Dyrektora szkoły

First topic message reminder :

W ogóle ten pokój ma dwa łóżka. ;x Pewnie na dole śpi jego tatko i go pilnuje zawsze! Albo po prostu Kenny jest najdziwniejszym człowiekiem świata i ma dwa łóżka. Jedno do seksu, to na dole, a drugie do spania, na górze. Proste!
Wrócili do domu i pewnie od progu matka zaczęła się na niego wydzierać, bo ojciec już zdążył do niej zadzwonić, a jak zobaczyła jego rozwalony nos, to już zupełnie się wkurzyła! Nie przejmowała się zbytnio obecnością Grace, a młody Hollywood nawet nie miał siły jej odpowiedzieć, więc złapał Grace za rączkę i bez słowa poprowadził ją do swojego pokoju, pewnie doskonale wiedziała, gdzie on mieszka. On ma w tym pokoju schody, to może mieszkał w takim fajnym pokoju przerobionym w piwnicy, o! Więc mogli się tu zaszyć i nikt im nie przeszkadzał. Miał straszny bałagan. I w pokoju, i w życiu!
- Nic ci się nie stało? Podczas tej szarpaniny? - spytał. Jakie to słodkie, przejmował się nią, a nie swoim nosem!

Opłaca się! Miej litość, ja nie mam ferii. xd Poczłapał po schodach na bosaka i w samych gaciach do góry. Zmarszczył czoło, słysząc te rewelacje.
- Nie, to nie wspaniałe! Nie chcę tam iść, nawet nie składałem tam papierów! - mruknął, mierząc wzrokiem swoich psychopatycznych rodziców. - To był powód, dla którego musieliście wyciągnąć mnie z łóżka w środku nocy? Wracam do Grace! - odparł nieprzyjemnie i zawrócił się na pięcie.

odliczała minuty, kiedy go nie było obok niej... i były to minuty stracone!

- jeśli nie pójdziesz na studia, nie masz czego szukać u nas w domu - wieloktornie już mówili mu na ten temat. nie będą trzymać w domu darmozjada! przecież kenny do niczego się nie nadaje. matka spojrzała na niego smutnym wzrokiem. wiedziała, że nie przekona męża.
- kenny... mógłbys chociaż spróbować. to nie jest tak daleko... chyba nie powinieneś sypiać z dziewczyną swojego kolegi. - przyzwyczaili się już, że kenny nie jest prawiczkiem i zamiast stylu życia dzieciaka prowadzi raczej ten rasowego studenta jakiejś mechaniki xd

Prychnął. Nie widział potrzeby przeprowadzania tej samej rozmowy po raz kolejny, w środku nocy, kiedy w jego łóżku czekała dziewczyna, przed którą obnażył swoją duszę.
- Trudno. Wyrzuć mnie za to z domu. - odparł na to o sypianiu z dziewczyną kolegi. Skąd oni wiedzieli takie rzeczy? Dyrektorek na pewno śledził poczynania wszystkich swoich uczniów na fejsbuku. Albo to on prowadził woof woof! - Zostałem królem balu. - powiedział do matki, która zawsze kochała go nieco bardziej, niż ojciec. - I to wszystko, co chcę mieć z królami wspólnego. - coś mi nie pasuje w tym zdaniu, ale po prawie 24 godzinach na nogach trudno, żebym ogarniała. Kenny nie zamierzał iść do jakiegoś głupiego king's college, a może nawet nie chciał iść na studia nigdzie. To była prawda, Kenny się do niczego nie nadawał.

- masz to jak w banku! - mruknął do niego ojciec i sam był wkurwiony to poszedł po prostu się ogarnąć. matka zeszła do syna i pogładziła go po policzku. była od niego sporo niższa dlatego wtuliła się w niego. nigdy kenny nie był królem. raczej żebrakiem. ale buntownikiem.
- wiem, synku... nie zrób nic głupiego, okej? nie chcę dostawać listów z pogróżkami do domu od ojców córek. nigdy więcej. - pogroziła mu paluszkiem i poszła za ojcem, a najpierw nalała mu whisky do szklanki. tak czy siak i tak będą z nim znowu o tym rozmawiać. o studiach, znaczy się.

- Będę grzeczny. - zapewnił ją, robiąc przy tym jakąś niewinną minkę, chociaż wiadomo, że Kenny nie potrafił być grzeczny! Ucieszył się za to, że rozmowa tak szybko się skończyła, bo obawiał się, że będą siedzieć i męczyć go do rana. A nie, czekaj, bo już jest rano! Zbiegł po schodach do Grace, już po drodze przepraszając ją za ojca, który jest nienormalny i zaraz znowu znajdował się w łóżku obok niej i całował jej piękne ramię.

- co się działo? - zapytała chrapliwie podciągając kołdrę pod szyję. zdrzemnęła się w tym czasie. pewnie miała ochotę zrobić sobie tu dobrze paluszkami, ale zwykle zbyt głośno się darla w chwilach takich uniesień to dała sobie spokój. uśmiechnęła się na jego widok. wspaniale, że dalej się nie zmieniał. zastanawiała się, czy to sen czy jednak już faktycznie jawa. miała nadzieję, że nawet jeśli sen to nigdy się z niego nie wybudzi. uśmiechała się na jego pocałunki.
- myślałam, że już cię tam zabiił. - zażartowała.

- Bezsensowne gadanie o studiach w środku nocy. Tak to już wygląda z moim ojcem. - mruknął niezadowolony, chociaż aktualnie był bardzo zadowolony, bo znowu leżał w ciepłym łóżeczku z Grace. Wtulił głowę w jej ramię, tak ocierając się włosami, wiesz jak. - To byłoby miłe, bo przynajmniej nie musiałbym tego wysłuchiwać. - stwierdził, przymykając oczy. - A właściwie nie. Nie chciałbym, żeby mnie zabił, bo musiałem wrócić tu do ciebie. - poprawił się i podniósł się lekko, żeby dać jej buzi.

- o studiach? no tak... od października idziesz na studia. cieszysz się? - jasne, że wiedziała o tym, jak on nie lubi myśleć o przyszłości dalszej niż następne pięć minut, bo nie lubił nawet myśleć na co ma ochotę, w sensie zjeść. odrapała go po gołej łopatce i odchyliła głowę, by nie musieć jeść jego włosów. pewnie tych spod pachy, bo miał tam niezły busz.
- taak? - zaśmiała się cichutko i objęła go ramionami mocno zaplatając je wokół jego szyi, pewnie takiej szerokiej jak ta pudziana czy burneiki! na szczęście wcale go nie udusiła, bo miała aż takich długich rąk.

Przynajmniej ma avka nowego.xd
- Nie bardzo. To raczej ambicje moich rodziców, a nie moje. - przyznał. Wtulił się w nią i już nie wiem, co pisać. xd Zestresowałam się mamą. xd

- studia są fajne, każdy tak mówi, kochanie. - wymruczała mówiąc do niego tak po raz pierwszy. ash lubił, kiedy tak do niego mówiła, więc stwierdziła, że i kenny'emu się spodoba. co dziwniejsze w ich przypadku nie połknęli się nawzajem i po prostu spali w jedym łóżku w swoich objęciach. słoodko.

dyro miał dzisiaj jakiś bankiet z rodzicami to kenny był sam w domu. a florian sprawdził to, że ten chujek jest sam bo każdej dziewczynie w st. albans naopowiadał jakim chujem i ile chorób wenerycznych ma kenny. stał paląc fajkę przed domem i czekał na theo.

Theo przyszedł chociaż się chwilę zastanawiał bo obawiał się, że jednak kurator go za to zabije, ale jednak honor i lasia była ważniejsza. Oblizał wargi z których wyciągnął fajkę i wyrzucił niedopałek. - siema. - mruknął cicho zbliżając się do niego.

Kenny siedział sobie w domu i wkurzał się, że wszyscy nagle robią mu wyrzuty z powodu jakiejś nic nieznaczącej laski, których zaliczył już mnóstwo w życiu.

- no to co? wchodzimy. - zaśmiał się pod nosem. długo na to czekał. to znaczy co prawda już mu wlał za to z ophelią, ale strasznie tego żałował. a teraz miał już powód by go zabić. ruszył w stronę drzwi do domu i weszli bez pukania.
- kenneth? - warknął z korytarzu. niech wie, że przyszli! pewnie miał bejsbola w ręku, bo mieli go mocno sprać ;c

Theo miał na razie ręce w kieszeni i skinął głową że jak najbardziej wchodzą bo miał już ciśnienie milion. Jak Kenny mógł to zrobić! Oczywiści może i Theo nie mówił głośno o Rene ale coś wspominał!! Wszedł za nim i rozwalił jakieś lustro w przedpokoju rozwalając sobie dłoń ale się nie przejął za bardzo.

Demolka w domu dyrektora! Teraz to Theo na pewno pójdzie siedzieć czy coś. xd Kiedy usłyszał, że ktoś go woła z góry, najpierw pomyślał, że to ojciec, skoro nazwał go pełnym imieniu. Usłyszał jednak dźwięk tłuczonego szkła i zainteresował się, co takiego tam się dzieje, więc wdrapał się po schodach na korytarz i stanął jak wryty, widząc swoich tak zwanych przyjaciół, w tym jednego z bejsbolem w ręku.
- Co wy kurwa?! - warknął.

- witaj, śpiąca królewno. - zaśmiał się gardłowo ignorując fakt, że theo jest takim kretynem, że sobie robi krzywdę, zamiast skupić się na tym pedałku i nie wyjąć na przykład noża, którym go obrzezają. hrhrhrhr!
- przyszliśmy się zabawić. - uśmiechnął się kącikowo i bawił się swoją pałą! to znaczy bejsbolem xd

Theo nic nie mówił i pozwalał Florianowi gadać bo nie miał na to siły. Uniósł jedynie kącik ust na widok Kennego. Nie przejmował się tym siedzeniem. pójdzie na community service Minnie! xd I będzie zabijał kuratorów. <3 Pokiwał głowa na słowa floriana że przysli się bawić.

jasne, jasne, i może jeszcze przez uderzenie pioruna stanie się nieśmiertelny? w ogóle pomyślcie, co by to było, gdybyśmy miały forum z postaciami z nadprzyrodzonymi mocami, to dopiero byłaby patologia.xd
- to może najpierw o tym wszystkim pogadamy? - skrzyżował ręce. - skąd niby miałem wiedzieć, że to twoja laska?! nie miała większych oporów. - zwrócił się do theo i chyba pogarszał sprawę tym gadaniem.

ja już mam andy'ego predatora, więęęęc.
- spoko. gadajmy. - mruknął niespecjalnie zainteresowany jego propozycją i ruszył w jego kierunku. nie chciało mu się już go słuchać. i na to, że rene nie miała większych oporów walnął go z tego bejsbola we fiuta, bo się troszeczke za bardzo wkurzył ze względu na to, że nazwał laskę theo praktycznie dziwką! co za frajer. teraz kenny będzie bezpłodny ;3;3;3;3

Ojaa... ja bym nie mogła w to grać sory. za bardzo zryłoby mi to psychikę.
Zacisnął usta słuchając tłumaczeina kennego. - czyli uważasz, że to ona pchała ci się do łóżka a ty jesteś grzeczy i po prostu ją wyruchałeś bo miała na to ochotę tak? - warknął i dobrze że bił go florian bo mu się nie chciało. Dobra żartuję, uderzył go w brzuch.

złapał się za krocze i zgiął lekko, bo wiadomo, że go zabolało! chociaż to chyba dobrze, że nie będzie miał dzieci, w końcu jakie dzieciaki mogłyby powstać z jego diabelskich plemników!
- nic takiego nie powiedziałem! po prostu nie powiedziała mi, że jest twoją własnością i nie można jej dotykać. chciała tego tak samo jak ja. - wzruszył ramionami. - staaaary, wiesz, że gdybym wiedział, że ci na niej zależy, to bym tego nie zrobił. powiedz mu, florian. - przeniósł wzrok na drugiego. - odpuściłem sobie ophelię, skoro tego chciałeś. - przypomniał mu. nie musiał mu przecież mówić o tym pocałunku! ale teraz, kiedy byli razem, na pewno nie zamierzał jej posuwać. dziewczyny kumpli były świętością i nawet kenny to wiedział!

- bo ona nie chciała ciebie, kretynie! - kiedy wspomniał o ophelii to już w ogóle nie mógł się opanować. okładał go tą pałą po całym ciele. już nie patrzył nawet gdzie wali. dobrze, że kenny zakrywał głowę, bo jeszcze by mu coś naprawdę okropnego zrobili. kiedy już leżał przy tych swoich wymuskanych schodach florian po raz ostatni kopnął go w twarz, bo ja zw, a nie chcę tu nic przetrzymywać.
- florian tylko dla przyjaciół. dla ciebie louis. - splunął mu na policzek, objął theo po przyjacielsku i wyszli od tego skurwiela. pewnie gdzieś tam była krew. i może mu połamali żebra. oj... długo będzie się z tego wylizywał. bidulek.

Biedaczek! Theo pewnie nie zdążył mu więcej przywalić bo się bał że dostanie bejsbolem! Poszli a Theo polazł do domu.