coś o sobie - zaproponowała.

- tak czy inaczej masz je w widocznym miejscu. założysz zwykłą koszulkę i już masz odsłonięte ramiona. - zauważył, bo nie przekona go, że te tatuaże wcale nie są tak widoczne, skoro sam jej zazdrościł. najwyraźniej chciał kiedyś też sobie taki zrobić, ale oczywiście zakazy, zakazy. on był w typie każdej haha. a przynajmniej tak myślał! - mój tatuaż też dla mnie wiele znaczy. - położył rękę na sercu. znaczy pewnie tyle, co szalona pijacka eskapada. - zależy co byś chciała wiedzieć. - dopił swojego drinka, zastanowił się chwilę. ona mu opowiadała takie szczegóły, że on sam nie wiedział, co takiego może powiedzieć o sobie, bo zazwyczaj opowiadał dziewczynom, że jest księciem i ma prywatny odrzutowiec i już na niego leciały. - też jestem najmłodszy z trójką rodzeństwa, jest między nami dziesięć-piętnaście lat różnicy. skończyłem ekonomię, ale studia nigdy szczególnie mnie nie interesowały. lubię pływać albo po prostu posiedzieć nad basenem. tak jak ty lubię się wymykać, ale na wyprawy odrzutowcem... - zaśmiał się znowu.