drzewa

stal przy drzewach bo czul sie niezrecznie xd wyslal sama po drinki.

sam go pewnie zmusił do wyjścia trochę? albo wziął na litość?
w każdym bądź razie popędził po drinki jeśli to miało pomóc i przyniósł dwa kubeczki. pewnie silasa drink był mocniejszy żeby wyluzował haha - proszę - wręczył mu i stanął obok. był cały przekrój wielu biegających osób takich jak kyle, rosie czy aurora i emma więc sam też czuł się trochę dziwnie - chyba im więcej ludzi tym weselej? - zaśmiał się i uniósł kubeczek w geście toastu, a potem się napił.

silas kolejny, ktory nie potrafil odmowic. pomyslal, ze przyda mu sie wyjscie. zmienil zdanie jak zobaczyl gdzie przyszli. nie widzial nikogo znajomego.
gdyby wiedzial, ze sam bedzie probowal go upic to by sam poszedl po napoje xd mial slaba glowe wiec nie ryzykowal z mocnymi drinkami. - chyba tak - usmiechnal sie i upil lyka. skrzywil sie, ale nie podejrzewal, ze sam nalal mu za duzo. nie pil czesto to alkohol mu nigdy nie smakowal. - sa tu twoi znajomi? - musial ocenic czy zostanie zostawiony na pastwe losu.

jaki zakapturzony timmy!
sam też nie widział wielu znajomych, choć kręciło się trochę zielonych, ale nie było tiffy, z którą rozmawiało mu się najlepiej! ciekawe czy wiedział gdzie jest tiffy hehe.
chciał go rozluźnić, a nie upić! żeby bawił się lepiej! nie doceniał tego wcale! - pewnie jacyś są - zerknął na niego - chcesz ich poznać? - może silas chciał się socjalizować!

chcial sie ukryc przed swiatem.
haha tiffy przegapila impreze. moze by sie znalazl jakis brzydki chlopak, ktory by obudzil jej instynkty.
nie mowilam, ze nie docenial! nie wiedzial ile mu polal wiec docenial, ze przyniosl cos do picia. gorzej, ze to bylo takie mocne. - nie - odpowiedzial za szybko. - to znaczy moge ich poznac - poprawil sie. - chodzilo mi o to, ze dobrze mi sie z toba rozmawia, ale jesli chcesz mozemy isc do twoich znajomych - zasmial sie bo juz sie pogubil w swoich zeznaniach i tylko to mu pozostalo.

to miał pecha, bo spędzał dużo czasu z charlotte, która była notorycznie śledzona przez paparazzi xd
mógłby! kyle xd
- nie musimy - zapewnił widząc jego zestresowanie. był dobrze wychowany więc skoro go tu zaprosił to nie zamierzał olewać. chciał po prostu beztrosko się napić i pogadać z silasem było to nawet możliwe. oboje byli niezręczni na tym samym poziomie - czy ty właśnie przyznałeś, ze dobrze ci się ze mną rozmawia i spędza czas? - jarał się tym wyznaniem xd

dlatego musial chodzic zakapturzony xd
haha sugerujesz, ze kyle nie jest hot przystojnym chlopakiem?xd
nie zamierzal go olewac do czasu jak zobaczy rafe. nawet nie znajac ich love story nie bylby zly gdyby sam go zostawil. czesto mu sie to w zyciu zdaza xd troche go zawstydzilo jego pytanie, ale nie mogl sie wycofac. - tak - na chwile odwrocil wzrok, ale szybko wrocil do chlopaka. - lubie z toba spedzac czas - uniosl kubeczek i napil sie.

haha, sławny.
nieeeeee, ale wyobrażam sobie te dresy w kurczaku ufajdane xd
nie miał zamiaru go olewać dla rafe. ale wiadomo wyszłoby jak wyszło. poza tym silas olałby go dla pijanej stefki żeby jej pomóc pewnie. byli kwita xd
- to znaczy, że nie spędzasz ze mną czasu z litości - zaśmiał się ze swojego żarciku i poklepał go po plecach. jeśli ktoś miałby tu spędzać czas z litości to raczej ktoś z silasem, przynajmniej w jego głowie!

haha.
ufajdany dres gorszy od brzydala xd
pijana stefka byla jego priorytetem xd
- a ty ze mna? - zazartowal, ale tak naprawde chcial sie upewnic czy to sam nie lituje sie nad nim z tym zaproszeniem. byloby mu glupio. samotnosc mu dokuczala, ale nie na tyle by pozwalac sie komus nad soba litowac.

nawet najładniejsza twarz nie uratuje ufajdanego dresu!
byli kumplami, ale wiedzieli w którym momencie muszą ratować bliskich dla siebie na przykład! rafe dalej myślał, że silas był jego chłopakiem czy coś pewnie. teraz cały czas będzie o niego zazdrosny xd
- no co ty! - zapewnił i mówił szczerze. doceniał ludzi! - jesteś jedną z nielicznych osób, która nie jęczy słuchając moich wierszy - bo pewnie pozostali jak je deklamował przewracali oczami xd chyba, że silas udawał!

to byl jego znak rozpoznawszy.
rafe mial paranoje i myslal, ze skoro zawalil sprawe to sam szybko go wymienil na inny model. w sumie mial prawo. rafe mogl sam siebie za to winic.
- lubie twoje wiersze - usmiechnal sie. byl artysta, docenial jego wypociny! szczerze, bez wywracania oczami.

miał prawo, ale sam nie był takim chujkiem. nie szukał tylko seksu a różnych uniesień emocjonalnych i intelektualnych, a takie udało mu się osiągnąć z rafe!
- świetnie się składa - wyjął z tylnej kieszeni notesik z wierszami. a potem zaczął mu je czytać i słuchać ewentualnych uwag. to była ich definicja imprezy kiedy inni pili szoty i tańczyli xd

bawil sie dobrze sluchajac i komentujac tworczosc sama xd