fighting cocks

aimee siedziała i męczyła ciemne piwo gapiąc się na barmana! szybka gra oczywiście, moja ulubiona xd

skąd ja znam to zdjęcie xd
taaa, a theo się nie przejmował tym że jakaś laska się na niego gapi, bo wiele lasek tak robiło. jednak musiał dopytywać od czasu do czasu czy czegoś dziewczynie nie brakuje. był barmanem z krwi i kości. - może masz ochotę na jakąś przekąskę? siedzisz tutaj już ponad godzinę i widzę, że się trochę męczysz - zaśmiał się i podał jakiemuś innemu kolesiowi piwo.

he he he he he he, legendarne zdjecie
no jasne, że się nie przejmował. aimee biedaczka swoją nieśmiałością tak się wtapiała w tłum, że żaden facet nie zwróciłby na nią uwagi. biedaczka, ech!
- słucham? - wyrwał ją z zamyślenia i tego gapienia - nie, dzieki - wymamrotała nieśmiało i spojrzała na swoje ledwo napoczęte piwo - właściwie to ktoś mi polecił tego typu piwo, ale chyba nie jest to do końca mój styl - wyjaśniła szybko. pewnie wujaszkowie jej polecili!

zazdrościłam wam i nadal zazdroszczę
spojrzał raz na piwo raz na nią. - dobra, ja ci polecę za to coś innego, bardziej kobiecego bo będziesz się bidulko tutaj męczyć i męczyć i nigdy stąd nie wyjdziesz. masz może ochotę na lekkiego drinka? - zaproponował i jak tylko się zgodziła, zrobił jej tego drinka. był mistrzem drineczków. - to co tu robisz? - zapytał z zaciekawieniem. taa, bo to mega go interesowało co ta laska tu robi. była przecież jedną z wielu.

xd
- w porządku - podjarała się, że mówił o kobiecych drinkach. to oznacza, że uważał ją za kobiecą, wow! dobra aimee taka naiwna i niewinna, że hej..... jak dostała tego drinka to zerknęła do szkła i zapytała - jak się nazywa? - skosztowała zaraz odrobinę. oczywiście był o niebo lepszy niż gorzkie, ciemne piwo - ja? - zaśmiała się nerwowo. co miała mu powiedzieć? że przychodzi się na niego gapić? xd - odpoczywam i szukam alkoholi, które mi smakują - uniosła szkło z drinkiem i z uśmiechem napiła się.

aha xd
podczas ich rozmowy podawał różne alkohole różnym ludziom, posyłając uśmiechy kolejnym dziewczynom. jego akcent dodawał mu uroku, a to że jeszcze serwował im pyszne napoje, to już w ogóle żyć nie umierać. takiego barmana to ze świecą szukać. - to jest blushing bride, specjalnie dla ciebie, polecam się - ukłonił się tyle ile mógł i posłał szeroki uśmiech. - mam na imię theo. jak będziesz częściej tu wpadać, mogę robić ci specjalne drinki, nie polecam nigdy więcej ciężkich męskich piw - puścił do niej oczko.

nie potrafiłam wymyślić błyskotliwego komentarza do tego. wstawię zatem kotka.

aimee pewnie zazdrosciła tym wszystkim dziewczynom, które w jej mniemaniu wyglądało lepiej i które obsługiwał theo. ale cóż, była tylko aimee więc nawet nie przeszło jej przez myśl żeby coś powiedzieć - okej, trzymam cię za słowo - uradowała się że ją zapraszał tu częściej i że się jej przedstawił. z tej radości wypiła drinka na raz i zeskoczyła z hokera bo chciała się już zbierać. ale zeskoczyła tak niezdarnie (i pewnie już się podpiła) że wylądowała pod barem. szybko jednak pozbierała się i zaraz ponownie pojawiła się jej ruda czupryna - aimee - wymamrotała szybko swoje imię, chwyciła kurtkę i uciekła stamtąd!
NEXT!

ok, kotek może być xdddd
dziwna dziewczyna, wrócił więc do pracy.

przyszli na drinka tutaj, a co! pewnie było najbliżej, a czas to pieniądz. zamówili więc przy barze, jack oczywiście whisky czyste choć z odrobiną lodu, a chloe? pewnie jakiegoś dziewczęcego drinka, albo zaskocz mnie. usiedli przy wolnym stoliku, choć w poniedziałki chyba było dużo wolnych - nie przedstawiłaś się wcześniej - zauważył. tak jak pisałam wcześniej, znał i kojarzył jej buźkę, ale nie imię!

oczywiście, że dziewczęcego drinka! w dodatku cosmopolitan, bo myślała, że żyje w seksie w wielkim mieście, a tak naprawdę żyła w patoli w st. albans.
- jestem trochę zawiedziona, że doszliśmy tak daleko i dopiero teraz pytasz o moje imię. - odparła, już popijając swojego drineczka. chociaż zdarzało jej się w środku seksu poznawać imię swojego partnera, także przy pierwszym drinku to też nie jest zły wynik.

hahahaha, miała własną rzeczywistość jak sofia.
- uwierzyłbym gdyby nie twoja mina, która wcale nie jest zawiedziona - jack był dobrym obserwatorem także nic się przed nim nie mogło ukryć - to jak? - zerknął na nią popijając whisky i czekając aż zdradzi mu imię - a może mam zgadywać? - mógł zagrać w tą grę.

tu każdy ma swoją rzeczywistość.
- dopiero co wybaczyłam ci za to, że nie jesteś supermanem, nie mogę być zawiedziona znowu. - przypomniała mu. nie miała raczej na co narzekać skoro była na drineczku z przystojnym przewodniczącym. - o, zobaczmy jakie masz zdolności detektywistyczne. - oparła ręce na łokciach na stoliku, a brodę na obu dłoniach i spojrzała na niego wyczekująco i całkiem uroczo nawet. potrafiła być urocza jeśli chciała! zobaczymy czy uda mu się odgadnąć skoro był takim wnikliwym obserwatorem i znał wszystkich. była tandeciarą, ale nie nosiła wisiorka z napisem chloe, więc to nie było aż takie proste!

true xd
uśmiechnął się jedynie nie mówiąc nic, choć chloe było nawet ładnie z zawiedzioną miną. ale przyznał to jedynie przed samym sobą, a nie przed dziewczyną. teraz jednak wziął łyk alkoholu na lepsze skupienie i myślał intensywnie nad jej imieniem mrużąc oczy - pomyślmy - lustrował ja wzrokiem od góry do dołu jakby miał skaner w oczach - misty? - zaproponował - alice? - zaczął zgadywać, ale chyba widział po minie że niezbyt trafnie - błagam tylko nie margaret, nie zniosę kolejnej peggy - aż go ciarki na samą myśl przeszły.

chichotała i robiła śmieszne skrzywione minki kiedy tak nietrafnie próbował odgadnąć jej imię.
- masz szczęście, nie mam na imię jak twoja była dziewczyna peggy. - odparła i popiła drinka. znała wszystkie ploteczki i nie kojarzyła, żeby jack spotykał się z jakąś peggy, ale jego niechęć do tego imienia mogła wskazywać tylko na jedno! że jest jak ron swanson i potyka się tylko z kobietami, które mają na imię peggy jeden, peggy dwa... ale chloe mogła przerwać tę passę! - no dobra, panie przewodniczący, może i znasz się na wielu rzeczach, ale zdolności detektywistycznych to ty nie masz. - stwierdziła w końcu. wiedziała co mówi, w końcu była na kryminalistyce! jack mógł podejrzeć jej imię jak się logowała na maila, ale najwyraźniej wtedy się tym nie zainteresował, ups. - i nazywam się chloe lancaster - dodała. przez chwilę wahała się czy nie pozostawić nutki tajemnicy, ale jednak wolała, żeby wiedział jak ją znaleźć na social mediach w razie czego.

już myślałam, że coś przegapiłam i peggy była jego eks, ale potem to wyjaśniłaś xd uff, byłby przypał jakbym nawet swoich postaci nie ogarniała!
- od razu sprostuję - przerwał jej - peggy nie była moją eks, to najbardziej upierdliwa i despotyczna dziewczyna na uczelni - jeśli chloe lubiła ploteczki to jack właśnie taką mini ploteczkę jej sprzedał. musiałam sobie wygooglować kim był ron swanson xd - mówiłem - rozłożył ręce w geście bezradności - nie jestem supermanem - uśmiechnął się. nie patrzył na jej dane logowania bo patrzył na jej wypięty tyłek pewnie halo xd - miło mi cię poznać chloe lancaster - chwycił jej dłoń i delikatnie potrząsnął - jack carswell, choć wiem że wiedziałaś to wcześniej - pokiwał głową.

peggy miała swojego chłopaka forever w oxfordzie xd
- i obawiałeś się, że mam tak samo na imię, boooo...? przypominam ją? - roześmiała się, chociaż w duchu już szykowała się do wybuchu jeśli jack nie odpowie na o pytanie tak jak powinien! chloe na pewno wiedziała kim jest peggy roosevelt, ale nie wiedziała, że ona i jack mają między sobą jakieś niesnaski. to na pewno warte zbadania. jestem bardzo bardzo bardzo zawiedziona, że nie wiesz kto to ron swanson............ i mówiłaś, że wcale nie patrzył na jej tyłek! ha! przyłapany! nie chciałaś się przyznać na początku heh. - mi również miło cię poznać. - ucisnęła jego dłoń. - fakt, wiem jak się nazywasz, wszyscy to wiedzą, ale nie wiem o tobie nic więcej. - oprócz tego, że nie był supermanem, ale odpuśćmy to już może. popatrzyła na niego, przesłuchanie czas zacząć!

pamiętam xd nie zdradzający adam!
- na szczęście nie - jeszcze raz odetchnął z ulgą - najwyraźniej lubię zakładać najczarniejsze scenariusze żeby potem móc się miło zaskoczyć - wytłumaczył się szybko. myślę, że wszyscy wiedzieli o konflikcie pomiędzy peggy i jackiem. nie ukrywali tego, to był dość otwarty konflikt. może nawet był podział na obozy! juz teraz wiem kim jest ron swanson i pewnie nie gapił się jak jakiś obleśny typ, ale na pewno zerknął ze dwa razy, przecież ciągle był tylko mężczyzną. pewnie ściskali te dłonie chwile dłużej niż normalni ludzie, ale kiedy jack wyczuł że już mogło być niezręcznie to odpuścił sobie - i pewnie chciałabyś się czegoś dowiedzieć? - oparł się wygodnie na krześle - no, słucham? - czekał na jakieś konkretne pytanie.

- niech ci będzie. - nie była to idealna odpowiedź, ale tyle chloe była w stanie mu wybaczyć. nawet jeśli chloe słyszała o konflikcie między peggy a jackiem, to uznała to za nudny konflikt kujonów, niewarty jej uwagi. teraz kiedy jack carswell okazał się więcej niż godny jej uwagi, to może się bardziej zainteresuje tą rudą siksą. powinnaś nadrobić i obejrzeć parks ;x patrzyła na niego dłuższą chwilę, jakby chciała wyczytać z jego twarzy wszystko na jego temat i nie musiała zadawać żadnego pytania (te detektywistyczne zapędy, halo!). mogłaby spytać go co lubi robić w wolnym czasie albo czy ma rodzeństwo, ale czy naprawdę ją to interesowało? chloe pożądała pikantnych szczegółów. - powiedz mi coś czego nikt inny o tobie nie wie. - rzuciła więc.

musiała mu wybaczyć. zresztą patrzył na nią tymi wyrozumiałymi, inteligentnymi oczami... nie mogła mu nie wybaczyć! pewnie wcale to nie był nudny konflikt, chloe tylko za mało go inwigilowała i dlatego myślała, że jest nudny. myślę o parks co jakiś czas, ale jakoś sie nie mogę zabrać. tyle seriali ;x pewnie z twarzy jacka mało można było wyczytać, potrafił zachować pokerową twarz. to jego kolejnego umiejętność! - okej, ale pod warunkiem że ty mi też coś takiego zdradzisz - zastrzegł - nie znoszę dresowych spodni, nawet jak siedzę w domu to ich nie ubieram - to nie był pikantny szczegół, ale nie chwalił się tym na prawo i lewo więc w zasadzie zdradził to co chciała dziewczyna xd pewnie jak barney stinson miał nawet piżamo-garnitur.

parks to jeden z moich ulubionych seriali, widziałam go dwa razy i teraz się przymierzam, żeby oglądać trzeci raz. po co oglądać coś nowego skoro te stare tak dobrze się sprawdzają xd chloe nie potrafiłaby go sobie wyobrazić w dresie, więc jego słowa tylko potwierdziły jej wyobrażenie o nim. dobrze, że nie zdradził jej żadnego pikantnego szczegółu, bo na pewno od razu by to wszystkim rozgadała. w międzyczasie dopila swojego drinka.
- jeśli chcesz, żebym zdradzała ci swoje tajemnice, to następnym razem ty stawiasz mi drinka. - puściła mu oczko i poszła sobie, na wyjściu kręcąc tyłeczkiem, żeby mógł sobie popatrzeć. nie zostawiła mu swojego numeru, bo myślała, że jak każdy współczesny człowiek wyśle jej dm na instagramie czy cokolwiek teraz robią współcześni ludzie xd

nie wiem co robią współcześni ludzie ;x
a jack został jeszcze na jedną dolewkę whisky przeglądając jakieś pierdoły w telefonie.

aww jakie fajne zdjecie heheh
Thomas mial jakies spotkanie na miescie I poszlo nawet calkiem niezle, wiec musial to uczcic pojsciem do pubu. zamowil sobie oczywiscie whisky, bo byl nudny I to bylo jedyne co pil.

co nie! ;x
strasznie nudny dziad z niego, powinien się troche rozruszać! oczywiście to miejsce było idealne dla jo na wtorkowy wieczór. właśnie swoim urokiem zaczarowała barmana, który pozwolił jej pozmieniać miejsca obrazów w pubie żeby było ładniej czy tan feng shui było lepsze. dlatego biegała teraz po całym pubie z obrazkami i zmieniała ich miejsce, a że była po trzech ciemnych piwkach to już troszkę się jej chwiało. teraz stanęła na krześle obok thomasa i zaczęła się tam krzątać zdejmując jeden z obrazków. spojrzała na dół i od razu rozpoznała tą niezadowoloną z życia twarz - o, facet od anihilacji gołębi - zaśmiała się.

nie lubil zmian! dla niego wszystko musialo byc znane I przewidywalne. ciekawe jaki z niego pisarz byl skoro nie mogl czerpac inspiracji z zycia. chociaz mozliwe, ze wcale nie pisal tylko zajmowal sie czytaniem nudnych klasycznych powiesci. Thomas od razu zauwazyl jo I chwile sie jej przygladal gdy tak latala I zmieniala te obrazki. dziwaczka! ale w sumie nawet mu sie to podobalo. - o, dziewczyna od ratowania ptakow - usmiechnal sie nawet! po raz pierwszy.