IMIĘ I NAZWISKO: Astrid Zoë Nightshade WIEK: 16 DATA URODZENIA: 28 lipca '97 MIEJSCE URODZENIA: NY ORIENTACJA: aseksualna/heteroseksualna SMAK: gorzki
RODZINA: rodzice nie żyją, dziadków nie chce znać. BIOGRAFIA: zaraz po porodzie jej matka umarła, a jej ojciec oddał ją do sierocińca. Tydzień później zginął w wypadku samochodowym, ups. Rodzeństwa nie miała. Od samego początku sprawiała dużo problemów. Nie dogadywała się z rówieśnikami już w kołysce, rozpychając się podczas snu, lub wrzeszczała w środku nocy, zupełnie bez powodu. Następnie wystarczyło, że nauczyła się chodzić, samodzielnie i z pełną świadomością poruszać rękami; zaczęła być agresywna. W wieku 7 lat zaczęła terroryzować koleżanki. Urywała lalkom głowy. Podczas posiłku rzucała jedzeniem w innych. I mogłabym tak wymieniać jeszcze w nieskończoność. Jednak opiekunowie nie przenosili jej do innych placówek, tylko izolowali od otoczenia, co chyba nie było najlepszym pomysłem. Siedziała sama w wiecznie zamkniętym pokoju, czując się jak w więzieniu. Posiłki podawali jej pod drzwiami, na tacy. Całymi dniami samotnie spędzała czas, z czasem popadając w depresję, czego raczej w jej przypadku nie dało się uniknąć. Przestałą liczyć się z opiniami ludzi. Opamiętała się dopiero, kiedy miała 14 lat. Opiekunowie wypuścili ja z izolatki. Wydaje się wam, że teraz będzie kolorowo? Wręcz przeciwnie. Astrid była prowokowana do agresywności. Miała dość tego, że ludzie nią pomiatali, jawnie się z niej śmiali i wytykali palcami. Teraz sama zamykała się w pokoju i wychodziła tylko po posiłki. W końcu jednym jedynym wyjściem wydała jej się ucieczka. Ucieczka od wszystkich tych ludzi, których nienawidziła. Ucieczka od problemów, zmartwień i trosk. Ucieczka z sierocińca. Nie miała gdzie się podziać, więc postanowiła tymczasowo zamieszkać w opuszczonych domach i zaułkach, między bezdomnymi. Tam spotkała grupę osób w swoim wieku. Zaczęła palić, przez co zyskała sztuczny szacunek, którego nie zaznała od początków swojego życia. Potem na horyzoncie pojawiły się narkotyki. Szybko nauczyła się, że po ich odrobinie jej humor się poprawia, a świat wydaje się lepszy. Wystarczyło kilka miesięcy, żeby uzależniła się od tego świata pełnego zła. Nie wiadomo kiedy swoim tajemniczym zachowaniem zaczęła intrygować resztę 'znajomych'. Wkrótce została ich liderem, o ile tak to można nazwać. I pewnie zaćpała by się na śmierć razem z nimi, gdyby nie zauważył jej wykrwawiającej się jakiś przechodzień. Zawiózł ją do szpitala, a lekarze wraz z policją odszukali jej dziadków ze strony ojca, cholernie bogatych. Ci odesłali ją do St. Albans, żeby nie sprawiała im problemów i niepotrzebnych kłopotów. Koniec historii panny Nightshade. Urocza, nieprawdaż? |
astrid nightshade
- Gość
- Gość
- Post n°1
astrid nightshade
- st. albans
- st. albansgod save the queenwe love our queen109
- Post n°2
Re: astrid nightshade
|
|