Redakcja gazetki

a niech mają swoją salę i się cieszą! daniel siedział tu i składał wszystkie artykuły i wszystko było nie tak i w ogóle był wkurzony na cały świat, na williama, na agnes, na indię! nawet nie wiedział jeszcze, że agnes miała wypadek... nikt go nie poinformował! bo po co!

rose właśnie wpadła do sali bo chciała sobie tutaj w ciszy i spokoju posiedzieć. z resztą bardzo lubiła siedzieć tutaj w redakcji gazetki i wolała pisać tutaj niż w domu.... chociaz tam też bylo super spokojnie. no ale nieważne. więc weszła do sali i zobaczyła daniela więc uśmiechnęła się szeroko i usiadła obok niego. - cześć! - powiedziała super entuzjastycznie. - co tu robisz? - zapytała, chociaż to było idiotyczne pytanie.

obie gry o szkolnej gazetce, eheh, dagna taka oryginalna!
siedział taki zapracowany, skupiony i zdenerwowany... a może właśnie nie skupiony, bo ta cała wściekłość go rozpraszała. ale siedział tu tak sobie w podłym humorze i wtedy wpadła rose z całą swoją pozytywną energią. która jemu się nie udzieliła!
- pracuję. przyszłaś mi pomóc? - właściwie to się ucieszył. że przyszła, żeby go trochę odciążyć.

hahaha też się skapłam jak teraz odpisywalam, ale spoko!
jemu się na razie nie udzielała, ale kto wie co będzie później! z rose jest kochana osóbka i każdego potrafi rozweselić w końcu. a przynajmniej stara się! nie jest w tym na pewno tak dobra jak minnie, ale minnie ma lata praktyki xd
- w sumie to tak. - powiedziała z usmiechem. - znaczy nie wiedziałam, że tu będziesz ale też przyszłam popracować. - wzruszyła ramionami. nie wiem czy pisałam, że obok niego usiadła ale jeśli nie to wlaśnie to zrobiła. - a nad czym tak cięzko pracujesz? - zapytała uśmiechając sie.

w ogóle miałyśmy kiedyś z patką grać jakieś spotkanie redakcji... ja dam daniela i clyde'a, ty dasz rose i sav i już będzie tłum! xd
minnie starsza, to bardziej doświadczona... więcej radości w życiu przeżyła, więcej radości nazbierała, więcej może rozdawać! ale rose na pewno też dobrze idzie. daniel na co dzień nie był taki spięty, a przynajmniej nie aż tak... ale od czasu tej "próby samobójczej" wszystko było do dupy. równia pochyła. biedaczek. nigdy mu się nic nie udawało, ale teraz to już przesada.
- rose! mamy cały numer do sklejenia! wszystko jest w rozsypce! święto szkoły za pasem... - zaczął mówić z wielkim zaangażowaniem, wyrażającym niezrozumienie, dlaczego rose się jeszcze pyta nad czym on pracuje. było tyyyle pracy! to nic, że nie był żadnym redaktorem naczelnym, nikt mu tutaj siedzieć nie kazał, on twierdził, że musi wszystko złożyć.

no i jeszcze grace. to już 5 osób! xd także wiadomo.
no tak, tak. rose też sobie świetnie radzi! ale ona jest młodziutka i głupiutka i nie zna w ogole życia, więc nie ma się co dziwić, że taka radosna chodziła! kiedyś się przekona pewnie, że nie wszystko jest takie superowe. albo i nie!
- jezu daniel, ale ty się wiecznie spinasz. - prychnęła i zaśmiała się. - wiesz w ogóle co to znaczy odrobina rozrywki? bo chyba nie! robisz coś dla przyjemności czy tylko ciągle się czymś przejmujesz? - zapytała unosząc brew. - nie możesz wiecznie się czymś stresować bo ci pikawa wysiądzie. - mruknęła i dźgnęła go w klatkę piersiową.

rose ma super starszą, doświadczoną ciocię minnie, która na pewno rozwinie jej umiejętności cieszenia się ze wszystkiego. rose będzie uczyła się od mistrza! nie będzie mogła przekonać się, że nie wszystko jest takie super. chociaż to twoja postać, więc pewnie zaraz będzie miała takie dramy, że się nie pozbiera.
- w tej chwili to jest ważne i nie można teraz się rozpraszać. właśnie przez to takie wasze podejście ja muszę siedzieć i wszystko poprawiać... - mruknął i przeniósł wzrok z powrotem na komputer. "muszę". taaa. sam sobie kazał. inni doskonale radzili sobie bez niego. chyba potrzebował teraz czuć się potrzebny, bo najwyraźniej nikt go nie potrzebował! szczególnie agnes. dała mu to baaardzo jasno do zrozumienia.

no właśnie nie! znaczy ja jej nie planuje w sumie żadnych dram. chciałam ją taką super radosną i w ogóle. bo czemu nie! ktos musi być bo wszystkie moje postaci, a przynajmniej większość są depresyjne strasznie xd
- jezu daniel! mamy jeszcze w cholerę czasu na to! jest nas kilka osób i naprawdę uważasz, że nie będziemy w stanie tego wszystkiego ogarnąć? - zapytała i pokręciła głową. - chodź, musimy stąd iść bo ta ciągła robota źle ci działa na głowę! - wymruczała i wstala ochoczo. chciała go rozerwać troszke.

ja już nie ogarniam moich postaci. trzy z nich mają drugą tożsamość, reszta jest uwikłana w jakieś konflikty tragiczne. tylko minnie jest wiecznie radosna. polecam. taka postać to skarb!
- daj mi spokój! - wkurzył się. ogólnie latwo się denerwował, a teraz to już zupełnie. był wkurzony na willa, agnes... indię troszeczkę. a wyżył się na rose! biedna. ale jemu się jeszcze wydawało, że go prowokuje. wyciągała go tak i jeszcze zasugerowała, że ta jego próba samobójcza była prawdziwa. tak to wyczytał między wierszami! wszystko sobie dopowiedział. ale... był zbyt wyczulony na tym punkcie. a w tej chwili naprawdę każdy szczegół wyprowadzał go z równowagi.

hahaha, ja swoich w sumie też! u mnie radośni to są max i rose.... reszta to ciągle ma jakieś dramaty albo są marudni bo tak im się podoba.
- hej! nie będziesz się na mnie wydzierał! - mruknęła niezadowolona. - nie mam pojęcia o co ci chodzi, nie mam pojęcia dlaczego taki jesteś i dlaczego wiecznie musisz coś robić. dlaczego nie chcesz się na chwilę rozerwać? zapomnieć o tym wszystkim co czeka cię w gazetce czy innych zajęciach dodatkowych. taki nawał pracy tylko cię jeszcze bardziej dobija uwierz mi! - mruknęła i pokręciła glowa.

muszą mieć dramaty, bo ileż można jakieś sielanki i radości pisać... tylko u minnie się to sprawdza, innym trzeba dawać ile się da! a w ogóle oprócz sav i philipa, to minnie i maxowi też musimy wymyślić co dalej. ech ech, nasze nieogarnięte pary.
- nie wiem o co ci chodzi! sama przyszłaś tu pracować, tak czy nie? to pracuj, a nie mnie gdzieś wyciągasz. jak chcesz iść na imprezę, to źle trafiłaś. - burknął. na co dzień naprawdę uwielbiał rose, ale dzisiaj po prostu był jeden z tych dni....... nie, żeby daniel miał okres. chociaż trochę się tak zachowywał! xd

no niby tak, ale u niektórych to tak po prostu naturalnie wychodzi, że nie mają dram! i to nie tak, że ich nie mają, tylko no nie wiem. może to są bardziej lekkie życiowe komplikacje niż dramy, ale zawsze coś xd
- jasne, że przyszłam tutaj pracować, ale jestes w takim beznadziejnym stanie, że musze cię ratować a nie pracować. z resztą hej, daniel... to tylko jeden wieczór! trochę się pobawimy a potem będziesz mógł wrócić do swojej szalonej pracy. - wzruszyła ramionami. - nooo.... - mruknęła błagalnie i uwiesiła mu sie na ramieniu.

no tak, jakieś komplikacje są zawsze, bez nich się nie obejdzie. nie umiałabym tak grać ciągle tylko spotkań i opowiadania co u ciebie, podczas gdy nic się nie dzieje! nie po to zawalam prawdziwe życie, żeby tu pisać takie rzeczy bez sensu.xd
westchnął ciężko i ręka mu opadła z klawiatury na udo. spojrzał na rose jakby się kompletnie poddał, nie tylko z pracą, ale chyba z życiem.
- co byś chciała robić. - odparł, nawet jakoś nieszczególnie pytająco. czekał na wyrok. nie był z niego szczególnie rozrywkowy chłopak, ale też czasem chodził na imprezy, żeby nie było. po prostu teraz nie było czasu. to znaczy... nigdy nie było czasu!

no właśnie! to racja! xd
rose pewnie pisnęła i zrobiła tak jak na gifku kiedy jednak się zgodził z nią pójść. - jeszcze nie wiem, ale coś wymyślimy, co nie? - uśmiechnęła się szeroko i energicznie wstała z krzesła. wzięła go za rękę i pociagnęła, żeby wstał. - możemy iść po prostu się gdzieś przejść jak nie chcesz się ze mną napić.... albo iść do wesołego miasteczka! - dodała radośnie. - możesz wygrać dla mnie jakiegoś super ogromnego pluszaka, wcale bym sie nie obraziła. - pociągnęła go do wyjścia i możesz zacząć gdzie uważasz za bardziej stosowne!

hahah, jaka radość rose musiała być w tym momencie. xd szkoda, że daniel nie jest taki jak na gifku.
- chcesz iść o tej porze do wesołego miasteczka?! przecież jest już zamknięte... - potrząsnął głową, bo ta rose to jednak miała za dużo pomysłów, a nie myślała logicznie. - a na picie jesteś za młoda, smarkulo! - dodał, ze śmiechem! bo to nie był jakiś smutas czy coś, co nie. i możesz ich zabrać gdzieś, gdzie uważasz za stosowne! byle nie mieszkanie daniela, bo unikał je jak ognia.