coco club

wychodził z dwiema laskami za rękę i już kierował się do ich domku żeby spółkować xd

obrotny! może brał drugą dla arnolda albo dante skoro i tak wszyscy się gnieździli razem w chatce xd jak dla jednego przydzieliliby aurorę to każdy by był zadowolony xd
arnold dopiero szedł do baru. właściwie to liczył na to, że tu będzie wifi i będzie mógł pogadać chwilę z bratem.
- no proszę, kto się znalazł - powiedział ironicznie na widok edena, bo od rana nie mógł go zlokalizować.

eden zachowywał się tak jakby jego ojciec ciągle był dziekanem. cieszył się bezkarnością. do czasu pewnie xd
rozmowa z bratem i nieoczekiwane smski od miry to czekało arnolda w afryce. czyli wszystko co dobre zostało w st. albans ups.
- nigdzie się nie chowałem - zaśmiał się i przycisnął do siebie bliżej obie damy - potrzebujesz instrukcji? - zapytał - jak poderwać takie dziewczyny? - nie chciał zostawać jego guru, raczej się nabijał z jego nieudolności.

edena dopadnie rzeczywistość kiedy już nie będzie miał ochrony ojca!
w afryce interesowało go tylko obserwowanie insektów. jego ludzie zostali w anglii xd
- nie potrzebuję żadnych instrukcji - burknął. teraz był skupiony na próbie komunikacji z bratem, a nie jakiś afrykańskich pięknościach. btw, mają podobny look na awkach, ciekawe czy arnold kopiował edena, żeby mieć powodzenie xd - mam nadzieję, że nie zabierasz ich do nas? domek jest już wystarczająco zatłoczony - nie potrzebował dodatkowo edena baraszkującego z lokalnymi dziewczynami.

pewnie po powrocie xd
i bez obecności arnolda w albans sprawy się same komplikowały xd
- miałeś swoją szansę i ją zmarnowałeś - jakby miał kiedykolwiek w planie zamiar podzielenia się swoimi technikami. hahaha, na pewno arnold kopiował, co miałby kopiować eden. w jego oczach arnie był nieudacznikiem - taaaa, właśnie - syknął niby przejęty - musisz znaleźć inne miejsce do spanie, u nas będzie tłoczno - szturchnął dziewczyny boczkiem.

nie wiedział, że jego obecność jest tak bardzo wymagana w st. albans.
- jakoś nie żałuję - stwierdził. nie potrzebował znać technik edena, który miał kiepską reputację na uczelni, nie był dżentelmenem! może przypadkiem ubrali się w tę samą koszulę i potem arnoldowi było głupio, bo robił overthinking i nie chciał, żeby eden myślał, że faktycznie go kopiuje. - czy z uwagi na szacunek do swoich współlokatorów nie mógłbyś odwiedzić swoich koleżanek zamiast sprowadzać je do nas? - skrzyżował ręce. dziewczyny pewnie nie rozumiały po angielsku to mogli gadać o nich jakby ich nie było obok.

ech!
- powinieneś - eden uważał się za zajebistego oczywiście. haha, tak oboje nosili białe koszule czego wymagała ta praca i teraz arnold miał overthinking. ups - nie sądzę - przyznał rozbawiony lekceważąc jego prośbe. prawda była taka że za cholerę by się z nimi nie dogadał więc wolał wziąć je do siebie xd ale nie przyzna się do tego na głos xd jego współlokatorów czeka bezsenna noc!

każdy powód do overthinkingu jak ma się chroniczne lęki xd
- nope - upierał się. przynajmniej miał w sobie tyle pewności siebie, że nie czuł kompleksów do edena i jego panienek. wiedział, że to puste relacje! nie tego arnold oczekiwał od swoich dziewczyn. eden wygodnicki, po prostu złapał dziewczyny i prowadził do siebie. - powinieneś zacząć uczyć się pokory, ojciec nie będzie już cię chronił na każdym kroku - to nie było na temat, ale arnold miał straszną ochotę mu to powiedzieć odkąd tylko dowiedział się o odejściu hollywooda.

- jak chcesz - on dalej uważał, że jest super i to, że podrywał laski na jednorazowe numerki to zupełnie zdrowa relacja. inaczej zachowywał się tylko w obecności beau, ale teraz nie było jej tu! - arnieeeee - zaśmiał się na jego rewelację - to że ktoś nie ma władzy na papierku, nie znaczy że tak na prawdę jej nie ma - zdradził mu sekret. hollywood już pewnie zza kulis pociągał za sznurki.

gdyby spotkał edena z mirą to może zastanowiłby się nad jego radami, ale na razie ich nie potrzebował xd zjeżył się jak nazwał go zdrobniale, zabrzmiało to protekcjonalnie.
- słyszałem, że wyrzucili go z hukiem - dosłownie skoro hollywood padł na ziemię. arnold już znał najświeższe ploteczki. pewnie nowa sekretarka alexandra już rozgadywała.

co najwyżej w domyśle mógł spotkać xd
miało tak zabrzmieć i zrobił to specjalnie! nie skomentował tego co powiedział bo fakt, że ojciec został wyrzucony doprowadzał go do szewskiej pasji - będzie dziś głośno - ostrzegł go a potem wyminął z laskami. biedny arnie xd

zadzwonił do brata, a potem szukał sklepu całodobowego, żeby kupić zatyczki do uszu.

w ramach wychodzenia do ludzi pojawił się tutaj z jakąś grupką, która go namówiła, ale zamiast pić i się bawić i to popijał wodę i stał jak ten kołek.

Ashley byla juz po kilku drinkach I dlatego zdecydowala sie go zaczepic. inaczej nie tracilaby czasu xd - siema - przysiadl sie do niego. - chyba mam zwidy, ty w klubie? - skomentowala z rozbawieniem. nie pasowal tu xd

- cześć - uśmiechnął się do niej lekko. dzięki wycieczce widywał kuzynkę codziennie co było kilkunastokrotnym zwiększeniem częstotliwości ich spotkań. - ja też czasami wychodzę się bawić - stwierdził. nawet jego słowa nie były przekonujące xd

mogli miec bonding, ale pewnie unikali sie. wolala spedzac czas z jego bratem. to, ze go widziala codziennie wystarczylo jej. - od kiedy? - zasmiala sie. nie przypominala sobie zeby go widziala na imprezie. urodzinowa sie nie liczy.

nie mieli powodów do bondingu. nate nawet nie pracował za bardzo przy budowaniu domków, co najwyżej miał jakąś lekką pracę typu wydawanie narzędzi.
- po prostu chciałem wyjść, okej? - zniecierpliwił się. siedział w domu źle, wychodził jeszcze gorzej.

ciekawe czy go hejtowali za to, ze sie opierdzielal, ups.
- okej, nie musisz sie spinac - nadal byla rozbawiona. chwycila drinka I napila sie przez slomke. chwile mu sie przygladala szukajac tematu do rozmowy. - co u patricka? - przypomnialo jej sie, ze ostatnio go o to meczyli.

miał papiery od lekarza, nie mógł wykonywać ciężkiej pracy. przyjechał tu tylko oglądać roślinki xd
napił się swojej wody i myślał, że ashley zaraz pójdzie. milczał, bo nie miał w zwyczaju na siłę rozpoczynać rozmowy. nie widział wspólnych tematów xd od razu się spiął jak usłyszał imię byłego.
- a sama nie wiesz skoro jesteście tak blisko? - prychnął. ostatnio coś w tym stylu sugerowała i w aktualnej sytuacji był w stanie uwierzyć w to, że patrick naprawdę go zdradzał też z kuzynką xd

jako jedyny mogl chillowac na wycieczce xd
skoro sie do niego przysiadla to nie mogla stracic okazji zeby troche go podenerwowac. nie bylo tak fajnie jak z tobiasem, ale nie miala innej rozrywki.
- masz racje, zapytam go sama - wyjela telefon I faktycznie napisala do patricka. mogl byc zly na siebie, sam ja zachecil.

leżał na hamaku jak na awku podczas gdy inni harowali xd
zdobywała rozrywkę jego kosztem. nate lepiej się bawił siedząc w samotności.
- ta, jasne - jakoś nie wierzył w to, że ashley naprawdę to zrobi, ale zaraz napisała i jego teoria upadła. - nie pisałaś mu, ze jesteś ze mną, prawda? - zestresował się. nie chcial, żeby patrick myślał, że nate kazał ashley do niego napisać.

za dobrze mu xd
nie jej wina, ze nie znal sie na zartach! to ze jej nie wierzyl jeszcze bardziej ja zmotywowalo zeby faktycznie napisac. lubila robic na zlosc, ups. - juz za pozno, trzeba bylo powiedziec wczesniej - wkrecala go.

ale mógł też dostać zawału w samolocie. coś za coś xd
nie wiedział, że go wkręcała, więc się przejął. to był pierwszy (pośredni) kontakt z patrickiem jaki miał od czasu rozstania. nerwowo wypił resztę wody i w końcu po chwili się odezwał:
- odpisał coś? - chciał wiedzieć jednak xd

haha ryzyko sie oplacilo xd przynajmniej w ta strone.
- nie chce o tobie rozmawiac - zazartowala. nie wiedziala, ze to brzmialo jak cos co Patrick by mogl naprawde powiedziec. - musze sie mu pochwalic swoja opalenizna, na razie - dopila drinka I poszla do toalety. wygladalo jakby poszla robic zdjecia dla Patricka, ale przynajmniej nate mial spokoj.