schronisko dla zwierząt

może, to dobre słowo xd
spojrzał na tego łysego, biednego psiaka który tak na prawdę chciał tylko bliskości, a gigi nie kumała tego. przytrzymał ją lekko, zerkając to na klatkę, to na nią - wiesz, że ci nic nie zrobi? - zapewnił ją. piesek wyglądał na przyjaznego!

gigi nie wierzyla w to, ze zwierzeta moga potrzebowac bliskosci. byly tu po to zeby je jesc albo wypychac dla ozdoby. nic wiecej! - skad mozesz wiedziec? - mruknela i spojrzala na psiaka. ponownie sie wzdrygnela gdy pies wlozyl miedzy kraty lapke by ja szturnac.

miała creepy podejście! george by się przestraszył gdyby wiedział. on tylko polował na lisy i jelenie. koty, psy zostawiał w spokoju! - zobacz jaki jest uroczy - wskazał na pieska, który szturchał łapą klatkę. zasłonił usta i nos chusteczką żeby się odizolować i chwycić jego łapkę - no zobacz - zaśmiał się próbując ją przekonać do swojej racji.

jej zdaniem zwierze to zwierze. lis byl podobny do psa wiec co to za roznica! ludzie ktorzy trzymali lisy jako zwierzaki domowe na pewno by sie z nia zgodzili. no moze nie z wypychaniem. - skoro jest taki uroczy to dlaczego jestes teraz czerwony - pokazala na jego zalzawione oczy. jego alergia to psi zamach na niego.

lisy były słodkie jako zwierzątka domowe i wydawały śmieszne dźwięki. kot mi się uwalił na kolanach i ogranicza odpisy, ech! odchrząknął i odsunął się od psa - mam alergię - przyznał szczerze. pewnie gdyby nie alergia to miałby psy w domu! a tak tolerował je tylko na świeżym powietrzu - ale to nie zmienia faktu, że psy są urocze i nie trzeba się ich bać - mówiąc to chwycił szybko jakiegoś szczeniaczka i wepchnął jej na ręce patrząc dumnie.

tez mi sie podobaja, ale za bardzo sie przywiazuja do jednej osoby i wtedy problem zeby je z kims zostawic. to go przesun!
zesztywniala gdy wepchnal jej w ramiona szczeniaka. dobrze, ze go nie upuscila i sobie czegos nie zrobil. - smierdzi - skrzywila sie i odsunela go od siebie. nadal go jednak trzymala wiec zawisnal w powietrzu. - nie nadalby sie nawet na szalik - stwierdzila i postawila go na ziemi.

ech te dzikie zwierzęta. zanim odpisałaś to już mnie olał lol xd
nie widział jej nigdy takiej przestraszonej/zdezorientowanej więc była to dla niego nowość - tak pachną zwierzęta - wyjaśnił z uśmiechem - z psów nie robi się szalików, tylko z owiec chociażby - zauważył kręcąc głową, głuptaska - o na przykład taki - założył jej swój szalik na szyję, ale potem go zawołali znowu do obowiązków więc musiał wrócić. ale zostawił jej szalik! słodziak! next!

przechodziła tędy i stwierdziła, że chce pieska, więc zadzwoniła po andy'ego, żeby przyjechał. nie zdradziła powodu, tylko powiedziała, że to ważne.

nie spodziewal sie, ze to faktycznie bedzie wazne, ale i tak martwil sie, ze cos sie stalo. przyjechal od razu bo akurat nie mial nic waznego do roboty. - co sie stalo? - patrzyl na nia podejrzanie przez to, ze nie chciala mu powiedziec przez telefon.

dobrze, że przyjechał, bo inaczej wróciłby do domu i okazałoby się, że mają tam nowego lokatora.
- bierzemy pieska! - zapiszczała radośnie. nie przejmowała się tym, że przez telefon mogła brzmieć, jakby coś się stało. miała rację, gdy mówiła, że to sprawa najwyższej wagi.

moze czul, ze szykuja sie klopoty i lepiej bylo sie pojawic.
zasmial sie na ten pomysl. brakowalo mu juz na nia sily zeby sie wkurzac xd - zabrac mozesz pieska na spacer, na pewno potrzebuja wolontariuszy - nie akceptowal jej pomyslu. nie potrafila sie zajac kaczka a co dopiero psem.

z dorotką pod opieką zawsze szykowały się kłopoty xd
- na spacer, a potem do domu na zawsze - objęła się ramionami, już sobie wyobrażając, że przytula swojego pieska. później skończyłoby się na tym, że andy musiałby się nim zajmować i wyprowadzać go na spacery. myślała, że lubi zwierzęta, skoro miał wcześniej rybki xd

niestety xd
nie wiedziala co stalo sie z rybkami xd - nie i jesli bez mojej zgody wezmiesz psa to mozesz razem z nim szukac nowego miejsca zamieszkania - straszyl ja tylko, ale powinien po takim czasie wiedziec, ze to nic nie da. wolal sie klocic o to czy mu na niej zalezy jako siostrze niz miec pod opieka zwierzaka.

podobni na awkach xd
rybki zniknęły tak jak kaczka. to sprawiało, że myślała, że jak znudzi jej się opieka nad psem, to on też magicznie zniknie.
- chcesz się mnie pozbyć z mieszkania, żeby zamieszkać z annie - już sobie dopowiadała i się obrażała. nie była na bieząco, andy nie puszczał smutnych piosenek i nie płakał w domu tak jak dorotka po każdym zawodzie milosnym.

rodzenstwo w koncu xd
gdyby wiedzial, ze tak mysli to by przeprowadzil z nia rozmowe co sie z nimi stalo. ciezko by sie bylo przyznac, ale moze gdyby wiedziala, ze andy zabil niechcacy rybki to by sie jej odechcialo psa xd
- nie jestem juz z annie i nie chce mieszkac z psem - poinformowal ja.

chcąc nie chcąc mieli pewne podobieństwa.
tłumaczyłby jak dziecku, że są po drugiej stronie tęczy xd
- czyli smęcisz i nie chcesz, żeby inni byli szczęśliwi, bo przeżywasz rozstanie z annie - połączyła fakty xd - pies ci ją zastąpi - stwierdziła wesoło. może andy'emu przydałyby się takie przytulanki z psem, skoro nie mógł liczyć na pocieszenie ze strony siostry.

tak xd
- tak, niech bedzie, ze tak - zgodzil sie z nia probujac znowu zejsc z tematu psa, ale niestety nie poddawala sie. - pies nie bedzie w stanie jej zastapic - brzmial troche dramatycznie, ale mowil prawde.

- nie dramatyzuj - i kto to mówi xd była specjalistką, więc w sumie mogła tak mówić xd - nie wyglądasz, jakbyś miał złamane serce - w jej wyobrazeniu powinien już zapuścić długą brodę i tylko leżeć na podłodze. inaczej nie można sobie radzić z rozstaniem.

- kazdy radzi sobie ze zlamanym sercem inaczej - nie przezywal tak bardzo jak ona, ale to nie znaczylo, ze nie bylo mu smutno. nie mial czasu lezec na podlodze i przezywac bo musial pilnowac dorotki. inaczej zaraz bedzie mial w domu cale zoo i kto wie co jeszcze.

- zaraz o niej zapomnisz i znajdziesz kogoś nowego - machnęła ręką. ona szybko zapominała o swoich miłościach i skupiała się na nowych. tak samo jak szybko nudziła się tematem złamanego serca brata i chciała powrócić do swojego. - to co, idziemy obejrzeć pieski? - nie słuchała jego sprzeciwów.

- to nie takie proste, annie duzo dla mnie znaczyla - nie klamal, ale dalej dramatyzowal i nie poddawal sie z proba odwrocenia jej uwagi. - annie lubi psy.. jak mam o niej zapomniec kiedy bedziemy mieli jednego w domu? - nie ruszal sie z miejsca.

- przecież wiem! - naburmuszyła się od razu. - miałam złamane serce więcej razy niż ty i wiem, jak to jest! - oczywiście o to jej chodziło, a nie o faktyczny związek annie z andy'm, w który się nie angażowała. brat nie chciał, żeby integrowała się z jego dziewczyną, ciekawe czemu. - wybierzemy takiego, który nie będzie wyglądać jak annie - niecierpliwiła się i przez jego marudzenie odechciewało jej się psa. jego działania były skuteczne.

- skoro wiesz jak to jest to powinnas mnie zrozumiec. nie mam takiego doswiadczenia w zwiazkach jak ty - wedlug niego zwiazek z annie byl powazniejszy od tego co kiedykolwiek miala dorothy, ale wyczul okazje na bonding. mogla sie poczuc bardziej doswiadczona. - wszystkie mi przypominaja o annie - marudzil dalej.

był tak zdesperowany po rozstaniu z annie, że szukał bondingu z siostrą xd
- już się czepiasz i umniejszasz moim związkom! - przyjęła postawę obronną. andy nic takiego nie sugerował, ale była przyzwyczajona, że tak się zachowywał, więc od razu uznała, że znowu chciał coś takiego przekazać podprogowo. raczej nie mieli szans na dogadanie się i bonding. a andy mógł po prostu obejrzeć z nią "everything, everything" i zjeść lody. - to niesprawiedliwe! przez annie nie mogę mieć psa! - tupnęła nóżką.

dobila go checia adopcji psa xd
mial nadzieje, ze to pojdzie w inna strone, ale jak zwykle zrozumiala to na swoj sposob. - dlatego, ze zmieniasz chlopakow jak rekawiczki. moze powinnas miec tego psa zeby nauczyc sie lojalnosci - dal sie poniesc. denerwowalo go, ze nie potrafil sie z nia dogadac. - nie mozesz bo za chwile ci sie znudzi tak samo jak wszystko inne w twoim zyciu! - wkurzyl sie na jej dziecinne zachowanie.