wejście do urzedu miasta
- lysette quickley
- manchesterinżynieria biomedycznabijacz29
- Post n°2
Re: wejście do urzedu miasta
wyciągnęła tego zasranego quentina z pierdla i szła z nim jakoś odszczelona, trochę zła na niego, że zamordował jakiegoś niewinnego chłopaka i gadała donośnym głosem ze swoim adwokatem na temat bronienia mordercy.
- quentin halter
- belfastfizykafreak31
- Post n°3
Re: wejście do urzedu miasta
quentin miał jakiś garnitur po ojcu więc nie prezentował się tak super jak ona. trzymał ją za rękę i marudził - nikogo nie zabiłem, przysięgam! - darł się jej do słuchawki. wcale tutaj nie chciał iść bo nie lubił ludzi, ale liska postawiła go przed faktem dokonanym więc nie miał wyboru.
- lysette quickley
- manchesterinżynieria biomedycznabijacz29
- Post n°4
Re: wejście do urzedu miasta
liska przewróciła oczami. - jakie masz alibi, quentin? on się pyta... - bo oczywiście nie zamierzała przekazywać mu słuchawki, bo sama lubiła pogadać sobie z tym adwokatem. pewnie wyglądał jak noah mills i miał jakiś seksi głos, na który leciała. - poza tym podobno zamordowałeś też swoją siostrę - spojrzała na niego tak, jakby dla niej już był martwy. nie wiem, po co tu z nim przylazła. dobra, wcale nie wierzyła w te brednie, bo była w nim zakochana, więc myślała, ze serio nic nie zrobił.
- quentin halter
- belfastfizykafreak31
- Post n°5
Re: wejście do urzedu miasta
chyba jego siostrę, a nie swoją. ale ty nie ogarniasz ;x
- mogę składać zeznania, przecież byłem wtedy w bunkrze razem z tobą, możesz to potwierdzić! - wymachiwał nerwowo rękoma - ty jesteś moim alibi! - wskazał na nią. w ogóle się na tym nie znał. przypał! - nie zamordowałem jej - załóżmy że powiedziała "jego" - przecież była moją dziewczyną - fuknął niezadowolony - ona popełniła samobójstwo - wspomniał smutnym głosikiem.
- mogę składać zeznania, przecież byłem wtedy w bunkrze razem z tobą, możesz to potwierdzić! - wymachiwał nerwowo rękoma - ty jesteś moim alibi! - wskazał na nią. w ogóle się na tym nie znał. przypał! - nie zamordowałem jej - załóżmy że powiedziała "jego" - przecież była moją dziewczyną - fuknął niezadowolony - ona popełniła samobójstwo - wspomniał smutnym głosikiem.
- lysette quickley
- manchesterinżynieria biomedycznabijacz29
- Post n°6
Re: wejście do urzedu miasta
oja xd faktycznie xddddddddddddddddddddddddddddddddddddd
- podobno było to przed tym - westchnęła w końcu podchodząc gdzieś do ściany, o którą się oparła bokiem. - dobra, na razie. - mruknęła do telefonu, bo tamten musiał kończyć. liska przewróciła oczami. - mnie raz już też próbowałeś zabić, quentin. - zatrzepotała rzęsami i złapała go za klapę garnituru, by przyciągnąć go do siebie. - pilnuj się, bo będę zeznawać na twoją niekorzyść - postraszyła go, he he.
- podobno było to przed tym - westchnęła w końcu podchodząc gdzieś do ściany, o którą się oparła bokiem. - dobra, na razie. - mruknęła do telefonu, bo tamten musiał kończyć. liska przewróciła oczami. - mnie raz już też próbowałeś zabić, quentin. - zatrzepotała rzęsami i złapała go za klapę garnituru, by przyciągnąć go do siebie. - pilnuj się, bo będę zeznawać na twoją niekorzyść - postraszyła go, he he.
- quentin halter
- belfastfizykafreak31
- Post n°7
Re: wejście do urzedu miasta
żal!
- nawet nie potrafię sie bić, jakim cudem miałbym powalić paula, a tym bardziej go zabić - tłumaczył się dalej jak głupi. jak przestała gadać to westchnął żałośnie - wcale nie próbowałem cię zabić to wszystko było wypadkiem - skąd miał wiedzieć że się z nim droczy! przebiegła bestia z tej liski! - nie zrobisz tego? - ręce mu opadły i spojrzał na nią smutno jak szczeniaczek.
- nawet nie potrafię sie bić, jakim cudem miałbym powalić paula, a tym bardziej go zabić - tłumaczył się dalej jak głupi. jak przestała gadać to westchnął żałośnie - wcale nie próbowałem cię zabić to wszystko było wypadkiem - skąd miał wiedzieć że się z nim droczy! przebiegła bestia z tej liski! - nie zrobisz tego? - ręce mu opadły i spojrzał na nią smutno jak szczeniaczek.
- lysette quickley
- manchesterinżynieria biomedycznabijacz29
- Post n°8
Re: wejście do urzedu miasta
- może tylko zgrywasz takiego bezbronnego? może jesteś jakimś pojebanym psycholem, który wieczorami łazi po lesie i dźga biedne kroliczki i inne zwierzaczki? a jak nadarzy się okazja to i ludzi? - mówiła to wszystko trochę tak, jakby sama to robiła, co mogło być trochę przerażające. jak nie bardzo przerażające, skoro zarzuciła mu ręce na szyję i patrzyła w jego oczy. - ja pamiętam co innego - zagryzła wargę i się zaśmiała. - musisz mnie jakoś przekupić, halter.
- quentin halter
- belfastfizykafreak31
- Post n°9
Re: wejście do urzedu miasta
wybałuszył oczy. może był niemiły dla ludzi, ale wcale nie dźgał małych, białych, puchatych króliczków! - jestem bezbronny - zaśmiał się nerwowo miziając palcem jej policzek, próbując ją jakoś udobruchać w ten sposób, troche kiepsko - przekupić? - uniósł brew i musnął po kolei jej dwa policzki, a potem jej usteczka - czy łapówka idzie w dobrym kierunku? - zapytał.
- lysette quickley
- manchesterinżynieria biomedycznabijacz29
- Post n°10
Re: wejście do urzedu miasta
Pokrecila glowa. Jak taki wielki facet moze byc bezbronny? Troche byl ciota, nie da sie zaprzeczyc. Co za tym idzie nie czula sie z nim najbezpiecznej, skoro nawet siebie nie potrafil obronic. Sama sie zastanawiala, co w nim w ogole widzi. - mm, jestes na dobrej drodze, ale powoli ci idzie - oblizala usta i pewnie tanczyli tu przez reszte wieczoru, bzykali w jakichs dziwnych miejscach i w ogole.
- quentin halter
- belfastfizykafreak31
- Post n°11
Re: wejście do urzedu miasta
quentin nie miał gumek i ruchał ją bez hehehehehehehhehe ;x
- lysette quickley
- manchesterinżynieria biomedycznabijacz29
- Post n°12
Re: wejście do urzedu miasta
Wiec wpadla i bedzie problem.........
|
|