piniata

walił teraz w piniate bo miał ochotę na cukierki.

szkoda, że w środku było zioło i nie dostanie cukierków.
- heeej! to nie twoje urodziny! - zawołał, bo sam chciał rozwalić piniatę.

przypał. - kazali mi to rozwalić, nie moja wina - zaczął się okręcać w bejsbolem i o mało co mu nie przywalił. zaraz jednak podniósł opaskę, żeby jednym okiem spojrzeć na bliźniaka.

- to jasne, pomylili cię z nami. znowu! wszyscy zawsze myślą, że jesteśmy trojaczkami. - złapał jego głowę pod ramię i poczochrał po włosach, mam nadzieję, że wiesz o jaki chwyt mi chodzi... nawet dzisiaj chciałam brać takie zdjęcie harriesów na awek hehe.

- oczywiście, że tak. przecież jesteśmy identyczni - machnął ręką rozbawiony, po czym pogładził się po policzku. wiem o co ci chodzi. godzina czochrańca, jak w ludwiczku ;x - hola, hola! moja fryzura - zaczął panikować i się mu wyrywać. cały czerwony się biedaczek aż zrobił. - najpierw moja siostra mnie napastuje, teraz ty - pokręcił głową jak go już puścił i zaczął zaprawiać fryz.

oczywiście, że post mi się skasował.
- ja też cię czasem mylę z mattem. - kontynuował te żarciki. tak, dokładnie tak!!! - wszyscy na tej imprezie latają bez ciuchów albo cali umazani tortem i farbą, a ty się przejmujesz fryzurą. - roześmiał się i specjalnie poczochrał go jeszcze raz, pewnie łapą z farbą i pomalował mu włosy na nowy kolor. zaraz skupił się na pukaniu w piniatę, żeby dowiedzieć się, co w niej jest. - rozwalamy to maleństwo? - zasugerował.

żal.
- nie dziwię się, jestem nawet bardziej od ciebie do niego podobny - stwierdził z rozbawieniem. szkoda, że trochę i jemu się pomieszało i to było niemożliwe. i to wcale nie przez to, że nie był ich bratem. - muszę ładnie wyglądać - dalej przeczesywał głosy, żeby je ułożyć. westchnął i dał mu po łapach jak go ubrudził. - jasne, że rozwalamy - chwycił kij w obie ręce.

- przynajmniej jestem oryginalny. - odpowiedział. wszystkim się dzisiaj wszystko pomieszało. cody udawał neila i tak dalej. wszystko było możliwe! - zapewniam cię, że wszystkie dziewczyny twoje. oprócz tych, które są moje. - roześmiał się. - dajesz! - podskoczył z ekscytacji i założył mu opaskę z powrotem na oczy. wyciągnął ręce, żeby łapać cukierki, które polecą z piniaty.

- powiedzmy - powiedział rozbawiony i pokręcił głową na boki. - nie potrzebuje twoich dziewczyn ani żadnych innych. muszę wyglądać ładnie dla swojej - machnął ręką. albo raczej pewnie dla alexa, którego miał nadzieję tu spotkać xd zaczął walić w tą piniatę, ale ze swoim gejowskim zamachnięciem nie potrafił jej rozbić.

- to tym bardziej nie masz co się przejmować - zamachał ręką, odganiając ten problem. na pewno grali z alexem w twistera i się macali wzajemnie. - ja to zrobię! - zniecierpliwił się, ale zamiast odebrać corny'emu kij,  zaszedł go od tyłu i złapał za ramiona, żeby go pokierować na piniatę, dzięki czemu mogli ją rozwalić.

- myślisz, że spodoba się jej mój nowy look? - pokazał na swoją rozczochraną fryzurę w nie do końca kontrolowanym nieładzie. - to zrób - uniósł głowę, żeby może coś dojrzeć przez szparki z dołu opaski, ale i tak nic to nie dało. na pewno się macali 'przypadkowo'. a przynajmnie corny przez przypadek czasami musnął dłonią go po tyłku. gdy cody go objął wydał z siebie krótkie 'oo' i się roześmiał. zaraz rozwalili tą lamę czy co to było.

- myślę, że każdemu podobają się kolorowe włosy. - stwierdził. pewnie dlatego jego bliźniakowi podobała się siostra corneliusa! potem miał na tyłku ślady dłoni i nie wiadomo skąd xd jak kiedyś u mnie robiliśmy pierogi i jeden koleś miał taką łapę z mąki na tyłku. ach wspominki. - jeeeeej! - zaraz go puścił, żeby wyciągnąć wyprostowane ręce w górę z tej radości. niestety w środku były cukierki, bo piniata była kupiona w sklepie z zabawkami, a nie u dilera. tak czy inaczej było fajnie. cody rzucił się, żeby je wcinać.

- oczywiście, że się podobają dlatego wszystkie na mnie lecą - zaśmiał się. co chwile zmieniał kolor włosów na inny. teraz akurat miał blond, więc może nawet dobrze, że cody mu je pofarbował. hehe, pewnie właśnie miał takie ślady wszędzie. rzucił ten kij i zdjął szybko opaskę. - taak! - rzucił się zaraz za codym i zaczął zbierać cuksy.

- mówiłeś, że nie chcesz, żeby na ciebie leciały. - wytknął mu. powinien właśnie rozwalic sobie fryzurę, żeby żadne dziewczyny go nie nękały. lena i tak go kochała. - mam takie gastroooo - przyznał się, odwijając cukierka za cukierkiem i zapychając sobie całą buzię, bo nie był nawet w stanie ich pogryźć.

- wiem, ale to skomplikowane no.. - jęknął. - mam swoją addie, ale wiadomo, że lubię siebie dowartościować wiedząc, że jestem taki przystojny - zaśmiał się. ach ta lena. szkoda, że nie wiedział, że na niego leci. - ja tak samo - przyznał i starał się wybierać wszystkie cukierki, które mu najlepiej smakowały.

objedli się cukierkami aż rozbolały ich brzuchy.