flamingo

była już stworzona kategoria las vegas, a to oznacza, że na poprzedniej generacji też ktoś wybrał się tam na wycieczkę hehe. gabriel i katia siedzieli tu od dwóch dni i doskonale się bawili. gabriel pił od rana, tracił hajs, balował, nie przejmował się niczym.
- mógłbym tu zostać do końca świata - mruczał jej pijacko do ucha i już macał ją ostentacyjnie po tyłku jak siedzieli przy barze. mniej więcej tak sobie wyobrażał swoją ucieczkę z dani, ale skoro ona kazała mu wracać, to teraz korzystał z katią xd

ona za to kupowała sobie najdroższe ciuchy, biżuterię, chodzili do mega drogich knajp, uprawiali dziki seks dosłownie wszędzie i żyli życiem bogaczy. takiego życia chcieli, prawda? tak sobie przynajmniej je wyobrażali! ona go całowała przy wszystkich, macając go po klacie - ja też - wymamrotała zanurzona w jego usta. dani mogła nie mówić, że chce wracać! katia nie musiała, bo jej tam nic nie trzymało w albans, mogła tu siedzieć ile się jej żywnie podobało xd

gabriela też nic nie trzymało w st. albans, więc tutaj żył swoim najlepszym życiem i nie przejmował się niczym.
- zostajemy - zadecydował lekkim tonem, bo dla niego to była taka łatwa decyzja. katia jeszcze mu się nie znudziła, więc w tej chwili zostawanie było dobrym pomysłem. całował ją po szyi. - mógłbym się z tobą ożenić tu i teraz - mówił jej w cycki, bo już tam wylądował ustami.

dokładnie, pasowali do las vegas idealnie!
- mhm, zostajemy - zgodziła się razem z nim, ale była już pewnie dawno pijana i wzięła jakieś tabsy, więc zgodziłaby się na dosłownie wszystko. prędzej czy później i tak się nią znudzi a ona nim, bo to nie była para, która brała cokolwiek na poważnie. a tym bardziej własne życie. woleli imprezy, romanse, wydawanie kasy a nie ustatkowywanie się - to się ze mną ożeń - zachichotała - ożeń się ze mną gabrielu marichalar borbon - dała mu się dalej całować.

hedonistyczne życie!
gabriel zawsze prędzej czy później każdą się znudzi. dani też zapewniał, że nie jest żadnym kaprysem, a wystarczyło kilka dni, żeby mu się odmieniło. niby miał obsesję na punkcie znalezienia żony, ale jednak do małżeństwa i ustatkowania się zupełnie się nie nadawał.
- gabrielu juanie felipe de todos los santos marichalarze y borbonie - poprawił ją xd sorry, musiałam. on nawet nie próbował jej się oświadczać, bo nie wiedział jak ma na nazwisko. nie była to dla niego wazna informacja. - ożenię się z tobą tak, że stracisz głowę - nie porównywał jej losu do żon henryka viii, tylko raczej na tym etapie tak często się oświadczał, że "ożenić się" traktował jako synonim seksu xd wstał cały czas ją całując i podniósł ją pozostając w objęciach, ona miała zawinięte nogi wokół jego pasa i w ten sposób zaczął ją wyprowadzać z tego przybytku. nie wiem gdzie był fernando, ale na pewno ich nie pilnował!

o nie! fernando nie pilnował państwa borbonów xd jakie to smutne! znaczy, niedługo państwa borbonów. katia miała w nosie czy zna jej nazwisko czy nie, bo nie traktowała go w ogóle poważnie, a jego propozycję małżeństwa też tak nie potraktowała. wolała myśleć, że to wszystko żarty. jej życie przypominało przecież jedną wielką imprezę, nie zamierzała się statkować w tak młodym wieku! - mhm mhm - wymamrotała naprędce, a potem trzymała się go bardzo mocno, żeby mu nie spaść. szkoda, że tym razem małżeństwo stanie się faktem, a potem skandalem którego jeszcze nigdy nikt nie widział! - chcę stracić dla ciebie głowę gabriel - wyszeptała mu do ucha a potem namiętnie pocałowała.

fernando był już zmęczony, bo gabriel i katia nie spali od 72 godzin i cały czas tylko na zmianę pili albo się seksili, a biedny fernando potrzebował trochę odpoczynku. nie sądził, że jak pójdzie na jedną krótką drzemkę to gabriel odwali coś gorszego niż zwykle xd gabriel też nie traktował katii jako faktycznej kandydatki na żonę, ale pod wpływem las vegas i szampana mogł sobie tak gadać.
- uczynię cię najszczęśliwszą kobietą na świecie - zapewniał ją napalony na jej ciało co przesłaniało mu osąd. - potrzebujesz welonu, moja panno młoda - pocałował ją znowu i zaniósł do jakiegoś sklepiku, który był przygotowany na takie sytuacje.

mieli sporo w sobie energii, palili, pili, imprezowali i tak w kółko. fernando biedaczek musiał ich pilnować, zawsze i wszędzie, ale i tak mu pewnie zwiewali jak to oni! i urywali się na całe noce, dnie, a potem ich znajdował i tak w łóżku xd - mam nadzieję, że tak będzie mój przyszły mężu - ona też była napalona na niego i mogłaby go przelecieć tu i teraz, ale jednak byli w sklepiku. złapała pierwszy lepszy welon, który założyła na głowę - a ty potrzebujesz... a nie mamy obrączek - zachichotała prosto w jego usta.

życie fernando było wyczerpujące. zasłużył na trochę odpoczynku. ciekawe czy mamusia borbon go zwolni jak dowie się o występku syna. to byłaby jeszcze większa drama niż sam ślub xd
- wyglądasz szalenie seksownie - pożerał ją wzrokiem i też miał ochotę się na nią rzucić, ale jednak był grzeczny. - ja potrzebuję muszki. - musial się prezentować elegancko, więc nie wybrał pierwszej lepszej jak ona tylko przyłożył sobie kilka opcji do szyi zanim zdecydował się na odpowiednią. - przyniosę ci pierścionek mojej mamy - zadecydował, bo był maminsynkiem i zawsze woził jakąś szkatułkę z takimi rzeczami. dlatego zaraz jechali windą gdzie się do siebie dobierali i pozostali goście byli skonsternowani. w pokoju gabriela ten szybko znalazł pierścionek. - mam! - zaprezentował jej dumnie i znowu zaczął ją namiętnie całować, przez co prawie sie rozproszył i zostaliby znowu w jego łóżku, ale teraz mieli ważniejszą misję. - dla mnie obrączkę znajdziemy jutro. nie mogę dłużej czekać. - fernando będzie miał misję szukania obrączki, a póki co znowu byli w windzie i znowu prawie się ruchali przy innych.

pewnie tak będzie! fernando wyleci z roboty, biedny. będzie musiał ktoś go przejąć, bo fernando jest już postacią kultową. mamusia jak tylko zobaczy co synek odwalił to dopiero się przekręci, a tym bardziej kogo sobie wziął za żonę. wszystkie pudelki będą o nich pisać, to jest pewne. poczekała na niego aż wybrał sobie muszkę która mu pasowała, pewnie mu coś tam podpowiadała w międzyczasie, bo musiała do czegoś pasować, a do niego to już w ogóle. ona nie dbała o jakiś zajebisty welon, miał być i tyle, nic więcej. byleby nie była to jakaś szmata która by ją zbrzydziła - wow - spojrzała na ten piękny pierścionek, który niedługo już będzie nosiła na palcu. ocierali się pewnie o siebie w tej windzie, więc każdy kto chciał wsiąść od razu rezygnował bo dosłownie się tam macali przez ciuchy - gdzie ta kaplica - mruknęła całując go namiętnie.

fernando poleci na emeryturę na malediwy, a gabriel go odnajdzie i każe mu wracać, bo nie umie bez niego żyć xd
wysiedli z windy na odpowiednim piętrze i praktycznie biegli do kaplicy, bo tak nie mogli się doczekać nocy poślubnej. w kaplicy powitał ich elvis, który zaczął coś tam gadać, ale gabriel już go pospieszał.
- bla bla bla, przejdźmy od razu do części z "tak" i "możesz pocałować żonę" - ciągle pożerał katię wzrokiem jak tak stali naprzeciwko siebie trzymając się za ręce. to zdecydowanie nie była sceneria jaką gabriel planował z organizatorami ślubów podczas poprzednich okazji.

zdecydowanie nie był to ślub marzeń. jej również nie. i gabriel nie był kandydatem jej marzeń, nie był w ogóle jej kandydatem! wymienili się obrączkami, była oczywiście cała standardowa formułka i oboje powiedzieli sobie tak xd w tym samym momencie kiedy powiedzieli sobie tak, oboje przekroczyli jakiekolwiek granice skandalu. to był dopiero skandal nad skandalami! pewnie miał obrączkę prowizoryczną z jej pierścionka czy coś, który miała na sobie na palcu którymś! - męęężuuuu - rzuciła się na niego z pocałunkami kiedy już oficjalnie zostali małżeństwem!

to na pewno nie był ślub jakiego gabriel się spodziewał. no ale do trzech razy sztuka, ważne, że w końcu udało mu się usidlić żonę xd czego oczywiście jutro z samego rana bardzo pożałuje. nie miał takich małych paluszków, żeby jej pierścionki zakładać. może urwała kawałek welonu albo swoich rajstop i obwiązała mu wokół palca xd
- żooonooo - dobierał się łapkami już pod jej spódniczkę, więc elvis musiał ich rozdzielać, żeby podpisali co trzeba i dali wejść kolejnej parze. - jesteś moja - mruczał do niej seksownym acz pijackim głosem. polecieli do pokoju przypieczętować związek. możemy odegrać poranek albo innym razem i next.

gabriel w ogóle się nie spodziewał ślubu, to był czysty przypadek. rano koszmarnie się czuli, obudzili się z kacem, ale poranek zagramy jutro xd bo całą noc pieczętowali swoje nowe piękne małżeństwo! next i zacznę.

katia i gabriel popełnili największy błąd w życiu. nadal siedzieli w las vegas, ale nie mieli już chyba najlepszych humorów na świecie. kminili teraz jak by tutaj się rozwieść, żeby było szybciej ale jak się okazało, że nie jest to takie proste, to trochę utknęli w miejscu. katia właśnie siedziała na balkonie i popijała szampana i myślała, co dalej.

błąd, który bardzo szybko się rozprzestrzenił skoro latali po całym hotelu i łatwo było im zrobić zdjęcie jak wychodzą ze ślubnej kaplicy. gabriel cały czas gonił fernando do roboty, żeby wszystko odkręcił, ale okazywało się, że nawet fernando nie miał takich zdolności. właśnie przyniósł gabrielowi złe wieści, że kolejny pomysł nie wypalił, więc gabriel wkurzony wyszedł na balkon.
- masz tego więcej? - wyciągnął butelkę z szampanem z wiaderka z lodem i zaczął ciągnąć z gwinta. bycie trzeźwym nie ułatwiało sprawy.

musieli zdobyć mnóstwo dokumentów, na dodatek wszystko utrudniał fakt, że to była rodzina królewska a nie jakiś zwykły szaraczek, więc teraz musieli mieć też zgodę mnóstwa ludzi na rozwód. generalnie sąd też nie chciał się zgodzić na unieważnienie ich związku, bo kazał im się postarać pobyć w małżeństwie a nie biadolić, że po pijaku i że to błąd. wszyscy już wiedzieli, że katia i gabriel byli małżeństwem, a jak ojciec się jej dowiedział, spędziła dwie godziny na telefonie i słuchała jak się na nią drze - ej, zostaw trochę dla mnie - mruknęła, odciągając go od butelki. w sumie pogoniła fernando, żeby im przyniósł więcej.

wszyscy ze strony gabriela (a szczególnie biedni ludzie od pr-u) błagali go o to, żeby pobył w małżeństwie. nie mógł w ciągu pół roku mieć trzech ślubnych skandali, tego było już za wiele. skoro george dawał rade, to gabriel nie da rady?! ten argument na pewno najlepiej działał na gabriela, bo nie wierzył w szczerość związku annie i george'a.
- ej! zostaw go w spokoju. - bronił fernando kiedy go tak pogoniła. - ustalmy zasady! tylko ja mogę rozkazywać fernando. - różnymi rzeczami mogli się dzielić w małżeństwie, ale nie nim xd

pewnie jego ludzie już ją namawiali żeby trochę poudawali małżeństwo przez dłuższy czas niż jeden dzień albo dwa i pobyli trochę grzeczni. katia miała trochę wątpliwości, ale czego w sumie nie robi się dla publicity stuntu, prawda? - niech ci będzie, nie będę go o nic prosić, ale o szampana chyba mogę, nie? - zauważyła rozbawiona - więc, panie mężu, czego jeszcze mi nie wolno? - zapytała poważnie spoglądając na swój pierścionek na palcu.

gabriel miał sporo wątpliwości. nie tego oczekiwał od swojego wielkiego głośnego ślubu. owszem, był głośny, ale nie do konca o to chodziło. tak samo jak i cała podstawa małżeństwa z katią wydawała się dość chwiejna... z drugiej strony miał z nią lepsze relacje niż z poprzednią narzeczoną, więc to zawsze plus.
- fernando, przynieść szampana - powiedział do niego po hiszpańsku i odgonił. sam miał ochotę na szampana, więc wcale nie robił tego, żeby dogodzić swojej żonusi xd - pieprzyć nikogo publicznie i chyba tyle. - wzruszył ramionami. nad resztą zasad pracowali wspólnie ich ekipy od pr-u. popatrzył na pierścionek jego matki na jej palcu i poczuł, że to świętokradztwo. - i kupimy ci nowy pierścionek, a ten oddasz. - dodał stanowczym głosem.

wywróciła oczami - niech ci będzie, że ten ci oddam, ale muszę publicznie nosić jakiś inny, nie sądzisz? ty też musisz dla tej całej szopki nosić swoją obrączkę, żeby nie było - ostrzegła go - wiesz, jak mamy poudawać małżeństwo, to chociaż zróbmy to głośno, dobrze i tak, żeby wszystkim szczęki opadły, jasne? ma to być skandal skandali. tak, żeby przebić tego cholernego georga i annie czy jak im tam jest - machnęła ręką i napiła się szampana. wstała na chwile i oparła się o barierkę - ty też masz być mi wierny, ale oficjalnie, a prywatnie rób se co chcesz, ok? - musieli ustalić zasady - gdzie oficjalnie mieszkamy? u ciebie? - wolała ustalić wszystko już teraz.

- jasne, to tylko nic nie znaczące błyskotki. - machnął ręką. on tam lubił błyskotki, więc mógł obrączkę ponosić na palcu, byle tylko katia nie nosiła pierścionka mamusi, bo wbrew temu co wydawało mu się kiedy był pijany i napalony, wcale na ten pierścionek nie zasługiwała. - ja mam dużo do stracenia. stanę na wysokości zadania, pokażę wszystkim jakim jestem idealnym pieprzonym mężem i że cały czas chodziło tylko i wyłącznie o ciebie. - zapewnił ją. - oczywiście, że u mnie! - odpowiedział jakby to była oczywista oczywistość. nie zamierzał wyprowadzać się ze swojej willi tylko z powodu jakiegoś wybryku. - ale nie myśl sobie za wiele i będziemy robić tę szopkę tyle ile trzeba, a mój prawnik już pracuje nad papierami rozwodowymi. - dodał ostrzejszym tonem. - ty mnie w to wkręciłaś. taki był twój plan od początku? uwieść mnie i zdobyć moją fortunę? - zaczął jej wypominać, bo przecież nic nigdy nie było jego własną winą xd

- dokładnie, nic nie znaczące błyskotki - ściągnęła pierścionek i mu go oddała, skoro tak mu bardzo zależało na tym. zaśmiała się na jego słowa - to bardzo się cieszę, że staniesz na wysokości zadania mój drogi ukochany mężu. pamiętaj, że musimy publicznie się uwielbiać i kochać. a na dodatek musimy wymyślić ile się znamy i od kiedy planowaliśmy taki ślub, bo niech będzie, że to było tak specjalnie - zauważyła zbliżając się do niego - nie martw się, jak tylko się rozwiedziemy zniknę z twojego życia raz na zawsze - puściła mu oczko, ale w papierach nadal będzie figurowała jako jego była żona - oj gabrielu, aż tak nisko nie upadłam, żeby wychodzić za mąż dla pieniędzy, mam własne - bo tak było, miała kupę kasy i nie była biedna - poza tym, to ty mi się oświadczyłeś - zauważyła - nie ja tobie - posłała mu buziaczka - więc bądź grzeczny kochanie. i ćwicz uśmiech, mężu - pomiziała go po policzku - bo czeka nas dłuuga droga - pocałowała go w usta.

wziął szybko pierścionek mamusi, tak jakby bał się, że katia się rozmyśli, bo może i były to nic nie znaczące błyskotki, ale akurat ten jeden pierścionek był bardzo ważny.
- nic nie musimy wymyślać, moi ludzie się tym zajmą - machnął ręką, bo jego nie obchodziło co oni tam wymyślą i na wszystko przytaknie. miał w tym doświadczenie. a pewnie już rozpowiadali historie, że dani to asystentka gabriela, która pomogła mu polecieć do rosji do katii w noc ślubu z olivią. może nikt nie zauważy, że w tym czasie katia leżała naćpana gdzieś w londyńskim zaułku. - więc wykorzystajmy to co jest. - podsumował i oddał jej pocałunki, a potem znowu uprawiali dziki seks całą noc skoro i tak byli małżeństwem. jeszcze mu się nie znudziła wow! jak wrócą do st. albans to tak na pewno się stanie, a wrócili następnego dnia.