stoisko samorządu

- jezu - pacnął się w czoło - tiffy, ciszej. leili tutaj nie ma, poszła na hamaki się położyć, bo musiała odpocząć - przynajmniej tyle widział, że tam się udawała - ja pójdę z tobą na vr - zaproponował - pogramy, ookej? przynajmniej cię czymś zajmę a nie będziesz ciągle siedziała z butelką w dłoni - przytulił ją do siebie.

- nie chcę iść z tobą, chciałam iść z leilą! - wyrwała mu się z objęć i znowu hasała radośnie po korytarzu, nie zamierzając dawać mu się złapać. - miałeś iść do domu - przypomniała mu, bo teraz chciała się go pozbyć i dalej bawić się bez niego. przynajmniej by jej tak nie pilnował.

- czyli mam sobie pójść do domu i nie chcesz mnie tutaj? - zapytał poważnie. teraz trochę się zdenerwował jej słowami, bo wyglądało to tak, jakby nie chciała się z nim bawić - na kiedy ci zamówić taksówkę? - zapytał.

- nie! bo nie pozwalasz mi tańczyć na stole - złapała się pod boczki. paplała bezmyślnie, bo alkohol przejął nad nią kontrolę. dość mocno upiły się z leilą, tiffy i tak w porównaniu do przyjaciółki była grzeczna! - niee wieeeem, jak mi się zachce. - zaczęła skakać po korytarzu wymachując rękoma niczym rusałka. - albo w ogole nie pojdę do domu i tu zostanęę, tu jest tak fajnie - podeszła do jakiejś plandeki z logo uniwersytetu i zaczęła się nią okrywać jakby chciała się schować na zawsze.

- skoro tak, to idę. baw się dobrze tiffany, nie zamierzam ci już więcej przeszkadzać w dobrej zabawie, wszystko mi jedno, cześć - mruknął tylko na pożegnanie i specjalnie użył jej pełnego imienia i poszedł do domu obrażony.

ona została i ciekawe czy czekał pół nocy, żeby jednak zamówić jej ubera xd zabrała się za to z jakimiś innymi zielonymi, których spotkała podczas dalszego imprezowania.