Wiadukt

laska wyglądała mega amerykańsko, jak gdyby wychowywana była na bronxie, całe życie jeździła hammerami i miała męza z diamentowymi zębami, ale skoro nie spotkały się w nowym jorku to się zdziwiła. - oj! - przestąpiła z nogi na nogę, bo teraz w sumie nie wiedziała co ma począć. - a na jakimś innym? z jakiej agencji jesteś? - zaniuchała coś noskiem, bo chyba umiała wyczaić modelki na kilometr. całe szczęście nie była wcale suką i nie chciała żadnej obcinać nóg, by miały krótsze niż ona. raczej była z tych słodziaków, co wszystkich kochają i robią sobie urocze fotki na bakstejdżach!

luna zmieszała się trochę, kiedy tamta zadała serię kolejnych pytań związanych z branżą, w której zawsze chciała pracować.
- uhm, z żadnej - wzruszyła ramionami - musiałaś mnie z kimś pomylić - dodała pospiesznie. bo po co miała ją trzymać dłużej w tej niepewności. dobrze, że była z tych słodziaków, a za plecami nie chowała sekatora do skracania nóżek. uf, kamień z serca!

gdyby clotilde dowiedziała się, że tamta marzy o byciu ricz end fejmys model z rankingu models.com najlepiej to z miejsca dzwoniłaby do swojej agencji w londku i tam targała tą perełkę, ale że nie wiedziała, a raczej myślała, że skoro tamta nic w tym kierunku nie robiła, ani tym bardziej nikt jej nie złapał w żadnym sklepie, na plaży albo w innym przedziwnym miejscu, jak na przykład ją, gdy była z wycieczką szkolną na jakiejś francuskiej wiosce, to ona raczej nie będzie jej popychać w tą stronę. w końcu to taka ciężka robota, nie na całe życie, za wcale nie takie duże pieniądze, wiecznie poza domem, na czym cierpiała jej osobista miłość (haha! dobre sobie) oraz synek, no ale teraz nadrabiał czas z tatusiem, to może i lepiej, że zostawiła ich samych. - och! - westchnęła tylko i objęła się swoimi szczupłymi ramionkami i pogryzła chwilę policzek od wewnątrz. - to nieważne, myślałam, że po prostu cię kojarzę - wzruszyła ramionami i czuła się w sumie samotna bardzo tutaj, a zawsze trzymała się blisko swoich murzyńskich braci i sióstr dlatego posłała jej też słodki uśmieszek. - długo biegasz? - musiała jakoś podtrzymać rozmowę! nawet jeśli luna się zaraz na nią pogniewa, że jest jakaś głupia i robi wywiady jakby książkę pisać zamierzała!

na jej rodzimych karaibach nie było żadnych łowców talentów, więc tak jakby nie poszczęściło jej się jak klotce! to samo było w st.albans. nikt nigdy jej nie zagadywał na ulicy z pytaniem czy chciałaby dla niego pracować w branży modelingu. no, raz się zdarzyło, że ją ktoś zatrzymał i zagadał w sprawie pracy! ale to był jej obecny szef ;x no a teraz klotka wyskoczyła z tym alexem wangiem, totalnie wybijając ja z rytmu życia. pytanie dotyczące biegania dotyczyło ile ogólnie biega czy ile dzisiaj przebiegła? mam teraz dylemat i pewnie luna też miała! ale postanowiła zaryzykować.
- dopiero co zaczęłam - odpowiedziała - może chcesz do mnie dołączyć? - spytała nieśmiało, bo zajebistość klotki biła po oczach, więc luna czuła się przy niej trochę taka mała i nieważna. w ogóle teraz tak sobie luna rozkminiła, że czarnulka musiała być modelką skoro podpytywała o agencje, castingi i inne takie - a wracając do alexa wanga.. dostałaś się wtedy? na tym castingu - spytała z ciekawości.

pewnie pytała ogółem ile biega, bo clotilde pewnie już całkiem długo, chociaż od niedawna w plenerze. zwykle wolała na bieżni gdzieś na siłce sobie pobiegać, ale ostatnio sporo czytała o wpływie tlenu na organizm, a te parki tutaj były całkiem urocze więc czemu nie! chociaż nie tak urocze jak jakikolwiek zakątek jej rodzinnego paryża. - jasne! możemy nawet się umawiać by pobiegać od czasu do czasu - clotilde puściła jej oczko, bo jednak w grupie raźniej. zaraz jednak się trochę zarumieniła, bo nie chciała wyjść na jakąś napaloną lezbę, która ją teraz podrywa! na jej pytanie się rozpromieniła. - taak, dostałam taką świetnie skrojoną czarną sukienkę... w ogóle dobry pokaz był. świetna ekipa, a alex jest świetnym człowiekiem! ma ogromny dystans do siebie i w ogóle... - aż się zapowietrzyła, więc musiała odsapnąć i napiła się tych elektrolitów, co miała. i coś tam coś tam, może biegły razem do końca alejki którejś, wymieniły się numerami telefonów i rozeszły się do swoich domków.

Hanka napisała sav smsa, żeby tutaj przyszła, bo nie moga się spotkać u niej w domu, bo z niego uciekła jakiś czas temu xd i teraz się włóczy po jakiś zakamarkach i śpi u znajomych, ale sav mieszkała w akademiku, to nie wiem gdzie mieszka teraz, jak jest nieczynny! Hanka siedziała sobie tutaj pod wiaduktem, pewnie wdrapała się na górkę i opierała o ten wiadukt plecami i na nią czekała rozglądając się czy może lisa tutaj sobie nie biega!

ja też nie wiem! nie wiem w ogóle gdzie moje postaci mieszkają skoro akademik jest nieczynny xd sav mogłaby spać u philippa w sumie! więc pewnie w hotelu teraz przebywała, ale się wkurzała bo w ogóle nie miał czasu i mimo, że mieszkali w jednym apartamencie to się nie widzieli! także taki dramacik. więc szybko się wyszykowała jak hanka do niej napisała. przyszła najszybciej jak mogła. z daleka zobaczyła jej czuprynę to przyspieszyła kroku. - cześć. - powiedziała lekko się uśmiechając bo widok przyjaciółki zawsze jest lepszy od oglądania ścian...

i mnie chyba tylko luke jest bezdomny, no i danny, ale widziałam, że patka zrobiła mieszkanie w londynie, no to będzie tam!
Hanka tez się uśmiechnęła gdy ją zobaczyła. ostatnio spała u eda i mimo, że nie przeszkadzała jej jego choroba i ciągłe ataki to jednak fajnie pogadać z kimś normalniejszym. -cześć! fajnie, że przyszłaś, myślałam, że teraz nie wychodzicie z łóżka z philippem! - bo nie miała pojęcia, że ten nie ma czasu dla sav. - siadaj, rozgość się - powiedziała jakby byli w jej mieszkaniu co najmniej.

hyhy luke zawsze może kimać u roski bo ma miękkie serce, a po za tym go lubi xd
ja w ogóle jeszcze nie wiem kto to ed bo nie ogarniam multi żadnych prawie xd także to jest przykre! może jutro nadrobię. ale wątpię bo jestem leniem. - nawet mi o nim nie wspominaj. - mruknęła momentalnie tracąc humor. nie miała ochoty o nim gadać. usiadła sobie i westchnęła. - w ogóle nie ma dla mnie czasu, ciągle tylko pracuje i mimo że u niego mieszkam to przychodzi jak już śpię a wychodzi jak jeszcze śpię. - powiedziała niezadowolona bo była wkurwiona przez to strasznie. - a co u ciebie? - zapytała. liczyła, że coś lepszego się dzieje.

ja nie cierpię jak się ich tyle tworzy bo potem nie ogarniam relacji, bo mi się nie chce i tak to potem jest. Hannah spojrzała na nią i pokiwała głową, ona nie miała żadnego doświadczenia w związkach to się w ogóle nie znała. - a nie planujecie jakiś wakacji? - zapytała, bo pewnie by się im przydały. - albo zacznij wcześniej wstawać! - zażartowała sobie i podciągnęła kolana pod brodę. - james przyniósł mi jajecznicę do łóżka, potem stwierdził, że odeśle mnie na odwyk, to uciekłam - wzruszyła ramionami jakby mówiła o najzwyklejszych rzeczach.

ja też! a teraz jeszcze mnie nie ma to w ogóle tyle się dzieje, że powinniście mi chyba streszczenia pisać całe co się u kogo dzieje... i tyle postaci już nie ma! bez jaj w ogóle. - wakacje? z takim pracoholikiem..... jakby mu dopłacali to by nigdzie nie pojechał jakby wszystko się bez niego miało zawalić. - mruknęła i zapaliła papierosa. przy nim nie paliła ale jak gdzieś wychodziła to sobie nie odmawiała. ogólnie z tej złości to niczego sobie nie odmawiała ostatnio. - to musiałabym chyba w ogóle nie kłaść się spać.. - dodała z westchnięciem. było tak fajnie na początku! tak się cieszyła. a teraz tylko się irytowała. - czekaj czekaj..... bo ja tu nic nie rozumiem. czemu ci przyniósł jajecznicę do łóżka? - zapytała. a co do odwyku to się nie odzywała bo ona na jednym była i nie wspominała tego miło.

Biedna savannah, hanka chciała ją jakoś pocieszyć, ale wiadomo, słaba była w takich radośniejszych klimatach wiec tylko ja przytuliła na chwilkę. - aż tak źle? - zapytała widząc jej minę i złość. - a mówiłaś mu, że tobie to nie pasuje? - zapytała, nie wiedziała czy o takich rzeczach się w związku mówi czy nie. Westchnęła ciężko gdy zapytała o jajecznicę. - nie wiem sav, ale trochę się go boję. - wróciła znów do swojej pozycji z kolanami pod brodą. -o nigdy nie zwracał na mnie uwagi.. a ostatnio ciągle się kręcił przy mnie - dodała ciszej.

sav zdawała sobie z tego na pewno sprawę i nie wymagała od niej nie wiadomo czego. z resztą samo to, że ją wysłuchała to jej trochę pomogło, chociaż i tak była wkurzona. - źle to mało powiedziane. - wzruszyła ramionami obojętnie. zastanawiała się czy jest sens być z kimś kogo wiecznie nie ma! - jak się z nim widzę to się od razu o to kłócimy bo nie umiem mu tego spokojnie powiedzieć tylko od razu mną wszystko telepie w środku. - westchnęła. wiedziała, że może za bardzo się wydzierała ale nie umiała spokojniej. - myślisz, że to jakiś psychol? - zapytała bo to poważna sprawa. - może powinnaś powiedzieć siostrze? - dodała ostrożnie bo nie za bardzo wiedziała jakie mają relacje.

ale mi teraz nisko nad domem helikopter przeleciał! i jaki głośny!
Patrzyła na nią z boku z przejętą miną, nie miała wielu znajomych, ale zależało jej na tych, których ma.- to kiepsko..zamiast się cieszyć chwilami, które macie dla siebie, wtedy też jest nienajlepiej? ale rozumiem, że się wkurzasz. - pokiwała głową i rozprostowała nogi. - co mam powiedzieć lisie, nie mam dowodów. ona pewnie pomyśli, że o mnie dba i powinnam się cieszyć. zresztą teraz jest na mnie wkurwiona, bo uciekłam - podrapała się po nosie - ale to jest psychol! wie, że nie cierpię jeść, to przynosi mi rano jajecznicę, ledwo wytrzymałam z tym zapachem w pokoju - aż się wzdrygnęła. nie wiem kto tutaj jest normalny.

nie lubię tego.... ja teraz będę mieszkać koło pociągów, więc milusio... mam nadzieję, że w środku nocy nie jeżdżą.
- no cóż. - mruknęła bo nie ma co więcej o tym rozmawiać bo tylko jeszcze bardziej by się wkurzyła a tego nie chciała bo pewnie byłaby w stanie się pokłócić jeszcze z hanką. westchnęła bo sytuacja hanki była raczej bardzo trudna. - to mu powiedz, żeby się odwalił.... - powiedziała marszcząc brwi. chociaż to żadne rozwiązanie bo musiałaby się z nim spotkać. - albo go unikaj.... możemy sobie wynająć jakieś mieszkanie małe, hannah. - zaproponowała bo jej rodzice mieli kasę i jak im powie żeby jej coś wynajęli to to zrobią, szczególnie, że akademiki są zamknięte.

Hannah zamyśliła się na chwilę -chyba to mu powiedziałam nim wyszłam z domu - zaśmiała się nawet krótko. Propozycja savannah ją zaskoczyła, ucieszyła oczywiście. - nie wiem co z moimi rodzicami, ale w sumie byli zadowoleni ze świadectwa.. może by się udało! - ucieszyła się i uśmiechnęła do sav. -a co z philippem? on pewnie nie będzie za szczęśliwy, co? - nie chciała żeby kłócili się jeszcze przez nią.

- no i prawidłowo. jakiś psychol pedofil nie będzie się do ciebie dobierać. - mruknęła. - zawsze możesz to zgłosić na policję. nawet bez dowodów się tym zajmą bo tępią takich psycholi. - pokiwała głową. była o tym przekonana. nie chcieliby jej mieć na sumieniu. uśmiechnęła się też. - skoro on się mną nie przejmuje to czemu ja się mam nim przejmować, co? z resztą ty tym bardziej się tym nie powinnaś przejmować. wynajmiemy jakieś fajne mieszkanie. może ja nie wrócę do akademika a ty nie będziesz musiała wracać do nich. - uniosła kącik ust. to była naprawdę dobra myśl!

-nie wiem co moja siostra w nim widzi, jest obleśny - wzdrygnęła się na samą myśl o nim, ale już za chwilę przestała o nim w ogóle myśleć, bo już w głowie projektowała swój pokój! - jej, to świetnie! Będzie cudowne! ale jedno jest pewne.. - popatrzyła na nią - Lisa uwali nas z matmy w przyszłym roku! - zaśmiała się, bo wcale jej to teraz nie martwiło! No i pewnie pogadały jeszcze i ugadały się na szukanie mieszkania i w ogóle. Bo ja uciekam, coś przeczytać na egzamin :c