podwórko

wracał ze sklepu bo musiał zrobić babci zakupy i natknął sie na palącego blejka - nie przy oknach - już go karcił za to co robił.

spojrzal z na okno, a potem na patricka. - przepraszam - odsunal sie kilka krokow dalej. - pomoc ci? - skinal glowa na jego zakupy. staral sie byc dla niego mily mimo wszystko.

1/2 bowmanów go lubiła to i tak sukces xd
- nie trzeba, poradzę sobie - unosił się dumą i nie chciał jego pomocy chociaż było widać że ledwo trzyma torby i zaraz coś mu wypadnie. co się zaraz stało, ups xd

musi u babci zapunktowac zeby patrickowi powiedziala xd
- okej - zaakceptowal, ale i tak mu sie przygladal. wsadzil papierosa do buzi i podszedl zeby pomoc patrickowi pozbierac zakupy gdy sie rozsypaly. - dlaczego mnie tak nie lubisz? - czul, ze musi zapytac. skoro wszyscy mowili, ze tiffy na niego leci xd

będzie musiał potem posłuchać się babci, ech!
liczył na to, że nie będzie trudnych rozmów nad puszka kukurydzy, która blejk podnosił, ale jednak - mam ambiwalentne uczucia co do ciebie - wyprowadził go z blędu - po prostu nie chce żebyś się kręcił wokół mojej siostry - blake był niepotrzebną komplikacją w jej życiu.

oplacalo sie zaprzyjaznic!
- okej.. - pokiwal glowa. to byla dobra wiadomosc bo blakeowi wydawalo sie, ze patrick czuje sie bardzo negatywnie wobec niego. - dlaczego? - nie odpuszczal. mogl go nie zaczepiac!

blake już się cieszył, że pomylił się jeśli chodzi o relacje z patrickiem a tu taka bomba xd
- potrzebuje innego rodzaju ludzi w swoim życiu - wolał wszystkich zielonych znajomych, aniżeli fioletowego blejka, ups! nawet nate był lepszym wyborem choc narzekał.

nie znal go i nie wiedzial jaki wplyw ma na tiffy! albo raczej nie chcial zobaczyc.
- pytales jej czego potrzebuje? - patrick mogl sie martwic, ale tiffy sie rozkrecala i wracala do siebie. nie musial byc nadopiekunczy.

- wiem czego potrzebuje - przyjąl pozycję starszego brata i nie zamierzał sie tłumaczyć. uważał że za odpowiedzialniejszego niż tiffy sorry. zaraz babcia wyszła i ich zawołała więc musieli się uśmiechać i udawać, że wcale nie mają spiny xd

sally mu pewnie jeszcze cos nagadala szyfrem o liamie I zastanawial sie co miala na mysli. przygladal mu sie jak cos ogarnial tutaj.

pewnie ogarniał siebie, bo zdążył sie upić i teraz totalnie kręcił się pijackim krokiem wokół babciowej posesji - no kogo my to mamy! - rozłożył ręce i podszedł do treya, nie wyczuł że się mu przygląda. może by się chociaż speszył xd

zasmial sie I oparl o mur. moze nie byl wystarczajaco porobiony zeby sie gapic na niego na widoku I mial nadzieje, ze za krzakami sie troche ukryje xd wyciagnal fajke I zapali zeby nie wygladac jak creep. - czesc - zasmial sie krotko.

on się chciał przyczaić, a liam miał wyostrzone zmysły po alko. dobrze, że nie uznał tego za dziwne! - czy ty w ogóle powinieneś palić? - nie beształ go, ale wiedział że ten był sportowcem. dlatego zuchwale potrzeb i wyjął z dłoni jego fajkę, którą włożył sobie do buzi. poświęcał się dla jego zdrowia.

- jestem na wakacjach - zazartowal. bycie na jednym terenie z liamem go stresowalo tak, ze zaczall palic xd moze przeszedl na niego wyluzowany vibe sally. potem bedzie zalowal, ale teraz to pomagalo mu sie zrelaksowac. - to moja ostatnia - przygladal mu sie jak pali. dal mu kilka buchow, ale potem odebral fajke.

- potem sportowy trey będzie przeklinał wakacyjnego treya za brak dyscypliny - zażartował. tak na prawdę nie przeszkadzało mu że palił. choć tak na prawdę to seksi, sportowe ciało treya a pewno na niego działało! - ja też mam jakbyś potrzebował - zapraszał go do wspólnego palenia. nie był tak poukładany jak trey jeśli chodzi o używki? xd

- przebieglem dzisiaj trzy kilomentry - zasmial sie I wlozyl dlon pod koszulke zeby poklepac sie po brzuchu. sprawdzal czy mu absy nie zniknely. no I chcial troche pokusic liama moze. - mozemy sie podzielic - zaciagnal sie papierosem I podal go liamowi.

- ja skończyłem książkę - pochwalił się też. nie zapominajmy, że wbrew pozorom liam był dobrym studentem i chciało mu się! mógł go kusić, ale lepszy efekt osiągnałby zdejmując koszulke! - możemy - zerknął na niego i znowu wziął fajkę, zaciągnął się i patrzył na niego, ale nie wiedział co powiedzieć, czuł sie trochę skrępowany!

- czyli dobry dzien dla nas - usmiechnal sie. moze zacznie chodzic caly czas bez koszulki zeby przyciagnac liama. tez na niego patrzyl I nie wiedzial co dalej. podszedl blizej I dotknal jego ramienia zeby delikatnie cos strzepnac. - mrowka - odpowiedzial dalej sie gapiac na niego.

- raczej tak - lepszy byłby gdyby trey zdjął koszulkę oczywiście. może kiedys się doczeka. spojrzał na treya, a potem na swoje ramię kiedy ten coś strzepnął. też nic nie mówił, aż po chwili strzepnął z ramienia treya coś - mucha - oznajmił. pewnie nawet tam jej nie było.

chetnie by ja zdjal gdyby Liam poprosil.
- duzo tu owadow - nie odrywal od niego wzroku. byl zmieszany I nie wiedzial co ma robic. czul, ze cos miedzy nimi bylo I to samo sugerowala sally, ale z drugiej strony caly czas widywal liama w sytuacjach kiedy sie staral udowodnic, ze jest hetero. trzymal dlon na jego raminiu I powoli zjechal nia do jego lokcia zeby przyciagnac go jeszcze blizej do siebie.

na pewno nie poprosi werbalnie xd
- to prawda - strzepał jeszcze coś niewidzialnego z jego drugiego ramienia. sally swatka tez wmawiała i jemu, że coś między nimi jest, ale liam próbował to wyprzeć wmawiając sally, że to na nią leci xd nie spodziewał się, że trey go przyciągnie bliżej taki zgrabnym ruchem więc zaśmiał się nie wiedząc jak inaczej zareagować w tej i tak napiętej sytuacji - zakładam, że chcesz znowu to - wyjął fajkę z ust i mu podał, romantyk xd

musi sie nauczyc odczytywac znaki xd
sally sie nie ukladalo w zwiazku to mogla sie skupic na dwoch gejkach xd - tak, obiecales ze tez sie podzielisz - chwycil prawie wypalona fajke I rzucil ja na ziemie, po czy przydepnal. chcial wybadac czy Liam go zaprosi do swojego kata czy cos xd

nowe zadanie dla treya xd
musiała się skupić na czymś innym niż jej nieudane małżeństwo! trey był seksi jak rzucił tą fajkę na ziemię więc liam skłamał bo miał fajki przy sobie w kieszeni bluzy - zostawiłem ja w namiocie - co było jednoznaczne z: 'musimy tam pójść i pewnie poszli więc zacznij xd