babette

juju di domenico, przecież dobrze wiedziałaś, że długo nie wytrzymam bez patrzenia na ryjki skoro nie czytam gier xd
przyprowadziła tutaj dante, miała małe mieszkanie, ale przecież nie potrzebowała zbyt wiele. nie chwaliła się tym, że miała kupę kasy i była bogata, a mogła mieszkać w jakimś wielkim pałacu czy coś takiego - rozgość się. zrobię herbatki - skierowała się do małego aneksu kuchennego.

to czytaj, zamiast zmieniać xd
rozglądał się ciekawsko po mieszkaniu. on sam nie był bogaty więc jemu było wszystko jedno w sumie! prawie udało jej się zbyć go, ale zaraz oprzytomniał - obiecałem ci kolację - powiedział dla przypomnienia i stanął przy aneksie otwierając lodówkę - mogę zaproponować omlet i smażone pomidory - odparł śmiejąc się. lepszy rydz niż nic xd

chcę zmieniać! a czytać mi się nie chce xd
oparła się o blat i mu się przyglądała - naprawdę nie musisz mi niczego robić, poradziłabym sobie - wlała gorącą wodę do kubków, żeby herbatka się zaparzyła. zrobiła im jakąś super smakową - ale skoro już chcesz mi zrobić jedzonko to proszę bardzo - wyjęła mu patelnię i wszystko to czego potrzebował.

ŻAL.
- nie mogę patrzeć jak się sobą nie zajmujesz - wyjaśnił wyjmując jajka, mleko i parę innych składników - więc ja trochę się tobą zajmę - oznajmił i zaraz zajął się krojeniem pomidorów. na szczęście się nie pokaleczył bo potrafił gotować. musiał, skoro był zdany sam na siebie! - gotuję na prawdę nieźle, jak byłem młodszy mama zmuszała mnie do pomocy w kuchni - zapewniał że ją nie otruje.

ja nie muszę czytać, ja plotek nie piszę xdddddd
- to miłe naprawdę z twojej strony, że się opiekujesz innymi. będę ci wdzięczna i będę musiała się też jakoś odwdzięczyć tobie za to co dla mnie robisz - uśmiechnęła się do niego - a to co, masz jakieś rodzeństwo młodsze, którym musiałeś się zajmować? - zapytała doprawiając im herbatę i podając jeden kubek jemu.

dagna i karola czytają xd
- nie musisz nic robić - odparł zaraz. robił to bezinteresownie. lubił dbać o ludzi! miał taki charakter o to wyniósł z domu! - mam siostrę - odpowiedział na jej pytanie - u nas w domu zawsze każdy dbał o każdego - to było ich motto xd może mieli to wyryte w domu. wrzucił pomidory na patelnię. a w mieście mieszał jajka, mleko, sól, pieprz itp.

mnie się już nie chce. to co, otworzysz pls kartę?
- okej okej, skoro wolisz zrobić mi kolację, to niech będzie - napiła się herbatki - nie jestem przyzwyczajona do tego, że ktoś o mnie dba, chociaż w domu oprócz mnie są sami starsi bracia. mam czworo braci, a ja jestem najmłodsza - westchnęła - rodzice nie mieli czas nami się tak super opiekować - podrapała się po policzku - a mnie traktowano jako przynieś podaj pozamiataj - westchnęła smutno.

hahha jeszcze nie ogarniam na tyle żeby otworzyć xd
- lubię spędzać czas w kuchni - przyznał się jej i dalej coś tam smażył i doprawial - nikt o ciebie nie dbał? - zdziwił się - nawet bracia? - szczególnie starsi, dla niego to było niegodne! - przykro mi to słyszeć - jego rodzina była totalnym przeciwieństwem. nałożył jej na talerz wszystko i podsunął - wcinają - teraz mógł się napić herbatki.

spoko xd
- nie, rodzice ani bracia o mnie nie dbali. rodzice mają własny biznes, bracia mieli własne życie, nie przejmuj się tym - wzięła od niego talerz i zaczęła jeść - ale pyszne! nie kłamałeś kiedy mówiłeś, że potrafisz gotować - pochwaliła go - jak ja mogę ci się odwdzięczyć? - zajadała się tym daniem.

było mu smutno że miała taką rodzinę. nie rozumiał jak mogli się nie wspierać - tak jak mówiłem, nic nie musisz robić - oznajmił z uśmiechem - największą nagrodą jest to że ci smakuje - dodał zaraz. a potem pozmywal, wypił herbatkę i uciekł!

jaki słodziak z niego! poszła spać.

przyszli do niej do domu, bo w końcu tutaj udało im się trafić. musiał jej pomóc przy otwieraniu drzwi, ale to nic, weszła i od razu zrzuciła z siebie płaszcz i buty - zapraszaaaam - zachęciła go do wejścia - chcesz pić to wino? - zapytała wskazując na butelkę w jego rękach.

dante jak tylko wyszli z nieznajomej uliczki to zczaił gdzie są i nawet na pewniaka ja tu doprowadził. choć sama sobie nieźle radziła też! poskładał za nią płaszcz i buty bo był porządny, a potem spojrzał raz na nią i raz na wino - a ty chcesz? - zapytał niepewnie. wydawało mu się, że już jej wystarczy.

- musisz wypić moje zdrowie skoro miałam wczoraj urodziny, nie unikniesz tego mój drogi panie dante, wykładowco - zachichotała i wyciągnęła dwa kieliszki - a do tego mam jakieś super czekoladki, może masz ochotę? - wyciągnęła jakieś pierwsze lepsze z szafki, które dostała wczoraj na prezent - polej nam jednego - zachęciła go żeby to zrobił.

- tylko nie panie - poprosił ją ze śmiechem i odkorkował posłusznie wino. już pogodził się z tym, że ułozy ją do spania lub będzie jej trzymał włosy przy rzyganiu. miał siostrę i czesto to robił, miał wprawę he he xd - może później - skinął na czekoladki, a potem polał im dwa kieliszki wina. baby jednak znacznie mniej, specjalnie! - twoje zdrowie! - wzniósł toast, stuknęli się kieliszkami i dante upił parę łyków.

- a no tak, nie jesteśmy na uczelni tylko u mnie w mieszkaniu a ja jestem mocno nietrzeźwa - zaśmiała się i wypiła sporego łyka z kieliszka, jednak go jeszcze nie kończąc. czyli jednak traktował ją jak młodszą siostrę a nie jak obiekt do flirtowania! - okej, więc na co masz teraz ochotę? skoro już tu przyszedłeś możemy robić wszystko! chyba, że chcesz iść - podeszła do niego i się na niego gapiła.

- zgadza się - pokiwał głową obserwując każdy jej ruch. nie chciał żeby się gdzieś potknęła i coś sobie zrobiła. nie traktował jej jak młodszej siostry, był po prostu opiekuńczy w stosunku do dziewczyn które lubił. to dobra cecha. plus całował się z nią już, to byłoby nienormalne gdyby traktował ją jak młodszą siostrę - ja? - zestresował się i wskazał na siebie kiedy podeszła tak blisko - na nic konkretnego - mówił wymijająco - na pewno na nic zbereźnego - tłumaczył nerwowo, ale tak bliska obecność baby na pewno wywoływała w nim jakies uczucia.

zarzuciła mu ręce na szyję i przez chwilę się na niego tak patrzyła. wcześniej odstawiła kieliszek gdzieś na stolik, w bezpieczne miejsce, w którym nie spadnie ani nic się nie wyleje. uśmiechała się do niego tak słodko i pijacko - nie chciałbyś ze mną robić żadnych zbereźnych rzeczy? czy całowanie się jest zbereźne czy jeszcze nie dla twoich standardów? - zapytała się go, miziając go jedną dłonią po karku - bo ja bym chciała zrobić z tobą niegrzeczne i dorosłe rzeczy - przyznała mu się do tego czego nie mówiła na trzeźwo.

zesztywniał kiedy zarzuciła mu ręce na szyję. dobrze, że sam też odstawił kieliszek bo inaczej wypadłby mu z ręki. nie zdjął jednak jej rąk z siebie i chwili tak na nią patrzył nieco speszony - baby.... - mruknął. ciało mu podpowiadało że totalnie powinien coś z nią zrobić, ale rozum mówił że jest pijana i może tego żałować - nie jesteś dziś sobą, jesteś pod wpływem alkoholu, możesz czegoś żałować - tłumaczył jej spokojnie nie ruszając się jednak ani na krok.

- nie będę żałować. nie jestem aż taka pijana. wiem czego chcę i czego pragnę. pragnę ciebie - powiedziała wprost, stając lekko na palcach i całując go najpierw delikatnie jakby chciała wyczuć pole do popisu a potem trochę namiętniej. nie chciała się wcale od niego odklejać, ale musiała - jeżeli mnie nie chcesz to po prostu wyjdź. ale wtedy już nie wracaj. nigdy więcej nie wracaj - ale mu postawiła bzdurne warunki, co oczywiście było głupotą. jednak chciala dzisiaj dante.

stał trochę między młotem, a kowadłem. bo z jednej strony tak chciał całować babette, ale z drugiej strony nie chciał żeby potem czuła się źle z tym co się stało. szanował ją i to powinna docenić a nie stawiać mu warunki. to było nie fair że chciał być ułozonym typem!
oddał oczywiście jej pocałunek i ten delikatny i namiętny, lubił się z nią całować. miał niechętną minkę oderwała się od niego i westchnął - chce - mruknął niepewnie masując jej ramionami - ale nie chce żebyś robiła coś tylko pod wpływem alkoholu lub kaprysu - wyjaśnił szukajac jakiegoś kompromisu.

ledwo napisałam, że była grzeczna a już sprowadza wykładowcę na manowce! dobrze, że nie był jej wykładowcą. przygryzła wargę, pragnąc więcej jego pocałunków i wpatrzyła się w jego usta, które przed chwilą całowała. pewnie, że było nie fair, że chcial być ułożonym typem a ona go chciała trochę zbałamucić - to nie jest mój kaprys ani zachcianka ani nic takiego. już od dawna cię pragnę - patrzyła mu prosto w oczy to mówiąc - a co jeżeli teraz odpuszczę ale jeżeli na trzeźwo nadal będę cię chciała to będziesz mnie nadal chciał? - nie miała na myśli związku, chciała po prostu iść z nim do łóżka.

no właśnie, nie pasuje do słodziaków jak chce się tylko ruchać nic więcej! dante był słodziakiem bo szukał tylko prawdziwego związku. nie ruchał się ot tak, bo miał kaprys. robił to tylko z miłości. jednak... ta sytuacja była bardzo delikatna, dlatego musiał dobrze to rozegrać i od dobrej strony podejść - też cię pragnę - przyznał miziając ją po ramieniu. to akurat było bezsprzeczne, podobała mu się - wtedy wrócimy do tego na trzeźwo - minął się z prawdą trochę, bo ciągle nie miał zamiaru się z nią ruchać. dopiero po trzeciej randce halo! zanim jednak odpowiedziała pocałował ją znowu.

cholera wie czego ona szukała na razie sama nie wiedziała. na pewno dante się jej podobał i pod względem wyglądu i pod względem tego, że ją szanował. uśmiechnęła się do niego jak tylko ją pocałował i się od niego odkleiła - dobrze, wróćmy w takim razie do tego na trzeźwo - przyznała mu w końcu rację, pohamowując swój entuzjazm do tego co przed chwilą się działo - poczekam ile będzie trzeba - powiedziała ciszej - nie będę na nic naciskała, obiecuję. przepraszam że w ogóle tak się zachowałam, ale och podobasz mi się - znów go pocałowała - tylko tobie podoba się też rosie - przypomniało się jej nagle i się od niego odsunęła. usiadła sobie na tej leżance co ją miała w salonie.