wychodek

zabrali blejka na męski wypad na piwo i jaranie xd oczywiście sami zdążyli się dobrze zrobić i marty właśnie stał na dachu wychodka próbując udowodnić coś ważnego - podaj kolejne - zamachał do blejka i andersona - no własnie, pił dużo piwa na dachu wychodka, to było udowodnienie pewnej racji xd

byl zaskoczony, ze chlopacy nalegali zeby spedzil z nimi czas. nie przeszkadzalo mu, ze nie mial znajomych. byl samotnikiem z nature. - nie wiem czy to dobry pomysl - nie chcial byc buzz killem, ale takie akrobacje I alkohol to nie bylo dobre polaczenie.

zgodził się tu przyjechać, więc musiał się integrować.
- to nie jest dobry pomysł - przytaknął blake'owi. - to jest zaczepisty pomysł! - zawołał gardłowym głosem człowieka pierwotnego i podał marty'emu kolejnego browara.

skutek uboczny zaproszenia na wyjazd przez tiffy xd
- następny w kolejce jesteś ty! - wskazał na blejka - tiffy mówiła, że super gość z ciebie - pewnie tak mówiła, ale nie w tym kontekście - a super goście wchodzą tutaj - chwycił browara i zachwiał sie prawie spadając, ale na szczęście tym razem bez przypałów - łap - rzucił andersonowi pusta puszkę.

musial sie dostosowac xd
ulzylo mu kiedy Anderson sie z nim zgodzil, ale nie na dlugo. nie czul sie swobodnie w ich towarzystwie bo ich nie znal, a teraz jeszcze bardziej sie zestresowal. - tak mowila? - to wystarczylo zeby sie rozluznil xd - no nie wiem.. torche tam wysoko - zasmial sie nerwowo. probowal udawac wyluzowanego bo nie chcial przy kolegach tiffy wyjsc na sztywniaka, ale nie szlo mu to za bardzo.

byłoby inaczej, gdyby przyjechali tu we dwójkę z tiffy i zastali patricka i nate'a. wtedy przeważałby fioletowy vibe.
- zaprosiła cię tutaj, chociaż nikogo nie znasz, a wiesz co to znaczy. ja tak samo zaprosiłem ruby, żeby z nią wylądować na sianie - machał brewkami sugestywnie i już robił oversharing i wprowadzał nowego kolegę w zakłopotanie. - jak to zapalisz, to nie będzie tak wysoko - wyciągnął z kieszeni skręta. chciał pomóc blake'owi się rozluźnić, bo widział, że nie jest na tym samym poziomie beztroski co oni.

romantyczno fioletowy vibe, choć nie wiem czy patrick zdzierżyłby widok blejka z tiffany xd
- totalnie, mówiła że jesteś super chłop! - nie użyła tych słow, ale marty już był pod wpływem - swój chłop! - zamachał sugestywnie na skręta którego wyjął hurd - jeśli wszyscy mamy wylądować na sianie to musimy ustalić grafik! - on też chciał z peggy wylądować!

powinien sie czuc swobodnie przy fioletowym vibie, ale Patrick go niestety nie lubil.
- och - zdecydowanie udalo sie andersonowi go wprowadzic w zaklopotanie. nie byl dobry w odczytywaniu sygnalow I teraz sie bedzie zastanawial czy chlopak mial racje. chwycil skreta. czul, ze tego przy nich potrzebuje xd - zawsze robicie takie rzeczy wedlug grafiku? - nie chcial zaciagac tiffy na siano I robic pressure.

dziewczyny nagadały tiffy, że blake na nią leci, a chłopaki nagadały blake'owi, że tiffy na niego leci.
- ja też widzę, że ty jesteś swój chłop - poklepał go po plecach, kiedy wziął skręta. w ten sposób mogli się integrować. - jeśli chcemy, żeby dziewczyny się jeszcze bardziej nakręciły, to tak - potwierdził, ale nie wyjaśnił, że ich dziewczynom robiło się mokro na myśl o harmonogramach. wyciągnął telefon i pokazał grafik w excelu, który służył im, kiedy oboje mieli dziewczyny i spraszali je do wspólnego mieszkania. - jesteś nowy, więc możesz wpisać się pierwszy - podał blake'owi telefon.

idealne swatki!
- a jak chcesz żeby gra wstępna potrwała dłużej to zrób jeszcze kolorową legendę w harmonogramie - tłumaczyli mu, choć tak na prawdę tiffy nie miała tego fetyszu. za bardzo przywykli do obcowania z niebieskimi - znaj naszą łaskę - ukłonił się, a kiedy to zrobił to zmienił się ciężar, pękły pod nim deski i wpadł do wychodka xd nie dość że wyszedł śmierdzący i umazany różnymi wydzielinami to jeszcze babcia się na nich wkurzyła za zepsucie toalety i karnie od rana musieli naprawiać. włącznie z blejkiem, ale był bonding xd

widział, że regina poszła do wychodka, więc czekał aż wyjdzie xd

a niby gdzie indziej miałoby to być xd
poszła siusiu, a wychodząc natknęła się na hurda - już wolne - zauważyła myśląc, że na to czeka.

w romantycznym miejscu, wiadomo.
- co tak długo, czekałem na ciebie - zaśmiał się drętwo. dobry początek xd - to dla ciebie - wyciągnął zza pleców kwiatki, które rosły koło wychodka jak na zdjęciu xd urwał je na szybko w panice, że nie przygotował prezentu, tak jak rozmawiali z anselem.

regina chwyciła kwiatki z odruchu, ale zaraz powiedziała - wolałabym je od kogo innego! - ups? a może ulga dla andersona - wiem, nie jestem taka ładna jak ruby - zaczęła się kajać przed nim bo jednak nie miała za grosz pewności siebie.

trochę się skulił, bo myślał, że regina rzuci w niego tymi kwiatami albo zacznie go nimi bić. był przeciw przemocy, wiec andersona się nie bije nawet kwiatkiem.
- to nie są romantyczne kwiatki, to są przyjacielskie kwiatki - wszedł jej w słowo, bo czuł, że musi to wyjaśnić. - takie na zgodę... przyjmiesz je i mnie? po przyjacielsku? - zrobił znowu puppy eyes, może tym razem lepiej zadziałają. - jesteś ładna, ale dla mnie jesteś jak młodsza siostra. nie mógłbym patrzeć na siostrę w takich kategoriach, rozumiesz? poza tym lucas by mi urwał jaja, gdybym czegoś próbował - a wiedział z doświadczenia, bo przecież sypiał z siostrami innych kolegów. regina mogła być urażona, że zaliczał wszystkie siostry, a jej nie xd

regina nie była przemocowa! a jednak coś sprawiało e chciałaby rzucić kwiatki! czego nie zrobiła finalnie.
- okeeeeeeeeeeej - przyjęła te kwiatki jednak - jestem ładna w swojej kategorii wiem - czyli w kategorii dziwaczki xd - mówisz to tylko dlatego, że traktujesz mnie jak siostre - speszyła się - jak lucas - teraz będzie musiał ją pocieszać. słowa oscara nie były dla niej zapewnieniem, nadal! - lubisz ją? - zagaiła nagle - ruby? - oczekiwała zwierzeń, niczym od brata!

zasługiwał na to, żeby rzuciła w niego kwiatkami, ale cieszył się, że tego nie zrobiła i że je zaakceptowała.
- dokładnie - przytaknął z entuzjazmem, bo myślał, że ma na myśli kategorię młodszej siostry. - jak lucas - powtórzył. wiedział, że wypowiadanie jego imienia to świętość i w nim też wywoływało dużo emocji. - przepraszam, że nie widziałem, że ty traktujesz mnie inaczej - zebrało mu się i nawet potrafił przeprosić. miał czas przemyśleć swoje zachowanie i ansel też mu dał trochę dobrych rad. - nie sądziłem, że taka mądra dziewczyna jak ty może być pod wrażeniem takiego głupka jak ja - zaśmiał się. mądre dziewczyny wbrew pozorom leciały na takich regularnie xd podrapał się po policzku, gdy temat tak szybko zszedł na ruby. - wiesz, że mam historię z ruby - zauważył. - i wydaje mi się, że ta historia jeszcze się nie skończyła - przynajmniej na to wskazywały ich schadzki xd

to nie byłaby regina gdyby rzuciła w niego kwiatkami xd
- lucas był lepszy ode mnie, zawsze - i to nie było gloryfikowanie lucasa, to był fakt. lucas pokazywał jej jak żyć z innymi - chce żebyś mnie widział - przyznała szczerze - taką jaką jestem..... - a była zdecydowanie pod jego wrażeniem - i powiedział mi wprost że traktujesz mnie jak siostrę - zderzyła się z rzeczywistością - powinieneś mi powiedzieć. - powiedziała w tym zagubieniu i zamotaniu - i powinieneś powiedzieć ruby, co do niej czujesz - nawet ona to ogarnęła.

ostatnio zachowywała się przy nim inaczej ze złości, więc wszystko się mogło zdarzyć!
- jesteście dwójką różnych osób, nie możesz się porównywać do lucasa - zauważył. - on był... wyjątkowy, to prawda. nigdy nie było i nie będzie drugiej takiej osoby - spojrzał w niebo, jakby chciał się połączyć w ten sposób ze zmarłym przyjacielem. - ale widzę cię w nim - pewnie dlatego nie mógł odwzajemnić jej uczucia xd - wiesz, że jestem kiepski w rozmawianiu o uczuciach - zaśmiał się, bo mimo wszystko ciężko prowadziło mu się poważną rozmowę. wspiął się już na wyżyny z przeprosinami, więc wykorzystał limit wyznan do końca roku. - jesteś dla mnie jak siostra. siostra, którą ja wybrałem - próbował jej przekazać, że jest dla niego ważna. chociaż może nie do końca ją wybrał, tylko dostał w spadku po lucasie xd

anderson był frustrujący!
- zawsze jest tutaj - wskazała na miejsce gdzie było jej serce. nie chciała się obnażać, ale jednak anderson znał lucasa i wiedział jak było. był jej ratunkową tratwą! - był lepszą osobą niż ja - przyznawała, zawsze uznawała że tak było - powinieneś mi to powiedzieć od razu - wtedy upadek byłby mniej bolesny - chcę wiedzieć jeśli coś jest nie tak u ciebie - nagle się na niego rzuciła. potrzebowała ustabilizowania tego bo anderson był jedną z nielicznych stałych w jej życiu. nawet jeśli wymuszonych.

a taki nieświadomy swojego oddziaływania na innych!
- i tu - przyłożył dłoń do swojego serca, więc przez chwilę mogli odczuć połączenie dusz z lucasem. nie mógł zaprzeczać, że był lepszy, bo też był z nim bliżej niż z reginą xd - ty jesteś lepsza ze zwierzętami i w tańcu - zauważył. nie chciał, żeby miała niską samoocenę, bo mimo wszystko ją uwielbiał! nawet jeśli traktował ją cały czas trochę pobłażliwie. - myślałem, że to wiesz - przyznał. dla niego to zawsze była relacja koleżeńska i był zaskoczony uczuciami dziewczyny. - to u ciebie było coś nie tak - rozłożył ręce. to coś to oczywiście nieogar andersona xd

jak każdy hurd!
przez chwile czuli połączenie rusz, ale ni mniej ni więcej, bo choć łączył ich lucas to po jego śmierci gdyby nie on to prawdopodobieństwo poznania się i egzystencji było niewielkie jednak - a ty jesteś lepszy z ludźmi - co było prawdą, ale zaraz spięła się na jego słowa, bo zadziałał jak trigger - nie tak? - uniosła się - moje uczucia to coś nie tak - anderson był na dobrej drodze, ale spieprzył - to egoistyczne! - rzuciła i uciekła spać. nie czuła zrozumienia! drama!

załamał się, bo teraz już zupełnie nie wiedział o co jej chodzi. stwierdził, że spieprzył, bo ansel miał rację i trzeba było zaproponować plecenie wianków xd