redakcja gazetki

daniel siedział tu i ciężko pracował nad artykułem, bo przykładał się do swoich obowiązków, w przeciwieństwie do tego, co twierdzi niedoinformowana skiba! no, co prawda w samorządzie teraz nie siedział, ale na pewno jednocześnie robił milion innych rzeczy właśnie do samorządu, bo to przecież daniel. pił pięćdziesiątą kawę i mieszkał w tej redakcji od trzech dni. nie golił się od miliona lat i zarósł brodą jak święty mikołaj.

zarządzam, że mason nie lubi daniela bo chciałby być z debbie i chce mu ją odbić. widzę, ze tu pełno komputerów jest, więc pewnie danielkowi zawiesił się jeden i nie wiedział, co zrobić, więc wysłali tu najlepszego informatyka świata by mu pomógł. mason wchodząc do środka zaśmiał się.
- nie umiesz sformatować tekstu czy wyłączyć caps locka? - zapytał pogardliwie siadając na krzesełku obok.

daniel pewnie nie zna masona i nie wie, że ten ma do niego jakiś problem. nie zauważył tego, bo nie miał czasu. xd
- jak dobrze, że jesteś! - zawołał na wejściu, bo czas go gonił i chciał, żeby komputer zaczął jak najszybciej działać. - komputer coś wariuje i zniknęło mi parę plików. - podrapał się po swojej długiej brodzie żula. jak tak dalej pójdzie, to debbie sama ucieknie od daniela w ramiona masona.

mason się ucieszy! w każdym bądź razie zerknął na niego z obrzydzeniem i wrócił do monitora.
- co ci znikło? gdzie było? - westchnął krzyżując ręce na torsie i zastanawiając się, po co w ogóle tu przychodził. nigdy nie mógłby pracować na help desku, bo chyba by wykitował pytając co rozmowę, czy sprzęt jest podłączony do prądu albo czy dobrze wpisują hasło.

daniel mu wszystko wytłumaczył, w środku płacząc nad swym losem, bo nie chciał tego pisać od początku. pewnie mason się domyślił i specjalnie powiedział, że nie da się tego odzyskać i daniel musiał wszystko pisać od nowa. ;x

dokładnie tak jak mówisz! xd

przekazywał komuś tam wytyczne co ma się znaleźć w najnowszym numerze gazetki bo wiadomo że oni tutaj władzy nie mieli bo przecież alfons wszystko ustawiał xd i na pewno ta osobą nie był daniel! on wszystko teraz zlewał, bo ruchał debbie!

wcale nie! przykładał się do wszystkiego jak zawsze, tylko jak byli w bunkrze, to przegapił jakieś krajowe konkursy debat onz, największa drama życia. no i jak debbie została zgwałcona, to też trochę olewał. pewnie narobiły mu się zaległości i alfons dopiero teraz się skumał, bo sam nie zauważył, jak ruchał bree! ohoho.
- jak to anderson organizuje konferencję [jakąśtam]?! przecież ja miałem ją organizować! - oburzył się bardzo, bo przecież działał i w gazetce, i w samorządzie. był zastępcą alfonsa, halo.

takie dramaty!
alfons przeglądał pewnie materiały do gazetki wtrącając oczywiście swoje pięć groszy mimo, że się nie znał. nie musiał, bo i tak wszyscy spełniali jego zachcianki! dopiero po chwili kiedy daniel sie oburzył alfie zerknął na niego i odłożył wszystko na biurko - anderson ją organizuje bo lepiej się do tego przygotował - odparł poważnym tonem. nie wiem jakim cudem miał tak niepoważną dziewczynę skoro sam był taki poważny. i karcił właśnie daniela wzrokiem! pewnie miał mu oddać swoje stanowisko jak skończy studia, ale teraz zastanawiał się czy nie oddać tego stanowiska komuś innemu, na przykład lisce he he he.

to już lepiej daniel się znał na gazetce niż alfons! daniel powinien przejąć samorząd, redakcję i w ogóle władzę nad całym uniwersytetem i krajem.
- po co się do tego przygotowywał, skoro było wiadomo, że ja wszystkim kieruję? - prychnął. daniel musiał mieć poczucie, że rządzi gdziekolwiek, czymkolwiek... a alfie mu to odebrał! nawet w łóżku debbie rządziła! ja nie wiem jakim cudem berube nie stracił jeszcze całego respektu po tym, jak jego dziewczyna licealistka wstawiała na instagrama jego zdjęć jak śpi albo gotuje w fartuszku.

alfons nie musiał się znać na gazetce, ma ryj eidema, ma wszystko ;x
- po to, że go poprosiłem o to - odparł całkiem serio. w ogóle się nie uśmiechał i był super poważny. jakby bee go zobaczyła teraz to na bank nie poznałaby go! musiał być poważny żeby zachować szacunek ludu xdddd nie stracił posady bo był jak król henryk tudor, tworzył własne zasady i robił co chciał. tylko śmierć na szafocie mogła go zdetronizować. nie wcale nie oglądam kolejnego serialu ;x

pf, a daniel na wszystko musiał zapracować ciężko!
- dlaczego? - uniósł brwi pytająco. chciał go zmierzyć wzrokiem, ale miał do niego pewien dystans mimo wszystko. alfons to było co innego niż harry zabierający go do klubów ze striptizem i próbujący mieć z nim trójkącik. - nie zamierzałeś mi o tym powiedzieć? miałem się dowiedzieć z gazetki? - zaczął się denerwować i wszystko wyolbrzymiać, jak zawsze. oglądasz the white queen? xd

bo miał ryj honakera?
sorry, alfons nie zabierał go nigdzie. ewentualnie na piwo, ale tylko dlatego że trzeba było wyjść z uniwerku i pogadać o ważnych sprawach gdzie indziej. daniel nie był godny jego dostojnego towarzystwa! - uznałem że twój czas absorbują inne zajęcia - boze nazywał debbie "zajęciami". trochę przypadł. ale nawet on ruchając małolatę nie zaniedbał swoich obowiązków! - lepiej z gazetki niż tydzień przed konferencją nie sądzisz? - zerknął na niego. oglądam dynastie tudorów.

pewnie tak, chociaż stwierdziłam, że to jeden z moich ulubionych ryjków. ;x
dlatego daniel nie miał możliwości, żeby mu lizać dupę i się z nim kumplować. alfons wolał towarzystwo niedojrzałych licealistek.
- jestem twoim zastępcą, mam prawo wiedzieć co się dzieje, nawet jeżeli nie chodziłoby o moją konferencję, ale o kogoś innego. - zmarszczył czoło. - i co, może jeszcze powiesz, że organizujecie sekretne zebrania beze mnie? - wymyślił. nie wiedział, że z tymi zajęciami chodzi alfonsowi o debbie. bo daniel rzeczywiście miał dużo zajęć, dużo klubów i nauki... myślałam, że podziwiasz ironsa. ;x

serio? a ze mnie sie smiejecie że bower mi sie podoba pfffffffffff. jasne, że wolał bree. ona miała cycki!
- no właśnie, jesteś zastępcą - oparł się o biurko wygodnie - moim zastępcą - podkreślił słowo "moim" - więc to ja w pierwszej kolejności podejmuję decyzje, a ty to robisz kiedy potrąci mnie samochód, albo dostanę wylewu i nie będę mógł mówić - uzmysławiał mu jego marne położenie - to chyba ty urządzasz sobie sekretne schadzki w swoim nowym dwuosobowym klubie - skrzyżował ręce na wysokości klaty. nie, wcale nie przeszkadzala mu debbie, bo w końcu alfie to nie aggie. ale przeszkadzało mu to, że daniel zaniedbał wszytko inne!

nie mówię, że jest przystojny, a że jest kochany!
- czyli mam czekać, aż coś ci się stanie... odpukać - popukał w biurko, bo był przesądny i chciał się trochę podlizać, że nie życzy mu śmierci - i dopiero wtedy cokolwiek mi powiesz? jestem twoim zastępcą, czyli twoją prawą ręką, czyli powinienem wiedzieć wszystko to, co ty. - przypominał mu, jak to działa, bo alfons chyba zapomniał. - co? chodzi ci o księcia harry'ego? - nie rozumiał o co mu chodzi! myślał, że jest zazdrosny o to, że daniel prowadza się z harry'm, ale to przedawnione informacje.

zaśmiał się bo wiedział, że ten próbuje się podlizać - spokojnie, nie mam w planie ani wpadać pod samochód, ani umierać - poklepał go po ramieniu. nie chciał go aż tak surowo traktować bo wiedział jak to jest być zakochanym. ale halo, bez przesady! jakby pracował w korpo jakiejś i zakochał się to co? przestałby przychodzić do pracy? trzeba być obowiązkowym, najlepszy przykład alfons daje ;x - a powinno mi chodzic o księcia? - zapytał zdziwiony - wow, stary nie wiedziałem że ty lubisz takie rzeczy - zaśmiał się - spoko jestem tolerancyjny, nie mam problemu z twoimi preferencjami - bo nie miał dopóki nikt go nie dotykał z podtekstem.

uśmiechnął się tylko, bo nie chciał mówić, ze w tym mieście to nikt nie ma tego w planie, a potem wszyscy lądują w szpitalu albo na cmentarzu. alfons chyba nie wiedział, że już wcześniej daniel nigdy nie miał na nic czasu i nie wyrabiał z niczym i nic mu nie wychodziło, skoro teraz miał jakiś problem, że daniel nie ma czasu przez posiadanie dziewczyny! wiadomo, że musiał jej też dużo czasu poświęcać i przez to czasu nie miał już w ogóle na nic. nic dziwnego, że się nie golił od bunkra i miał brodę do ziemi.
- alphonse, naprawdę, nie mam pojęcia o co ci teraz chodzi. - zmarnowany rozłożył ręce.

nie wyrabiam w ogóle z grami!
alfons chyba żył w innej rzeczywistości, w której st. albans to miasto gdzie wszyscy są szczęśliwi i dożywają stu lat! ale wcześniej nie miał na co zgonić tego, ze daniel nie ogarnia wszystkiego, a teraz miał. dlatego się czepiał, prosta taktyka! roześmiał się i odszedł do biurka - po prostu zastanów się - poklepał go po plecach - czy bardziej zależy ci na byciu przewodniczącym w przyszłym roku czy na dobrym seksie - stwierdził i wyszedł. zostawił go z takimi wątpliwosciami! możemy kimś innym!

jak zawsze!
alfons jest podatny na złudzenia, bridget jest tego najlepszym przykładem!
- jedno drugiego nie wyklucza. - mruknął do przewodniczącego na odchodnym. trochę się cieszył, że alfons sugerował, że daniel zostanie przewodniczącym, ale z drugiej strony cały czas nie wiedział czemu ten czepia się jego spraw łóżkowych. zaraz zacznę kiiimś.

siedziała tutaj i ciągle pisała, w zasadzie wprowadzała poprawki do swojego artykułu,który dziś miała zostawić tutaj właśnie danielowi! a że obrała sobie za punkt honoru oddanie go dzisiaj to twardo siedziała nad nim i go poprawiała. klęła przy tym bo coś jej nie wychodziło jak na złość.

xander przyszedł sprawdzić jak idzie jego studentce pisanie artykułu, bo prócz lusi były tutaj też jakieś jej koleżanki o ile takowe posiadała. wszedł do pokoju, zauważył od razu swoją studentkę ale to lucy jakoś bardziej przyciągnęła jego uwagę. zajął się pomaganiem studentce, zerkając od czasu do czasu na pracę drugiej dziewczyny.

myślałam, że on coś matematycznego wykłada, a tu politologia bach! to pewnie z lucindą też miał jakieś zajęcia, albo warsztaty! ale ona go za bardzo nie pamietała, bo wtedy skupiała się na swojej karierze w klubie czystości. znowu dziewica, ahahahaa. zmierzyła wzrokiem xandera, który wszedł. może na chwilę zawiesiła wzrok na jego tyłku, ale zaraz wrociła do pracy, bo to było ważniejsze. zapomniała nawet o wielkim kubku kawy, który już dawno jej wystygł i nadawał się do wywalenia, co miała zamiar uczynić, ale kiedy szła wywalić to do toalety to wpadła na jedną z jego uczennic i wylała sobie ten czarny napój na swoją jasną koszulę. próbowała być spokojna, jednak jej mina mówiła jedno, wściekła się - to, że masz mózg niczym morski konik nie oznacza, że masz nie myśleć! - zaczęła się wydzierać, bo już była zmęczona i marzyła o wyspaniu się.

mówiłam, że same dziewice i ciapy mam pod opieką, mówiłam... i zawsze to ja rządzę, xd nie wiem dlaczego, ale tak już jest widocznie ;x xander musiał zainterweniować, bo przecież był tutaj nauczycielem. nie mógł pozwolić na awantury na środku pokoju gdzie musiała być cisza, bo każdy skupiał się na swoim zadaniu. podszedł do dziewczyn - spokojnie, co tutaj się dzieje? ty, przestań płakać, bo nic się nie stało, a ty przestań krzyczeć, tutaj pracują ludzie - zwrócił jej uwagę. jedna z dziewczyn podała lusi ręcznik papierowy, żeby się wytarła.