plaza bahia

wybrały się do galerii handlowej, a konkretnie do salonu z grami gdzie vicky właśnie pobijała rekord na maszynie do boksu gdzie waliło się w worek i on pokazywał z jaką siłą. pewnie lokalni gejmerzy nie byli zadowoleni!

summer zniknęła w innym kącie, bo wsiadła za kierownicę wyścigówki i z marnym skutkiem próbowała dojechać mety, zamiast tego ciągle wjeżdżała swoim autem we wszystkie przeszkody. kiedy już przegrała to znalazła vicky.
- wooooaaaah! przypomnij mi, żebyśmy nigdy się nie biły - zaśmiała się kiedy zobaczyła wynik kumpeli.

czyli summer nie była konkurencją dla meksykańskich gejmerów. powinny się na razić jakiemuś gangowi i uciekać he he he.
uderzyła w worek kolejny raz pobijając swój rekord i odwróciła się roześmiana do summer - nie jestem przecież agresywna - chyba, że w grę wchodziły bójki po pijaku. objęła ją ramieniem - spokojnie, będę twoim ochroniarzem tutaj - obiecała zupełnie jakby nie wiedziała, że kumpela doskonale radzi sobie sama!

takie niby niebezpieczne gangi, a przegrywają z dziewczyną w grę w boksowanie? nie ma czego się bać xd
- taaak, ratuj mnie przed niebezpiecznymi paniami sprzedającymi bransoletki - śmiała się, bo anderson i leila na pewno opowiedzieli wszystkim przyjaciołom swoje przygody, a oni zbijali z nich bekę. summer i vicky bawiły się beztrosko i nie przejmowały się, że może tu być niebezpiecznie. - dobra, teraz ja. - udała, że zakasała rękawy i wrzuciła pieniążka do maszyny. przywaliła w worek całej siły, niestety jej wynik nie dorównywał vicky.

może to był jakiś lamerski gang xd jakieś takie płotki!
- już pędzę summer - dała się wciągnąć w jej zabawę, stanęła przed nią i zaczęła uderzać pięsciami w powietrze udając że to ten panie od bransoletek. mogli sobie kupić bransoletki na bazarze tak jak vicky wczoraj xd
stanęła za kumpelą i obserwowała jej ruchy. zachichotała widząc jak uderza. wpisywałam jej w ogóle w karcie że zajmowała się boksem więc na pewno liznęła trochę profesjonalnych treningów i dlatego wszystkich teraz biła - aww, to słodkie - podeszła do niej - z przykrością muszę stwierdzić, że niestety uderzasz jak dziewczynka - zaczęła z niej żartować.

pewnie tak było! udawali niebezpiecznych przed turystami.
- a macie! - przyłączyła się do zabawy i też wykonała parę ciosów w powietrze. - eeej! jak możesz mnie tak obrażać! - walnęła ją w ramię, ale oczywiście lekko skoro najwyraźniej nie miała siły i biła jak dziewczynka.

pomasowała się po ramieniu udając że ją boli żeby summer nie było przykro - to był żart - wystawiła język i oczy aż się jej zaświeciły bo dopiero teraz dostrzegła wielkiego mechanicznego byka w tym salonie gier. najwyraźniej w stanach były one w barach, a w meksyku były w salonach gier - zróbmy to! - wskazała na byka xd

- bolesny żart! - skomentowała. - bolesny dla ciebie - dodała z dumą i rechotem. kilka razy dźgnęła ją palcem w miejsce na ramieniu vicky, które przed chwilą walnęła. - tak! - klasnęła w dłonie z entuzjazmem i już poleciała i wdrapywała się na byka. - wskakuj ze mną, zobaczymy, która pierwsza zleci. - klepała miejsce kolo siebie, bo były dwiema chudzinkami i się zmieszczą. ja i tak nie wiem czemu one siedzą w centrum handlowym zamiast wyjść na miasto xd

- tak, ugodziłaś mnie w samo serce - złapała się w miejscu gdzie był serce i udała, że omdlewa. jak dbała o samoocenę summer! pobiegła za nią i wdrapała się na byka. siedziała za nią więc pewnie objęła ją żeby się lepiej trzymać xd - jedziemy! - wierzgała nogami i uderzała w tego byka xd może już znudziło im się szwendanie po mieście xd

summer na pewno to doceniała albo wierzyła, że vicky tak na serio.
- i o to tyle halo? - zawołała na początku jak byk jeszcze nie był w ekstremalnym trybie, ale zaraz zaczął nimi rzucać na wszystkie strony i musiała się mooocno trzymać, żeby udowodnić swoją moc i nie zlecieć. a jak vicky ją trzymała to pewnie jak nią wierzgało zaczęła przypadkiem ściągać summer z tyłka spodenki, bo miała na gumce. szybko po jednym dniu xd ale w sumie miały trzy razy więcej energii niż normalni śmiertelnicy to może szybko obskoczyły teren.

- beznadzieja! - zaczęła krzyczeć o gwizdać. pewnie podkręcili im tam mocno specjalnie i wtedy zaczęło telepać na maksa. faktycznie vicky trzymała się mocno summer, na tyle mocno że jak wierzgnęło nią mocniej i vicky trzymała spodenek to gumka od nich pękła, ups! - ten byk jest szalony! - zaczęła krzyczeć do kumpeli.

tak nimi telepało, że summer jeszcze nie zorientowała się, że zaraz straci spodenki. dobrze, że były w centrum handlowym to będzie mogła od razu kupić nowe xd
- trzyyyyyyymaaaj sięęęę - wołała w jakimś zwolnionym tempie, bo w porównaniu do tego byka to wszystko było w zwolnionym tempie. tyle ze sama nie posłuchała swoich słów i w końcu zleciała z tego byka, a vicky razem z nią. wylądowała tyłkiem na twarzy vicky, a spodenki miała już na wysokości kolan i prezentowała teraz światu swoje majtki w dni tygodnia z napisem 'wtorek'. - no, to musiał być rekord. wytrzymałyśmy tam pięć minut co najmniej! - stwierdziła kiedy zaczęła prostować swoje kończyny i próbować wygramolić się z materaca, a przynajmniej z twarzy vicky póki co.

to miejsce było dobrym żeby stracić spodenki, faktycznie!
vicky praktycznie nie słyszała summer, widziała tylko w zwolnionym tempie zadowolone miny gapiów. nie wiedziała jednak o co chodzi. dowiedziała się dopiero jak spadły z byka i vicky wylądowała pod kumpelą. pewnie chodziło o tyłek summer, dlatego się tak gapili! - pięć minut? - odparła niezadowolona - chcę wytrzymać dziesięć - próbowała się wygramolić spod niej, a kiedy to zrobiła to zakręciło jej się w głowie i znowu wylądowała na dupce - ale masz fajne gatki - zaśmiała się wskazując tyłek summer!

tak, ze wszystkich miejsc na stratę spodenek to był najlepszy wybór.
- to co, runda druga? - zatarła rączki. chciała zrobić krok do przodu, ale zaplątała się we własne spodenki i runęła znów na materac. zaraz spojrzała na tablicę wyników i okazało się, że to było jakieś trzydzieści sekund. - no serio!?!?!? oszukują! - zawołała niezadowolona. - nie chcą się przyznać do tego, że znowu ich w czymś pobiłaś! - stwierdziła i powoli wstała. - gracias! - zaczęła machać tyłeczkiem co na pewno wzbudziło entuzjazm gapiów. może teraz miejscowi gangsterzy już nie będą na nich tacy cięci. - a tak serio to byk był taki super, że aż gatki spadają. - próbowała właśnie je założyć z powrotem, ale zjechały jej znów do kostek.

- tak! - próbowała wstać, ale jeszcze nie do końca doszła do siebie - za dwie minuty - siedziała tak czekając aż przestanie jej się kręcić w głowie. pewnie przez tyłeczek summer zaplusowały u miejscowych gangsterów, uff! vicky w końcu wstała i podciągnęła znowu te spodenki summer próbując jej zawiązać jakiś supełek - zaraz będziesz chodzić w samych gatkach - dalej się z tym szamotała, a potem zauważyła te niesprawiedliwe wyniki na tablicy. podeszła i zmazała ich wynik i przerobiła kredą tak jakby wytrzymały pięć minut (na pewno nie mieliby tam elektrycznej tablicy xd). jakiś typ do niej podszedł i zaczął się z nią kłócić więc vicky zaczęła machać łapkami i krzyczeć coś w hiszpańskim wymyślonym właśnie przez nią. czyli nie po hiszpańsku xd

vicky biła od bicia gangsterów, a summer od kręcenia tyłkiem. każda miała swoje zadanie.
- ile można siedzieć - też kręciło jej się w głowie, ale nie dawała tego po sobie poznać, bo nie umiała usiedzieć w miejscu nawet przez chwilę. - no i dobrze, i tak jesteśmy na plaży! będę do tego chodzić na bosaka, o. - już ściągała spodenki i trampki. to nic, że były w środku miasta i tu nie obowiązywały plażowe kreacje. w czasie jak się rozbierała to vicky zaczęła denerwować towarzystwo, więc summer zaraz była obok niej i się z nimi kłócić po arabsku, bo to był jedyny obcy język jaki znała na trzeźwo. tak gestykulowała, że jeden z trampków, które trzymala, wyleciał jej z rąk i trafił typa od wprowadzania wyników prosto w nos.

i w ten sposób podbijały meksyk xd
vicky intensywnie tłumaczyła im że nie mają racji, a kiedy dołączyła do niej summer to tym bardziej poczuła się pewnie i jeszcze bardziej gestykulowała i się z nimi awanturowała. w końcu kiedy summer walnęła typa trampkiem vicky pchnęła tablicę i ta pod wpływem upadku rozłamała się na pół. co poskutkowało tym, że dwóch grubszych latynosów zarzuciło je sobie na ramiona i wyniosło z salonu gier, vicky nawet jednego ugryzła - nie potraficie przegrywać w tym patriarchalnym społeczeństwie! - okrzyczała ich na odchodne.

tak. one gang at a time.
- dziewczyny górą! - krzyczała i machała rękami kiedy je wynosili. a kiedy już je postawili przed wejściem to mina jej zrzedła. - kurna. moje trampki tam zostały. - popatrzyła na vicky tak jakby straciła coś bardzo cennego. ciekawe czy do końca wycieczki wszystkie moje postacie potracą swoje rzeczy. - ooo, zajebiście! tu mają crocsy! - przestała się przejmować i zaciągnęła vicky do sklepu obok. już oglądała jakieś paskudne modele.

potem zajmą się jakimś gangiem na plaży xd
vicky jeszcze zdążyła wykrzyczeć jakieś hasła typu 'girls power' zanim zatrzasnęli za nimi drzwi - te trampki poświęciły się dla większej sprawy - oznajmiła przylepiając się do szyby salonu i sprawdzając czy nie ma ich gdzieś blisko. niestety tak nie było! zaraz jednak summer wciągnęła ją do sklepu obok. vicky chyba nie była fanka crocsów i podniosła jakiś obrzydliwy model takich ogrodowych klapek w brązowym kolorze - fuuuuuujka - odrzuciła go z obrzydzeniem na półkę - może kupisz sobie po prostu nowe trampki? - to byłoby najrozsądniejsze.

dobry plan.
- na pewno powieszą je nad wejściem jako symbol. - pokiwała głową, zapominając, że właściciele salonu gier ich nie lubili, wiec co najwyżej trampki mogli powiesić pod napisem "tych klientów nie obsługujemy". - nie ma czasu. - wsadziła sobie na stopy pierwsze lepsze żarówiaste żółte crocsy i podreptała w nich do kasy gdzie zapłaciła i była już gotowa na nowe przygody. o tym, że miała chodzić na bosaka albo że powinna sobie kupić najpierw spodenki też zapomniała. dobrze, że vicky nie wstydziła się chodzić z nią po mieście. były białaskami, więc i tak zwracały na siebie uwagę, nieważne co miały na sobie. - ale jestem nakręcona! - powiedziała do vicky podskakując i otrząsając ręce i nogi po tej całej bójce roku.

- powieszą je żeby odstraszały ich pozostałych wrogów - na serio wyobrażały sobie właścicieli tego salonu jako gang jakiś xd a to pewnie byli poczciwi goście, którym nigdy nie trafiły się tak szalone klientki! spojrzała na crocsy i zaśmiała się - przynajmniej cię nie zgubię - w takim razie takie buty powinien też nosić marcus, anderson i leila żeby się nie gubili xd vicky nie była aż tak nakręcona bo już nie raz się biła i szarpała dlatego śmiała się widząc reakcję summer - możemy pójść do jakiegoś kącika dla dzieciaków i postraszyć ich w basenie z kolorowymi piłeczkami - zaproponowała. ale miała hobby!

- jako dowód, że nas pokonali? no nieee. moje trampki zasłużyły na lepszy los. - pokręciła głową, ale teraz już było za późno i nie miały możliwości odzyskać jej butów. poza tym miała już świetne nowe. haha, następnym razem przed studencką wycieczką wszyscy uczestnicy takie dostaną i będą obowiązkowo nosić. - możemy też same pobawić się w basenie z kolorowymi piłeczkami. - summer byla takim dzieciakiem, że jak zobaczy basen z piłeczkami to zapomni, że miała dzieci straszyć, więc lepiej od razu ustalić oczekiwania. - ooooooo, a może chodźmy na tę wielką zjeżdżalnię, po której się zjeżdża do morza? - wymyśliła. - chwila, to było w acapulco czy gdzieś indziej? ktoś mi pokazywał video w internecie.... - zaczęła się zastanawiać, bo już nie wiedziała w jakiej jest czasoprzestrzeni.

- żegnajcie trampki! - pomachała do witrynki salonu gier kiedy zaczęły kierować się do jakiegoś kącika zabaw. tak, przed każdą wycieczką uczestnicy będą dostawać wyprawkę i kurs pierwszej pomocy w cenie! - jak już tam dotrzemy to ustalimy czy straszymy czy się bawimy - szły więc tam gdzie zaplanowały. vicky próbowała przypomnieć sobie, czy tutaj była ta zjeżdżalnia - nie jestem pewna, powinniśmy to później sprawdzić - bo chętnie wybrałaby się na taką zjeżdżalnię halo! kiedy dotarły do basenu z piłkami można było dostrzec że bawiło się tam dwóch grubasków zajmujących prawie cała przestrzeń. vicky była rozczarowana bo bała się, że jak któregoś przestraszy to ten na niej usiądzie.

- wiernie mi służyłyście, spoczywajcie w pokoju. - zasalutowała do witryny i ruszyła razem z vicky, stąpając w swoich crocsach. - spontan! - klasnęła w dłonie. summer pewnie zapomni o tej zjeżdżalni skoro póki co w tej grze zapomniała już o kilku różnych rzeczach i wychodzi na to, że miała dziury w mózgu. kiedy zobaczyła grubasków to też mina jej zrzedła. nie było tu miejsca ani na zabawę ani na strasznie. nie zraziła się jednak, bo już miała nowy pomysł. złapała vicky za ramię z ekscytacji. - chodźmy na dach! chcę zobaczyć widoki z góry.