l'atelier grandsire

zabrał dorotkę na kolację, ale kompletnie nie wiem co się działo z dorotką wcześniej xd tak czy inaczej, byli na kolacji.

standardowe kłótnie z bratem xd teraz cieszyła się, ze była na tej wycieczce z hectorem i że było romantycznie i jeszcze nic nie zdążyło tego zepsuć!
- tu jest tak pięknie i bajkowo - wzdychała gapiąc się za okno zamiast na niego, bo mieli miejsce przy oknie i to ją w tej chwili bardziej interesowało hehe. trzymali się za ręce nad stolikiem.

było na pewno romantycznie, hector o to na pewno zadbał! dbał o dorotkę cały wyjazd, nie nudziło się jej prócz tych kłótni z braciszkiem. spojrzał za okno - taak, faktycznie jest tutaj pięknie - zgodził się z nią i spojrzał potem na nią - cieszę się, że jesteś tutaj ze mną - się chłopak porwał na romantyzm, nie ma co.

byli nawet razem w pokoju, więc odkąd się do niego wprowadziła byli nierozłączni hehe. pozostawali na etapie miesiąca miodowego i jeszcze nie zaczęli się denerwować na siebie.
przeniosła wzrok na hectora, który też był całkiem niezłym widokiem.
- ja też cieszę się, że jestem tu z tobą - pomiziała go kciukiem po dłoni. - powinniśmy tu zostać na zawsze! - wymyśliła.

to, że razem są w pokoju to akurat jeszcze ogarnęłam. a co tu się działo w weekend, to już nie bardzo xd liczę na jakieś podsumowanie soon.
zaśmiał się z jej pomysłu - kochanie, nie możemy się przeprowadzić tutaj na zawsze... - chociaż to wcale nie był aż taki głupi pomysł, bo w sumie to co ich łączyło z albans! ano nic, bo on studiował coś totalnie randomowego, rodzice i tak byli wiecznie zajęci a ona i tak kłóciła się z braciszkiem.

też nie wiem co się działo, po wycieczce się okaże jakie są straty xd
- dlaczego nie możemy? mamy tu wszystko czego potrzebujemy, siebie nawzajem, naturę, duży pokój i dobre jedzenie - nic więcej do szczęscia nie potrzebowała. już się nakręcała i wyobrażała sobie wizję tego jak mogłoby wyglądać ich życie. skoro pod wpływem kaprysu przeniosła się na uczelnię w st. albans, to pod wpływem innego mogła zamieszkać w alpach.

ty w przeciwieństwie do mnie grałaś, a ja piłam i narobiłam sobie tonę siniaków w dziwnych miejscach xd
- powiedzmy, że się zastanowię. jeżeli będziesz nadal tu chciała zostać do końca wyjazdu, wtedy coś ogarnę - obiecał jej takie rozwiązanie, bo dla niej naprawdę był w stanie kupić im tutaj mieszkanie i to jakie tylko chciała. pocałował ją w grzbiet dłoni i napił się wina z kieliszka. był totalnie ją zauroczony. przynajmniej na razie, miesiąc miodowy niech jeszcze trwa!

zachciało się imprezować xd
- myślisz, że nie mówię na serio? że zmienię zdanie do końca wyjazdu? - spojrzała na niego poważnie. czesto ludzie zarzucali jej zmienność... zgodnie z rzeczywistością zresztą xd... no ale ją denerwowało to, że nie była wtedy traktowana poważnie. nie mogę obiecać ile miesiąc miodowy będzie trwał, dorothy jest zbyt nieprzewidywalna dla mnie xd

ta, zachciało mi się jeździć na jakąś wiochę na imprezy, to mam teraz xd
ciiii, niech trwa, póki hector jej nie wywali na zbity pysk z domu. albo jemu się coś nie zmieni nagle w głowie i nie zacznie jej traktować inaczej. tymczasowo byli grzeczni. spojrzał na nią rozbawiony - spokojnie, kochanie, jeżeli będziesz chciała tutaj zostać na zawsze, jutro kupujemy tu mieszkanie. jakie tylko chcesz - chciał ją udobruchać.

podejrzewam, że to dorotka się po prostu znudzi albo jedna mała rzecz zacznie jej przeszkadzać i urośnie do rangi deal breakera.
zachwyciła się, że zgodził się na jej pomysł. rozpieszczał ją i to jej odpowiadało.
- chcę cały dom! dwupiętrowy, drewniany, z tarasem z widokiem na tę górę - wskazała coś za oknem. już miała pełną wizję i na nic innego się nie zgodzi.

stawiam na drugą rzecz. oboje się sobą znudzą, bo jemu też niedługo zacznie brakować darcia mordy na wszystkich dookoła.
- okej, skoro moja księżniczka chce caały dwupiętrowy dom, to się da załatwić - wiedziała przecież że miał sporo kasy, więc mógł zadzwonić do jakiegoś agenta od razu. ciekawe czy to nie będzie deal breaker, ten cały dom i potem hector będzie jeździł tutaj sam ze swoimi dupeczkami - to co, jutro kupujemy nasz pierwszy dom? - zaśmiał się.

zobaczymy hehehe.
zachichotała kiedy nazwał ją księżniczką i kiedy był gotowy realizować jej oderwane od rzeczywistości pomysły. nic dziwnego, że kłóciła się z rozsądnym bratem skoro znalazła chłopaka, który spełniał jej wszystkie zachcianki i z którym wolała trzymać.
- mam nadzieję, że znajdziemy dokładnie taki jak sobie wyobraziłam! - zachwycała się i fantazjowała juz o tym jak będą siedzieć na tarasie i popijać gorącą czekoladę z piankami patrząc na widoki i siebie nawzajem. - kocham cię - wyrwało jej się, chociaż znali się zdecydowanie za krótko na takie wyznania.

hector był z rodzaju takich, którzy rozpieszczali swoje dziewczyny o ile kiedykolwiek je znaleźli. szybko się zaangażował jak na niego, ale to była wina dorotki, która była tak bardzo oderwana od świata, że wolał żyć w jej świecie niż w swoim własnym. rozmarzył się na temat tego domku i wylądował we własnych marzeniach teraz - ja ciebie też - powiedział odruchowo, chociaż wcale nie miał tego na myśli. kiedy się zorientował co powiedział, trochę się zakłopotał, bo to nie tak miało wyglądać. wiadomo, że oboje się nie kochali aż tak szybko i że to była wina wina, no ale cóż, teraz siedzieli w niezręcznej ciszy xd

dorothy tak szybko się zaangażowała, że jemu się wydawało, że też się zaangażował xd wciągnęła go do swojego świata fantazji, który był fajny przez chwilę kiedy jeszcze płynęli na tym haju pierwszego zauroczenia. tak naprawdę wcale się za dobrze nie znali i to niestety prędzej czy później wybuchnie im w twarze. dla dorotki wcale ta cisza nie była niezręczna, tylko zachwycała się jego wyznaniem i podniosła się, żeby całować go ponad stolikiem, a potem zaproponowała mu, żeby zaszyli się w swoim pokoju, co też uczynili. zacznę next!