davenport

dobra, jako że wszyscy dostali ten cudowny prezent od królowej to lena z edie planowały teraz jakie kiecki założą na bal i kogo oczywiście wezmą ;x

lena bardziej się stresowała niż cieszyła! już wymyśliła w głowie parę okropnych scenariuszy, na przykład takich, w których ma dygnąć przed królową i lęki społeczne jej na to nie pozwalają.
- to bez sensuuuuu, edie, ja nie idę. - wymyśliła właśnie coś nowego i zaczęła się stresować od początku.

edie się cieszyła, bo to ją oderwie w końcu od myślenia w kółko o jednym i tym samym ;x ona po prostu chciała tam iść, chciała zostać zauważona, bo dlaczego nie. już planowała, że pójdzie do fryzjera, pojedzie do londynu po ubrania, tak, nie ma co, edie się jarała królową xd - lena! nie ma, że nie idziesz. mamy iść w trójkę, poza tym królowej nie wypada odmówić! haalo, ziemia do leny! - pacnęła ją w czoło - będę tam ja i ralfie. będę was pilnować, obiecuję - pokiwała głową z przekonaniem.

lena własnie nie chciala zostać zauważona! o nie nie! chciała pozostać jak najbardziej w ukryciu! nie rozumiała, czemu sama królowa była tak okrutna, żeby zmuszać ją do wyjścia ze skorupy. i kto ją do tego namówił!
- nawet nie zauważy, że mnie tam nie będzie. zresztąą, ona pewnie nawet nie wie, kim ja jestem! to na pewno nie ona wybierała, tylko jacyś spece od pr-u, którzy robią taki bal jako pokazówkę, żeby były ładne zdjęcia, a królowa nawet nie będzie w tym czasie w pałacu. - wymyślała, żeby zniechęcić też edie.

- lena, masz iść i koniec. reprezentujemy swoją rodzinę, mamy tam pokazać się jako rodzina. albo pójdziesz, albo jak nie będziesz chciała iść to zaciągnę cię tam siłą. nie masz innego wyboru, a jeżeli odmówisz królowej i nie przyjdziesz w ogóle to ją obrazisz a nasi rodzice będą mieli kłopoty - podrapała się zdenerwowana po policzku. tak, stanowczo ich rodzice trzymali się blisko rodziny królewskiej, tak, musieli tam występować - lena, zabierz kogoś ze sobą. kogoś, kogo lubisz - zaproponowała - ja zadzwonię do leo, zobaczymy co powie - napiła się herbaty.

- nie obracaj tego w taki sposób - jęknęła. zaciągnęła kolana pod brodę i otoczyła nogi ramionami. nie chciała, żeby edie mówiła do niej takim tonem, a tym bardziej, żeby ją do czegokolwiek zmuszała siłą. lena już wolała ulec niż wpadać w kłopoty czy konflikty. biedna, będzie musiała się wymęczyć na balu! - przecież mówiłaś, że idziemy w trójkę jako rodzina! - zrobiło jej się smutno, że edie postanowiła wykiwać bliźniakow w dwie minuty. lenie się podobało za dużo jej przyjaciół, żeby mogła wybrać jednego ot tak xdddd

- weź tego, no jak mu tam, jezu tego co się ukrywa wiecznie - pstrykała palcami bo nie mogła sobie przypomnieć jego imienia - leena, przecież królowa nie gryzie. pobawimy się wspólnie, ralfie będzie przeszczęśliwy, ja tam będę, w razie czego będziesz mogła mnie zawołać jak będziesz miała napad paniki. weźmiesz leki przed imprezą, będziesz mniej piła i już. a ja obiecuję, że będę się kręcić niedaleko ciebie przez caaaały wieczór - przytuliła siostrę do siebie - lenuś, kotku, no zgódź się - pomiziała ją po policzku.

- nie wieem, edie, mogę zabrać russella albo nico albo johna, ale on pewnie idzie z eleanor... - zaczęła wymieniać. nie wiedziała, że ani john, ani elka nie dostali zaproszeń! przynajmniej w tym jednym była lepsza od elki. haha, może się pocieszać. - jakie znowu leki?! - przestraszyła się teraz. lena miała lęki społeczne, ale na to nie było żadnych leków i teraz się trochę bała, że własna siostra uważa ją za nienormalną... najgorzej! tym bardziej, że ona jako jedna z niewielu osób znała lenę dogłębniej. - no może pójdę. - wymamrotała pod nosem. - jak znajdę ładną sukienkę. - podrapała się po nosku.

- pamiętaj, pierwsza zasada związków. nie idź z czyimś chłopakiem albo dziewczyną, bo potem narobisz problemów i sobie i im. tak się nigdy przenigdy nie robi - poradziła jej. ona uważała, że przyjaźń między chłopakiem a dziewczyną, a szczególnie na przykład byłymi kompletnie nie istnieje. no cóż, też się zastanawiam dlaczego ani john ani elka nie dostali zaproszeń, skoro oboje są bogaci i należą do klasy wyższej. a nie, sorry, elka i tak pójdzie, pfff lena xd - miałam na myśli nico, weź nico, on jest przecież bogaty, jego rodzice mają działalność charytatywną, nie? poza tym to miły chłopak - zachęciła ją - ciekawe, czy obowiązują konkretne sukienki na bal... pewnie całe pozakrywane - ziewnęła - a ja mam pójść z leo, czy nie? - zapytała.

- ale to mój przyjaciel. co to za różnica, czy pójdziemy do sklepu czy na bal. - podrapała się po nosku. no dobra, sama wiedziała, jaka to jest różnica, bo pewnie zabierając któregokolwiek ze swoich chłopców, będzie udawała, że to randka, a ona jest księżniczką xd oczywiście tylko w swojej głowie, a oni nigdy się nie dowiedzą! ech! ciężkie było jej życie we friendzonie. też sugerowałam, żeby zostali zaproszeni, ale ponownie, skiba wiedziala lepiej xddd - może już kiedyś był w pałacu i przynajmniej się nie zgubimy... właśnie! jestem ciekawa jak pałac wygląda w środku! musi być inspirujący... - oczy jej się zaświeciły na samą myśl o architekturze wnętrz. - edie, pamiętaj, pierwsza zasada związków. nie idź z czyimś chłopakiem albo dziewczyną, bo potem narobisz problemów i sobie i im. tak się nigdy przenigdy nie robi - zacytowała ją i edie sama sobie podkopała zaproszenie leosia xdddddd

skiba to wszystko oczywiście wie lepiej, nawet jak powinna lista wyglądać xd niektórzy to kompletnie trafili tam chyba z przypadku, connora na przykład zabrakło a to by była dopiero dobra drama gdyby tam się pojawił w towarzystwie żony ;x wystawiła język jak zacytowała ją z przed chwili - weź się goń, lena. po pierwsze to leo, po drugie nina by zrozumiała, po trzecie halo, to przecież leo. co z tego, że kiedyś się we mnie bujał. teraz jest zakochany w ninie i im jest razem bardzo dobrze! - uśmiechnęła się do niej - dobrze dobrze, to ja pójdę w takim razie sama skoro nie mam z kim iść - rozłożyła łapki bezradnie - pałac musi być przepiękny to fakt. trzeba się gustownie ubrać - wzięła laptopa i zaczęła szukać kiecek balowych.

nie wiem, może królowa też jakoś na chybił trafił wybierała i się podśmiechiwała potem w kącie z ludzi, którzy myśleli, że są dokładnie wyselekcjonowaną elitą xd elka żartownisia!
- a z johnem to co? nikt się nigdy w nikim nie bujał, więc mam większe prawo go zaprosić niż ty leo, z którym masz historię! - zauwazyła, zgrabnie omijając fakt, że sama się nadal podkochuje w przyjacielu. tak jak w innych, więc dla niej to bez różnicy, którego zabierze. i tak będzie szczęśliwa. - to ja też pójdę sama i wracamy do pierwotnego planu, o. - zadecydowała. zaglądała jej przez ramię jak szukała kiecek.

a może zdjęcia oglądała i kto jej się wydał wyjątkowo interesujący i nie wyglądał na terrorystę, tego zaprosiła xd eh ta elka.
- nie, nie masz prawa go zaprosić, poza tym, jego dziewczyna by się wściekła, odniosłam nawet wrażenie że po prostu cię nie lubi - wzruszyła ramionami. eleanor miewała humorki, a edie musiała kiedyś widzieć w jaki sposób ona odnosi się do jej siostry. z wyższością ;x - poza tym, oni są ze sobą bardzo długo, nie zapraszaj go, nie rób obciachu. wyjdzie, że jesteście parą i wszystko popsujesz - strofowała ją - pójdę sama, dobra? - zajęła się oglądaniem kiecek - ty masz wziąć nico! pomożesz i jemu i sobie - powiedziała spokojnie - to z kim mam pójść? moi wszyscy kumple mają dziewczyny - zauważyła. bo to był fakt, smutny ale jednak.

albo rzuciła kartki z nazwiskami i wybrała tych, których dane spadły na biurko, a nie podłogę.
- jak możesz mi tak mówić? - oczy jej zaszkliły. edie ze wszystkich ludzi powinna wiedzieć, że lena po prostu nie może wiedzieć, że ktoś jej nie lubi. - i dobrze, ja też jej nie lubię. - burknęła jak mała dziewczynka i wyciągnęła telefon, żeby się w nim ukryć. - możesz wziąć jakiegoś mojego. na przykład nico, skoro tak się na niego uparłaś. - zaczęła wymyślać. - zresztą wystarczy, że pójdziesz na drinka i już będziesz miała kilka numerów telefonów. - stwierdziła, bo uważała, że jej siostra jest piękna i wszyscy na nią lecą.

tak, to był jej system.
- lena, przepraszam, ale nie mogę cię chronić przed tym, że po prostu cię ktoś nie lubi. eleanor i tak tego nigdy nie ukrywała, przepraszam że ci o tym powiedziałam... - mruknęła cicho, bo widziała, że lena zaraz zacznie płakać i tyle z ich rozmowy będzie. a nie chciała spędzić kolejnej nocy z płaczącą siostrą, bo jej nigdy nie szło uspokoić w odpowiednim czasie - w sumie, może i masz rację. może jakiś się ciekawy trafi - wzruszyła ramionami. edie ostatnio samoocena mocno spadła, nie uważała się za piękną ani że wszyscy na nią lecą. wycofała się w końcu z życia.

- możesz mi po prostu nie mówić takich rzeczy, okej? to nie jest miłe. - było jej przykro i nie mogła tego ukryć. była zbyt delikatnym płateczkiem, żeby móc się zmagać z brakiem sympatii ze strony dziewczyny najlepszego przyjaciela. - wszystko jest możliwe! jeszcze masz czas. - zauważyła.

- ja mam zawsze czas. szczególnie ostatnio mam dużo dużo czasu - wzruszyła ramionami - dobrze, nie chce mi sie już oglądać sukienek. zjemy popcorn w łóżku i obejrzymy jakiś film? - zapytała. przytuliła ją do siebie i pocałowała w czubek głowy - tacy już są dorośli, beznadziejny świat, wiem - westchnęła. neext za chwilę?

- chętnie ci pomogę, też mam dużo czasu. - zauważyła wesoło, bo chętnie pomoże edie w poszukiwaniu księcia. sama pewnie się po drodze zakocha w połowie napotkanych chłopaków, no ale cóż. - tak! książę i ja. - zarządziła z chichotem, bo dzisiaj miała ochotę na królewskie klimaty. musiały się wkręcić! i nauczyć zachowywać. obejrzały i zasnęły, ja też idę spać.

tak było, dobranoc!

bęc, niech będzie john. przyszedł do niej zapłakany ha ha.

john ma kwasy z elką, to wykorzystujesz wszystkie moje postacie, które się mu podlizują i cieszą się z jego towarzystwa, w przeciwieństwie do jego dziewczyny xd lena otworzyła mu drzwi i od razu przytuliła.
- co się stało, misiaczku - wymruczała, głaszcząc go po główce. myślała, że się rozstali z elką. zawsze tak myslała w takich sytuacjach. nadzieja matką wierzących!

he he john taki cwaniak. udaje uroczego, a tak na prawdę wykorzystuje wszystkie twoje postacie, ups.
zaraz się do niej przytulił i zaszlochal. dobrze, że własnymi glutami się nie udławił - ona idzie na bal z koooooooolegą - jęknął wycierając nos w rękawy jej sweterka xd

astrid dostała kwiaty, to zadowolona. lena też zadowolona z kryzysów w związku johna i elki xd
- no nie! gdybym wiedziała, to bym cię zaprosiła! - jęknęła, bo już umówiła się na bal z nico. a przecież mogła iść z johnem, nie zważając na istnienie eleanor! ale nie, edie jej zabroniła zapraszać zajętych. najwyraźniej elki ta zasada nie obowiązywała.

przetarł załzawione oczyska - dlaczego ona z kimś idziee? - jęknął i pewnie wparował do środka żeby klapnąć na kanapie przed telewizorem - przecież jest moją dziewczyną, nie powinna tam iść skoro ja nie idę - dalej jej jęczał. owszem jak widać mogła go zaprosić, ale teraz to już za późno.

- może chce poznać królową. - zasugerowała. lena też nie rozumiała tego szału wokół balu i chęci wszystkich ludzi, żeby tam iść. ona bardzo nie chciała, a ją zmuszali! - nie musicie robić wszystkiego razem, nie jesteście nierozłączni. ty możesz w tym czasie porobić coś fajnego dla siebie. - próbowała mu coś wymyślić. - zrobię ci gorącą czekoladę. - oznajmiła, bo wiedziała, że na smutki najlepszy jest ciepły napój.