kirchplatz

stał tu z grzanym winkiem przy jakiejś witrynce sklepowej i patrzył na pamiątki. musiał coś przywieźć braciszkowi przecież!

eliott wolał zwiedzać, więc zwiedzał. było na pewno awkward jak byli razem w pokoju o ile w ogóle tony w nim przebywał kiedykolwiek xd bo nie wiem xd tak czy inaczej, eliott właśnie się na niego natknął - cześć - przywitał się grzecznie.

pewnie spał tam, a co więcej robił? szlajał się, pił, zjeżdżał albo całował koleżanki summer xd
- cześć - przywitał się. nie był zdziwiony że podszedł bo pewnie widział jego odbicie i to jak się do niego zbliżał - myślisz, że lepiej kupić to? - wskazał na jakąś drewnianą figurkę niedźwiedzia - czy paczkę toblerone? - szukał rady.

czyli dobrze się bawił xd nie chce mi się czytać więc nie ogarniam w ogóle.
- a dlaczego nie to i to? będzie przynajmniej komplet - wzruszył ramionami, poprawiając kaptur na głowie. pewnie miał taki szeroki z misiem, taki mu przynamniej pasował. spoglądał na to co tam jeszcze mają. on nie miał dla kogo kupować pamiątek, no chyba że dla siostry coś kupi ale ona była już duża.

a powinnaś bo dużo się działo hehehee xd
mógł mamusi kupić zawsze pamiątkę! tony kupował tylko bratu, rodzicom nie kupował nic bo byli po rozwodzie i skrzywdzili go swoim niedojrzałym zachowaniem, do czego oczywiście w ogóle się nie przyznawał! - nie wiem czy zasłużył na obie rzeczy - zaśmiał się - poza tym nie chcę go rozpieszczać - chciał być odpowiedzialnym starszym bratem!

no spoko, bardzo dobrze że się działo xd ale nadal mi się nie chce czytać xd
on ojca za to w ogóle nie miał, znaczy nie znał go, bo holly nie chciała powiedzieć mu kim był. po prostu potraktowała go jako dawcę spermy i tyle było z tego. za to córkę zrobiła sobie jeszcze wcześniej, pewnie jego siostra znała swojego ojca. on nie bardzo - a że brat - pokiwał głową ze zrozumieniem - no nie wiem, to weź mu słodycze... - zaproponował bo się nie znał tak naprawdę.

pffff.
holly psycholka widzę xd tony nie miał aż tak bardzo pokręconej rodziny prócz tego, że nowa dziewczyna ojca (sporo młodsza, albo nawet w jego wieku!) była podobna do nari. największy dramat xd
- wrócę do tego za kilka dni, w końcu trochę tu jeszcze jesteśmy - zastosował metodę spychologii w czym pewnie był mistrzem - dobrze się tu bawisz? - zapytał. nie mieli jeszcze okazji pogadać!

daj mi czas, dopiero wróciłam xd
zrobiłam z własnej postaci psycholkę, nie ma co, xd ale najwyraźniej coś się jej jednak odkleiło w tej głowie po latach...
ojoj, tragiczna postać. uśmiechnął się nieznacznie - tak, sporo zwiedzam, trochę jeżdżę na nartach, trochę na snowboardzie. jest spoko. a ty, jak się bawisz? - zapytał, bo wiedział że jest dużo bardziej od niego rozrywkowy.

już powinnaś wszystko nadrobić xd
no jasne, że tragiczna! choć nie widać bo w większości świecił klatą. tutaj pewnie też miał okazję na basenie czy w saunie!
- robię dokładnie to samo co ty - plus imprezy. ale zaraz zmrużył oczy i miał podejrzany wyraz twarzy - ale zaraz, zaraz potrafisz jeździć i na snowboardzie i na nartach? - dopytywał. nie podejrzewał go o to! raczej obstawiał, że siedzi gdzieś z książka w kącie. zaintrygował go.

nie miałam czasu xd wybacz, że świętowałam urodziny ze znajomymi xd
ukryty tragizm toniego! i nie tak bardzo ukryty tragizm eliotta. spojrzał na niego niepewnie - eee, no tak, dokładnie tak. jeżeli tylko jestem gdzieś w górach to zawsze jeżdżę i na tym i na tym, a co? dlaczego w ogóle pytasz? - to, że był sam, nie oznaczało, że nie korzystał z tego co dawały mu góry! owszem, siedział w książkach ale bez przesady. jazda na nartach i snowboardzie dawała mu dużo frajdy. był dość aktywny, rower, wrotki, takie tam. siłownia to też, ale skąd tony miał to wiedzieć! nie widział go bez koszulki przecież.

nie będę na to mehać xd
tony nie widział go bez koszulki, ale eliott na pewno już wkrótce go zobaczy skoro ten uwielbiał tak paradować!
- po prostu...- zlustrował go wzrokiem - wyglądasz na gościa którego interesuje raczej spokojniejsze spędzanie czasu - nie chciał go oceniać, ale tak wyszło! za to ucieszył się, że mają wspólne zainteresowania, to oznacza że mogą spędzić czas razem i nie szukać na siłę co by tu robić! - jeśli chcesz to możemy jutro wspólnie pójść na snowboard - zaproponował.

wow chyba pierwszy raz na mnie nie mehasz!
tony jeszcze go nie widział bez koszulki ale może kiedyś się zobaczą, na przykład w pokoju! to było najbardziej prawdopodobne.
- to prawda. lubię spokojne spędzanie czasu, ale jestem również aktywny fizycznie. regularnie jeżdżę na rowerze, na wrotkach czasem też z siostrą jak ma czas. a w zimę to standardowo. mama mnie do tego przyzwyczaiła - wzruszył ramionami, bo holly jednak sporo zawdzięczał. nie była może normalna, ale cóż poradzić, była przynajmniej aktywna. z tego co pamiętam, jeździła na desce xd - okej, możemy tak zrobić jak nie masz innych planów - zgodził się na jego propozycję.

hehehe.
mogą w pokoju!
był pod wrażeniem jego aktywności, o którą go nie podejrzewał. raczej o dobrą przemianę materii xd sam był sportowym freakiem też! nie pamiętam zbyt dużo o holly!
- jesteśmy umówieni - oznajmił z uśmiechem. pokręcili sie trochę, a nazajutrz faktycznie poszli razem na deskę! zaczne next!

szukał pamiątek dla rosie!

on go wyprzedził bo właśnie wracał z własnoręcznie wykonanym koszem prezentowym ze szwajcarskimi pamiątkami dla rosie. kosz przysłaniał mu oczy dlatego wpadł na benka - o, przepraszam - myślał, że wpadł na randoma.

- nic się nie stało. gdzie można kupić taki kosz? - też nie rozpoznał dante, więc w pierwszej chwili zainteresował się koszem i już czuł się zainspirowany, żeby własnie to kupić dla rosie. ale wtedy zza kosza dojrzał znajomą rudą czuprynę - to ty - mruknął mniej miło.

chciał iść na łatwiznę i myślał, że w całości może coś takiego kupić, a dante skrupulatnie to kolekcjonował i na dodatek wysyłał rosie zagadki, wskazówki i hinty co dostanie. po ich randce był bardziej pewny siebie! - to ja - zaśmiał się. dalej nie rozumiał czemu ten się tak naburmuszał. uważał, ze i tak wygra - a to prezent dla rosie - zamachał koszem.

benek nigdy nie dorówna dante z takim prezentem! mógłby wygrać jedynie gdyby kupił rosie bilety, żeby do nich dołączyła, ale niestety nie było go stac na takie ekstrawagancje. naburmuszał się na widok dante, bo dopóki walczyli o rosie to nie uważał go już za swojego przyjaciela.
- ja jej kupiłem coś lepszego - już prężył klatę, chociaż oczywiście w środku się skurczył skoro nic jeszcze nie miał, a planował kupić magnes i czekoladki.

dante też nie był bogaczem, ale musiał mieć większy przychód niż benek jednak. był starszy, miał pracę.... no cóż, musiał zarabiać więcej takie są po prostu fakty. poza tym studenciaki to zawsze biedaki xd
- to chyba musiała być chorągiewka z jej imieniem na matterhornie - zgadywał, ale zaraz się zaśmiał - a nie, ja to zrobiłem i wysłałem jej zdjęcie - powiedział dumnie. zdecydowanie był lepiej przygotowany xd

skoro matt był podróżnym fotografem, który tułał się od miejsca do miejsca to nie sądzę, żeby przesyłał synowi wiele kieszonkowego. wycieczka do paryża wyprała bena ze wszystkich oszczędności!
zrobiło mu się jeszcze bardziej głupio kiedy okazało się, że dante miał takie dobre pomysły, które realizował podczas gdy ben był zbyt skupiony na bzykaniu przypadkowych lasek. zajmował się nie tym co trzeba i był do tyłu w wyścigu!
- nie powiem ci, bo wtedy byś ukradł mój pomysł - wymyślał, chociaż już sam próbował zgapić jego pomysł ze zdjęciem i ulepszyć po swojemu, np. kupić misia, któremu będzie robić zdjęcia w każdym miejscu, a potem jej tego misia przywieźć.

matt nie dbał o syna xd dante już byłby dla niego lepszym ojcem.... nie, w sumie nie wiem dlaczego to napisałam, ale i tak nie skasuje xd
gdyby benek nie ruchał tyle to miałby tyle pomysłów co dante. a tak krew benka skupiała się w innym miejscu niż mózg zdecydowanie! jego wina!
- nie mogę obiecać, że już nie ukradłem - oznajmił znowu machając koszem bo było w nim wiele ciekawych rzeczy i mógł być tam też tajemniczy pomysł benia. z tą nierozwiązaną zagadką poszedł dalej i zostawił go w takiej niepewności.

hahaha, wspaniały father figure. a co do matta to był wolnym duchem i wolał jak matka się zajmowała benkiem, no ale jej się zmarło i cóż. dobrze, że i tak się nim zajął, a nie odesłał do rodziny cody'ego na przykład.
ben był zbyt skupiony na wymyslaniu sposobow na podryw przypadkowych lasek, że zapomniał, że powinien poświęcać się przede wszystkim próbom zaimponowania rosie, która wyymagała więcej uwagi niż jeden flirt.
- jesli ukradłeś to powiem rosie! - oskarżył go na zapas i poszedł biegać po sklepach w poszukiwaniu idealnego prezentu. pewnie zapakuje śnieg w słoik i jej przywiezie xd roztopi się po drodze xd