Strych

anderson był dumny z siebie, że odciągnął tinę od ruby i myślał, że ruda go doceni, ale zamiast tego ta zaczęła na niego krzyczeć i on jak zwykle nie wiedział o co chodzi. zamrugał i popatrzył na nią totalnie skonfundowanym wzrokiem.
- eee... w kwestii...? - poprosił o doprecyzowanie. łatwiej było dopytać niż się domyślać.

jak zwykle nieporozumienia. zamiast powiedziec mu, ze nie podobalo jej sie, ze ja zostawil I poszedl z tina to wolala dopisac sobie sama historie, ups. - nie udawaj, ze nie wiesz o co chodzi - mruknela. - o czym z nia rozmawiales? czy moze nie nie zdazyliscie zamienic ze soba slowa bo byliscie zajeci czyms innym - oskarzala go.

ruby jak zawsze obrażona o coś, czego anderson nie zrobił. anderson jest chyba osobą, która najczęściej obrywa za niewinność i domysły i to, że nie potrafi się wytłumaczyć xd zrozumiał, że chodzi o tinę, ale nadal nie wiedział, dlaczego się denerwowała, skoro zrobił to dla niej.
- o niczym nie gadaliśmy, załatwiłem to szybko! - bronił się xd

sam sie pakuje w takie sytuacjie I potem nie potrafi sie wytlumaczyc xd
- brawo - prychnela. - I mam sie czuc lepiej dlatego, ze zalatwiles to szybko? - skrzywila sie. przed oczami pojawila sie jej wizja andersona z tina. nie bylo to przyjemne. szkoda, ze nie zabrala zapasu alkoholu. mogla sie tu upic I przespac impreze xd

przypadkiem się pakuje xd przed policjantami lepiej mu idzie tłumaczenie się niż przed ruby haha.
- tak! dokładnie tak, jak ustalaliśmy! - przypomniał jej, że od początku jej proponował zamknięcie tiny na balkonie. popatrzył na nią, zastanawiając się, skąd ta złość. - jesteś zła o to, że marcus dołączył? - może widziała, że plan jednak nie wypalił xd

wszystko przez przypadek xd haha z policja mial wieksze doswiadczenie. albo peggy ja wyszkolila jak sie obchodzic z zielonymi xd
- chyba zle sie zrozumielismy - nie przypominala sobie zeby kazala mu isc sie bzykac z tina xd zapomniala juz o balkonie. myslala, ze to byly zarty I zapomniala, ze Anderson bierze takie rzeczy na serio xd zrobila wielkie oczy kiedy wspomnial o Marcusie. na jej twarzy wymalowalo sie obrzydzenie xd - robiliscie to w trojke? - zalamala sie xd

ruby nie dawała sobie tak zamydlić oczu jak policjanci.
- tak, chyba tak, bo jak zawsze jesteś zła - wytknął jej to ze zniecierpliwieniem. oczekiwał pochwał i docenienia, a obrywał jak zwykle. też się skrzywił, kiedy zasugerowała, że robili coś we trójkę. nieważne, o czym teraz rozmawiali, to i tak przywołało myśli o tym, że spał z tą samą dziewczyną, co marcus. - nieważne! - wykrzyknął, żeby zakończyć temat jak obrażony dzieciak.

ups.
- jak mam nie byc na ciebie zla? na imprezie jest tyle dziewczyn, a musiales wybrac ja! - wkurzala sie na niego. pogodzila sie z tym, ze obydwoje spali z innymi osobami, ale mogl nie brac sie znowu za tine. szczegolnie kiedy ona to widziala. czula, ze ja wtedy dla niej olal. byla najgorsza dziewczyna jaka mogl wybrac. - tak, niewazne - tez sie obrazila xd

- skąd miałem wiedzieć, że prześpię się z kimś, kto będzie na tej imprezie i w twoim pudełku?! nie mam magicznej kuli przewidującej przyszłość! - wyrzucał z siebie. nie wiedział, jak ma się bronić przed złością ruby. znowu denerwowała się o to, że kiedyś w przeszłości spał z jakąś dziewczyną. zupełnie jak z ruth. miała opóźniony zapłon do kłótni xd

- nie jestem zla o ten raz - miala opozniony zaplon, ale akurat potrafila zaakceptowac, ze byl to nieszczesliwy wypadek. - jestem zla o to, ze myslalam, ze jestes po mojej stronie, ale zostawiles mnie dla niej - powiedziala w koncu o co jej chodzi.

wow, pierwszy raz powiedziała wprost, o co jest zła i anderson mógł się do tego odnieść. sam się zdziwił. szczególnie powodem tej kłótni.
- kiedy? - nie rozumiał, ale za chwilę mu się połączyły odpowiednie klapki w mózgu. - jak inaczej miałem ją odciągnąć, żebyś nie musiała na nią patrzeć? - uważał się za bohatera.

uczyla sie. jeszcze kilka klotni I moze kiedys bedzie od razu mowila wprost o co sie zdenerwowala.
czekala az polaczy fakty. - och.. - nie brala pod uwage takiej opcji xd zrobilo jej sie glupio, ze nie od razu wyciagala swoje wnioski, ktore byly bledne. oparla lokcie o kolana I ukryla twarz w dloniach. nie wiedziala co ma powiedziec. - dzieki - odezwala sie po chwili. nadal sie chowala w dloniach ze wstydu xd

na pewno byłoby łatwiej, gdyby tak robiła.
- czekaj - popatrzył na nią uważnie i na jego twarz zaczął wypływać bezczelny uśmieszek. - czy ty myślałaś, że naprawdę poszedłem z nią na schadzkę? - zaczął się śmiać. - byłaś zazdrosna - wytknął jej. - choć właściwie obraża mnie to, że mogłaś tak pomyśleć, skoro oczywiste jest, że nic mnie z nią nie łączy i nie zrobiłbym ci nigdy takiego świństwa - mówił nadal z rozbawieniem, choć przypadkiem wyznawał jej swoje uczucia.

moze kiedys sie uda.
kiedy zaczal sie smiac odwrocila w jego kierunku glowe, nadal opierajac sie na rekach. - bylam zazdrosna, zadowolony? - ona nie byla I bylo to widac po jej minie. szturnela go kolanem zeby sie przestal z niej smiac. - przestraszylam sie, ze moglbys bo.. - urwala. zatrzymala sie w odpowiednim momencie. Anderson zainspirowal ja swoimi wyznaniami.

- troszeczkę - stwierdził wesoło, ale miał taki szeroki uśmiech na twarzy, że mogła się domyslać, że to "troszeczkę" mogłoby góry przenosić. popatrzył na nią zachęcająco, zeby kontynuowała, ale zamiast tego sam sobie dopowiedział. - bo bałaś się, że stracisz szansę na nasz pożegnalny numerek? - zażartował albo i nie xd ale rechotał dumny ze swojego tekstu. to na pewno była podniecająca scenka dla ruby xd

przewrocila oczami widzac jego usmiech I slyszac teksty. ale doceniala, ze nie musiala dokanczac swojej wypowiedzi xd - glupek z ciebie - nie mowila tego zlosliwie. bardziej wykorzystala to jako okazje zeby szturnac go ramieniem I oprzec sie o niego. - to bylo nadal aktualne? - nawet ja rozbawil. moze by skorzystala xd

było mu miło, kiedy się tak do niego przymilała, więc zaczął ją miziać po ramieniu. odruch bezwarunkowy.
- dopóki jesteśmy po zerwaniu, to nie ma limitu czasowego - tłumaczył jej zasady, które wymyślał na poczekaniu. sprawdzał, czy może jednak uda mu się skorzystać. stracił szansę, jak próbował być dżentelmenem, więc musiał wybadać, czy teraz sobie zasłużył po odgonieniu tiny.

jej tez bylo milo. brakowalo jej bliskosci. eden sie nie nadawal na przytulanki xd a nawet gdyby to z nikim nie czula sie tak dobrze jak z andersonem.
przedkrecila glowe zeby na niego spojrzec, ale nadal sie do niego przymilala. wlasciwie to nie musiala sie zastanawiac. ostatnio bardzo jej zalezalo na tym xd - skoro nie ma limitu to nie musimy sie spieszyc - stwierdzila. - ale tez nie musimy dluzej czekac - dodala.

pokiwał głową, próbując przybrać poważną minę, jakby prowadzili poważną debatę.
- tak, nie ma co czekać, gdyby jednak się przedawniło - paplał, żeby wyjść na rozsądnego, ale wiadomo, że to było już tylko bezsensowne gadanie, które nie miało znaczenia, bo złapał ją za podbródek i wpił swoje usta w jej.

ruby nie mogla przegapic okazji zeby sie czepiac I chciala mu przypomniec, ze przed chwila mowil o brake limitu czasowego. dobrze, ze zamknal jej usta pocalunkiem. odwzajemnila go I przeniosla sie na jego kolana. przylgnela do niego cialem jakby ktos mial ich zaraz od siebie oderwac.

obraziłby się, jakby zaczęła się go czepiać zamiast korzystać z okazji xd
objął ją, ale zaraz pudło pod nimi pękło i wylądowali na ziemi. parsknął jej śmiechem prosto w usta, ale nie zrażał się tym i po prostu przeturlał się razem z nią, żeby ułożyć się wygodniejszej pozycji i nie przerywać pocałunków. oby ansel miał tu jakiś dywan. nowe mieszkanie, to jeszcze strych nie był cały w pajęczynach xd

haha powinien byc juz przyzwyczajony xd
dobrze trafili xd wiecej mniejsca niz w szafie. przytrzymala sie go mocniej I tez sie rozesmiala jak wyladowali na podlodze. chciala zeby ta chwila trwala jak najdluzej wiec nie spieszylo sie jej z niczym. wsunela dlonie pod jego koszulke I przycisnela go mocniej do siebie.

i wcale się nie spieszyli, a wręcz delektowali swoimi ciałami, jakby naprawdę robili to ze świadomością, że to ten ostatni raz i że muszą z niego korzystać i zbierać czułość na zapas. po wszystkim nie olał jej jak philip lizzie, ale zrobiło się trochę dziwnie, więc palnął jakimś żartem na rozładowanie atmosfery i wspolnie zadecydowali, że czas wrócić na imprezę.

zamiast siedzieć na imprezie to razem z percym uciekli od ludzi tutaj. wyglądało jak schadzka, ale tak na prawdę przeglądali jakieś rzeczy na strychu z nudów i znaleźli creepy lalkę xd

Cieszyl sie, ze nie byl jedyna niezreczna osoba na tej imprezie. Nie wiedzial jak sie w ogole tutaj znalazl i czemu przyjechal xd pewnie zgodzil sie ba ten plan jak mial dobry dzien. - myslisz ze jest nawiedzona? - skrzywil sie na widok lalki. Nie wiedzial co gorsze, siedzenie z ludzmi czy starszna lalka. Pewnie ludzie xd