pokoik miry nad sklepem

dogorywały tutaj z kacem po wczorajszej imprezie. leżały na łóżku, a tle leciał jakiś serial na którym niezbyt się skupiały.

zawinela sie w kocykowe burrito I nie odzywala sie wcale. nie wiedziala czy miala gorszego kaca po alkoholu czy po tym co sie stalo.

mira przyglądała się swoim pomalowanym paznokciom. opowiadała, że spotkała na imprezie jakiegoś gościa z którym ash przez jakiś czas spotykała się na schadzki, a który potem zniknął - słyszałaś? - dopytała nie mając żadnej reakcji od niej.

- co? - otrzasnela sie. probowala sobie przypomniec co przed chwila mira powiedziala, ale nie potrafila. - zamyslilam sie - mruknela I siegnela po sok pomaranczowy, ktory mial jej pomoc czuc sie lepiej, ale dzialal bardzo powoli.

dziś pewnie wyjątkowo nie leczyły się alkoholem, bo żadna z nich nie miała na to ochoty, wow! wyciągnęła rękę i podała jej szklankę z sokiem - nieważne - nie chciało jej się powtarzac, to nie było aż tak istotne - co zaprząta ci myśli? - zapytała - a raczej kto? - oby nie był to ten nerd ben!

chwycila szklanke, ktora jej podala I powoli zaczela saczyc sok. - nikt - odpowiedziala, ale nie brzmialo to wystarczajaco przekonujaco wiec musiala dodac - nie chce o tym rozmawiac - standardowo! niektorzy radzili sobie z problemami mowiac o nich, a ona probowala je zakopac jak najglebiej I zapomniec o nich.

miry nie dziwiła odpowiedź ashley, mało kiedy mówiły o swoich bolączkach. wolały cierpieć w samotnosci - jeśli to przez jakiegokolwiek faceta to po prostu go przeleć i porzuć - złota rady miry która wczoraj zamiast wyrywać facetów utknęła z jakimś paranoikiem.

- tym razem to nie zadziala - mruknela niezadowolona. przedzej by ja przelecial I porzucil Alexander. juz raz to zrobil! odlozyla sok na stolik I owinela sie jeszcze bardziej kocem. sama mysl o nim spowodowala przyplyw zlosci.

- jesteś pewna? - dopytała - to że jest zajęty nie znaczy, że nie da się go przelecieć - przypomniała jej, że związek nigdy nie był przeszkodą dla nich xd - będziemy tak leżeć jak bułki? - zapytała wprost - możemy popatrzeć na ludzi na ulicy i pośmiać się z ich ciuchów, to zawsze poprawiało nam humor - przypomniała jej.

- jest frajerem I nie chce miec z nim juz wiecej nic wspolnego - oznajmila. chciala mocno wierzyc w to, ze to prawda, ale Alec mial nad nia taka kontrole, ze nie bylaby w stanie mu sie oprzec. - posmiejmy sie - zgodzila sie na taka rozrywke I leniwie wstala z lozka, nadal owinieta w koc.

- rozumiem, olewamy frajerów - pokiwała głową będąc z nią zgodną. nie wiedziała że chodzi o alexandra który był integralną częścią jej życia przez jakiś czas i mira na pewno o nim słyszała - doskonale - otworzyła na oścież okno i wychyliła się - zobacz - wskazała na jakąś laskę - wygląda jakby urwała się z pokazu mody z biblioteki - zażartowała na rozciągnięty sweter.

moze jeszcze kiedys o nim uslyszy, ale Ashley musiala sie najpierw pogodzic z tym, ze kolejna osoba zostala wczoraj mniej wiecej wtajemniczona w sekrety jej zycia. trudno bylo jej przetrawic wstyd jaki czula kiedy sie rozkleila przed benem.
zasmiala sie slabo na komentarz miry. - to chyba bardzo popularna opcja z bibliotekowego fashion weeku - pokazala na inna laske, ktora miala na sobie podobny sweter.

ashley słodziak he he. benek na pewno nie wypapla nikomu że sie rozkleiła. swoją drogą ciekawe co zrobi alexander kiedy po raz kolejny się spotkają!
- to musi być jakaś jesienna kolekcja gucci - zaśmiała się widząc jak ożywia się ash. pewnie pośmiały się jeszcze trochę, a potem finalnie wypiły i tak jakieś drinki! next!

nie szli długo, ale pewnie zdążyli porozmawiać o jakiś totalnie neutralnych tematach. mógł się zdziwić, że idą do miejsca gdzie pracuje. jeszcze pomyślał, że śpi na zapleczu w sklepie xd
skręcili jednak w uliczkę obok sklepu, gdzie znajdowały się drzwi. zdążyła już wyjąć klucze, ale zamiast otworzyć to stanęła przy progu obserwując położone kwiaty i pudełko z tortem od mamuśki. właśnie o to się tak awanturowała, bo nie chciała żeby bezdomni zabrali. jakby mira miała to zjeść - ech, mami - zaczęła lamentować po ichniejszemu pod nosem i chwyciła niechciane prezenty - uparła się na to - wyjaśniła szybko arnoldowi, a potem podała mu klucze żeby otworzył drzwi. do góry pewnie prowadziły schody i jeszcze jedne drzwi, a za nimi było mini lokum miry, do którego weszli.

zastanawiał się czy zmierzają do sklepu gdzie na zapleczu go zamorduje. przy pierwszym spotkaniu chyba coś gadała o trupach na zapleczu. także może przez ten cały czas chciała go omotać i zbudować jego zaufanie, żeby w końcu dzisiaj dopaść swoją ofiarę. dobrze, że wziął te tabletki, bo naprawdę by się zaczął tego obawiać. 
- to miłe z jej strony - podsumował. otworzył drzwi i dał się poprowadzić do jej mieszkanka, które było małe, ale jego zdaniem przytulne. ciekawe czy była przygotowana na to, że arnold ją dzisiaj odwiedzi. - i co teraz? chcesz to zjeść? - wskazał na tort, ale tak naprawdę chciał skontrolować czy zaprosiła go w konkretnym celu xd

hahahhaaha, miła uzasadnione lęki. mira czasami zachowywała się tak jakby mogła kogoś zamordować, szczególni kiedy miała zły humor.
- nadopiekuńcze - poprawiła go i wrzuciła tort do lodówki, a dla kwiatków znalazła nawet jakiś wazon. na pewno nie była przygotowana i miała rozgardiasz w postaci niepościelonego łóżka czy też porozwalanych ciuchów. nie miała jednak z tym żadnego problemu. w zasadzie rzadko miewała męskich gości u siebie, częściej to ona lądowała u nich - zjeść? - zaśmiała się traktując to faktycznie jako żart. w życiu by nie ruszyła tortu. chyba, że byłaby w stanie rozpaczy a potem go wyrzygała xd - a ty? - zapytała i usiadła na łóżku. patrząc na niego z dołu, dość prowokacyjnie, może specjalnie siadając w tym miejscu? a może to był testy czy miał dobre intencje!

przebywając w jej towarzystwie nauczył się, że nie może czuć się bezpiecznie xd
- chciała zrobić przyjemność swojej córce w urodziny - wzruszył ramionami. jego zdaniem powinna się cieszyć, że ma nadopiekuńczą mamę. jego uciekła, bo nie chciała się zajmować synem w spektrum autyzmu. także nie wiedział jak zachowują się matki xd ciężko było mu nie mieć grzesznych myśli kiedy patrzyła na niego z łóżka. ale z drugiej strony... gdzie indziej miała usiąść. nie było za wiele opcji. na szczęście był przyzwyczajony do odwiedzania dziewczyn w podobnych warunkach w akademiku za studenckich czasów xd - to twoje urodziny, ty decydujesz - odpowiedział wymijająco i oparł się o blat kuchenny, a więc stając po drugiej stronie pokoju. nie zamierzał się na nią rzucać, chociaż miał na to ochotę. czuł, że go podpuszcza, ale i tak podtrzymywał jej wzrok.

na ciągłym stand by mode xd
- chciałeś wiedzieć o mnie coś więcej więc to jest twoja odpowiedź - była lekko poirytowana tym, że stawał po stronie jej matki - mam nadopiekuńczą mamę, która odmawia rozmawiania z członkami rodziny po angielsku żebyśmy nie zapomnieli i pielęgnowali nasze albańskie korzenie - przynajmniej w końcu zdradziła skąd jest. za dużo sekretów na raz. będzie miała wyrzuty sumienia, że tak się uzewnętrzniła. z pozycji siedzącej położyła się na chwilę i westchnęła obserwując sufit. co było dość urocze bo może przez jedną sekundę była prawdziwą mirą, a nie udawaczką mirą. zaraz jednak skierowała znowu swój wzrok ku niemu i na jej twarzy pojawił się ten dobrze mu znany niecny uśmieszek. wstała i zrzuciła z siebie marynarkę przez co mógł zobaczyć jej dekolt i ramiona. jasne, robiła to specjalnie - nie zgadzam się żebyś powoływał się na casus urodzin - ruszyła w jego kierunku, a kiedy była wystarczająco blisko oparła ręce o blat tak że znalazł się dosłownie w jej kleszczach/objęciach. ale dalej nie powiedziała co chce robić. grunt że była blisko i prowokowała.

to nie było dobre dla jego anxiety xd a może właśnie dobre i pomagało mu się przełamywać.
chociaż mira była poirytowana, to on odnotowywał kolejne fakty z życia miry i świętował wewnętrzne zwycięstwo, że udało mu się coś z niej wyciągnąć. nie była już takim tajemniczym nieprzewidywalnym stworzeniem. no dobra, nadal była. 
- chciałem wiedzieć więcej o tobie, a nie o twojej mamie, nie rozmawiajmy o niej - stwierdził, że tak będzie bezpieczniej. chciał się dowiedzieć więcej o mirze, ale nie chciał, żeby się irytowała tym tematem. wyciągał z niej nowe informacje, a sam nie przyznał się jaka popaprana była jego własna rodzina. obserwował ją i uśmiechnął się lekko widząc tą uroczą naturalną mirę. taka podobała mu się najbardziej. chociaż ta mira-kusicielka też bardzo mu się podobała i nie mógł od niej oderwać wzroku kiedy podchodziła bliżej. ukradkiem przeleciał (xd) wzrokiem jej dekolt i ramiona i podtrzymywał jej spojrzenie z jednokącikowym uśmieszkiem, który zdradzał to jak bardzo na niego działała. a jak już znalazła się tak blisko niego to nic nie powiedział i odgarnął jej włosy za ucho, przesuwając dalej dłonią po jej nagim barku i wzdłuż kręgosłupa. jego ruchy były niespieszne, czułe. takie, które mówiły "nie chcę cię przelecieć jak szmatę, tylko celebrować każdy moment". dopiero jak już wylądował dłonią nad jej tyłkiem to przycisnął ją do siebie, pocałował w obojczyk, a następnie w usta.

robiła mu darmową terapię xd
nawet jeśli mówiła coś o sobie to mówiła to lakonicznie albo dziwnymi odnośnikami. łapał jakieś fakty z jej życia, które nijak do siebie jeszcze nie pasowały, ups.
nie zdziwiłabym się jakby ukradkiem ją przeleciał w swojej głowie. takie fantazje były w stylu arnolda. mira nawet by nie wiedziała, ze została już wyruchana przez niego w głowie xd
widziała jak na niego działa. znała ten wzrok doskonale. choć zazwyczaj wygłodniali faceci po prostu się na nią rzucali i mogli przejść do konkretów. arnold jednak miał zupełnie inne podejście, którego mira na co dzień unikała, a jednak znalazła się z nim w tej, a nie innej sytuacji i to we własnych mieszkanku.
jej wyraz twarzy nie zmieniał się za bardzo, był kusicielski i niegrzeczny. ale dokładnie obserwowała wszystkie zmiany i emocje na jego twarzy. westchnęła czule kiedy pocałował jej obojczyk bo to było bardzo miłe. zaraz jednak przeszli do ich stałego punktu spotkań czyli całowania. jej dłonie spoczęły na jego torsie, a kiedy pocałunki się pogłębiały to kierowały się ku górze żeby rozpiąć jego koszulę. jeden guzik, drugi guzik, trzeci guzik. powoli brnęła do celu!

to lepsze niż leki xd
przynajmniej czegoś się dowiadywał! to więcej niż do tej pory.
hehe musiał ją przelecieć w głowie, bo na nic innego nie miał co liczyć xd 
wraz z pogłębianiem pocałunków jego ręka powędrowała pod jej koszulkę gdzie miział palcami jej plecy. ciągle nie docierało do niego, że naprawdę ma szansę wylądować z nią w łóżku, ale wiele znaków na niebie i ziemi na to wskazywało. tak czy inaczej musiał korzystać póki się nie rozmyśliła i go nie wyrzuciła z mieszkania..... co jednak się nie stało, a zamiast tego w pomieszczeniu rozległ się dzwonek jego telefonu. odsunął się od miry i wydał z siebie ciężkie westchnięcie. nie musiał nawet sprawdzać kto to jest, miał ustawiony specjalny dzwonek dla brata, żeby zawsze sprawnie reagować. tyle że w tym momencie egoistycznie wcale nie chciał reagować i zamknął oczy, na chwilę pozostając tak z grymasem na twarzy, a dźwięk jego telefonu wwiercał im się w uszy. wyglądało to dość dziwnie. dopiero kiedy telefon przestał dzwonić wrócił do żywych i wyciagnął go z kieszeni, bardziej żeby sprawdzić godzinę, a nie kto dzwonił. telefony od ich rodziny dyktowały im dzisiejszy wieczór. 
- muszę iść - mruknął uciekając od miry wzrokiem, bo wiedział, że jak spojrzy na nią to będzie chciał się rozmyślić, a nie mógł tego zrobić bratu. jednocześnie nie czuł się na tyle pewnie przy niej, żeby wyjaśnić o co chodzi, więc poprawił ramiączko bluzki, które opadło jej na ramię i po prostu uciekł, po drodze zapinając koszulę i oddzwaniając do brata. resztę wieczoru spędził na uspokajaniu go.

może miał cień szansy, ale po tym co zrobił raczej nawet ten cień szansy zniknął.
to, że miał takie wolne podchody jednocześnie ją irytowało, ale w jakiś dziwny sposób nakręcało. zesztywniała na chwilę i przeszedł ją dreszcz kiedy wsunął palce pod jej koszulkę. to był tylko moment, ale zdecydowanie wskazywał na to, że leciała na niego trochę. mogła mu wmawiać, że jest inaczej, a ciało i tak robiło swoje!
udało jej się rozpiąć koszulę do połowy chociaż zanim rozległ się dźwięk telefonu. mogła sprawdzić czy chociaż trochę ćwiczy i czy goli klatę, albo czy ma owłosiony tors hehe.
na pewno nie spodziewała się takie obrotu sprawy i tego, że nagle się oderwie a na jego twarzy będzie jakaś dziwna mina. nie tak faceci reagowali na to kiedy była blisko. teraz ona była trochę skonfundowana. nie odsunęła się nawet o milimetr czekając na jakąkolwiek reakcję, albo wyjaśnienie. nie dostała ani jednego, ani drugiego. uciekając od niej pewnie musiał ją delikatnie przestawić żeby się wydostać co też spotkało się z jej zdziwieniem. zazwyczaj to ona zwiewała z cudzych mieszkań i nigdy wcześniej jej to nie spotkało, dlatego zanim w ogóle była w stanie wydobyć z siebie jakiekolwiek słowa oburzenia i pogardy to arnolda już nie było.
przez chwilę nie wiedziała co się stało i miotała się w miejscu, w którym stali gasząc swoje pragnienie szklanką wody. zaraz jednak odpalił się jej tryb 'niszcz i nienawidź', dlatego wygrzebała z szafy najbardziej zdzirowatą sukienkę, nałożyła swój standardowo slutty make up i poszła do ulubionego klubu, gdzie niedługo potem wyrwała jakiegoś gościa, z którym wylądowała u niego. on się nią porządnie zajął i wyruchał jak szmatę, nie to co arnold!