lodówka

zgubił bree. stał przy lodówce trzymajac w łapce schłodzony browar i modlił się żeby stąd zniknąć.

niestety benek też przyszedł po piwo. miał pecha, bo natknął się na alfiego, który mu dział na nerwy - zgubiłeś swoją ukochaną? - zapytał zadowolony.

działał mu na nerwy bo był o bree zazdrosną ups - można tak powiedzieć - wzruszył ramionami i sączył dalej piwo. nawet nie ogarniał typa, tak samo jak innych z paczki którzy bawili się tak jakby mieli nierówno pod sufitem.

tak bardzo zazdrosną xd alfie debil, nie wie kto jest byłym jego dziewczyny. on go nie lubił, bo ukradł mu ukochaną. on się jeszcze tak postara, żeby odzyskać jej serce, a wtedy alfie będzie dopiero wściekły - no cóż, bree ma pełno energii, coś o tym wiem - zażartował i sprzedał mu kuksańca w żebro.

nie ogarniam wiec nie smiej sie z moich błędów! nie ogarniał bo nie czuł się zagrożony przez żadnego innego samca halo. szczególnie przez benka który był dla niego szczylem w zasadzie! - no tak, pewnie nie raz imprezowaliście wspólnie zanim poznaliśmy się - zaśmiał się. teraz próbował ją ogarnąć. skąd miał wiedzieć że nie o imprezowanie tu chodziło!

to prawda, ale wiek wcale nie był niczym co określało jego dojrzałość. benka uwielbiały wszystkie kobiety, bo był cholernym dżentelmenem i bajerował każdą. w tym mamusię bree, która to puściła w końcu córeczkę wolno po areszcie domowym ;xxx zaśmiał się na jego słowa - to prawda. nie to miałem na myśli, ale nieważne. jestem po prostu byłym bree, ben mam na imię, a ty jesteś alphonse, nie? - zauważył rozbawiony.

alfonsa nie znosił ojciec bree, mamusia pewnie wręcz przeciwnie uwielbiała takiego przystojniaka. ale ech nie wygrasz z papą kay! - byłym? - zaraz zaświeciła mu się czerwona lampka - nigdy nie słyszałem o tobie - podsumował - tak, tak, jestem alphonse - wyprostował się od razu żeby lepiej od niego sie prezentować.

jego uwielbiał jej ojciec, sorry, ben wygrywa. zalfie górą xddd ty pewnie i tak nie będziesz wiedziała o co mi chodzi eh. - nigdy o mnie nie mówiła? jaka szkoda, no ale trudno tam. wróciłem do albans, bo robię komiks o swoich przyjaciołach. ty też tam występujesz, bo bree mi o to suszyła głowę - napił się piwa - byłem jej chłopakiem tuż przed tobą - wytłumaczył mu.

wiem co to zalfie.........
- ja? po co? - zaśmiał się - nie musiałeś słuchać sugestii bridget - on wcale nie chciał występować w komiksie. jeszcze się czepi go że nie może jego wizerunku wykorzystywać i nici z komiksu ups! - tak? nie mogło to być tuż przede mną bo jak zaczynaliśmy się spotykać to nie wyglądała na zdruzgotaną po rozstaniu - uśmiechnął się miło.

wooow jestem pod wrażeniem ;o
a tylko by spróbował zabrać mu pracę, dostałby od niego w ryj jako pierwszy. nie jego wina, że jego była chciała, żeby zrobić z niego jakiegoś bohatera. na dodatek negatywnego, przeciwko któremu wszyscy walczyli xdddd zaczął się śmiać bez powodu - wiem, że próbujesz mnie sprowokować, ale nic z tego. bree jest moją najlepszą przyjaciółką, może dlatego nie wyglądała na zdruzgotaną. - zauważył. oni byli super, najlepsi z najlepszych a alfie się tylko wpierdalał xd

bridget szukała alfie'go, bo jej się gdzieś zagubił, ale w końcu znalazła! i to w towarzystwie benka. i pomyśleć, że chciała trzymać dziś wieczór cody'ego z dala od alfonsa, a nie benka...
- aaaalfieeee - wtuliła się niego od tyłu.

bridget nie przemyslała tego dobrze, bo alfons z benkiem już z lekka skakali sobie do oczu! - cześć - odparł obejmując ją od razu kiedy zaczeła się przymiliać i ciągle z perfidnym uśmieszkiem patrzył na benka - właśnie poznaje twoich znajomych - odparł dumnie.

jemu to tam wszystko jedno, nie żeby poczuł lekką zazdrość. trudno się mówi, dzisiaj znajdzie sobie kogoś innego do przytulania. każda go chciała ;x - naprawdę? - spojrzał się na niego rozbawiony jak posłał mu perfidne spojrzenie - cześć bree - dodał szybko - to ja już pójdę, pogadajcie sobie. wezmę jeszcze kilka piwek dla ekipy - zaczął grzebać w lodówce.

nawet nie ogarnęła niezręczności sytuacji. myślała, że z benkiem są teraz super przyjaciółmi i ich związek poszedł w niepamięć. z cody'm to była świeższa sprawa, co z tego, że nieprawdziwa. bridget wmawiała sobie co chciała.
- zostań, byłoby super, jakbyście się poznali! - złapała benka za ramię, ale zaraz wróciła do przytulania alfonsa, pewnie dlatego, że ją pociągnął za rękę, żeby wróciła xd - tyyyle wam wszystkim opowiadałam o sobie nawzajem i wreszcie jesteśmy razem w jednym miejscu! - zaklaskała zadowolona.

bridget taka głupia.... ja nie wiem co oni w niej widzieli serio xd
- przecież poznaliśmy się - wyjasnił dalej się uśmiechając przy tym. jasne, że ją trzymał na wodzy i jak tylko była za blisko benka to ciągnął ją w swoją stronę ;x - nie opowiadałaś aż tak dużo - zauważył przytulając ją do siebie - ale cieszę się że poznaje twoich znajomych - odparł z naciskiem na to, ze ben faktycznie jest juz tylko znajomym.

widzieli w niej zapewne to, że była super zajebistą dziewczyną, ot co ;x
- tak, też tak sądzę. jesteśmy znajomymi, to nam wystarczy bree. ja naprawdę nie chcę wam przeszkadzać, poszukam sobie kogoś kto nie ma towarzystwa, przynajmniej ustalę co i jak z komiksem - puścił jej oczko. bree była tam superbohaterką, jego ulubioną. spakował piwka do koszyka.

- ja też się cieszę, że poznajesz moich znajomych. - chichotała. - powinniście mieć zdjęcie razem na pamiątkę! - klasnęła w dłonie i zaczęła ich do siebie przyciągać jak w tym memie "now kiss" haha. myślała, że mogą się ze sobą zaprzyjaźnić, skoro na różnych etapach jej życia byli dla niej najważniejszymi osobami. - tu każdy ma towarzystwo, jesteśmy na imprezie! ale jesteś głupiutki czasami! - śmiała się dalej.

wcale nie chciał z nim zdjęcia więc odsuwał się jak najdalej mógł, w końcu jednak pstryknęli sobie to zdjęcie, a potem zaciągnął bree jak najdalej od niego. nie chce mi sie nim grać xd

poszedł pić z kimś innym.