między namiotami

nie każdy miał takie życie i możliwości jak teddy!
dopiero dorastała! aww, uroczo, że mieli podobne zachowania, przekazane im w genach. to oznacza, że pewnie ćpunka matka albo ćpun ojciec też tak robili. serio plótł wianki?! ona wczoraj podczas gry z quinnem plotła wianki i w karcie też ma wpisane, że lubi... cóż.
- skoro umiesz, to będzie sprawiedliwa walka. nie to co ty i papierosy. - obróciła jego umiejętności na korzyść swojego pomysłu. - taaak, poznaję ludzi, jest fajnie. - uśmiechała się uroczo. dopiero od niedawna była w st. albans, więc nie miała okazji jeszcze zapoznać zbyt wielu osób. ten wyjazd jej to umożliwiał.

to nie jego wina że wystartowal z lepszej pozycji życiowej aniżeli ona!
mieli podobne zachowania i to było kochu! hahhaha, jakie jesteśmy jednomyślne z tymi wiankami. to też pewnie mieli genetycznie bo jedno z ich rodziców plotło wianki xd - ale bedziemy je pletli na czas czy wybierzemy który jest ladniejszy? - zapytał żeby określic jasno reguly tej rywalizacji - i co? poznałaś już kogoś wartościowego? - zapytał siadając po turecku. był ciekawy jaki typ ludzi lubi tracy.

jego wina, że nie powiedział, że bez niej nigdzie nie idzie xd
hahaha matka ćpunka chodziła sobie w wiankach zawsze, bo jej się wydawało, że była na wiecznym festiwalu. pewnie tak było. ciekawe czy ich rodzice jeszcze żyli. tracy wcale nie chciała ich odnajdywać.
- możemy zrobić kilka konkurencji, żeby sprawiedliwie ocenić wszystkie aspekty. zwołamy komisję... - zaczęła planować z rozbawieniem, bo sama nie wiedziała już czy mówią serio czy nie. ważne, że dobrze się bawiła i zapomniała o całej tremie przed rozmowami z bratem. - każdy człowiek jest wartościowy. - taki typ lubiła xd

on byl wtedy dzieckiem! jak miał się sprzeciwiać ;x
pewnie tak była, wiecznie czuła sie jak na jakiś tommorowlandzie ;x pewnie żyli! powinni kiedyś do nich przyjechać żeby odnowić relacje, byloby przezabawnie xd
- kilka konkurencji dotyczących plecenia wiankow? - zaśmial się i zapalil kolejną fajke - to musisz wymyślić te konkurencje bo ja chyba nie jestem aż tak pomyslowy - poklepał ją po ramieniu - ale wierzę w ciebie i twoją kreatywnosć - awww, pochwalil ją! - każdy? - uniósł brew - albo bardzo kochasz ludzi, albo jesteś bardzo naiwna - stwierdzil uśmiechając się ciągle bo to wcale nie miało zabrzmiec złośliwie.

zrobić wielkie smutne oczy i nikt by nie odmówił dziecku xd
może jak tracy i teddy już się do siebie zbliżą, to wpadną na pomysł, żeby odnaleźć też rodziców i pojadą na nowe dramki. nie sądzę, by było to szczęśliwe pojednanie.
- ty się śmiejesz, a plecenie wianków to bardzo poważna sprawa! - pomachała mu palcem przed oczami. - dwie konkurencje już mamy. wystarczy jeszcze jedna, żeby nie było remisu. puścimy wianki na wodzie i zrobimy ich wyścig. - roześmiała się, bo już głupie pomysły jej przychodziły do głowy. może ktoś jej przed południem dał piwko i trochę się zbombiła. albo po prostu swobodnie czuła się przy teddy'm! - może i to, i to. - zamyśliła się, gapiąc się w niebo. promienie słońca przyjemnie padały na jej twarz. - albo po prostu wierzę, że każdemu trzeba dać szansę. - spojrzała na niego.

nie no to będzie drama za dramą wtedy ;x
- zazdroszczę że masz taka wiarę w ludzi - zaśmial się wyrzucając papierosa i zaraz zawolali go kumple więc musiał iść ;x bo ja też zaraz idę i wróce wieczorem więc wtedy pogramy ;x

prawidłowo ;x
tracy nie przyznała się, że boi się porzucenia, bo to za wcześnie jeszcze na poważne tematy xdd zjadła w końcu to, co jej przyniósł!

siedziała sobie i jadła jakieś warzywka pieczone na ognisku, pewnie ziemniaczki w mundurkach bo kto by żarł kiełbaski pfpf.

edie szła między namiotami lekko podchmielona, bo z maryśką siedziały i piły. nie miały tutaj niczego innego do roboty, może upiły się też ze stresu o ninę awww. usiadła obok hani - smacznego - posłała jej uśmiech. były razem w namiocie, a przy okazji chyba się bffowały to się znały xd

ja to wiem i nie musze ogarniać relek tak jak ty he he. hania nie piła zbyt wiele bo jak się upijała to całowała chłopaków albo się do nich podwalała a musiała mieć dobrą reputację więc przystopowała. dlatego obżerała się ziemniakami xd - piłaś - stwierdziła obwąchując ją - wino - wyczuła bo miała super węch - i tak, dziękuje - dalej wcinała ziemniaczka.

ja mam 22 postaci, jakim cudem mam to ogarniać wszystko? sama siebie nie ogarniam a co dopiero edie, która wieczną depresję ma i wszystkich musi dookoła siebie pocieszać! - piłam, bo co mam innego robić. piłam ze stresu bo mój przyjaciel zgubił swoją dziewczynę i poszedł ją szukać. biedna, wróciła taaaaka smutna - westchnęła ale zaraz się ogarnęła - jak się bawisz? - zapytała zainteresowana.

to nie trzeba było tyle robić, ja mam o 10 mniej i ogarniam ;x
- skoro się zgubiła to powinna na następny raz zainwestować w kompas - stwierdziła. genialne rady cioci hani! ale pewnie nie znała niny to co ją to obchodziło! ech! obchodził ją tylko jej ziemniak na chwilę obecną! - nieźle - wzruszyła ramionami - najlepiej się bawi mój brzuszek - poklepała się po nim - wiecznie najedzony - dzisiaj znowu będą tańczyć wokół ogniska? - zapytała, bo wczoraj pewnie leo ubrany w ciuchy niny kręcił tam tyłeczkiem xd

ale ja je wszystkie potrzebuję przecież!
obchodził ją ziemniak i nic innego, priorytety oczywiście. ona nie znała ich paczki, bo edie, chciałam napisac elodie nie chciała jej tam wprowadzać. w paczce byli sami wariaci, ćpuni i nieszczęśliwa miłość ;c i sypiali każdy z każdym - oczywiście, jak to zawsze bywa! taka już jest nasza tradycja - pokiwała głową. kto tam wie, co dzisiaj będzie robił leo jak nina taka smutna xd - najadasz się tutaj? ja staram się w ogóle nie jeść, albo raczej nie opychać - poprawiła się.

jasne xd
hanka sama nie chciała się wprowadzać do takiej patologicznej paczki. miała wystarczającą ilość szaleństw w życiu, po co jej dodatkowe? - to kto dzisiaj będzie tańczył w damskich fatałaszkach? - zapytała z ciekawości. kto wie, może na vincenta wypadnie he he - nie opychasz? - zerknęła na nią dziwnie - boisz się ogniskowego jedzenia czy zarazków? - zapytała zaraz, bo nie ogarniała jej obaw.

to kogo nie potrzebuję, co xd
poza tym jej paczka i hania pochodzili z dwóch różnych światów. edie też przecież nie należała do ich świata całkowicie, ale po części. na balu przecież to ona reprezentowała godnie całą rodzinkę, dostała mnóstwo propozycji pracy, świeciła ząbkami i była urocza ;x - nie wiem, leo dzisiaj ma inne problemy na głowie - machnęła ręką - może quinn? - zastanawiała się na głos - nic z tych rzeczy. po prostu nie lubię się opychać - wzruszyła ramionami.

musiałabym przejrzeć bo nawet nie ogarniam kogo masz xd
hanka zdecydowanie nie należała do ich świata. pewnie nie chcieliby przychodzić na jej występy i oglądać jak przez dwie godziny śmiesznie tańczy i wygina się ;x mieliby z niej polewkę! nie doceniali sztuki, ech! - mogę się założyć, że quinn nie wygląda tak dobrze w biustonoszu - nikt nie wyglądał w tym lepiej od leo. mysle, że leo mógł mieć z tym jakiś problem ze lubił damskie ciuszki xd - no co ty, nie lubisz się opychać niezdrowym jedzeniem którego tutaj wokół pełno, tracisz całą zabawę - zaśmiała się.

to przejrzyj i mnie oświeć w takim razie xd
myślisz, że ktokolwiek z jej ekipy przychodził na jej jazzowe koncerty? przychodzili jak im przypomniała, że takowe istnieją albo jak dawali darmowy alkohol i jedzenie, wtedy tak, udawali nawet że im się to podoba. może leo jedynie nie udawał, kto to wie. - masz rację, absolutną rację. szkoda, może jutro jak ninie się poprawi humor i będzie w lepszym stanie psychicznym to leo znowu powróci. dzisiaj będzie ktoś inny występował - zaśmiała sie - eee tam, wolę jeść tylko jak muszę coś zjeść - westchnęła.

nie chce mi sie teraz bo i tak gier nie ogarniam xd
leo pewnie wspierał wszystko co robiła edie skoro był w niej długi czas zabujany. teraz po prostu chodził na te koncerty z przyzwyczajenia lub po prostu lubił jazz, kto wie - nikt nie jest godny zastąpienia jego miejsca, nawet jeśli to miałaby być jakaś dziewczyna - stwierdziła - choć chłopakom roznegliżowana dziewczyna na pewno by się podobała - roześmiała się uroczo - w ogóle nie doceniasz jedzenia, to nie jest tylko czynność, to hobby - i to było zdecydowanie hobby hanki, która i tak z powodu pracy musiała o linię dbać.

jutro xd
ich paczka była zbieraniną różnych ludzi. edie kompletnie niekiedy nie rozumiała dlaczego ma się większością z nich opiekować albo dlaczego musi słuchać ich problemów, skoro sama miała własne. a nikt jej nie chciał słuchać, prócz leo który i tak był zajęty bo miał własne życie ;c - leo jest świetnym komikiem, potrafi każdego z nas rozbawić. w ogóle wszyscy chłopcy mają w naszej grupie do tego talent - posłała jej uśmiech znowu - wolę jeść mniej. a tym bardziej, że jesteśmy na polu namiotowym to tutaj im mniej tym lepiej - nie wiem dlaczego tak twierdziła xd

już jest jutro teoretycznie.
nie ważne co to za ludzie, ważne że się trzymali razem! edie niech nie przesadza, miała tam multum kumpli i kumpel którzy z chęcią ją przytulali i pocieszali. każdy każdego tam pocieszał i każdy z każdym tam spał, halo - czyli są śmieszni i zboczeni tak? muszę to zapamiętać - żeby trzymać się od tych zboczeńców z daleka xd - powinnaś korzystać z tego jakie masz tutaj możliwości, czyli między innymi jeść - haha, hanka nienajedzona jak tracy.

to dzisiaj jak wstaniesz xd ja i tak zaraz będę się zbierać, jutro dzień dla rodzinki!
przez to gadanie o jedzeniu sama zgłodniałam ;x edie założyła włosy za ucho. problem jest jeden: oni do niej przychodzili z problemami to czuła się w obowiązku ich wysłuchać. dlatego robiła za ich mamusie i najlepszą przyjaciółkę na świecie. - śmieszni, zwariowani, niezrównoważeni ale w tym dobrym sensie. kreatywni. to jest nasza taka druga rodzina - zamyśliła się - a po co? - zapytała xd edie miała widocznie poważny problem xd jak zwykle xd

ja to mam jutro dzień dla siebie co najwyżej xd
chciała już jej zrobić dłuuuuuuuuugi wykład na temat tego dlaczego jedzenie jest ważne, ale zauważyła że ktoś kradł jej ziemniaki z ogniska wiec poszła o nie dzielnie walczyć!

ja jutro siedzę z jacem i oglądamy filmy ;x
edie poszła do namiotu.