st. giles cathedral

byli tu po jakiejś mszy na cześć babki i teraz wychodzili przed kościół żeby ściskać dłonie zwykłych ludzi i zebrać kwiatki!

arthura dzisiaj to wszystko przeroslo I nie chcial dotykac obcych ludzi. stanal w drzwiach kosciola I tylko sie przygladal. ignorowal ochroniarzy, ktorzy probowali go przekonac by dolaczyl do rodziny.

zauważył to george który świecił przykładem i teraz pilnował żeby wszyscy też sie tak zachowywali, włącznie z jego rodzeństwem. nie było wyjątków. zauważył kwaśną minę arthura i wrócił się mijając ochroniarzy, był zawiedziony i widzieli to - musisz tam podejść - powiedział dość łagodnie, ale jednak stanowczo.

nie podobal mu sie taki George. bedzie musial sie przyzwyczaic, ze teraz jeszcze bardziej sie rzadzi. a myslal ze przed smiercia babki bylo zle xd - nie chce - skrzyzowal rece jak obrazony dzieciak. - oni przyszli do ciebie wiec ty mozesz sie z nimi witac - dal krok do tylu I wpadl na drzwi, ktore zamkneli za nim. zeby nie mial sie gdzie schowac xd

jaki arthur, rockowy i młodzieżowy xd
kościół już skończył funkcjonowanie więc zamknięty sorry, nie przyjmują więcej wiernych!
- tu nie chodzi o to czego ty chcesz - george już dawno się nauczył że nigdy nie chodzi o to czego on chce xd - przyszli do nas więc uśmiechnij się, wyprostuj i uściśnij kilka dłoni - sugerował ale coraz bardziej stanowczo, może tracił cierpliwość.

taki zgarbiony teraz chodzi xd
- hector mowi inaczej - bronil sie tym, ze glos w jego glowie wie lepiej co jest wazniejsze. George w nagrode dostawal wladze w tej wymianie. arhur chcial po prostu miec spokoj. - nie - tez powiedzial stanowczo. uparl sie, ups.

może luckowi w takim looku by się spodobał!
- nie obchodzi mnie w tym momencie hector, do czasu pogrzebu ma siedzieć cicho - był bardzo nieproszonym gościem. normalnie mu aż tak nie przeszkadzał, ale teraz musieli się pokazać jako ładna rodzinka - jak teraz się nie ruszysz to zasugeruję na forum że powinieneś przeczytać fragment pisma świętego na pogrzebie - szantażował go xd

bedzie musial sie mu pokazac zeby ocenil.
- hector tez chce pozegnac babcie - przekazal co mowil. niestety Arthur nie mial za bardzo kontroli nad tym kiedy hector sie pokazuje, a kiedy nie. - ugh! - tupnal noga ze zlosci. George wiedzial jak go szantazowac xd ruszyl sie powolnym tepem. mial nadzieje, ze zanim dojdzie to sie sciemni I go ominie to jednak xd

dawno nie grałam luckiem, kto wie... może znormalniał.
- hector jest spoza rodziny - więc niech żegna ją zza barierek jak zwykli ludzie xd
widział jaki jest opieszały więc położył dłoń na jego plecach i popychał go lekko do przodu żeby ruszył się szybciej - nie mamy całego dnia, za godzinę mamy być gdzie indziej - przypomniał mu że to nie koniec atrakcji i ma się streszczać.

haha musisz zobaczyc.
- on tego nie mowil naprawde - powiedzial do hectora. albo raczej do siebie samego. nerwowo pacnal sie reka kilka razy w glowe. ostatnie czego George by teraz chcial to zeby hector zaczal swirowac. a Arthur wiedzial, ze bedzie mial przejebane jesli tak sie stanie. ruszyl szybciej, ale nadal opornie. - jestem juz zmeczony - marudzil majac nadzieje, ze bedzie mogl wrocic do pokoju.

sprawdzę co odwalił jak go spuściłam ze smyczy xd
- taa - jakby arthur teraz zaczął świrować to symulowaliby że te rozpacz po śmierci elki. wygodna wymówka w tym momencie - wszyscy jesteśmy zmęczeni - nie kupował jego marudzenia. podeszli do ludzi i george zaczął wymieniać jakieś uprzejmości, a wtedy mała dziewczynka podała arthurowi kwiaty. george skinął do niego że lepiej by było gdyby je przyjął.

ile stood wyrzadzil xd
uwazal, ze jest bardziej zmeczony skoro mieszkal w jego glowie pasozyt xd nie staral sie nawet za bardzo usmiechac. musial wykorzystac okazje, ze tym razem to moglo byc wytlumaczone I nie beda sie go czepiac. spojrzal na George'a zanim odebral kwiaty, a skoro dostal pozwolenie to zaraz to zrobil. nie spodobaly mu sie wiec oddal je ochroniarzowi. robil jeszcze troche problemow, ale na szczescie nie przy ludziach.